1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Co daje nam przerwa od seksu? Wyjaśnia seksuolog prof. Michał Lew-Starowicz

Zmuszanie się do mało satysfakcjonującego seksu działa niszcząco na sferę pożądania i na sam związek. Zrobienie sobie przerwy, podczas której skupiamy się na swoich zmysłach, potrzebach i kontakcie z ciałem, a także innych technikach osiągania satysfakcji seksualnej poza stosunkiem, jest bardzo pomocne i często wykorzystywane podczas terapii par i indywidualnej. (Fot. iStock)
Zmuszanie się do mało satysfakcjonującego seksu działa niszcząco na sferę pożądania i na sam związek. Zrobienie sobie przerwy, podczas której skupiamy się na swoich zmysłach, potrzebach i kontakcie z ciałem, a także innych technikach osiągania satysfakcji seksualnej poza stosunkiem, jest bardzo pomocne i często wykorzystywane podczas terapii par i indywidualnej. (Fot. iStock)
Sophie Fontanel udała się rzecz niezwykła. W kraju słynącym ze sztuki kochania ośmieliła się wydać „Sztukę sypiania samej”, co więcej, książka stała się we Francji bestsellerem. Pytamy seksuologa dr Michała Lwa-Starowicza, czy „odstawienie” seksu przynosi więcej pożytku, czy szkody.

To interesujące, że nie ma właściwego słowa określającego brak życia seksualnego – mówiła Sophie Fontanel w wywiadzie dla francuskiego „Elle”, w którym wiele lat pracowała jako dziennikarka. – Abstynencja to twoja decyzja, a większość ludzi nie decyduje, robią to za nich ich ciała. Czystość ma konotacje religijne i filozoficzne. Aseksualność to także niedobre słowo, bo osoba, która nie uprawia seksu, może być ogromnie zmysłowa. Impotencja to też nie jest, bo nie chodzi tu o niemożność fizyczną, tylko o psychiczną, o bunt ciała. Nie ma odpowiedniego słowa, bo to jest lęk przed społeczeństwem. Poczucie winy.

Sophie przez 12 lat dopuszczała się najgorszej niesubordynacji, jaką znają nasze czasy: nie miała życia seksualnego. Nie, nie znaczy to, że jej życie stało się aseksualne. Wprost przeciwnie, twierdzi, że przez ten czas zmysłowość miała dla niej ogromne znaczenie, a nawet jeśli swoje potrzeby zaspokajała tylko w snach czy marzeniach, jakież to były sny i marzenia! Okres ten wspomina jako szczęśliwy, satysfakcjonujący i pełen poczucia wolności, ale też trudny i samotny. Jej przyjaciele nie rozumieli tej decyzji, nazywali Sophie dziwolągiem, próbowali umawiać na randki w ciemno, sądząc, że nikogo nie potrafi sobie sama znaleźć, a koleżanki w jej towarzystwie trzymały mężów na krótszej smyczy. Poznała, co to ostracyzm, niezrozumienie. Z drugiej strony jej podejście do seksu zmieniło się o 180 stopni, przestała nadużywać swojego ciała, a zaczęła odczuwać świat wszystkimi zmysłami.

Pora na bunt

Od czego się zaczęło? Od podróży krzesełkową kolejką linową. Sophie miała wtedy 27 lat. Patrzyła na jodły, górskie szczyty i błękit nieba i nagle do niej dotarło, że takiego właśnie spokoju potrzebuje. Seks przestał ją po prostu interesować. Zrozumiała, że zbyt często mówiła „tak”, nie brała pod uwagę tego, że jej ciało potrzebuje spokoju. Nie słuchała go, więc zaczęło się jeszcze bardziej buntować. Już przed wyjazdem w góry, za każdym razem kiedy Sophie była w intymnej sytuacji ze swoim chłopakiem, jej ciało się blokowało, a pięści zaciskały. I tak było przez kolejnych 12 lat. Odkryła, że seks, który przestaje sprawiać przyjemność, który nuży i jest męczący, potrafi bardziej zubożyć niż jego brak.

A potem była audycja radiowa, którą przypadkiem usłyszała. Prowadzący zachęcał, żeby słuchacze wypowiadali się na gorący temat: „Regularnie uprawiany seks jest nam potrzebny do zdrowia i szczęścia”. Wkurzona chwyciła za słuchawkę i zanim się spostrzegła, była na antenie. – Dlaczego seks miałby być wartością samą w sobie?! – wybuchła. – A co, jeśli nasz partner w dzień zachowuje się wobec nas wrogo, a nocą szuka szybkiej zgody? Mamy uprawiać z nim seks, mimo że w głębi duszy go nie cierpimy? Czy wtedy też to jest dobre dla zdrowia?!

Tak naprawdę jednak wszystko zaczęło się nie w górach, tylko 14 lat wcześniej, kiedy Sophie miała 13 lat (choć wyglądała na 16). Wspomina, że mężczyźni ją fascynowali i pobudzali wyobraźnię. Pewnego dnia w kawiarni zagadnął ją meksykański turysta. Był znacznie starszy i przystojny. Umówili się następnego dnia do muzeum, a potem zaprosił ją do swojego pokoju. Kiedy się rozebrał, była zachwycona, ale na tym chciała poprzestać, on jednak przytrzymał ją za rękę – chyba nie sądziła, że teraz się wycofa. Potem wmawiała sobie, że też tego chciała, tak jak i z kolejnymi partnerami. W swojej książce wyznaje, że w momencie, w którym postanowiła zrobić sobie przerwę od seksu, wróciła do tamtej 13-letniej dziewczynki i pozwoliła jej dorosnąć.

Po co nam abstynencja?

Historia Sophie nie jest odosobniona. Polacy również żyją bez seksu i bardzo to sobie chwalą. Mówią, że wreszcie mają czas na swoje pasje i rozwój duchowy. Czyżby seksualna abstynencja była drogą do bardziej świadomego, bogatszego życia?

Profesor Michał Lew-Starowicz, seksuolog i psychoterapeuta, ma wątpliwości. – Ludzie mają różne pomysły – mówi. – Jedni fundują sobie restrykcyjne głodówki, inni robią dwuletnią przerwę od pracy, by podróżować po świecie, jeszcze inni przestają uprawiać seks na 12 lat. Zależy, co na kogo działa. Na pewno nie ma żadnych podstaw, żeby uważać, że dłuższa abstynencja w seksie przynosi jakiekolwiek korzyści – dodaje.

A co z kobietami, które mówią, że odkąd nie uprawiają regularnie seksu, żyją pełniej i bardziej świadomie? Zdaniem Michała Lwa-Starowicza takie myślenie to pewnego rodzaju racjonalizacja. Dojrzały i udany związek nie utrudnia przecież rozwoju osobistego. Nie ma też żadnych dowodów na to, że abstynencja działa korzystnie na życie seksualne, raczej jest odwrotnie. – Zbyt długa abstynencja może być podłożem wielu problemów seksualnych, pojawiają się nawet zmiany tkankowe o charakterze zanikowym w obrębie narządów płciowych – mówi. – Widać to zwłaszcza u mężczyzn. U nich zbyt długa przerwa może skutkować trudnościami w ponownym podjęciu aktywności seksualnej, często skarżą się na zaburzenia erekcji. Generalnie, więcej jest zalet uprawiania seksu niż jego nieuprawiania.

Seksuolog przyznaje jednak, że w niektórych sytuacjach potrzebna jest przerwa od seksu. W przypadku autorki książki taka przerwa pomogła jej do seksu dojrzeć. – Zmuszanie się do mało satysfakcjonującego seksu działa niszcząco na sferę pożądania i na sam związek. Zrobienie sobie przerwy, podczas której skupiamy się na swoich zmysłach, potrzebach i kontakcie z ciałem, a także innych technikach osiągania satysfakcji seksualnej poza stosunkiem, jest bardzo pomocne i często wykorzystywane podczas terapii par i indywidualnej.

Sophie Fontanel nie tylko nawiązała lepszy kontakt ze sobą i swoim ciałem, ale też zrozumiała, że sfera intymna powinna być intymna, dlatego kiedy po 12 latach spotkała cudownego partnera i kochanka, nie powiedziała o tym początkowo nikomu. To była jej tajemnica. Tak jak tajemnicą powinny być nasze najskrytsze pragnienia i przeżycia.

Michał Lew-Starowicz dr n. med., lekarz, specjalista psychiatra, seksuolog, psychoterapeuta, kierownik medyczny Centrum Terapii Lew-Starowicz.

Artykuł archiwalny

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze