1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks
  4. >
  5. Pani prezydent GO GO

Pani prezydent GO GO

123rf.com
123rf.com
Kobiecość mieliśmy kojarzyć nie tylko z cielesnością, ale też mądrością i kreatywnością. Ale coś poszło nie tak i mamy dyktaturę nagiego, doskonałego, podniecającego ciała. Piosenkarki, aktorki, polityczki, dziennikarki pokazują piersi i nogi. Jak nie zostać ekshibicjonistką w kulturze, która nagradza za obnażanie się? No i jak rozpoznać w sobie nałogową ekshibicjonistkę? – mówi psychoterapeutka Katarzyna Miller.

W książce „Od nałogu do miłości” Patricka Carnesa (Media Rodzina) wśród 12 zachowań typowych dla uzależnionych od seksu znalazłam ekshibicjonizm. I tu niespodzianka, bo to kobiety częściej mają z nim kłopot. Choć nie biegają po parkach w długich płaszczach, to rozbierają się, nie zasłaniając okien, podwijają spódnice, przejeżdżając obok autobusu, noszą przesadne dekolty i skąpe mini…

Nic dziwnego, że wśród ekshibicjonistów więcej jest kobiet. Nasza kultura nagradza je za to, że obnażają się publicznie. Spójrzmy choćby na tancerki erotyczne, striptizerki i aktorki porno występujące w klubach live-show, gdzie można zobaczyć stosunek seksualny na żywo. Byłam w takim miejscu w Tajlandii. Wiele kobiet, w różny sposób i w różnym stopniu obnażając się, zarabia na życie… Modelki w ciuchach przezroczystych, pozach erotycznych to wzór. Przecież wszystkie są takie po to, żeby ktoś patrzył. Kobieta, która udaje, że zapomniała zasłonić okno albo że nie słyszała, jak ktoś puka do drzwi, i stoi naga na środku pokoju, gdy do domu wchodzi listonosz, odczuwa podniecenie, bo przyciąga uwagę swoim ciałem. Wyobraża też sobie, jak to bardzo podnieca patrzących na nią mężczyzn… Daje jej to niesłychanie silne przeżycia.

Ale czy jest coś złego, że koleżanka przychodzi na zebranie z biustem odsłoniętym tak, że szef mówi: „Proszę, żeby pani jednak zakładała do pracy bluzkę”.

Jeżeli przychodzi do miejsca, gdzie się myśli, pisze, planuje, tworzy rzeczy z innego zakresu niż seks i erotyka, to zwyczajnie wszystkim przeszkadza. Nic złego w sensie moralnym w tym nie widzę. Ale część facetów już nie będzie miała nic więcej w głowie jak tylko bara-bara. Część kobiet pomyśli: „A ja nie mam takich cycków!”. Część zacznie zastanawiać się: „A może i ja też bym tak zaczęła przychodzić?”. A panie z mniejszości seksualnej mogą  poczuć, że im się trudno skupić. I właściwie w miejscu pracy, czyli w miejscu nastawienia na zadania, robi się  zupełnie podprogowo atmosfera lupanaru! A więc mówiąc po prostu: lepiej , żeby ta pani pracowała gdzie indziej. Na przykład jako hostessa w klubie albo w kasynie, gdzie by niosła na tacy papierosy, alkohol, piersi…

Czy wiele tancerek erotycznych, hostess, stripitizerek, aktorek porno to ekshibicjonistki?

Dla człowieka że tak powiem normalnego to jest niezwykle trudne – obnażać się publicznie. No bo zobacz, jaki mamy odruch: jesteś w łazience, ktoś wchodzi, to się natychmiast zasłaniasz, choć we własnym domu nie masz zasadniczo kogo się wstydzić. A na wyjeździe z koleżankami z pracy? Każdy się pilnuje, żeby nie pokazać się w koszulce czy w majtkach. A tu dzieje się odwrotnie…  I to mnie fascynuje, co się stało w życiu takiej dziewczynki? Czy została nadużyta przez podglądanie? Może kiedy jako dziecko kąpała się, ktoś ważny przychodził i patrzył... Nie musiał nawet dotykać. Wystarczy, że patrzył, bo to też molestacja, jeśli towarzyszą temu szczególne, erotyczne emocje. W każdym razie dziewczynka musiała kiedyś poczuć, że gdy jest naga lub częściowo rozebrana i ktoś na nią patrzy, dzieje się z patrzącym coś takiego, co dotyczy jej wyjątkowości, siły oddziaływania na niego i ją też przenika dreszczem.

A potem... Pewna sklepowa ma orgazm, kiedy schyla się po towar, a nie ma pod fartuchem majtek. Podobnie pani domu, gdy myje okna, powiedzmy, nie do końca ubrana. Ekshibicjonistkom to wystarczy. Seksu już nie potrzebują…

Przeżywają wtedy tak silne podniecenie, a też nikt za to eksponowanie ciała i podniecanie mężczyzn ich nie zgani. Odwrotnie. Nancy Friday w jednej ze swoich książek pisze o dziewczynie, która poszła z narzeczonym do klubu go-go. Tam wskoczyła na stół i zatańczyła. On był oczarowany, a ona czuła się absolutnie na szczycie… Orgazm to jedno. Samym pokazaniem siebie zyskała władzę nad mężczyznami, poczucie panowania nad ich emocjami. I jeszcze totalną wolność, zupełne wyzwolenie. Poczucie: wszystko mogę. Chciała to doświadczenie powtórzyć. Została też nagrodzona przez swojego faceta. Był dumny, że ma taką atrakcyjną kobietę, że wszyscy inni na jej widok prawie mieli wytrysk. Mężczyźni są wzrokowcami i dlatego patriarchalna kultura wymaga od kobiety podniecającego wyglądu, i jeśli moda nie każe nosić zapinanych pod szyją kostiumów, mamy pokazywać ciało. A dziś moda idzie jedną drogą, a popularność stylu go-go drugą, coraz bardziej szeroką.

A życie seksualne takich kobiet? Czy mają stałych partnerów? Czy są tylko kochankami?

Bardzo wielu mężczyznom ekshibicjonistyczne zachowanie kobiety, nawet żony, pasuje. Dla wielu tym bardziej jest ona wartościowa i podniecająca, im większa liczba mężczyzn się wokół niej kręci. Męskie pożądanie ma parę dróg, pierwsza: „Patrzę i ona mi się podoba. To mnie podnieca”. I druga: „Jak inni patrzą i im się podoba, to mnie też podnieca”. A ponieważ kobiety chcą czuć, że są pożądane, że podniecają mężczyzn – wszystko się zazębia. Pasuje…

I jak tu uznać ekshibicjonizm za zły? Gdzie jest granica między dumą ze swojego ciała a ekshibicjonizmem?

Ale czy my chcemy wiedzieć, gdzie jest granica? Czy kobiety nie mają już dosyć, że co się czegoś dowiedzą, to jest przeciwko nim? „Aha! Więc jeszcze tego mam nie robić, a to robić. A dajcie wy mi święty spokój! Niech ja sobie odsapnę”. Mamy ten rodzaj odkryć serwowany co chwila. I co z tym robić? Nie jest przecież tak, że na jednego człowieka wypada jeden terapeuta i to do tego dobry. A jednocześnie kultura, a zupełnie calusieńka popkultura, wzmacnia w kobiecie ekshibicjonizm. Naprawdę nieliczne z nas nie poddają się temu.

Bo wbrew temu, czego pragnęły prababki emancypantki, kultura skupia się na kobiecym ciele, a nie na mózgu. Z amerykańskiego filmu dokumentalnego „Miss Representation” wynika, że nawet prezenterki newsowe zaczęły pokazywać biusty i nogi, a polityczki opowiadać o operacjach plastycznych. Zwyczajne kobiety – więcej wydawać na upiększanie niż wykształcenie.

Która z nas wcale nie myśli o tym, jak wygląda? Nieaprobowanie siebie, ciągłe odchudzanie się, przycinanie i wyciąganie według jakiegoś Wielkiego Wymogu. To tak, jakby jakiś Bóg stał i mówił: „Przepuszczę tylko te, które zmieszczą się w tym sitku”. No a resztę się skasuje. A te, którym się udało przejść przez to sitko, wciąż muszą dbać o to, żeby się przepchać przez kolejne. Kobiety same sobie i wzajemnie to robią. Jeśli ja tak się męczę, żeby ciągle się odchudzać, to niech nie będą zadowolone z siebie te, które tego nie robią. Żyjemy wręcz pod presją bycia ekshibicjonistką. W lecie kobieta może wyjść na ulicę prawie w bikini i ma zagwarantowane, że wszyscy będą ją oglądać. Oczywiście, masa pań zaraz odpowie, że one dbają o przyzwoity czy porządny wygląd!

Ekshibicjonistka, idąc na plażę, wypruje z bikini podszewkę, bo wtedy, kiedy wyjdzie z wody…

A co to jest konkurs mokrego podkoszulka? Skądinąd  mnie się podoba. Podobnie jak mini. Tego lata w Kazimierzu na rynku widziałam wiele kobiet w mini i z radością stwierdziłam, że to nie są same chudziutkie dziewczynki, ale i ładne, zgrabne grubaski… A co z mężczyznami, którzy noszą ubrania tak obcisłe, że widać im każdy mięsień? Bluzeczki wcięte w pasie, dżinsy tak opięte, że wszystko, co mają pod spodem, jest wyeksponowane. Czy to też ekshibicjonizm? Jeśli tak, to społecznie nagradzany, bo z takim facetem wiele kobiet chętnie się umówi, pokaże na ulicy.

Ekshibicjonistka (i pewnie ekshibicjonista też) rozpruje dodatkowo w swoich dżinsach szwy, żeby było widać jeszcze coś…

Jak kobieta ma orgazm kilka razy dziennie tylko dlatego, że ktoś dojrzy jej dziurkę w spodniach, to znaczy, że przy małych kosztach ma duże wyniki. Oczywiście to żart. Bo to, co jest w uzależnieniu złe, to to, że cała energia, czas, uwaga idą na to, co jest przedmiotem nałogu. Człowiek jest w jego władzy, nie ma miejsca na pasje, na ludzi, na spełnianie się w wielu innych rolach społecznych, na wszechstronność. Na uczestnictwo w bogatym i różnorodnym życiu. Człowiek uzależniony staje się coraz bardziej ubogi, płytki. I to jest niefajne, a nie to, że ma orgazm, bo nie założył majtek.

Źle się dzieje, kiedy kobieta zaczyna manipulować własnymi uczuciami. Prowadzi to do uzależnienia. Zwykle zaczyna się tak: najpierw odkrywa, że pokazywanie ciała ją rajcuje. Pomaga poradzić sobie z napięciem, stresem, daje ulgę, przyjemność, jest szybką nagrodą bez wysiłku, więc rajcuje ją to coraz bardziej. I już nie tylko chce, ale z czasem musi to robić. Więc robi coraz częściej i coraz więcej. Nie przestaje, nawet jeśli przynosi to złe skutki: traci pracę, partnera, szacunek. Potem rezygnuje z innych sposobów sprawiania sobie przyjemność i sięga tylko po to, bo to jest najprostsze i najszybciej działa. Jak więc jest w stresie, odsłania okno i rozbiera się, liczy na to, że ktoś ją zauważy i już zapomina o wszystkim innym.

Rozumiem, że nie jest łatwo zdać sobie sprawę z tego, że ma się kłopot z obnażaniem się. Nasza kultura sprawia, że raczej martwi się ta, która nie lubi mini i dekoltu.

Ta, która się nie odsłania, bo ma co innego do roboty, jest oczywiście w innej sytuacji psychicznej niż ta, która się nie pokazuje, bo się siebie wstydzi. Kobiecie ekshibicjonistce wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą: „To ja to robię, ja tego chcę, ja się szykuję, ja kupuję rzeczy, które będą do tego, co zamierzam, pasowały. Ja potrafię tak się ubrać, by się pokazać, i mam tego efekty”. Ale potem może stać się niewolnikiem tego zachowania. No i cała rzecz źle może się skończyć. Trzeba dostarczać sobie coraz więcej przeżyć, prowokować coraz więcej mężczyzn, część z nich może być niebezpieczna. W każdym uzależnieniu pojawiające się uczucia czynią nas zupełnie nieprzytomnymi. Człowiek wchodzący w nałóg traci własną osobowość, a zyskuje osobowość nałogowca. Już sobą nie rządzi. Może nigdy sama sobą nie rządziła i dlatego daje tak łatwo się rządzić temu, co czuje, kiedy się obnaża, bierze narkotyki, pije itd.?

No ale jak w porę zacząć leczyć się z ekshibicjonizmu, skoro mamy być sexy, mamy podniecać. Może nawet psychoterapeuci nie diagnozują skłonności do ekshibicjonizmu?

Mogą nawet uczyć kobiety eksponować swoje ciało. Bo zadaniem terapeuty jest przystosowanie klienta do tej kultury. Jeśli przychodzi kobieta i mówi: „Chciałabym bardzo mieć faceta, ale do tej pory nie miałam, bo nie umiem flirtować ani się pokazać”, to terapeuta pomaga jej odszukać w sobie możliwość flirtowania, uczy, jak przestać się wstydzić, swobodniej poruszać, jak mówić, jak się ubierać, żeby wyeksponować to, co w niej piękne. My więc też przygotowujemy kobiety do tego, by stały się tancerkami go-go… Jeśli ktoś ma zadatki na oryginalność, wtedy można go wzmocnić w jego prawie do wolności. Ale większość ludzi chce się wtopić, przystosować, chce się czuć bezpiecznie przez to właśnie, że spełni powszechne wymogi. A przecież nie wystarczy, że kobiety są piękne, mają być jeszcze piękniejsze.

Czyli zakładać krótkie spódnice i dekolty…

Jeśli dziewczyna mówi: „Chodzę w spodniach, bo mam brzydkie nogi”, to ja mówię: „Pokaż te nogi mnie, dziewczynom z grupy. Komuś, komu ufasz, niech oceni”. I wtedy często się okazuje, że ma świetne nogi. I jeśli ona pierwszy raz je pokaże, zakładając spódnicę, to jest cenne, bo nie wierzyła w siebie, a teraz odzyskuje wiarę w swoją atrakcyjność. To zdrowe. Cieszy się sobą. Ale nikt nie wie, czy się w którejś kobiecie nie obudzi chęć, żeby pokazywać więcej i więcej. Ja zawsze przestrzegam: „Nadrabiaj stracone lata, ale nie nadużywaj. Ani siebie, ani innych”. No i to chyba najważniejsze.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze