1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Łóżkowa rutyna – pora ją docenić!

Zmiana niekoniecznie musi oznaczać ekscentryczne wyskoki seksualne, w większości przypadków wystarczy po prostu poprzestawiać niektóre elementy. (Fot. iStock)
Zmiana niekoniecznie musi oznaczać ekscentryczne wyskoki seksualne, w większości przypadków wystarczy po prostu poprzestawiać niektóre elementy. (Fot. iStock)
Poszukując nowych doznań w sferze intymnej, warto eksperymentować w zgodzie ze sobą, bo za aktywnościami seksualnymi, w które się angażujemy, mogą stać różne potrzeby. Jak dotrzeć do źródeł swoich motywacji – pytamy coachkę intymności Agnieszkę Szeżyńską.

Coraz częściej zachęca się nas do tego, żeby eksperymentować, mieć więcej otwartości w seksie. A jeśli nie mam na to ochoty?
Współczesny świat wywiera na nas presję z każdej strony, także w kontekście życia seksualnego. Łatwo zwątpić, czy aby na pewno wystarczająco próbuję, wystarczająco się wysilam… Seks staje się kolejnym zadaniem do wykonania, za które trzeba dostać piątkę, bo jeśli będzie cztery z plusem, to już niewystarczająco dobrze. Proponuję odejść od takiego zadaniowego podejścia, nie wystawiać sobie ocen z tego, jak bardzo jesteśmy otwarci seksualnie. Eksplorowanie nowych lądów jest użyteczne tylko wtedy, gdy mamy na nie przestrzeń i chęć. Eksperymenty połączone z rozciąganiem swojej strefy komfortu w sposób, który nie jest w zgodzie i harmonii z samym sobą, wcale nie są przydatne. Jeśli nie interesuje mnie seks w miejscach publicznych, to go po prostu nie uprawiam.

Może się jednak zdarzyć, że to partner będzie nas namawiał do seksu w miejscach publicznych. Co wtedy?
W mojej książce „Warsztaty intymności” wielokrotnie przywołuję podział na aktywności seksualne i potrzeby seksualne. Seks w mało uczęszczanym zaułku jest aktywnością seksualną. Jeżeli jedna osoba ma na nią ochotę, a druga nie, proponuję zrobić pauzę i zastanowić się wspólnie, jaka potrzeba za tym stoi. Dopiero gdy to zrozumiemy, możemy się zastanowić, czy nie da się jej zaspokoić inaczej.

Na przykład gdy okaże się, że jest to potrzeba lekkiego złamania tabu albo ekshibicjonizmu, być może wystarczy, że będziemy uprawiać seks na parapecie z zasłoniętymi firankami zamiast w przestrzeni publicznej.

Czyżby był to sposób na wyjście z niedopasowania seksualnego?
Tak. Polecam pójść jeszcze dalej. Każda ze stron może wypisać wszelkie swoje potrzeby i służące ich realizacji aktywności na zasadzie burzy mózgów, a potem wspólnie je przeczytać i wykreślić te, na które nie mamy ochoty.

Zastanawia mnie tylko, jakie są granice chodzenia na kompromis w związku. Czy robienie czegoś tylko dlatego, że chce tego druga osoba, jest dla nas dobre?
Jeśli robimy to w zgodzie ze sobą – to jak najbardziej. Nie wszystko, na co decydujemy się w seksie, jest dla nas, część może być prezentem dla drugiej strony. Ważne, by był to prezent z serca, a nie zrobiony na siłę.

A jak poprosić o coś dla siebie?
Wrócę do podziału na potrzeby i aktywności. Jeśli jestem w stanie odkryć, jaka potrzeba seksualna stoi za daną aktywnością, którą zaproponowałam, warto podzielić się tym z partnerem. Powiedzenie komuś: „Kupmy pejcz, bo mam ochotę na coś ekscytującego, trochę zbereźnego, a może przy okazji zabawnego” daje tej drugiej osobie więcej kontekstu i jednocześnie ucina domysły. Powiedzenie samego „kupmy pejcz” może uruchomić w nim tysiąc fantazji, a w tym czarne scenariusze typu „już ci się nie podobam” albo „znudziło ci się ze mną”. Zazwyczaj da się je zastopować, podając informację, skąd w nas taka potrzeba.

Niestety wiele osób nie zostało nauczonych myślenia w takich kategoriach, mimo że to ważna część składowa inteligencji emocjonalnej. Dlatego odpowiedź na pytanie o potrzeby seksualne często nie jest oczywista. Jednak większość osób, z którymi pracuję, jest w końcu w stanie dotrzeć do tego, co im w sercu gra. To pierwszy krok do zmiany. Gdy zrozumiemy, czego potrzebujemy, łatwiej nam będzie znaleźć porozumienie w seksie, zamiast wzajemnie oskarżać się, że nasze propozycje nie są realizowane.

Jakie potrzeby zaspokajamy seksem?
Możemy na przykład uprawiać seks, by okazywać sobie miłość albo żeby ją dostawać, żeby mieć poczucie przynależności lub wolności, ekscytacji, nowości, samorealizacji czy rozwoju. W wielu przypadkach seks jest jedną z rzeczy, które robimy, by te potrzeby zaspokoić.

Te potrzeby koniecznie musimy zaspokajać seksem czy może lepiej znaleźć również na nie inne sposoby?
Z mojej obserwacji wynika, że najlepiej, jeśli seks nie jest jedyną ścieżką do zaspokajania danej potrzeby. Widać to na przykład w kwestii dotyku – nasze ciało potrzebuje stymulacji dotykowej na neurologicznym poziomie. Jeśli para polega wyłącznie na sobie nawzajem w tej kwestii, to ich seks jest obarczony dużą presją. Ale jeśli te dwie osoby mogą się przytulić do kogoś innego, choćby psa, albo od czasu do czasu wybiorą się na masaż, to presja maleje, co wpływa na jakość intymnych zbliżeń.

Czy każdy z nas ma swoją własną osobowość seksualną?
Wierzę, że nie ma dwóch identycznych seksualnie osób, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak wiele czynników kształtuje seksualność i to, jak zmienia się ona w czasie. Owszem, są pewne tendencje czy zagadnienia, zwłaszcza te kształtowane kulturowo, takie jak wiek, płeć czy miejsce narodzin i wychowania, ale wydaje mi się, że stworzenie kompletnego rysu seksuologicznego to jednak robota na całe życie.

Nasza seksualność nie jest wyryta w kamieniu, możemy ją modelować. Nie wynika wyłącznie z naszej fizjologii, tylko jest połączeniem naszych relacji, psychiki, tego, jak funkcjonujemy w społeczeństwie. Zmienia się nie tylko pod wpływem naszych wewnętrznych decyzji, lecz także zewnętrznych czynników.

Domyślam się, że jeśli coś nam przeszkadza w swojej seksualności, możemy to zmienić właśnie dzięki temu, że jest ona plastyczna? Jak rozpoznać mocne i słabe strony swojej seksualności?
Oczywiście, że nad seksualnością możemy pracować, jednak zwykle łatwiej przychodzi nam to w przypadku tych aspektów, które są do naprawy. Po prostu wiemy, co nam nie gra. Dostęp do mocnych stron może być utrudniony, bo mówienie o sobie dobrze jest obarczone – społecznie i kulturowo – pewnym wstydem. Nie chcemy się przechwalać. Dlatego polecam ćwiczenie, które wykorzystuje działanie strumienia świadomości.

Bierzemy kartkę i jak najszybciej piszemy zdania zaczynające się od słów „Lubię swoją seksualność za…”. Starajmy się wyłączyć wewnętrzną cenzurę i napiszmy chociaż trzy zdania. Myśli czy wypowiedziane słowa są ulotne – jeden głosik w głowie coś powie, drugi spróbuje go przekrzyczeć. Odruchowe pisanie może być prawdziwie transformacyjnym doświadczeniem.

I to może zmienić życie?
Wykonanie jednego małego zadania nie sprawi, że w magiczny sposób wszystko nam się poukłada. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie na swój temat, nierzadko negatywne. Często dopiero napisanie tych trzech zdań pozwala po raz pierwszy w życiu poznać pozytywną narrację na temat własnej seksualności. Ten mały fragment może wpłynąć na zmianę postrzegania siebie.

A w zmianie postrzegania samych siebie mogą pomóc informacje zwrotne od partnera czy lepiej nie opierać się na opinii innych osób?
Jestem wielką fanką proszenia o dobre słowa. Jeśli wiem na przykład, że mój partner lubi, gdy go pieszczę po szyi, bo już kiedyś mi to powiedział, wystarczy podejść do niego i poprosić, by to powtórzył. Chodzi o to, żeby te słowa padły i żeby zrobiło nam się od nich miło. Owszem, wiele z nas w takiej sytuacji może natrafić na przeszkodę, jaką jest zaniżony obraz siebie. Na szczęście ten obraz w dużym stopniu tworzy się przez powtórzenia. Trzeba więc powtarzać, powtarzać i powtarzać dobre rzeczy o sobie oraz prosić bliskich, by mówili nam o nas dobre rzeczy!

Jak z kolei rozpoznać, że coś jest słabą stroną naszej seksualności?
Po pierwsze nie słabą stroną, tylko przestrzenią do zmiany. Ona często daje o sobie znać przez jakiegoś rodzaju cierpienie: smutek, płacz, złość, zaczątki konfliktu, wycofywanie się z relacji. Po prostu czujemy, że nie jest tak, jak chcielibyśmy, dzięki czemu pojawia się szansa, że coś z tym zrobimy. Jako coachka nie wskazuję moim pacjentom, co mają w sobie zmieniać – to jest zawsze ich wewnętrzna decyzja. Moja rola polega na tym, by pomóc im ją podjąć i zrealizować.

Dlaczego w takim razie warto zejść z utartych ścieżek w seksie?
Wieloletni kochankowie często mówią o rutynie łóżkowej. Zazwyczaj staram się, by ją docenili, bo oznacza wypracowany system, który przez dłuższy czas działał bez zarzutu. Może nie warto więc zupełnie tej rutyny wyrzucać do kosza? Jeśli nam to jednak dokucza, wtedy dobrze zejść z utartych ścieżek.

Większość par działa według swojego skryptu seksualnego. W gabinecie często słyszę, że na przykład uprawiają seks tylko w weekendy, zazwyczaj w sypialni i korzystają z określonej kolejności aktywności seksualnych. To naturalne, że po jakimś czasie robienia wciąż tego samego może się to nam znudzić. To tak, jakbyśmy przez 10 lat jedli wyłącznie jedną potrawę. Zmiana niekoniecznie musi oznaczać ekscentryczne wyskoki seksualne, w większości przypadków wystarczy po prostu poprzestawiać niektóre elementy. Paradoksalnie najtrudniej namówić pary do zmiany pory i seksu w ciągu tygodnia. Wiele osób wyobraża sobie, że to zajmuje strasznie dużo czasu. To nieprawda. Wystarczy, że przez 10 minut porobimy ze sobą coś cielesnego. Nie dam się przekonać, że w któryś wieczór nie można wygospodarować dla siebie nawzajem 10 minut. Warto to zrobić, bo będzie to właśnie zejście z utartej ścieżki, które pomoże nam przezwyciężyć rutynę.

Parę ćwiczeń dla par

  • Poznaj swoje potrzeby. Nastaw w telefonie alarm na 5 minut, weź kartkę i poddając się strumieniowi świadomości, dokończ zdanie: „Uprawiam seks po to, żeby…”. Na tyle sposobów, na ile się da, bez oceniania!
  • Poznaj, co cię ukształtowało. Tym razem, poddając się strumieniowi świadomości, rozwiń zdanie „Moja seksualność jest, jaka jest, bo…”. Uważaj, bo odpowiedzi mogą cię zaskoczyć!
  • Sprawdź, na co masz ochotę. Podziel kartkę na cztery części, w kolejnych kolumnach zapisz rzeczy, które lubisz robić w seksie; rzeczy, których absolutnie nie chcesz próbować; rzeczy, na które byś się zgodziła, gdyby ktoś ci je zaproponował; i wreszcie rzeczy, których jesteś ciekawa, ale może wystarczy ci opowiadanie erotyczne na ich temat zamiast próbowania.
  • Popracuj z partnerem. Osobno wypiszcie sobie warunki minimalne konieczne do tego, żeby móc uprawiać seks, oraz warunki idealne. Potem porównajcie wasze odpowiedzi. To świetny pretekst do późniejszej rozmowy i rozwiązywania konfliktów, zanim się zaostrzą.

Agnieszka Szeżyńska, certyfikowana coachka intymności, edukatorka seksualna dla dorosłych, prowadzi warsztaty rozwoju seksualności; www.coachingintymnosci

Artykuł archiwalny

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze