1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania

„Co nas interesuje, że w Afryce nie mają szczepionek?” – pyta analityczka Natalia Hatalska. „Otóż powinno nas to obchodzić”

Natalia Hatalska, założycielka i CEO infuture.institute (Fot. Renata Dąbrowska)
Natalia Hatalska, założycielka i CEO infuture.institute (Fot. Renata Dąbrowska)
Jesteśmy jednym zamkniętym systemem. To, co dzieje się na drugim końcu świata, ma na nas wpływ. Analityczka Natalia Hatalska przygotowała MapęTrendów, w której bierze pod uwagę bardzo wiele czynników.

Czym jest Mapa Trendów, którą od sześciu lat, co rok, przygotowuje kierowany przez Panią infuture.institute?
Mapa Trendów, autorskie narzędzie infuture.institute, to kompleksowa analiza trendów i megatrendów. Jest skonstruowana jak radar: mamy na niej zjawiska, które są bardzo blisko – trzeba na nie uważać – i takie, które są trochę dalej – należy je czujnie monitorować.

Na mapie są trzy perspektywy czasowe. Najbliżej środka znajdziemy strefę, którą nazwaliśmy new normal – to są tak zwane trendy wiodące. Z perspektywy biznesu, bo dla niego przede wszystkim tworzona jest mapa, oznacza to, że jeśli dana firma, organizacja, marka nie zna tych trendów, nie odpowiada na nie, wtedy najczęściej nie nadąża za rynkiem, nie nadąża za konsumentami, goni swoją konkurencję. Potem jest druga strefa, dalej od środka, nazywamy ją strefą reaktywną. To przestrzeń, w której pokazujemy trendy potrzebujące około pięciu lat na wejście do strefy new normal, czyli do osiągnięcia dojrzałości. Oczywiście, tu jest pewien margines błędu, trendy są żywe, wszystko może się zdarzyć, znamy w historii wiele przypadków, kiedy trend albo przyspieszył, albo spowolnił. Bo trzeba pamiętać, że trendy zawsze są pochodną aktywności człowieka. Z tego powodu możemy na nie wpływać na przykład poprzez regulacje prawne, duże wydatki na technologię czy silne zmiany społeczne. I w końcu trzecia, ostatnia strefa – strefa innowacji. Tu mówimy o trendach, które do pełnej dojrzałości potrzebują około 15 lat.

Na mapie jest 50 trendów oraz pięć megatrendów z następujących obszarów: społeczny, technologiczny, ekonomiczny, środowiskowy i regulacyjno-prawny. Mapa Trendów jest narzędziem, które ma być wykorzystywane w praktyce, ma pokazać biznesom, organizacjom pozarządowym, jak powinny przygotowywać strategię, ma wskazywać kierunki rozwoju, ale też pomagać odpowiadać na to, co dzieje się tu i teraz.

Co się aktualnie dzieje? Jakie są te megatrendy?
Jednym z megatrendów jest świat lustrzany, czyli to, że przechodzimy do świata cyfrowego, coraz bardziej digitalizujemy nasze życie. Drugim megatrendem są zmiany demograficzne. Tu chodzi o takie zjawiska, jak na przykład pojawianie się nowej grupy, którą my nazywamy pokoleniem Zalpha – łączy pokolenie Z i pokolenie Alpha. Ale mamy tu także do czynienia ze starzejącym się społeczeństwem, to dwa trendy, które dzieją się równocześnie.

Trzecim megatrendem jest multipolaryzacja świata – czyli wszystko, co łączy się z polaryzacją, ale także z rosnącą rolą spółek technologicznych, które przejmują funkcję państwa, czy też z rozczarowaniem demokracją, nierówności cyfrowe, digitalizacja konfliktów.

Czwarty megatrend nazywany jest przez nas bioera; to dalsza perspektywa związana z biotechnologiami – inżynierią genetyczną, edytowaniem natury, produkowaniem różnego rodzaju rzeczy, które dotąd powstawały w naturze, a teraz człowiek stwarza je w laboratorium z komórek macierzystych albo syntetycznie. I w końcu piąty, ostatni megatrend – symbiocen. Do tej pory funkcjonowaliśmy w wieku, który nazywany był antropocenem, panowało w nim przekonanie, że człowiek jest władcą, panem świata, i to sugeruje zresztą wspomniany trend bioera – człowiek może wszystko, zmienia naturę zgodnie ze swoimi potrzebami, jest niemal bogiem. Z drugiej strony, jednocześnie, mamy właśnie symbiocen – z antropocenu przechodzimy do postantropocenu – rola człowieka się zmienia, widzimy wyraźne sygnały.

Że człowiek musi wrócić do szeregu?
Właśnie. Historycznie wiemy, że człowiek jest częścią natury, jesteśmy jednym z elementów większego systemu, tylko w pewnym momencie zaczęło nam się wydawać, że jesteśmy najważniejsi. Co, jak już wiemy, prowadzi nas do katastrofy. Traktujemy Ziemię jako zasób, który wyczerpujemy, traktujemy zwierzęta jako naszą własność, mamy przełowione oceany i morza. Symbiocen to powrót do podejścia, które mówi, że człowiek jest tylko i aż elementem większej całości. Wskazują na to choćby regulacje prawne dotyczące upostaciowienia natury, które się pojawiają. Przyznaje się osobowość prawną na przykład rzece czy zwierzętom. Z jednej strony może wydać się to dziwne, ale zastanówmy się – co zrobiliśmy wcześniej? Przecież my status osoby prawnej nadawaliśmy firmom i organizacjom. To nas nie dziwiło. Od XIX wieku nadawaliśmy status osoby prawnej czemuś, co jest całkowicie sztucznym wytworem, a czemuś, co żyje, co jest realne, tego prawa nie dawaliśmy. Myślenie, że jesteśmy częścią ekosystemu, ma gigantyczny wpływ na biznes.

Wyobraźmy sobie, że mamy firmę, która produkuje mleko. Producent mleka, patrząc z perspektywy antropocentrycznej, ustala sobie całą produkcję, biorąc pod uwagę wyłącznie człowieka – mamy ludzi, którzy pracują w fabryce, trzeba im zapłacić, trzeba pozyskać opakowania, potem je zutylizować, mleko trzeba dostarczyć do sklepu i tak dalej. Wszędzie tylko człowiek, a przecież tak naprawdę w produkcji mleka nie jest istotny wyłącznie on, takim samym, a być może ważniejszym elementem są krowy, kozy czy owce, które to mleko dają. Jeśli pójdziemy dalej, wiemy, że krowy muszą mieć dostęp do czystej trawy, czystej wody, świeżego powietrza, więc kolejnym aktorem, którego należy brać pod uwagę, jest klimat…

Takie myślenie zupełnie zmienia perspektywę.
Wrócę do megatrendów – mamy bioerę, w której człowiek zarządza wszystkim i wszystkimi – hodujemy specjalne świnie, które mają służyć jako dawcy dla ludzkich przeszczepów, a z drugiej strony mamy symbiocen. To jest istota Mapy Trendów.

Wykluczających się rzeczy i zjawisk jest na niej wiele.
Bo tak skonstruowany jest świat. Mapa powstaje w oparciu o zasadę i–i. Nie albo–albo, jak chciałby człowiek. Ale świat jest zdecydowanie bardziej skomplikowanym tworem. Jednocześnie widzimy trend reindustrializacji Europy i deindustrializacji Europy; widzimy trend człowieka w roli boga i trend człowieka, który musi oddać władzę. Każdy z trendów analizujemy też pod kątem tego, w jaki sposób wpływa na cele zrównoważonego rozwoju.

W 2015 roku została stworzona Agenda 2030, inaczej mówiąc, to strategia dla świata – chodzi w niej o to, co powinniśmy jako ludzie zrobić, co wyeliminować do 2030 roku, aby żyło nam się lepiej. W ubiegłym roku policzyliśmy wpływ danego trendu na realizację celów zrównoważonego rozwoju. To jest taka skala od -3 do +3. Wskaźnik pokazuje, że trend albo wpływa pozytywnie na cele zrównoważonego rozwoju, to znaczy umożliwia ich realizację w ustalonym terminie lub nawet ją przyspiesza, dlatego należy go wzmacniać; albo wpływa negatywnie, to znaczy, że uniemożliwia realizację celów do 2030 – i należy go eliminować.

Jakiś czas temu światem wstrząsnęła pandemia, wiele osób poczuło wtedy, że niczego już nigdy więcej nie można być pewnym, że teraz świat, przyszłość są już skrajnie nieprzewidywalne i w zasadzie zostaje nam jedynie wróżenie z fusów…
Koncepcja nieprzewidywalności świata to inaczej teoria czarnego łabędzia – mówi o tym, że istnieją na świecie zjawiska, które są absolutnie nieprzewidywalne, po prostu się pojawiają i mają ogromny wpływ na wszystko, na naszą rzeczywistość. Ja nie wierzę w teorię czarnego łabędzia. Uważam, że odpowiednio, precyzyjnie analizując sygnały zmian, rozumiejąc nasz świat jako skomplikowany system, w którym wszystko wzajemnie na siebie wpływa, jesteśmy w stanie przewidzieć, że coś się może wydarzyć, co nie jest jednoznaczne z określeniem dokładnej daty, kiedy to się wydarzy.

Pandemia koronawirusa nie była przecież pierwszą pandemią w historii ludzkości. Takich pandemii było bardzo dużo i nie mówię o tych z XVIII wieku, ale o pandemii zika czy pandemii świńskiej grypy. Oczywiście, one nie dotknęły tak silnie naszego najbliższego otoczenia, ale takie rzeczy się zdarzały. I przecież naprawdę jesteśmy w stanie przewidzieć, że w kolejnych latach takich zdarzeń będzie coraz więcej. Dlaczego? Bo pandemie między innymi wynikają z utraty bioróżnorodności naszego świata, z tego, że człowiek swoją ekspansją zaczyna wchodzić w miejsca, w których go wcześniej nie było.

I w których go być nie powinno…
Tak! Richard Preston napisał doskonałą książkę „Strefa skażenia” o epidemii wirusa ebola. Wysuwa tam tezę, że fakt, iż zdarzają się pandemie, że będzie ich coraz więcej, to wynik działania systemu immunologicznego Ziemi. Ona jest organizmem żywym, ma swój system obronny, a człowiek ją atakuje.

Więc ona się zwyczajnie broni.
I możemy być niemal pewni, że kolejna pandemia przed nami. Nie wiemy, czy jutro, czy za pięć lat, ale patrząc na sygnały, nie ma wątpliwości. Absolutnie nie zgadzam się, że pozostaje nam wróżenie z fusów, raczej dziwi mnie zdziwienie, że zdarzyła się pandemia koronawirusa.

Opowiem Pani pewną historię. Bardzo często pracujemy z naszymi klientami na czymś, co nazywamy kartami czynników zmian. To są takie zwyczajne karty, wielokrotnego użytku, jest na nich około 80 czynników zmian, sygnałów, które mówią o tym, jak może zmienić się nasza rzeczywistość. Wśród nich jest karta z hasłem „choroby zakaźne”. Gdyby Pani przejrzała tę naszą talię trzy lata temu, zobaczyłaby Pani, że ta jedna karta wygląda jak nowa! Większość z nich ma zagięcia, rysy, ślady intensywnego użytkowania, karta z hasłem „choroby zakaźne” jest nietknięta. Kiedy pracowaliśmy z firmą motoryzacyjną, kosmetyczną i wieloma innymi, wiele osób uważało, że ta karta jego firmy, jego dziedziny nie dotyczy. „Może ktoś od ubezpieczeń powinien się zainteresować, może ktoś od spraw medycznych, nas to nie dotyczy, odkładam tę kartę”. Dziś wiemy, że pandemia koronawirusa dotknęła absolutnie wszystkich.
To pokazuje naszą tendencję w myśleniu. To myślenie silosowe. Po pierwsze, interesuje nas wyłącznie to, co dzieje się w naszej branży, a przecież tak naprawdę innowacje wynikają z obserwowania przestrzeni niezwiązanej z tą naszą, bo prawdziwa inspiracja może przyjść tylko z zewnątrz. Po drugie, i w biznesie, i w życiu prywatnym mamy tendencję do funkcjonowania w rzeczywistości tu i teraz. I nie mówię o mindfulness, ale o sposobie myślenia o tym, co może się wydarzyć za jakiś czas albo gdzieś dalej od nas.

Większość z nas żyje, myśląc o tym, co dziś ugotować na obiad, co zrobić w weekend, może jeszcze wakacje jakoś planujemy. Ale kto patrzy dalej? Niewielu z nas. To na przykład pokazują statystyki dotyczące ubezpieczeń na życie. Bardzo ich mało. Kto z nas ma napisany testament? Podobnie jest, jeśli chodzi o przestrzeń. Gdyby stworzyć oś – mamy: dom, pracę, kraj, kontynent, świat. Gdzie zatrzymujemy się w myśleniu? Zwykle na domu i pracy. Od czasu do czasu interesuje nas, co dzieje się w kraju – idziemy na wybory, ale też ogromna część z nas nawet na nie się nie wybiera. To, co dalej, zupełnie nas nie zajmuje. Na osi czas–przestrzeń wciąż oscylujemy wokół punktu zero. Tymczasem wszystkie rzeczy, które dzieją się daleko w czasie i daleko w przestrzeni, paradoksalnie, mają na nas bezpośredni wpływ.

Gdzie najczęściej i najszybciej rozprzestrzeniają się choroby? W takich miejscach, w których ludzie nie mają dostępu do wody, gdzie nie ma dobrych warunków sanitarnych, gdzie nie ma dostępu do opieki medycznej. Czyli to głównie rozwijające się kraje afrykańskie i azjatyckie. Jeżeli chcemy chronić siebie, to w naszym interesie powinno leżeć, byśmy – jako świat – wyeliminowali te problemy, które są bardzo daleko od nas.

Co nas to interesuje, że tam bardzo daleko, w Afryce, nie mają szczepionek? – zapytam prowokacyjnie. Otóż, powinno nas to gorąco obchodzić. Jesteśmy jednym zamkniętym systemem, to, co dzieje się na drugim końcu świata, ma na nas wpływ.

Mapa Trendów to narzędzie stworzone przede wszystkim dla biznesu, ale z tego, co Pani mówi, wynika jasno, że każdy z nas powinien do niej zajrzeć. To cenna wskazówka dla każdego pojedynczego człowieka, któremu nie jest wszystko jedno.
Zmiany nie mogą dziać się wyłącznie na poziomie systemowym, muszą zachodzić także na poziomie indywidualnym. Znów podam przykład: bardzo intensywnie rozwija się technologia, mamy sztuczną inteligencję, algorytmy, wiemy, że to wywołuje dezinformację, produkuje fake newsy. Mamy dużą nadzieję, że w 2023 roku pojawią się prawne regulacje, które pozwolą „okiełznać” technologię. Zrzucamy odpowiedzialność z siebie na regulatora. Ale mamy też taką technologię, która jest z nami tak długo, że zapomnieliśmy, że w ogóle technologią jest – elektryczność. Ona jest już świetnie uregulowana – dokładnie wiemy, jaki musi być poziom napięcia w gniazdku, jak gniazdka mają wyglądać, że w łazience na gniazdku musi być specjalna klapka, że kiedy buduje się dom, specjalista musi sprawdzić, czy nie ma żadnych przebić i tak dalej. Czyli ta technologia jest doskonale uregulowana, ale jeżeli mama nie nauczy swojego dziecka, że w gniazdku jest prąd, a prąd działa tak, że kiedy ono włoży palce do kontaktu, to ten je porazi – to żadna systemowa regulacja nie pomoże.

Każdy z nas też musi wziąć odpowiedzialność. Jeżeli nie będzie wiedzy, świadomości i mikrodziałań po stronie pojedynczych członków społeczeństw, jako całości będzie nam bardzo, bardzo trudno.

Natalia Hatalska, założycielka i CEO infuture.institute. „Financial Times” umieścił ją na liście „New Europe 100” – 100 osób z Europy Środkowo-Wschodniej zmieniających społeczeństwo, politykę i biznes przez nowe podejście do problemów.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze