1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania

Teorie spiskowe – jedni się orientują, że wpadli w sidła, inni umierają z przekonaniem, że Ziemia jest płaska

Tomasz Sobierajski (Fot. Niki Kinsky)
Tomasz Sobierajski (Fot. Niki Kinsky)
„Możemy o sobie bardzo dobrze myśleć, ale z całą stanowczością mogę powiedzieć, że nikt nie jest impregnowany na teorie spiskowe. Wszystko zależy od tego, jak będzie skonstruowana i czego będzie dotyczyć” – mówi prof. Tomasz Sobierajski. 

Teorie spiskowe – hasło, które znamy wszyscy. Ale zacznijmy od tego, czym one właściwie są.
Najkrócej – teorie spiskowe to niesprawdzone informacje, które w bardzo szybki sposób rozprzestrzeniają się w społeczeństwie, naruszając obowiązujący porządek. Teorie spiskowe zyskały na popularności w ostatnich latach dzięki rozbudowanej sieci mediów społecznościowych i ich charakterowi, ale nie są niczym nowym.

Istniały od zawsze?
Zdecydowanie tak. Badacze, którzy zajmują się tym tematem, uważają, że teorie spiskowe istnieją od momentu, kiedy ludzie potrafili się ze sobą komunikować i tworzyć sojusze. Nie możemy tego oczywiście dowieść, ale biorąc pod uwagę wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje człowiek w grupie czy jak działają ludzkie przekonania, rzeczywiście można podejrzewać, że już w czasach „jaskiniowych” człowiek wypuszczał teorię spiskową w celu wyeliminowania wroga czy grupy, która o wiele sprawniej polowała na mamuty niż my.

Na przykład jaką teorię?
Na przykład taką, że członkowie tej „wrogiej” grupy roznoszą tajemniczą śmiertelną chorobę, więc dla dobra ogółu należy ich utłuc! Tak od dawien dawna człowiek wykańczał swoją konkurencję.

Jeśli prześledzimy historię, to zobaczymy, że jest naszpikowana teoriami spiskowymi. Dzięki nim można było zdyskredytować władcę lub ośmieszyć królową. Wykorzystywano je także do walki społeczno-politycznej. Palenie kobiet na stosie, dramatyczne losy, które spotykały ludność żydowską – były oparte na teoriach spiskowych, w które wierzyli ludzie, a tworzyli rządzący, żeby w ten sposób umocnić swoją pozycję.

Jak dokładnie powstaje teoria spiskowa? Rozumiem, że jedna osoba wpada na „świetny” pomysł, a potem mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej.
Tak też się zdarza. Mechanizmy powstawania takiej teorii są jednak różne. Może ona powstać niechcący, a może być skrupulatnie zaplanowana.

Niechcący?!
Może wyjść od niewinnej plotki i potem, przekazywana z ust do ust, przybrać kształt lawiny, która spływa na ludzi. Natomiast w związku z działaniami rosyjskich służb z ostatnich lat, które udało nam się wykryć i udowodnić, wiemy również, że teorie spiskowe są celowo wypuszczane w świat, żeby zdezorganizować życie społeczne w danym kraju czy regionie. Kiedy trafią do mediów społecznościowych i znajdą podatny grunt, „wstrzelą się” w moment, to rozprzestrzeniają się jak wirus. Ale są też takie, które się nie przyjmują, słabną i nikt o nich nie pamięta po kilku dniach.

Od czego to zależy?
Badacze tego zjawiska zgadzają się co do tego, że przyjmują się najczęściej te teorie, które dotyczą dużych – w znaczeniu globalnym – ważnych dla ludzi zjawisk. Mogliśmy to zaobserwować w przypadku pandemii koronawirusa, śmierci księżnej Diany, UFO czy szczepionki MMR, która – według teorii spiskowej – wywołuje autyzm.

Myślałam, że najbardziej „gorące” są tematy związane z naszym poczuciem bezpieczeństwa, ale to się nie sprawdza choćby w przypadku śmierci księżnej Diany – nie ma ona wiele wspólnego z bezpieczeństwem ludzi.
I tak, i nie. Można by przypuszczać, że dużo większe znaczenie będą miały te teorie, które dotyczą naszego bezpośredniego otoczenia, odwołują się do lokalnych zdarzeń. Wydaje się, że dużo bardziej powinny nas interesować okoliczności wyboru naszego wójta na kolejną kadencję, co rzekomo było możliwe tylko dzięki temu, że miał on konszachty z nieczystymi mocami i odprawiał szatańskie obrzędy w pobliskim lesie, niż okoliczności śmierci księżnej z dalekiego kraju. Tymczasem jest odwrotnie. A to głównie dlatego, że dzieje wójta interesują znacznie mniejszą grupę ludzi i teoria spiskowa nie ma dużej mocy rażenia, a po drugie – życie wójta jest dużo łatwiejsze do zweryfikowania niż życie księżnej, które z racji stanu jest owiane wieloma tajemnicami.

Czyli długość życia teorii spiskowej determinuje jej weryfikowalność.
I dodatkowo – stopień jej skomplikowania. Istnieje cienka czerwona linia, za którą teorii spiskowej już nie da się obalić, niezależnie od tego, jak twardymi dowodami dysponujemy. Po przekroczeniu tej linii bowiem teorie spiskowe przybierają formę niemal religijną, zyskują rzesze wyznawców. A z przekonaniami religijnymi nie sposób dyskutować na poziomie faktów. Nie bez znaczenia jest tu społeczny mechanizm kosztów, jakie zostały włożone w wiarę w daną teorię. Wyznawcy teorii nie dość, że są jej obrońcami, to potem zamieniają się w apostołów, głosicieli dobrej nowiny. To pociąga za sobą duże społeczne koszty. Trudno potem przyznać, że nie miało się racji, straciło się mnóstwo czasu i energii w wiarę w bzdurę. To różni naukowców od guru teorii spiskowych, którzy dowolnie żonglują naukowymi faktami. Ci pierwsi potrafią się przyznać, że się mylili w swojej teorii, bo np. nowe narzędzia pomiarowe wskazują, że jest inaczej. Ci drudzy nigdy się nie przyznają do tego, że głosili bzdury. Za dużo mogliby na tym stracić. Więc podgrzewają wiarę w bzdury, a ludzie – często bardzo rozsądni – w to wierzą.

Racjonalizacja, czy tak?
Tak. Dużo zainwestowałem – jako wyznawczyni/wyznawca czy jako guru – więc ciężko mi to porzucić.

Ponadto musiałabym uznać, że na tym odcinku, w tej kwestii okazałam się, powiedzmy, niezbyt mądra…
Pal sześć to przyznanie się do tego przed samą sobą, ale jest jeszcze poczucie społecznego piętna: co powiedzą inni? Jak ja im spojrzę w twarz? Więc często brnę dalej, na tyle, na ile się da. Co tylko pogarsza sprawę.

Co jeszcze jest charakterystycznego w mechanizmie powstawania teorii spiskowych?
Zapewne nigdy nie słyszała Pani o teorii spiskowej, która mówiłaby o tym, że mieszkańcy małej wsi pod Toruniem czy Pabianicami sterują światem, prawda? Bo współczesne teorie spiskowe zasadzają się najczęściej na zmowie bardzo wpływowych, często nieprzyzwoicie bogatych ludzi, którzy potajemnie kierują światem zrzeszeni w jakiejś organizacji, należący do określonej grupy biznesowej, religijnej czy etnicznej. To tworzenie Boga à rebours. Przypisywanie małej, bliżej niezidentyfikowanej, niedostępnej grupce ludzi tego, że mogą zatrzymać świat pod pozorem pandemii, decydować o obsadzie najważniejszych stanowisk w państwach na świecie i wpływać na to, gdzie wybuchnie wojna.

Przejdźmy do tego, kto zaufa teorii spiskowej. No bo nie każdy jest na to podatny.
Być może Panią zaskoczę, ale się nie zgadzam. Możemy o sobie bardzo dobrze myśleć, ale z całą stanowczością mogę powiedzieć, że nikt nie jest impregnowany na teorie spiskowe. Wszystko zależy od tego, jak będzie skonstruowana i czego będzie dotyczyć.

Czyli – czy trafi w nasz słaby punkt?
Albo gorszy moment w naszym życiu, lukę w wiedzy, zbytnią wiarę w autorytety i głoszone przez nich hasła. Jedni szybciej orientują się, że wpadli w sidła, inni umierają z głoszonym całe życie przekonaniem, że Ziemia jest płaska.

A czy jest tak, że nie każdy jest podatny na nie w równym stopniu?
Badania wskazują na to, że są pewne uwarunkowania, które sprawiają, że jedni są w większym, a inni w mniejszym stopniu podatni na teorie spiskowe. Bardziej poddają się im osoby z niższym wykształceniem i posiadający mniej różnorodne kwalifikacje zawodowe. Z tego powodu tak łatwo było za pomocą teorii spiskowych sterować tzw. ludem.

Stąd bardzo nieciekawe powiedzenie polityków – „ciemny lud to kupi”.
Bardzo nieciekawe i współcześnie – w związku ze złożonym charakterem edukacji, który często wymyka się idei wykształcenia – nieprawdziwe. Trzeba bowiem podkreślić, że poziom edukacji nie determinuje naszego poziomu inteligencji i obycia w świecie. Są ludzie, którzy skończyli edukację na poziomie szkoły zawodowej i nieustannie się rozwijają, dokształcają, obdarzeni są niebywałą wrażliwością, uważnością, empatią do świata i ludzi, a są profesorki/profesorowie, którzy od lat nie przeczytali żadnej książki, wiedzę o świecie czerpią z plotek i Instagrama, a ich poziom wrażliwości do tego, co wokół, przypomina ruski czołg. W odniesieniu do teorii spiskowych zauważamy bowiem, że słabiej wykształceni ludzie mają mniejszy zestaw narzędzi poznawczych do tego, żeby zweryfikować prawdziwość informacji, które do nich docierają.

Dodatkowo wskazuje się na trzy psychospołeczne ludzkie potrzeby, które są zaspokajane przez teorie spiskowe. Po pierwsze, paradoksalnie – potrzeba zdobycia informacji i wiedzy. Jeśli zdarza się coś ważnego dla świata, dla nas, naszych bliskich, np. choroba, to przeszukujemy „internety” w poszukiwaniu źródeł i charakteru danego zjawiska. Ale informacje, które zdobyliśmy – jeśli nie wiemy, gdzie i jak ich szukać – mogą mieć różną jakość, często wątpliwą. Z tym wiąże się też druga potrzeba – wiedzy, która ma nam dać utracone poczucie bezpieczeństwa. Teoria spiskowa, która oparta jest najczęściej na bardzo prostych, wyjaśniających wszystko w „logiczny” sposób założeniach, pozwala nam na to, żebyśmy nie czuli się bezsilni i pogubieni. Trzecia potrzeba to chęć przynależenia do grupy. Teorie spiskowe dają szansę na to, że znajdziemy ludzi, którzy myślą podobnie do nas. A to jako istoty społeczne lubimy najbardziej. Przynależymy, nie jesteśmy sami, wspieramy się, jednoczymy przeciwko wrogom, którzy myślą inaczej. Jest po co żyć!

Na koniec warto zwrócić uwagę na wątek narcystyczny, który często wybrzmiewa w badaniach nad teoriami spiskowymi. Zauważamy bowiem, że osoby, które wykazują cechy osobowości narcystycznej, są bardziej skłonne do tego, żeby wierzyć w teorie spiskowe. Narcyzm jest u takich osób dokarmiany dzięki temu, że mają poczucie, że są ponad innymi, bo mają dostęp do tajemniczej wiedzy, zarezerwowanej dla wybranych, tych, którzy „wyłączyli telewizor i włączyli myślenie”. Dla przykładu – siedzę na imieninach u cioci, wszyscy rozprawiają o wojnie w Ukrainie, dywagują, a ja mam poczucie wyższości nad nimi, bo subskrybuję kanał trenera z Podkarpacia czy influencerki z Bali, którzy wyłuszczyli mi, kto za tym wszystkim stoi i jak ludzie są oszukiwani. Więc patrzę na nich i uśmiecham się z pobłażliwością i pogardą, bo oni nie mają dostępu do tej wiedzy, tudzież magii obfitości, którą ja już mam. Tylko JA znam PRAWDĘ.

Jak się bronić, skoro już wiemy, że nikt z nas nie jest zaimpregnowany? Co zrobić poza tym, żeby mieć świadomość, że nikt z nas nie jest wolny od tych skłonności?
No właśnie zdawać sobie sprawę z tej niedoskonałości i być czujnym. Zbytnie zaufanie do źródeł informacji, które pojawiają się w serwisach społecznościowych, z których najczęściej czerpiemy wiedzę o świecie, jest bardzo zgubne. Weryfikowanie pozyskiwanych informacji, którego w ramach zdobywania nowych umiejętności uczymy się wspólnie na zajęciach z moimi studentami, nie musi być żmudnym procesem – często jest doskonałą intelektualną rozrywką, która potem wchodzi w nawyk. I staje się pewnego rodzaju szczepionką przeciwko bzdurom, za pomocą których można nami w dowolny sposób sterować. Dzieje ludzkości pokazują, że (nadal) trwamy dzięki weryfikacyjnej mocy nauki i jej rozwojowi, a to, co nas od zawsze wyniszczało, to podszyta narcyzmem i megalomanią wiara w gusła.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze