1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Kompleks małego penisa: czy rozmiar ma znaczenie dla kobiet?

fot.123rf
fot.123rf
Duży czy mały? Gruby czy nie bardzo? – Rozmiar męskiego wyposażenia nie jest tak istotny dla kobiety jak dla mężczyzny, bo jego wielkość to element rywalizacji między samcami – mówi Katarzyna Miller, psychoterapeutka. Ale jak o tym przekonać mężczyznę, którego los nie obdarzył hojnie? Co tak naprawdę w rozmiarze penisa ma znaczenie dla kobiety? W czym zaczerpnięta z Kamasutry pozycja bogini Indrani może pomóc tomciowi paluszkowi? A co ma do powiedzenia jemu i  jego partnerce nowoczesna zachodnia seksuologia?

Maści, zastrzyki, żele, tabletki zwiększające ukrwienie. Operacje poluzowania więzadła, rozciąganie penisa za pomocą specjalnych urządzeń, wytwarzanie w nich podciśnienia dzięki pompkom... Wszystko w służbie zwiększenia rozmiaru. Realnie, jak twierdzą seksuolodzy, na tych wszystkich mękach mężczyzna może zyskać od pół do jednego centymetra. Dlaczego to takie ważne?

Nie tylko ten osprzęt i farmakologia zostają zaprzęgnięte w służbę tomcia. Mały paluszek popycha także do podłości. I to nie tylko tych, których natura takim guziczkiem obdarzyła, ale także ich doradców. Każe przekraczać granice przyzwoitości. Zacznę od anegdoty z życia, otóż pewien lekarz poproszony przez pacjenta z tycim tomciem o radę, co ma robić, żeby w ogóle móc zaznać seksu, powiedział, aby ów nieszczęśnik znalazł sobie kobietę bardzo, ale to bardzo wierzącą. Trzymał ją do ślubu bez seksu, no a potem, wiadomo, że cokolwiek by ona między jego nogami w noc poślubną zobaczyła, to od niego nie odejdzie i problem małego ptaszka zostanie rozwiązany raz na zawsze. Nie będzie już spał na gałęzi sam. Nawet pisklaczki sobie pocznie, bo sobie pobryka, przecież to będzie dla tej niewiasty małżeński obowiązek.

Ta historia to prawdziwa prawda czy góralska prawda?

Niestety, prawdziwa, dotyczy jednego z moich pacjentów, który trafił do mnie kilka lat później i jak mi się przyznał, skorzystał z rady tego lekarza. Nie miał wyrzutów sumienia, bo jak wiadomo: baba sobie zawsze poradzi, a pogniewać się, że została wystrychnięta na dudka, nie może, nie ma prawa, bo powinna wiedzieć, że wacuś, ptaszek, tomcio to dla mężczyzny rzecz najważniejsza. Symbol jego męskości, powód do dumy, karma dla pychy albo – dla lęku i rozpaczy. A więc takiemu okradzionemu przez naturę chłopu ma baba wszystko wybaczać i jeszcze dogodzić jak umie. Ostatnio przejrzałam w kiosku gazety erotyczne, przejrzałam strony w necie i portale tematyczne i wszędzie pełno ogłoszeń o cudownych maszynach i substancjach powiększających penisy. Nawet zobaczyłam zdjęcie, które wywarło na mnie wrażenie, bo to była matrioszka: czyli jeden penis w drugim i w nim jeszcze jeden – pewnie aby zilustrować niesamowite rozrastanie się prącia po reklamowanej substancji. Jak się takie rzeczy widzi, to człowieka ogarnia i zgroza, i współczucie. Jestem psychoterapeutką i zdaję sobie sprawę, że każdemu na jakimś punkcie może odbić palma, ale to, jak odbija mężczyznom na punkcie wielkości ich ptaszka, jest niezwykłe i widoczne we wszystkim w naszej kulturze. Na przykład: wojna. Od zawsze jest przedłużeniem ich fallusów, ich ekspansji seksualnej. Zobacz: katapulty, armaty, a nawet pistolety to namiastki albo megalomańskie symbole wacusia i jego możliwości…

Trochę mi głupio, bo jako dziewczynka lubiłam bawić się pistoletami – nawet bardziej niż lalkami…

Ja też, ale tak samo jak lalkami. Jednak zazwyczaj kobiety zajmują się tym, co symbolicznie ich, czyli co okrągłe, wklęsłe, jak talerze, misy, garnki, koszyki, muszelki. A oni: tym, kto kogo zabije, kto ma większego, kto szybszego i dalej strzelającego. Dlatego uważam, że mężczyźni między sobą toczą od zawsze tę wojnę, tę rywalizację o to, kto ma większego, dłuższego. To na sobie nawzajem chcą zrobić wrażenie gabarytami tomciów. Kobiety tu zawsze były i są tylko barwnym tłem.

W tym kontekście fallus nadzwyczaj jest niebezpieczny!?

Niebezpieczny sam dla siebie, bo swoją pogonią za rozmiarem XXL może narobić sobie biedy i szkody! Zdarza się, że na skutek naciągania, smarowania itd. dochodzi do uszkodzenia naczyń. A to wszystko tylko po to, by zrobić wrażenie. Pośrednio na kobiecie: „Zobacz, mała, co ty na to?! Mam takiego wielkiego!”. A wtedy ona różnie może zareagować. Raz w życiu mi się zdarzyło, że uciekłam, kiedy facet z całkowitą arogancją, hucpą i głupotą seksualną wywalił przede mną swojego końskiej wielkości wacka, myśląc, że padnę na kolana i zacznę odmawiać nowennę z zachwytu. Tymczasem ja uciekłam, bo jego przyrodzenie wydało mi się kuriozalne, równie strasznie jak pycha jego nosiciela. Ten ogier nie miał pojęcia o seksie, bo jakby miał, toby wiedział, że dla większości kobiet to byłaby męka, a nie rozkosz, obcowanie z czymś tak wielkim. Są przecież nawet specjalne pozycje, które to umożliwiają bez szkody dla kobiecej waginy. Bez szkody, bo na to trzeba uważać, a co dopiero mówić o rozkoszy. Bo nie rozmiar się liczy, tylko dopasowanie. I to jest prawdziwy skarb, jeśli on spotkał cipkę, która do niego pasuje. A ona, cipka, spotkała penisa, który do niej pasuje. To o to właśnie chodzi. Pamiętasz Sonny’ego, syna Vita Corleone z „Ojca chrzestnego”? Miał tak wielkiego wacka, że żadna kobieta z nim nie chciała spać, bo to było tylko bolesne. A on i tak za każdym razem musiał się hamować, żeby jakiejś pani nie rozerwać, więc czy się bzykał, czy nie, i tak wciąż chodził na głodzie. Aż tu nagle wśród druhen na pewnym ślubie spotkał kobietę, która miała tak dużą waginę, że każdy mężczyzna się w niej topił, i też była całkiem to a całkiem niezaspokojona i wygłodniała seksu. Kiedy więc na tym weselu dopadli oboje do siebie, to wióry leciały. Spotkał swój swego!

„I cóż ci z tego przyjdzie, żeś miss ameryką/że masz ciało wenery a twarzyczkę kotka/nie znasz mego tancerza nigdy go nie spotkasz” – teraz jakoś inaczej rozumiem słowa z wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Właśnie, ludzkie ciała mają różne proporcje, a więc nie rozmiar, ale dopasowanie ma znaczenie. Ciekawe zresztą, czy wielkość jest zapisana genetycznie? Wiemy, że mamy nos po babci, oczy po tacie, a cipkę albo penisa? Nikt tego nie wie. Ba! Nawet nie umiemy o tym, jaki jest rozmiar, mówić. Kiedyś mówiło się: „Mały, ale figlarny. Małym rapierkiem tyle krwi wytoczysz co i dużym!”. Mnie się jakoś bardzo podoba określenie „karliczek”, że mały, ale taki sympatyczny. Z biglem! Zacznijmy o tym gadać, odczarujmy te rozmiary, a i im, i nam będzie lepiej. Poza tym nie przesadzajmy z tym życiem seksualnym. Każdy normalny człowiek ma okresy większej i mniejszej aktywności. Nie chędoży się bez przerwy. W jakimś programie telewizyjnym poproszono mnie niedawno o odpowiedź na pytanie, czy mężczyzna w kuchni w fartuszku i z myjką do naczyń jest sexy. Dla jednej jest, dla innej może nie, ale czy cały czas ma być sexy? Czy nie może pobyć czasem domowy, przyjacielski, zabawny, nonszalancki?

Skoro nie myśmy im wmówiły, że duży jest lepszy, to skąd im się to wzięło?

Zawsze mają i mieli przed oczami swojego wacusia. Od urodzenia do zejścia. Od jaskini do wieżowca. On reagował na to, o czym myśleli, co widzieli, o czym marzyli – jak zobaczyli piersi koleżanki z jaskini czy choćby pomyśleli o pupie sąsiadki z chałupy, to przedłużenie ich myśli i uczuć reagowało. Reagowało na każdą sytuację podniecenia. Wacuś do nich mówił: „Ja tu jestem! Ja się sam ruszam! Uwaga! Uwaga! Patrz na mnie. Słuchaj mnie”. Mężczyźni nieraz mi opowiadali, że mają wzwód co chwila, bo to popatrzą, bo to pomyślą i ich męskość jest poruszona jak i ich paluszek. I póki ten paluszek im podpowiada, co czują i czego chcą, póki do nich mówi, to widzą, że są silni i męscy. A jak przestaje im podpowiadać, to przerażenie ich ogarnia, że się postarzeli, że się pochorowali, że brak im sił. No bo jak to jest, że on im nie podskakuje?

Kto im stwarza te kompleksy? Kto sprawia, że sięgają po linijkę?

Oni niezależnie od rozmiaru mogą mieć kompleks wielkości. Opowiem ci o tym, jak zachował się Fritz Perls, twórca psychoterapii Gestalt, kiedy jego pacjent poskarżył się, że ma małego penisa. „Niech pan pokaże”, powiedział. Pacjent pokazał, Perls też: „Ja mam takiego samego, niech pan zobaczy”. I to pomogło. Dlaczego? To autorytety wyrabiają w nas kompleksy i autorytety mogą je zniwelować. Ponieważ, jak mówiłam, ta cała wojna o to, kto ma większego, to męska zabawa, kiedy jeden mężczyzna, i to ważniejszy, czyli w tym wypadku terapeuta, mówi drugiemu: „Twój jest taki sam jak mój”, mówi mu: „Twój jest OK”, i to leczy.

Zachwyty kochanki są mniej skuteczne?

Warto być prawdziwą. Chwalić, kiedy jest za co. I jeśli kochasz swojego faceta, to jego tomcia też. Jeśli kochasz, to zdawaj sobie sprawę z ważności tomcia dla niego. Uszanuj to. Co więcej, wyróżniaj jego penisa! Doceń! To ważna część mężczyzny, który się w swojej kobiecie chowa, który w niej odpoczywa... Poza tym bądźmy rozsądne, to naprawdę i dla nas ważna część ciała. Oral czy pieszczota mogą być milsze, bardziej ekscytujące, jasne, ale połączenie obojga w jedno podczas stosunku waginalnego ma wymiar fizyczny, psychiczny i duchowy. Jest nie do zastąpienia.

A jeśli tomcio paluszek jest naprawdę tyci, tyciuni?

To wtedy są inne sposoby na udany seks: wibratory, oral. Ale też specjalne pozycje. Zacznijmy od Kamasutry, nawet ta księga seksualnej rozkoszy przewiduje seks z zającem, jak nazywa mężczyznę nieobdarzonego hojnie przez naturę. Koniem czy bykiem nazywa z kolei tych z imponującym osprzętem. A więc jeśli kochasz się z zającem, wybierz pozycję bogini Indrani, czyli tę, w której kobieta, leżąc na plecach, opiera stopy na klatce piersiowej klęczącego przed nią partnera. W Kamasutrze znajdziemy także zalecenie, by kochać się od tyłu w rozmaitych wariantach tego, co nazywamy „pieskiem”: kobieta może oprzeć się na brzuchu i wypiąć pupę, może położyć się brzuchem na poduszkach albo na brzegu łóżka, a mężczyzna klęczy za nią. W takiej pozycji również mały tomcio ma szanse na sukces. Tym bardziej że zachodnia naukowa seksuologia wyjaśnia, że rozmiar nie ma znaczenia, gdyż najwrażliwsza jest ta najbliższa część waginy, a sławny punkt G znajduje się kilka centymetrów od wejścia. A więc nie trzeba kochanka z nie wiadomo jaką długością osprzętu, aby zadowolił kochankę.

Sztuka kochania zaleca też pozycje z nogami w górze. Mają całkiem ładne nazwy: od orła (nogi kobiety są rozpostarte jak jego skrzydła) do zwykłego ślimaka (kobieta podciąga nogi do piersi, mężczyzna opiera się na jej udach).

Właśnie, możliwości jest wiele: jeszcze jeździec i odwrócony jeździec, czyli kobieta siada pupą w stronę twarzy mężczyzny albo kładzie się na nim. Poza tym różni mężczyźni w różnym czasie naszego życia nas pociągają. Ponoć zmienia się to nawet w cyklu miesięcznym. Przed owulacją atrakcyjni są dla nas samcy alfa, a po owulacji dobrzy ojczulkowie, co jest związane z hormonami, z tym, że najpierw natura każe nam szukać najlepszego dawcy genów, a potem najlepszego ojca dla naszego dziecka. Można więc założyć, że za pierwszym razem rozmiar będzie miał znaczenie, a za drugim żadnego. Okazuje się też, że branie tabletek antykoncepcyjnych miesza nam w głowie i atrakcyjni wydają się nam opiekuńczy tatuśkowie bez temperamentu i tego czegoś do zaimponowania kolegom. To, kto nas podnieca, zależy też od naszego charakteru. Kobiety delikatne, grzeczne nie chcą ogiera. Dla nich nieważne jest, jak i czym on się kocha, ale czy jest dość czuły i subtelny, uważający, a nie namiętny i rozpasany. Podobnie z wielkością.

Mówisz, że to męska rywalizacja ta pogoń za rozmiarem, ale czy dziś dla kobiet to naprawdę bez znaczenia?

Kiedy kobiety razem piją, siedząc przy barze, to gadają o tym, co facetom wystaje ze spodni. Bo kiedy bawią się i wygłupiają w pubach, to zachowują się jak mężczyźni. Gadają, która pierwsza wyrwie faceta, która pierwsza jakiegoś przeleci i który z panów w pubie jest sexy, wtedy też obgadują wyposażenie płci przeciwnej. Nauczyły się tego od facetów, którzy mówią o pupach, piersiach widzianych kobiet.

Ale są też kobiety, które kupują wibratory, więc wiedzą, że rozmiar i kształt się liczy. Kiedyś takiej szansy nie miałyśmy, nie mogłyśmy popróbować, co której pasuje…

Są buty sportowe, szpilki i wygodne pantofle. Nie sposób wciąż chodzić na szpilkach czy tylko w pantoflach. Życie stałoby się mordęgą nieznośną i w rezultacie nudą. Poza tym kobieta nie jest wrażliwa tylko tam, gdzie sięga największy i najgrubszy wibrator, i nie tylko o to, by tam sięgnąć, jej chodzi. Podobnie mężczyźni, nawet ci obdarzeni hojnie, nie są prości w obsłudze jak wibratory.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze