1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Viola Davis – opowieść o źródle kobiecej siły

Viola Davis – opowieść o źródle kobiecej siły

Viola Davis urodzona w 1965 roku amerykańska aktorka. Laureatka Oscara i Złotego Globu za film „Płoty”, nagrody Emmy za serial „Sposób na morderstwo”, BAFTA oraz dwóch nagród Tony. Najnowszy film z jej udziałem to „Królowa wojownik”. (Fot. Forum)
Viola Davis urodzona w 1965 roku amerykańska aktorka. Laureatka Oscara i Złotego Globu za film „Płoty”, nagrody Emmy za serial „Sposób na morderstwo”, BAFTA oraz dwóch nagród Tony. Najnowszy film z jej udziałem to „Królowa wojownik”. (Fot. Forum)
Viola Davis przyznaje, że w jej życiu wszystko wydarzyło się w odpowiednim momencie: będąc już dojrzałą kobietą, spotkała swoją miłość, została matką, nauczyła się karate, a także poczuła, że jest bliżej natury niż kiedykolwiek wcześniej.

Dobrze byłoby być królową?
Nigdy nie miałam takich marzeń. Wybrałam kino, choć tak naprawdę zostałam aktorką, żeby grać w teatrze – nie dla sławy, pieniędzy czy przywilejów. Interesowało mnie rzemiosło, ale też pierwotne pragnienie opowiadania historii, przekazywania emocji. W dzieciństwie babcia opowiadała mi bajki. To ważne, nie czytała ich, ale opowiadała: dzieje rodziny, dawne legendy, jakieś przypowieści. Myślę, że wszystko wzięło się właśnie stąd. Tworzyłyśmy krąg. Dzisiaj postrzegam siebie jako kogoś, kto jest swoistym pomostem pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Tworzę własne kręgi. I wypełniam się treścią: to mogą być biografie innych kobiet, stany emocjonalne, wydarzenia istotne lub nie. Za sprawą uprawianego zawodu mogę pomóc ocalić od zapomnienia zdarzenia, ludzi, energie. A wracając do Twojego pytania – zawodowo nigdy nie myślałam o tym, żeby wcielać się np. wyłącznie w uprzywilejowane postaci. Mam nadzieję, że moje aktorskie wybory są tego świadectwem, staram się sięgać po różnorodne role i filmy.

I tak jest, dla porządku wymienię chociażby: „Stan gry”, „Wątpliwość”, „Służące”, „Labirynt”, „Ma Rainey: Matka Bluesa” czy film „Płoty”, który przyniósł Ci Oscara.
Jestem dumna ze wszystkich swoich ról. Ale nie dlatego, że każdą z nich uważam za wielką filmową kreację. Nie. Dlatego że za każdą z nich stoi człowiek. Prawda. Nawet jeśli jest to prawda oparta na fikcji, emocje są najprawdziwsze. Widzisz, dzięki aktorstwu można dotykać również tego, co jest w jakimś sensie niewygodne, niewyobrażalne, egzotyczne. Czy ja mam się wyłącznie głaskać? Nie, mam od tego męża! A teraz opowiem ci, z czego jestem najbardziej dumna. Otóż sama, codziennie, mozolnie i z różnym skutkiem, toczę bój ze swoimi własnymi ograniczeniami. Kino to także moja broń do walki z uprzedzeniami, przede wszystkim osobistymi. W filmie „Królowa wojownik” staram się sportretować najlepiej jak potrafię tytułową bohaterkę, ale kiedy otrzymałam propozycję zagrania tej roli, pomyślałam: powariowali, mam 56 lat i mam zagrać królową wojowniczkę, która chodzi półnaga przez większą część filmu, a jej „muskularne ciało” – jak czytałam w scenariuszu – lśni w świetle księżyca. (śmiech)

Konsultowałaś sprawę z mężem?
Wszystko konsultuję z Juliusem [mąż aktorki to Julius Tennon, producent filmowy i teatralny, aktor, performer – przyp. aut.]. A w tym przypadku było to niemalże wpisane w kontrakt, bo Julius produkował film. (śmiech) Ale mówiąc poważnie, naprawdę uważam, że mam ogromny luksus, ponieważ absolutnie wszystko możemy omówić wspólnie. Wiesz, co dla mnie oznacza szczęście? Świadomość, że konsultowanie najdrobniejszej rzeczy z moim facetem nie pomniejsza mnie w moim własnych oczach. Nie sprawia, że czuję się bezradna, głupia, niesamodzielna. Mam bardzo duże poczucie własnej wartości, dlatego wiem, że towarzystwo Juliusa to przywilej. Mam blisko osobę, której ufam bezgranicznie.

Co powiedział na Twoje wątpliwości związane z rolą?
„Czy rzeczywiście chodzi o twój wiek, kochanie? Czy może raczej o to, że jesteś leniuchem i nie chcesz śmigać cztery razy dziennie na siłownię?”. Miał rację. I tak zaczęłam nie cztery, ale sześć razy dziennie trenować, żeby uzyskać odpowiednią formę. Nauczyłam się karate i dżudo, schudłam około 30 kilogramów. Cóż mogę powiedzieć: nigdy więcej! (śmiech) Wspominam to jako katorgę. Spuścili mi łomot, i jeszcze im za to płaciliśmy! A tak w ogóle, to dopiero po czterech miesiącach przygotowań zapadła decyzja co do mojego angażu.

120 dni ostrego treningu bez gwarancji otrzymania roli?
Tak było, mimo – co podkreślam – męża producenta. (śmiech) Choć w głębi duszy wiedziałam, że to zagram. Już po pierwszym treningu byłam tego pewna. I bardzo tego chciałam.

Dlaczego?
Wiesz, ile razy denerwuję się, kiedy widzę koleżankę aktorkę z wyretuszowaną twarzą na okładce jakiegoś prestiżowego magazynu? Przecież tak nie wygląda prawda! Chcę krzyczeć: Po co to robisz, kobieto! Sobie, innym kobietom, światu! Przyjmując rolę w „Królowej wojowniczce”, redefiniowałam takie pojęcia, jak: wsparcie, siostrzeństwo i solidarność z kobietami na całym świecie. Jakkolwiek abstrakcyjne Ci się to wyda, każdej z nas bliżej do spoconej, ubłoconej, bosej plemiennej królowej niż do wypolerowanej mumii w wypożyczonych ciuchach z okładki kolorowego magazynu. To nie jest życie.

Pomyślałam sobie, że może dzięki filmowi „Królowa wojownik” mogę stanąć po stronie prawdy, lojalności, samostanowienia i samoświadomości. Krótko mówiąc, po stronie jakiegoś kręgu. Bo dla mnie to opowieść o źródle kobiecej siły. Bardzo szybko więc przestawiłam się z myślenia: O rany, mam prawie 60 lat, nie wiem, czy dam radę, na: Mam 60 lat, kiedy jeśli nie teraz? Całe życie na to pracowałam!

Na to, żeby zagrać królową?
By zagrać Amazonkę. Archetyp wojowniczki. „Królowa wojowniczka” to dramat historyczny z elementami kina akcji. Wyobraź sobie „Braveheart: Waleczne serce” z kobietą w roli głównej. Opowiadamy o jednym z najbardziej walecznych państw Afryki Zachodniej, Królestwie Dahomeju. Są różne wersje, jedne mówią o tym, że mężczyźni tego kraju wyginęli podczas licznych wojen, inne sugerują, że społeczeństwo tego narodu było zdominowane przez kobiety. Nie analizujemy tego, jak było naprawdę, portretujemy elitarne, niezwykle wojownicze oddziały kobiece, które nie tyle były strażniczkami, ile brały aktywny udział w wyprawach wojennych i zostały wcielone do regularnej armii.

A cena, jaką płaciły?
Nie mogły zakładać rodzin, mieć dzieci, uprawiać seksu. Niektóre dziewczynki werbowano w wieku 12–15 lat. Zresztą Dahomej porównywany jest do starożytnej Sparty – według legendy pierwszą władczynią, która powołała do życia kobiece oddziały, była królowa Hangbe, rządząca na początku XVIII wieku. Ostatecznie przegrała walkę o władzę ze swoim bratem Agadżą, lecz jej wojowniczki stały się trwałym dziedzictwem Dahomeju. W uproszczeniu możemy powiedzieć, że moja bohaterka inspirowana jest postacią Hangbe. Opowiadamy o wydarzeniach, bazując na archiwach antropologów i historyków, ale wspieramy się też mocno przekazami ustnymi, mitami i legendami.

Viola Davis: „Pomyślałam sobie, że może dzięki filmowi „Królowa wojownik” mogę stanąć po stronie prawdy, lojalności, samostanowienia i samoświadomości. Krótko mówiąc, po stronie jakiegoś kręgu. Bo dla mnie to opowieść o źródle kobiecej siły”. (Fot. Forum) Viola Davis: „Pomyślałam sobie, że może dzięki filmowi „Królowa wojownik” mogę stanąć po stronie prawdy, lojalności, samostanowienia i samoświadomości. Krótko mówiąc, po stronie jakiegoś kręgu. Bo dla mnie to opowieść o źródle kobiecej siły”. (Fot. Forum)

Mówi się, że ostatnia wojowniczka mino, co oznacza zarówno matkę, jak i wiedźmę, zmarła w 1978 roku. Jej przodkowie pochodzili z Królestwa Dahomeju, a ona miała na imię Nawi.
Tak jak moja filmowa córka, w którą wciela się pochodząca z Afryki Thuso Mbedu. I widzisz, w naszym filmie mieszamy fikcję z prawdą. Ale ja wierzę, że Nawi istniała naprawdę. Dla mnie produkcja tego filmu była jak powrót do korzeni. To moja osobista podróż do samej siebie – możesz śmiać się lub nie, ale kiedyś wszyscy byliśmy czarni. Sama się z tego śmieję, ale tak było. Pochodzimy z tej samej czarnej otchłani, wobec której pozostajemy równi lub może raczej równie anonimowi. Gina Prince-Bythewood, reżyserka filmu „Królowa wojownik”, zrealizowała opowieść o kolebce życia, czyli o tym, skąd bierze się w nas, ludziach, wola i chęć przetrwania. Oraz o tym, dlaczego myślimy o sobie – nawet jako trybiki uwięzione w systemie niewolniczym – jak o istotach wolnych, podmiotowych. A wiesz, co mi ustawiło myślenie o mojej postaci, o tym świecie, o tych ludziach? Spróbuj kiedyś przez dwa miesiące chodzić na bosaka. Dobra, spróbuj przez dwa dni. Wszędzie bez butów.

Wszędzie?
Wszędzie. Dwa miesiące trwały zdjęcia i tyle chodziliśmy bez obuwia. To znaczy może nie ekipa, ale ja – tak. Buty, mała rzecz, prawda? Ale uwierz mi, w butach czujesz się kimś. Czujesz się przedstawicielem cywilizacji, jakiegoś porządku. Coś do ciebie przynależy. Ja przez dwa miesiące chodziłam boso i przez pierwszy tydzień czułam się obnażona, śmieszna, pokraczna, odarta z nowoczesności. Miałam grać bohaterską, odważną wojowniczkę, która jest gotowa ginąć za idee. Tyle że nie ma nawet butów. (śmiech) Paradoksalnie na tym elemencie zbudowałam całą swoją postać. Nigdy nie miałam takiego kontaktu z ziemią, z naturą, ze środowiskiem jak podczas tych dwóch miesięcy w Afryce. Nie chodzi o sam pobyt, ale właśnie o to bycie na bosaka. O kontakt z podłożem, z jakimś praźródłem. Ale też o nową relację z własnym ciałem, z własną skórą. To nie było wygodne, ale było potrzebne. Kluczowe, bo bosą stopą inaczej odbierałam siebie i świat. Czułam najmniejszy element, paproszek, wszystkie miękkości, pęknięcia na powierzchni, ciepło i chłód. I czułam to całą sobą.

Powiedziałaś takie zdanie, że myślimy o sobie – nawet jako trybiki uwięzione w systemie niewolniczym – jak o istotach wolnych, podmiotowych. Czy to zdanie można także przypisać do aktorki odnoszącej sukcesy w Hollywood, z Oscarem, BAFTA, Złotym Globem i nagrodą Emmy na koncie?
Jak całe pokolenia kobiet jestem naznaczona konfliktem, rozdarciem, walką. Dziś mam w sobie spokój, bo wiem, że nie każdą bitwę można wygrać. Ale ważne, aby się nie poddawać. Oczywiście noszę w sobie tę wolność, bo mogę sobie na nią pozwolić. Mam pieniądze, zdrowie, dom. Na swój sukces pracuję od prawie 40 lat, teraz mam sztab ludzi do dyspozycji. Znalazłam szczęście u boku faceta, który zna show-biznes i ma swoje dzieci, więc nigdy nie wywierał na mnie presji rodzicielstwa [para wychowuje adoptowaną córkę Genesis Tennon – przyp. aut.], a ja przez długi czas nie wiedziałam, czy chcę mieć dzieci, czy nie. Uczciwie muszę przyznać, że mam lepiej niż inni, a jednak cały czas jestem poddawana ocenom, a moje wybory, wygląd, pozycja są kwestionowane. Tak, i ja jestem trybikiem uwięzionym w systemie klasyfikacji ze względu na wiek, płeć, to, że jestem aktorką hollywoodzką, cokolwiek to znaczy. Sam fakt, że długi czas nie byłam matką, był powodem zakulisowych szeptów i domysłów: nie chcę, nie mogę? Nagrody, o których wspomniałaś, cieszą, ale sprawiają też, że jest się bardziej na świeczniku. To nie jest komfortowe. Już wolę chodzić boso. (śmiech)

W 2017 roku gazety rozpisywały się, że jesteś pierwszą afroamerykańską aktorką, która zdobyła trzy nagrody honorujące dokonania aktorskie: Oscara, nagrodę Emmy i Tony.
Z jednej strony duma, radość, telefony od rodziny, a z drugiej – gorycz i smutek. Naprawdę jesteśmy tą samą cywilizacją, która wysyła ludzi w kosmos, dokonuje przełomowych odkryć na polu medycyny, pisze wiersze, a jednocześnie ekscytuje się kolorem mojej skóry?! Oczywiście z pomocą przyszedł Julius, który widział moje emocje i dość szybko po otrzymaniu przeze mnie Oscara podsumował wszystko jednym zgrabnym zdankiem: „Dość znana czarna aktorka odebrała słynną żółtą statuetkę od anonimowej białej społeczności”.

Piękne. I jakże trafne.
Jeszcze długa droga przed nami. Przypomnę tylko, że pierwszego Oscara dla czarnoskórej aktorki, Hattie McDaniel za drugoplanową rolę w „Przeminęło z wiatrem” [grała nianię Scarlett O’Hary – przyp. aut.], i drugą statuetkę przyznaną Halle Berry za „Czekając na wyrok” w 2002 roku dzieli ponad 60 lat. Złośliwa opinia, że czarni aktorzy mogą wygrać Oscara, tylko jeśli grają służących lub niewolników, nie jest taka złośliwa.

Niedawno ukazała się twoja autobiografia „Finding me: A memoir”.
Wiem, jak to brzmi, ale musiałam ją napisać. To było jak spisanie testamentu, co tak przy okazji dodam – również mam za sobą. Polecam, to wyzwalające uczucie, uporządkować pewne sprawy.

W autobiografii piszesz o swoim podejściu do codzienności – umiesz odpuszczać sobie i innym. Zamiast robić porządek, wolisz pójść z rodziną na spacer, pogapić się w niebo, pomilczeć wspólnie.
To jest mój klucz do szczęścia.

Skąd pomysł na biografię, na to, by podsumować pewne rzeczy, domknąć je?
Zrobiłam to dla siebie. Ale wspomnienia spisywałam od dawna, choć nie myślałam o tym, żeby je wydać – lubiłam to robić tak po prostu. Budując role, czasami posługiwałam się jakimś zdarzeniem, dialogiem z własnego życia. Bywało, że jeden cytat lub wspomnienie ustawiały mi myślenie o bohaterce. Pracując nad serialem „The First Lady”, dużo rozmawiałam z Michelle Obamą, która też wydała swoje wspomnienia „Becoming. Moja historia” [Viola Davis w serialu wcieliła się właśnie w postać Michelle Obamy – przyp. aut.]. Nie porównuję się, ale pracując nad rolą, sięgnęłam po tę publikację. Lektura okazała się wspaniałą przygodą i wielkim osobistym przeżyciem. To portret czasów, zmieniających się obyczajów, ale i jej osobistej walki: o emancypację, o niezależność, o głos kobiety, która się liczy nie dlatego, że jej mąż jest prezydentem USA, ale dlatego że sama zapracowała na swój autorytet.

Viola Davis zagrała główną rolę w filmie „Królowa wojownik”. (Fot. materiały prasowe) Viola Davis zagrała główną rolę w filmie „Królowa wojownik”. (Fot. materiały prasowe)

Grając teraz w filmie „Królowa wojownik”, patrzyłam z uznaniem na młode pokolenia aktorek, afrykańskich i amerykańskich, które spotkałam na planie. Jaką one mają świadomość, jakie są mądre, jak wyzwolone! Umieją stawiać granice, kierują się etyką w pracy, chcą wspierać siebie nawzajem. Dlaczego o tym mówię? Bo ja nie miałam nie tylko takiej świadomości, jak te młode aktorki, nie miałam też tyle szczęścia. Żyłam i dorastałam w innych czasach. Podobnie jak moja matka, moja babka, matka mojej babki. I swoją książką składam hołd tym kobietom – dzięki nim nam dzisiaj żyje się łatwiej. Nie lepiej, ale łatwiej.

Viola Davis, urodzona w 1965 roku amerykańska aktorka. Laureatka Oscara i Złotego Globu za film „Płoty”, nagrody Emmy za serial „Sposób na morderstwo”, BAFTA oraz dwóch nagród Tony. Najnowszy film z jej udziałem to „Królowa wojownik”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze