1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Kirsten Dunst o roli w „Psich pazurach”, depresji i aktorskich zmaganiach

Kirsten Dunst o roli w „Psich pazurach”, depresji i aktorskich zmaganiach

Kirsten Dunst. Film „Psie pazury” z jej udziałem zdobył kilka Złotych Globów. (Fot. Getty Images/Gallo Images)
Kirsten Dunst. Film „Psie pazury” z jej udziałem zdobył kilka Złotych Globów. (Fot. Getty Images/Gallo Images)
Jako nastolatka Kirsten Dunst kręciła jeden film za drugim. Kiedy dojrzała, poczuła się tym wypalona. Teraz powraca w filmie „Psie pazury”. Spełniona jako kobieta, matka i aktorka. Pełna przemyśleń nad swoim życiem.

Pamiętasz, gdzie zastała Cię pandemia?
Kirsten Dunst:
W Nowej Zelandii, na planie zdjęciowym do „Psich pazurów”, dokąd wyjechaliśmy całą naszą trzyosobową rodziną, czyli z moim narzeczonym Jessem [Plemonsem – przyp. red.] i naszym synkiem Ennisem. Prace nad filmem się przedłużyły, byliśmy nawet przez dwa tygodnie na kwarantannie, nie mogliśmy wtedy w ogóle wychodzić z hotelu. Kiedy wreszcie wróciliśmy do Los Angeles, ogłoszono tam lockdown. To był naprawdę dziwny i trudny czas. Obejrzałam wtedy więcej seriali niż kiedykolwiek, ale też zaszłam w drugą ciążę, co okazało się zbawienne dla mojej kondycji psychicznej. Musiałam o siebie dbać, zdrowo się odżywiać, nie stresować się… James urodził się w maju 2021 roku, dziś ma pół roku i nadal wymaga wiele uwagi. A że przez ostatnie kilka miesięcy Jesse był poza domem, bo na planie dramatu Martina Scorsese „Zabójcy kwiatowego księżyca” – to opiekowałam się chłopcami sama i od czterech miesięcy nie przespałam całej nocy.

Jak to odreagowujesz, o ile to w ogóle możliwe?
Kirsten Dunst: Robię głównie to, co chce robić moje starsze dziecko. A ono kocha… ciężarówki. Wiem więc wszystko o koparkach i ciężkich maszynach.

Podobno w czasie zdjęć do „Psich pazurów” prawie w ogóle nie rozmawiałaś z Benedictem Cumberbatchem?
Kirsten Dunst: Prawie (śmiech). Jane Campion, reżyserka, zasugerowała, że tak będzie lepiej. Chodziło o wytworzenie efektu obcości i chłodu między postaciami. Phil grany przez Benedicta chciał zniszczyć Rose, moją bohaterkę, która uosabiała wszystko, czego nienawidził. Nie mógł znieść tego, że jego brat George, w którego wcielił się zresztą Jesse, założył z Rose rodzinę, że znalazł przystań i domowe ciepło. Delikatny George jest przeciwieństwem okrutnego Phila, który nie waha się użyć syna Rose w brudnej grze.

Rose sprawia wrażenie silnej kobiety, choć wewnętrznie jest krucha.
Kirsten Dunst: Jest w tym filmie bardzo wzruszająca scena, kiedy George mówi, jak to dobrze nie być samemu. Doskonale to rozumiem. Moja Rose potrzebowała wsparcia, choć radziła sobie, jak mogła, z przeciwnościami losu. Ciężko pracowała, po samobójczej śmierci pierwszego męża samotnie wychowywała syna, a do tego prowadziła bar. Podziwiam ją jako matkę i jako kobietę, choć prywatnie jest ode mnie kompletnie różna. Nigdy nie miałam tak ciężko jak ona. Mamy dwóch synków, ale mamy też nianię, poza tym pomagają mi moja mama i mama Jessego. Dzielimy się obowiązkami przy dzieciach oraz pracami domowymi. Wiem, że kiedy jestem poza domem, chłopcy są pod dobrą opieką.

Benedict Cumberbatch powiedział mi, że na planie „Psich pazurów” nauczył się wielu nowych umiejętności, w tym farmerskich. A Ty?
Kirsten Dunst: Ja nauczyłam się grać na pianinie i jestem z tego bardzo dumna. Dzięki pięknej grze i muzykalności moja bohaterka może poczuć się dowartościowana, zyskać szacunek otoczenia, zjednać sobie nawet tak nieprzychylnych ludzi jak Phil. W tej tęsknocie za robieniem czegoś naprawdę dobrze – odnalazłam siebie. W młodości, tak samo jak Rose, bardzo potrzebowałam akceptacji otoczenia.

Kodi Smit-McPhee, Jane Campion, Kirsten Dunst oraz Benedict Cumberbatch na festiwalu AFI w Los Angeles (Fot. Getty Images/Gallo Images) Kodi Smit-McPhee, Jane Campion, Kirsten Dunst oraz Benedict Cumberbatch na festiwalu AFI w Los Angeles (Fot. Getty Images/Gallo Images)

Dość długo, mimo sukcesów frekwencyjnych, nie czułaś się doceniona w branży filmowej. Sądzisz, że rola Rose może Ci przynieść wreszcie pierwszą nominację do Oscara?
Kirsten Dunst: Teraz jestem bardzo zadowolona z mojej kariery, choć nie zawsze tak było. Podobają mi się filmy, w których zagrałam. Myślę, że to naprawdę duże osiągnięcie. Nie wiem, czy aktorzy często to czują. U mnie to chyba przyszło z wiekiem, ale też po tym, gdy zostałam matką. Mam 40 lat i o wiele mniej przejmuję się tym, co ludzie o mnie myślą. Znam swoje miejsce w Hollywood. Pracuję tutaj wystarczająco długo i wystarczająco ciężko, by wiedzieć, że to zupełnie w porządku, jeśli nie wszyscy cię lubią. Oczywiście wspaniale byłoby dostać nominację do Oscara. To by wiele znaczyło również dla mojej rodziny, ale nie mam na to wpływu. Zobaczymy!

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że masz wrażenie, że wiele Twoich ról zostało docenionych dopiero po latach.
Kirsten Dunst: Pamiętasz „Marię Antoninę”? Wszyscy ją krytykowali, a teraz kochają. Tak samo było z „Zabójczą pięknością”. W całej karierze prawie nigdy nie zdobyłam żadnej nagrody…

Zaraz, zaraz… A nagroda w Cannes za najlepszą rolę kobiecą w „Melancholii”?
Kirsten Dunst: Tak, to mi dodało sił i wiary w siebie. Utwierdziło w tym, że trzeba robić swoje.

Byłaś też nominowana do dwóch Złotych Globów za „Wywiad z wampirem” w 1995 roku i za serial „Fargo” w 2016 roku. Myślę więc, że branża coraz bardziej Cię docenia. Podobno Jane Campion specjalnie dla Ciebie rozbudowała rolę Rose w stosunku do powieści Thomasa Savage'a z 1967 roku o tym samym tytule.
Kirsten Dunst: Tak, Jane wiele dopisała w scenariuszu i znacznie pogłębiła postać. Uwielbiam w jej filmach sposób, w jaki maluje kobiecą seksualność. Mieliśmy wiele prób, nie jestem ich fanką, ale dla Jane zrobiłabym wszystko!

Kadr z filmu „Psie pazury” – dostępnego na platformie Netflix (Fot. materiały prasowe) Kadr z filmu „Psie pazury” – dostępnego na platformie Netflix (Fot. materiały prasowe)

Mnie zachwyciłaś najbardziej we wspomnianej „Melancholii”. Pamiętam słowa reżysera, Larsa von Triera, który powiedział, że nosisz w sobie świadomość depresji.
Kirsten Dunst: „Melancholia” była dla mnie jak terapia. Chorowałam na depresję, wiem, z czym się wiąże. Według mnie depresja to pokazanie swojej prawdziwej twarzy, poddanie się. Paradoksalnie – takie trudne doświadczenie pozwala czasem odbić się od dna i wyraźnie poprawić życie. Tak, depresja może nas wzmocnić – i ja tego doświadczyłam na własnej skórze.

Moja Justine w „Melancholii” to postać krucha fizycznie i psychicznie… Bardzo podobała mi się jej relacja z siostrą, graną przez Charlotte Gainsbourg – ta mieszanka słońca i mroku, różnic i podobieństw. Według mnie Lars jest jedynym reżyserem, który potrafi pisać tak wielowarstwowe role kobiece. Jego bohaterki często są zagubione, a jednocześnie bardzo w tym prawdziwe. To zupełnie odbiega od typowego kinowego wizerunku kobiety. Lars nie opiera się na stereotypach. Podczas pracy na planie czułam się bezbronna, bo on potrafi dotrzeć do najintymniejszych emocji.

A może źródłem Twojej depresji była zbyt szybka utrata dzieciństwa?
Kirsten Dunst: Kiedy miałam trzy lata, za namową rodziców wzięłam udział w reklamie batoników Kix, a potem trafiłam do renomowanej dziecięcej agencji modeli Ford i startowałam we wszystkich możliwych castingach. Zadebiutowałam w serii filmów Woody'ego Allena z 1989 roku „New York Stories”, ale to rok 1994 stał się dla mnie przełomowy. W filmie „Wywiad z wampirem”, jako mała wampirzyca Claudia, zagrałam u boku takich gwiazd, jak Brad Pitt czy Tom Cruise.

Ale chyba nie wspominasz tego najlepiej…
Kirsten Dunst: W „Wywiadzie z wampirem” grałam kobietę uwięzioną w ciele dziewczynki; jako dziecko została przemieniona w wampirzycę. W jednej ze scen całuję się z Bradem Pittem, który był wtedy ode mnie prawie dwie dekady starszy. Czułam się nieswojo. Miałam przecież tylko 11 lat. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego starsze koleżanki ze szkoły tak mi tego zazdrościły. Brad miał wówczas długie włosy. Przypominał trochę hipisa. Wszyscy dookoła szeptali mi, że jestem szczęściarą, bo całowałam Brada Pitta… A ja potem, aż do 16. roku życia, nie całowałam się z nikim innym.

Kiedy miałam niewiele ponad 20 lat i byłam już po kilku filmach z serii o Spider-Manie, które przyniosły mi największą rozpoznawalność, zaczęłam czuć wypalenie. Chociaż spotkałam już wtedy wspaniałą reżyserkę Sofię Coppolę, to aktorstwo przestało mi dawać radość. Bycie dziecięcą gwiazdą naznaczyło moją dorosłą osobowość.

Może to był jednak błąd?
Kirsten Dunst: Aktorstwo nigdy nie było moim marzeniem, ponieważ zawsze było częścią mnie. Grałam, odkąd pamiętam, lubiłam występować przed innymi, ale przede wszystkim w ten sposób uszczęśliwiałam moją mamę. Przez pewien czas obwiniałam ją, że zmusiła mnie do pracy na planach filmowych w tak młodym wieku. Jednak później zrozumiałam, że miała najlepsze intencje. Cóż… to nie jest naturalny sposób dorastania. W Hollywood nic nie jest zresztą naturalne, ale to było i jest moje życie, i dziś w pełni to akceptuję.

Kirsten Dunst, jedna z najbardziej utalentowanych aktorek swojego pokolenia. Muza Sofii Coppoli (zagrała w jej „Przekleństwach niewinności”, „Marii Antoninie” i „Na pokuszenie”). Szerokiej widowni znana z cyklu filmów o Spider-Manie. Ostatnio doceniana za rolę w filmie „Melancholia” i serialu „Fargo”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze