1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak znaleźć miłość, gdy boimy się zaangażowania?

Osoby z dysfunkcją emocjonalną doświadczają stałego napięcia emocjonalnego, które jest efektem konfliktu sprzecznych uczuć – chcą być z kimś blisko i jednocześnie się tego obawiają. (Fot. iStock)
Osoby z dysfunkcją emocjonalną doświadczają stałego napięcia emocjonalnego, które jest efektem konfliktu sprzecznych uczuć – chcą być z kimś blisko i jednocześnie się tego obawiają. (Fot. iStock)
Z Robertem twórczo się jej pracowało i kłóciło, z Miłoszem lubiła całować się w deszczu, a Krzysio ją rozczulał. Z żadnym z tych mężczyzn nie była naprawdę. Dlaczego bała się bliskości, wyjaśnia psychoterapeuta Jarosław Józefowicz.

Weronice zebrało się na podsumowania. Panna, 34 lata, dziewczęca uroda, w sumie zgrabna. Współpraca z fundacją promującą ekologiczny sposób życia nie daje jej wprawdzie stabilizacji finansowej, za to adrenalinę i poczucie, że robi coś dla świata. Jest jeszcze małe mieszkanie z wielkim materacem na środku i z każdym meblem z innej parafii. Niewielka kolekcja filiżanek do espresso, trochę prostych ubrań w ciemnych kolorach, rower w stylu holenderskim. I Stefan, legwan milcząco godzący się na jej częste wyjazdy. No i jeszcze mężczyźni. „Weekendu bez seksu nie wytrzymasz, uwodzicielko! Mogę tylko zgadywać, który będzie tym razem” – mówi jej ze śmiechem Andzia. „Naprawdę jest wyrozumiałą przyjaciółką” – myśli Weronika. „Ostatnio pocieszała mnie, kiedy znowu czułam się fatalnie po wieczorze z Robertem”.

Lekka i bezwolna

„Niesamowite, że w lot odgadujemy swoje myśli, czuję to, gdy piszemy teksty o ekologii czy organizujemy akcje. Robert nadąża za moim tokiem rozumowania, motywujemy się do działania, twórczo kłócimy i od czasu do czasu zrywamy współpracę oraz relację. Dlaczego do niego wracam?” – zastanawia się Weronika.

Przy Robercie czuje się bezpiecznie, jakby przejmowała od niego trochę jego stabilności, mają też wspólne zainteresowania. Podziwia go, bo działa z siłą wozu pancernego, jest w nim pasja, uwielbia zwierzęta, z taką czułością mówi o wilkach białowieskich… Poza tym ma do niego słabość. Zanim wylądowali w łóżku, nie wiedziała, że można kochać się z kimś niemal bez dotykania i bez ciepła w słowach. W jego mocnych rękach czuła się lekka i bezwolna.

Zawsze wychodzi od niej w środku nocy, zostawiając jedynie zapach dobrych kosmetyków. Gdy przestają rozmawiać o ekologii, coś ją mrozi, gesty nie rodzą się do końca. Czasem mówią o życiu, ale tak jakoś teoretycznie. Weronika boi się podzielić z nim smutkiem czy lękiem, bo gdy próbuje, Robert częstuje ją zdaniem wytrącającym z poczucia pewności. I jeszcze te jego nagłe zniknięcia. Wyjeżdża bez pożegnania, a potem dzwoni ze słabo ukrywaną pretensją: „Wczoraj po południu wysłałem ci mejla, nie odpowiedziałaś” – dopytuje na drugi dzień rano, o dziewiątej sześć.

A Weronika tęskni. Gdy Robert wraca, nie wie, jaka iskra się między nimi rozpali i czy w ogóle będzie miał dla niej czas. Czy znów zadzwoni w momencie, kiedy on gra na gitarze albo ogląda film, i usłyszy, że przekracza jego granice? Robert jest mistrzem w bolesnym zbliżaniu się i oddalaniu.

1001 pocałunków

Odżywa przy Miłoszu. Zmysłowym, ekstrawertycznym, radosnym muzyku młodszym od niej o kilka lat. Poznali się w knajpce nad Wisłą. Zaczęło się od niezwykle ekscytujacego flirtu wzrokowego. Przyciągała ich do siebie jakaś dziwna siła. Od tego czasu spotykają się w miarę regularnie. Miłosz zachwyca się nią, całują się na ulicy, w deszczu. Pieści każdy centymetr jej ciała. „Jesteś słodka” – szepcze jej do ucha, a Weronika zasypia bezpiecznie w jego ramionach.

Pewnego ranka, kiedy pili kawę po namiętnej nocy, powiedział jej: „Wreszcie zaczęłaś mówić o sobie. Czuję, że to dla ciebie trudne, bywasz taka zamknięta. Wiele nas różni, ale zakochałem się w tobie, bo jesteś... nieważne kim, nieważne czym się zajmujesz i ile masz lat. Będziemy razem?” – zapytał na koniec. „Znamy się od tak niedawna” – przystopowała go.

Miłosz nie zna się na ekologii, a ona nie ma pojęcia o jego muzyce. Nie toczą ze sobą dyskusji do późna w nocy, za to doskonale się razem bawią – jak ostatnio, kiedy jeździli nocą na rowerach po lesie.

Tamtego wieczoru nie przyszedł, jak się umawiali i nie odbierał telefonu. Zaczęła się martwić, że coś mu się stało. A potem poczuła się porzucona. Po trzech dniach o drugiej w nocy obudził ją dźwięk esemesa. „Hej! Gdzie jesteś? Ja pod twoim blokiem” – napisał.

Chwilę potem zobaczyła go w drzwiach: „Zniknąłeś…” – zaczęła, ale dalej nie mogła mówić, bo straciła oddech... tak mocno ją przytulił. Okazało się, że wyjechał do Poznania, bo znajomi załatwili szybkie nagranie, potem była dwudniowa impreza, dużo marihuany i browaru, no i zgubił gdzieś telefon. „Zobacz, teraz jestem tu, cały z tobą, cały twój” – śpiewał jej piosenkę Iry. Chciał, żeby razem zamieszkali. „Nie teraz, ja też podróżuję” – powiedziała.

Rozczulająco bezradny

Gdy Miłosz przepada w oparach marihuany, a Robert zaszywa się w puszczy, Weronika puka do Krzysia. To sąsiad z góry, programista komputerowy. Kiedyś szarmancko pozbierał jabłka, które jej wypadły z siatki na schodach, potem zaprosił na herbatę. „Umiesz słuchać” – stwierdził po pierwszej rozmowie.

Chłopak od dłuższego czasu szuka stałej pracy. Bezskutecznie. Jest dość niezaradny i to ją rozczula. Weronika pożycza mu małe sumy pieniędzy, czasem nawet lubi ugotować dla niego zupę lub pozmywać mu naczynia. Chwilami z Krzysiem jest jej niemal tak, jak w prawdziwym domu. Kiedy wyłączyli mu ciepłą wodę, bo nie zapłacił za czynsz, brał u niej prysznic. I tak zaczęła się ich przygoda seksualna. Jest romantyczny, mówi, że może godzinami trzymać ją za rękę. W ogóle ma taką filozofię życiową, że nie trzeba pić drogiego wina, tylko kakao i siedzieć sobie na kanapie.

Krzyś ją trochę nudzi, ale w sumie niewiele od niej wymaga, nawet do Stefana zajrzy, jak nie ma jej w domu. Ostatnio jednak ją rozczarował. Przyszła do niego zdołowana, sama nie wie dlaczego. Pewnie dlatego, że znów pokłóciła się z Robertem, a może chodziło o coś innego. I powiedziała: „Źle mi jest, czegoś się boję, nie mogę spać”. A Krzyś odparł tylko, że na pewno sobie poradzi, i że nie ma dla niej czasu, bo opracowuje nowy program. Nie chciał z nią nawet porozmawiać, a ona tyle razy go wysłuchiwała….

Jest już powoli zmęczona wszystkimi „jej” mężczyznami, a poza tym Miłosz nadal nalega na wspólne mieszkanie i Weronika czuje, że nie może dłużej wymawiać się częstymi wyjazdami.

Komentarz psychologa: Relacje Weroniki z mężczyznami są przelotne i okazyjne, zawierają się tylko w jakimś wycinku przestrzeni życiowej: seksie, pracy czy wspólnej pasji. Utrzymane są na pewnym poziomie powierzchowności, w bezpiecznych ramach chroniących przed zaangażowaniem. Są to zabiegi „zamiast”, pozwalające ukryć trudność, jaką sprawia bycie w pełnym związku.

Z tym problemem można sobie radzić w różny sposób – podróżować, działać w fundacjach, przepracowywać się… Wreszcie wchodzić w wiele relacji, w których odgrywa się jedynie role i którymi wypełnia się sobie czas. Tak jak robi to Weronika.

Czy życie dzień po dniu z drugą osobą może być czymś tak trudnym, że aż niewykonalnym? Czy zaangażowania można się bać i przed nim uciekać? Czy zjawisko singli jest wynikiem przemian społecznych i świadomych wyborów, czy raczej oznaką wzrastającej niezdolności ludzi do bycia ze sobą?

Bo co się dzieje w przypadku, kiedy mamy do czynienia z dysfunkcją emocjonalną? Osoby, których dotyka, doświadczają stałego napięcia emocjonalnego, które jest efektem konfliktu sprzecznych uczuć – chcą być z kimś blisko i jednocześnie się tego obawiają. Sytuacja wejścia w pełnowymiarową relację kojarzy im się z utratą tożsamości, mentalnym zniknięciem, zatraceniem siebie. Związek oznacza dla nich pozbawienie się kontroli, sprawczości, integralności wewnętrznej. Ale to nie jedyne zagrożenie.

Lękiem napawa też możliwość odrzucenia. To, że osoba, którą obdarzę uczuciem, której zaufam i zaproszę ją do swojego świata, powie: „Nie chcę cię”. Tego typu konflikt psychiczny dosyć często uaktywnia się wobec osób w jakiś sposób dla nas interesujących. Właśnie ich atrakcyjność jest czynnikiem wyzwalającym lęk. A pochodzi z przeszłości.

Osoby, które w ten sposób reagują na potencjalną bliskość, prawdopodobnie doświadczyły zranienia w ważnej relacji. Zwykle dotyczy to wczesnego okresu życia, kiedy kształtuje się psychika, najczęściej w relacji z rodzicem, opartej na przykład na dominacji i nadmiernej symbiozie – rodzic jest przekonany, że potrzeby dziecka i jego są tożsame. Ktoś taki, już jako osoba dorosła, może bać się „pochłonięcia” przez partnera, będzie rządził nim lęk, że nie zdoła się obronić, tak jak kiedyś przed rodzicem. I z tego właśnie powodu będzie unikać bliskości.

Podczas terapii Weronika uświadomiła sobie, że boi się deklaracji. Nawet w żadnej z dotychczasowych prac nie podpisała stałej umowy. Tak naprawdę lęka się, że w stałym związku ktoś ją będzie kontrolować, a ona nie zdąży przed tym uciec. Zrozumiała, że podobnie jak jej mężczyźni, ona też im znika. Robert nie wie, kiedy znowu z nim zerwie i który ze swoich pomysłów zrealizuje z innym mężczyzną. Krzyś nie ma pojęcia, kiedy zapuka do niego ze swoim wsparciem. A Miłosz nie jest pewny jej uczuć.

Wreszcie, po trudnej i długotrwałej pracy nad sobą, poczuła, że jest gotowa, by sprawdzić, jak smakuje życie z ukochanym mężczyzną od poniedziałku do niedzieli. Postanowiła wynająć z Miłoszem mieszkanie...

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze