1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Marilyn Monroe – krucha piękność czy cyniczna bywalczyni hollywoodzkich imprez?

Marilyn Monroe – krucha piękność czy cyniczna bywalczyni hollywoodzkich imprez?

Norma Jeane (Marilyn Monroe) w 1945 roku (Fot. André de Dienes/materiały prasowe)
Norma Jeane (Marilyn Monroe) w 1945 roku (Fot. André de Dienes/materiały prasowe)
Głupiutka modelka czy skrzętnie ukrywająca swoją inteligencję femme fatale? Marilyn Monroe miała wiele twarzy. Zachowały się po niej filmy fabularne i tomiki wierszy, powstały dokumenty, tysiące artykułów prasowych, biografie, fikcyjne opowieści autorstwa Normana Mailera czy Joyce Carol Oates. Możemy obejrzeć zdjęcia ukazujące jej urodę i życie. Wydaje się, że na temat Marilyn Monroe powiedziano już wszystko. Jaka więc była naprawdę? Publikujemy fragment książki Sarah Churchwell „Twarze Marilyn Monroe”.

Latem 2002 roku wydano album zatytułowany „Becoming Marilyn”, zawierający zdjęcia, które w 1949 roku fotograf Andre de Dienes zrobił młodej modelce przygotowującej się do rozpoczęcia hollywoodzkiej kariery. Dziewczyna zmieniła już nazwisko na Marilyn Monroe, ale nie zyskała jeszcze charakterystycznego wizerunku, z którym miała być potem identyfikowana. Te zapadające w pamięć piękne fotografie, z których wielu nigdy wcześniej nie publikowano, przedstawiają młodą kobietę (liczącą wówczas dwadzieścia trzy lata), z sięgającymi ramion ciemnoblond włosami, rozjaśnionymi z naturalnego kasztanowego koloru, lecz wciąż o wiele odcieni ciemniejszymi niż krótkie, przypominające watę cukrową loki, które stały się jednym z jej znaków rozpoznawczych. Radośnie uśmiechnięta, ale jeszcze nie namiętna, czeka na „narodziny Marilyn”. Te zdjęcia niewątpliwie przedstawiają Marilyn Monroe, a zarazem kogoś innego. Tytuł książki to potwierdza: Marilyn to ktoś, kim ta młoda kobieta dopiero się stanie.

W recenzji Becoming Marilyn na łamach „Newsweeka” skomentowano, że na zamieszczonych w albumie zdjęciach „uchwycono Normę Jeane w trakcie przemiany w Marilyn”. To stwierdzenie odzwierciedla podstawowe założenie mitu Marilyn Monroe: prawdziwej dziewczyny (nazywanej Normą Jean albo Normą Jeane), która przekształciła się w coś, co nie było osobą, ale zjawiskiem: „Marilyn”.

Kiedy zaczniemy czytać o Marilyn Monroe, natychmiast spotkamy się z sugestią, że „Marilyn” to postać sztuczna, wyprodukowany i opakowany towar, który wyparł kryjącą się pod nim osobę. Stając się „Marilyn”, Norma stworzyła ideał wdzięku, ten zaś przetrwał pół wieku, ale jest odmienny od jej prawdziwej tożsamości. „Marilyn” to tylko fantazja na temat kobiecości, wymyślona rola, którą aktorka odgrywała z niezwykłym powodzeniem, ale która ostatecznie ją zniszczyła. Dlatego kolejni autorzy uparcie biorą imię Marilyn w cudzysłów, dystansując się od tej postaci i próbując odróżnić ją od prawdziwej kobiety:

W maju 1953 roku Marilyn kończyła właśnie siódmy rok odgrywania roli „Marilyn”, postaci, która miała niewiele poprzedniczek.

„Marilyn Monroe”, głupiutka i niewinna blondynka mówiąca szeptem, wyzwoliła Normę Jeane, ale paradoksalnie przyczyniła się do zniewolenia innych za sprawą zubożonej i poniżającej wizji kobiecości. Sama Marilyn stała się pierwszą ofiarą tego wizerunku.

Kim była dziewczyna, która pewnego dnia zmieniła się w Marilyn Monroe?

„Marilyn” jest sztucznie stworzonym męskim marzeniem o fizycznej czystości. W końcu jednak miała tego dość i odrzuciła sztuczność wymyślonej Marilyn Monroe, zdając sobie sprawę, że to jedynie rola, którą mogła przyjąć, lecz z której mogła również zrezygnować.

Dzięki wymyślonej osobie – Marilyn Monroe – Norma Jeane mogłaby mieć okazję przeżycia na nowo upokorzeń z młodości, tyle że nie jako tragedii, tylko komedii.

Norma Jeane (Marilyn Monroe) w 1945 roku (Fot. André de Dienes/materiały prasowe) Norma Jeane (Marilyn Monroe) w 1945 roku (Fot. André de Dienes/materiały prasowe)

Przez trzydzieści lat ci bardzo różni autorzy opowiadali dokładnie tę samą historię: „Marilyn” nie była prawdziwą osobą, tylko produktem wymyślonym w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku w celu usatysfakcjonowania mężczyzn. Warto zwrócić uwagę na kilka kwestii dotyczących tej interpretacji. Dominuje w niej podejrzliwość wobec tego, co „stworzone”, i upodobanie do naturalności: chociaż Marilyn ma stać się „naszą boginią miłości”, wielu patrzy dziś na nią z niechęcią, a nawet wrogością. Przekaz staje się niejasny, skutkując takimi bezsensownymi zdaniami jak „Marilyn kończyła właśnie swój siódmy rok odgrywania roli ≪Marilyn≫”. Ten oklepany frazes powtarzany jest od ponad trzydziestu lat i zawsze przedstawiany jako coś odkrywczego. Joyce Carol Oates w jednym z wywiadów stwierdza, że do napisania „Blondynki” zainspirowało ją zdjęcie młodej „Normy Jeane Baker”, dzięki któremu uświadomiła sobie „z niemal żarłocznym podnieceniem”, że może „dać życie tej zagubionej, samotnej dziewczynie, którą kultowy produkt zwany ≪Marilyn Monroe≫ wkrótce przytłoczy i wymaże z pamięci”. W innym wywiadzie deklaruje: „Dla mnie ona zawsze pozostanie Normą Jeane”. Oates najwyraźniej nie zna piosenki „Candle In the Wind:, w której Bernie Taupin i Elton John wyrazili to samo niemal trzydzieści lat wcześniej:

„Do widzenia, Normo Jean
Chociaż nigdy Cię nie znałem [...]
Do widzenia, Normo Jean
Mówi chłopak z 22. rzędu
Który widzi w tobie coś więcej poza seksem
Więcej niż tylko naszą Marilyn Monroe”

To wyświechtane stwierdzenie jest niezwykłe między innymi dlatego, że budzi w odbiorcy poczucie wyjątkowości i oryginalności. Zarówno Oates, jak i Taupin/John sugerują, że tylko oni poznali tę tajemnicę, tylko oni postrzegają Marilyn jako kogoś więcej niż symbol seksu. „Dla mnie ona zawsze pozostanie Normą Jeane”. Tak naprawdę dla większości autorów Marilyn zawsze pozostanie Normą Jeane, prawdziwą kobietą ukrytą za (przed, za, nad, pod) wizerunkiem. Refren „Candle in the Wind”: „chociaż nigdy cię nie znałem” to część mitu Marilyn Monroe. Widzimy ją i wiemy, że tak naprawdę jej nie znamy; możemy wzruszyć się poczuciem straty, chociaż nasza nieznajomość Marilyn stanowi sedno problemu. Jeśli została wymyślona, to właśnie po to, by stać się zagubioną i opłakiwaną.

Więcej w książce Sarah Churchwell „Twarze Marilyn Monroe”, Wydawnictwo Marginesy (Fot. materiały prasowe) Więcej w książce Sarah Churchwell „Twarze Marilyn Monroe”, Wydawnictwo Marginesy (Fot. materiały prasowe)
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze