1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks
  4. >
  5. Rola dotyku w miłości

Rola dotyku w miłości

To, jak odbieramy dotyk, zależy w dużej mierze od emocji osoby, która nas dotyka. (Fot. iStock)
To, jak odbieramy dotyk, zależy w dużej mierze od emocji osoby, która nas dotyka. (Fot. iStock)
To od niego zaczyna się wszystko, co w miłości ważne. Za pomocą dotyku można przekazać zainteresowanie, miłość, zachwyt, ekscytację. Sztuki dawania i przyjmowania dotyku uczymy się przez całe życie. Jeśli w związku odnajdujemy rozkosz, to znak, że jesteśmy pojętnymi uczniami – mówi terapeutka Olga Haller.

Zdarza się, że ludzie nie potrafią dotykać. Zwykle wtedy nie chcą też, aby ich dotykano. Seks traktują wyłącznie jak akt kopulacji. Jestem pewien, że takie osoby nie były dotykane w dzieciństwie albo były dotykane źle.
A przecież pozornie dotyk to nic nadzwyczajnego – jeden ze zmysłów umożliwiający doświadczanie świata. Czujemy go już od pierwszych chwil życia: to miękkość matczynej piersi, pieszczota tulących dłoni. Dotyk może być delikatny i łagodny albo nerwowy i niepewny. To, jak go odbieramy, zależy w dużej mierze od emocji osoby, która nas dotyka. Widać to już u niemowlęcia. Kiedy dotyk opiekuna jest czuły i spokojny, dziecko poddaje mu się, rozluźnia, czuje się bezpieczne. Kiedy jest oschły i gwałtowny – napina się ze strachu. Dotyk jest najwspanialszym przekaźnikiem miłości, ale może też demaskować obojętność lub wrogość. Jego siłę poznajemy już we wczesnym dzieciństwie. Czujemy, jak bardzo jest ważny w kontaktach z ludźmi, także seksualnych. Te doświadczenia to fundament naszego zaufania do świata.

Wszystko to odbywa się w pierwszym i jednocześnie najważniejszym miłosnym związku – z matką. To od niej uczymy się, że fizyczny kontakt rodzi przyjemność, rozluźnienie, zaspokojenie, ukojenie. Ta nauka odbywa się właśnie poprzez ciało. Jej efekty w nas „wrastają”, budując naszą niepowtarzalną osobowość. I dlatego zrozumienie znaczenia tego okresu w życiu jest tak ważne. Oczywiście żadne dzieciństwo nie jest idealne. Wraz z tym, co pozwala nam się rozwijać, uczymy się jednocześnie tego, co kiedyś może nam przeszkadzać. Z czasem możemy więc na przykład odkryć, że mamy w kontakcie fizycznym zahamowania, które utrudniają nam nawiązanie intymnych relacji. Te blokady nie są nam dane raz na zawsze. Na każdym etapie życia mamy wpływ na swoje zahamowania i możemy je usuwać.

Można powiedzieć, że matka rzeźbi dziecko dotykiem, bo pamięć o jej dłoniach zostaje w nim na całe życie.
To prawda. Dotyk matczyny odgrywa ogromną rolę w akceptacji cielesności i rozwoju seksualności dziecka. W dzieciństwie nasze radary są bardzo wyczulone na przekaz, jaki ten dotyk niesie. Dziewczynka chłonie od matki praktyczną wiedzę na temat tego, jak traktować siebie, swoje ciało, narządy płciowe. I, niestety, często ten przekaz jest negatywny. Uczymy się, że pochwa, wagina to obszar podejrzany, którego nie należy obdarzać nadmierną uwagą, a przyjemne odczucia płynące z dotykania go są niewłaściwe. Chłopcy mają łatwiej. Odmienność płci między mamą a synkiem stwarza naturalną granicę dla matczynego wpływu. Chłopcy widzą też większą przychylność otoczenia dla zainteresowania swoimi genitaliami. Tak więc są wygrani: lepiej poznają własne ciała przez dotyk, przez co są z nimi bardziej zżyci.

Kiedyś walczono z masturbacją jak z diabłem. Miała niszczyć duszę i ciało. Iluż ludzi było udręczonych przez tę zbrodnię. Dzisiaj akceptuje się autoerotyzm, a nawet się go zaleca jako najlepszą metodę poznania własnego ciała. Może powinno się tego uczyć w szkole?
Wystarczy, że szkoła nie będzie straszyć, tylko zapewniać rzetelną informację. Także o tym, jak ważne jest poznanie własnego ciała. Aby dotykać innych, przyjmować dotyk i na niego odpowiadać, trzeba umieć dotykać siebie. Coraz więcej kobiet odkrywa, że mają prawo do dotykania siebie całej i do odczuwania przy tym przyjemności; że masturbacja nie musi budzić poczucia winy. Nadal jednak zaskakująco wiele nie ma o tym pojęcia.

W dzisiejszych czasach dużo mówi się o wolności i równouprawnieniu seksualnym kobiet i mężczyzn. Ale uważam, że przemiany kulturowe dotyczą przede wszystkim postaw i zachowań. Nasze najgłębsze przekonania o prawach do seksualności nie zawsze za nimi nadążają. Aby czerpać z tych możliwości, potrzebny jest czas na zmianę sposobu myślenia. Jesteśmy już na właściwej drodze. Myślę, że bardziej świadomie niż kiedykolwiek. Wiemy, że pełen uczucia i dobrych intencji dotyk uczy akceptacji własnego ciała i poszanowania jego granic. Wszystko, czego się na ten temat nauczymy, będzie obecne też w naszych związkach seksualnych.

Kobiety i mężczyźni dotykają inaczej. Inaczej też reagują na dotyk. Kobiety, jeśli nie są pokaleczone przez dzieciństwo, wydają się na niego o wiele bardziej otwarte.
Dotyk męski bywa zwykle twardszy, zdecydowany, częściej jest obcesowy czy nawet brutalny. Można powiedzieć, że jest bardziej nastawiony na cel. Typowy kobiecy dotyk jest miękki i łagodny. Częściej jest lekki i jakby nieśmiały. To bardziej odpowiedź niż aktywna akcja. Ale to wielkie uproszczenie – dotyk to sztuka! Najbardziej doceniana w starożytnych traktatach o sztuce miłosnej, na przykład w Kamasutrze.

Pokazują one, że między kochankami musi być czułość. Wiele o niej pisałem, także wierszy. Powiedz coś o czułości prozą.
To jakby w końcach palców, ustach znalazła się cała uwaga, zainteresowanie, miłość, serdeczność, zachwyt, chęć sprawienia przyjemności, zaopiekowania się, poznania, zauważenia... Czułość wymaga wrażliwości, uważności, finezji i swobody, a one rozkwitają w spontanicznej zabawie. Wszyscy lubimy się bawić, ale kto pozwala sobie na to w seksie? Zbyt często seks jest za poważny, zbyt szybki, rutynowy. Brakuje w nim odwagi i fantazji, a przecież dotyk może być potężnym bodźcem seksualnym, który wywołuje rozkosz.

To odkrycie towarzyszy już nastoletnim miłościom i fascynacjom. Pierwszy pocałunek to przecież dotyk warg. Zresztą ręce wtedy też zwykle nie są bezczynne.
Najpierw pracuje wzrok i wyobraźnia, zaraz potem pojawia się chęć zbliżenia do wybranej osoby i myśl o dotyku. Od niego zaczyna się to, co w seksie ważne. Wszyscy pewnie pamiętamy te gorące uczucia, które pojawiają się podczas pierwszych spotkań dłoni, pierwszych pocałunków, pierwszych pieszczot. Z nastoletnich erotycznych przeżyć kobiety przechowują w pamięci niecierpliwe dłonie chłopaków zsuwające się jak najszybciej w dół, a mężczyźni – swoje natarczywe myśli, żeby ona zrobiła wreszcie to samo. Bywa też odwrotnie – gdy nastolatki z zapałem i upodobaniem ćwiczą długo jakiś jeden rodzaj dotykowej pieszczoty. Potrafiłam godzinami siedzieć z chłopakiem w kawiarni, trenując sztukę erotycznego kontaktu dłoni! To były ekscytujące doznania. Osiągnęliśmy wtedy w tej dziedzinie mistrzostwo! I choć młodzieńcze lata minęły, umiejętności pozostały i cieszę się nimi nadal.

Kochankowie, dotykając się, uczą się nawzajem dotyku. Gdy się rozstają, są już ukształtowani. W kolejny związek wchodzą z pewną pamięcią o tym kontakcie. Dzielą się swoją wiedzą z nowym partnerem, jednocześnie zdobywając kolejne doświadczenia. Wzajemny dotyk jest jak woda dla kwiatów. Bez niego obumiera bliskość, a rośnie obcość.
Nie jest jednak dobrze, gdy dotyk jest zarezerwowany tylko dla seksu. I są tylko „stosunki małżeńskie”, a nie ma intymności, czułości i radości z dotyku na co dzień. Ale – z drugiej strony – w nadmiarze bliskości jest też zagrożenie. To codzienne przytulanie, głaskanie, masowanie, chodzenie nago, mycie pleców, smarowanie się maściami. Widzenie się nawzajem co dzień i co noc, w zdrowiu i w chorobie. Nie mówię tu nawet o zniechęceniu, lecz o zjawisku, które Esther Perel nazywa w „Inteligencji erotycznej” „flanelową nocną koszulą”. Dotyk, który powszednieje, powoduje, że zanika dystans, a więc też tajemnicza odrębność – warunek pewnego napięcia, iskrzenia. Dylemat kochającej się pary w stałym związku to jak być blisko, a jednocześnie zachować własne granice. Czym innym żywi się zażyłość i przyjaźń, a czym innym pożądanie. Więc jak karmić to „zwierzę”, które, by żyć, potrzebuje jednego i drugiego?

Dotyk i jego urozmaicanie nie wystarczą, by związek był trwały i szczęśliwy?
Nie wystarczą, ale są warunkiem koniecznym. Trafne zdaje się zdanie Anaïs Nin: „Miłość nigdy nie umiera śmiercią naturalną. Umiera, gdyż nie wiemy, jak uzupełnić jej źródło”. Dotyk może nam pomóc je zasilić. Zgłębiajmy więc jego sztukę.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze