„Wiem, że znacie Simone. Urodziła się, by latać, a jej przeznaczeniem jest inspirować" - powiedziała o niej Beyoncé. Kim jest Simone Biles, najbardziej utalentowana gimnastyczka w historii?
Simone Biles już nazywana jest legendą. Skacze najbardziej skomplikowane układy skoków gimnastycznych, których nikt inny nie potrafi wykonać. Na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu zdobyła trzy olimpijskie złota.
- Taka zawodniczka zdarza się raz na pokolenie - zachwycają się nagłówki mediów. I nie ma w tym grama przesady. Z 9 medalami olimpijskimi i 30 medalami z mistrzostw świata Simone Biles jest najwybitniejszą gimnastyczką sportową w historii. Kilka lat temu jej nazwisko wyszukiwano w Google równie często, co Donalda Trumpa, a w 2021 roku Joe Biden odznaczył ją Medalem Wolności -najwyższym cywilnym odznaczeniem, jakie może przyznać prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki.
- O czym myślisz, gdy wykonujesz skoki, których nie zrobił jeszcze nikt inny? - pytają ją dziennikarze
- Po prostu staram się nie umrzeć - odpowiada rozbrajająco szczerze.
I nie żartuje. Gimnastyka artystyczna to nie warcaby. Sekunda dekoncentracji może kosztować zawodniczkę nawet życie.
Fot. Getty Images
Ma ledwie 27 lat, a gimnastyczne „wszystko”, czyli olimpijskie złoto w wieloboju zdobyła już w wieku 19 lat. Na tegorocznych zawodach z dumą nosi naszyjnik z wysadzaną diamentami kozą, która jest symbole mistrzów - koza to po angielsku „goat”, a w slangu GOAT to skrót od „Greatest Of All Time”, określenie zawodnika, który jest lepszy od najlepszych.
Na tegorocznych Igrzyskach w Paryżu już zdobyła dwa złote medale (w wieloboju drużynowym kobiet i w wieloboju indywidualny), a jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, bo przed nią jeszcze jednej start. Może to być dla Simone wspaniały sezon - po jej opanowaniu widać, że jest w fantastycznej formie. Chociaż nie było tak zawsze. W czasie poprzednich Igrzysk Olimpijskich, w Tokio, doznała ataku paniki i wycofała się z rywalizacji.
Kim jest więc Simone Biles - ta, dla której zabrakło skali?
Fot. Getty Images
Urodziła się 14 marca 1997 r. w Columbus, Ohio, jako trzecie dziecko z czwórki rodzeństwa. Jej matka była uzależniona od alkoholu narkotyków. - Ja i moje rodzeństwo byliśmy skupieni na jedzeniu, ponieważ nie mieliśmy go dużo – powiedziała w filmie dokumentalnym „Rising”, który niedawno nakręcił o niej Netflix. - Pamiętam, że chodziłam głodna, bo zamiast nas, karmili kota, który był w domu.
O sytuacji Simone i jej rodzeństwa dowiedziała się opieka społeczna. Jej matka straciła prawa rodzicielskie, a Simone i rodzeństwo trafili do pieczy zastępczej. Kiedy miała pięć lat ją i jej młodszą siostrę Adrię zaadoptował dziadek ze strony matki i jego druga żona. Dwójkę starszego rodzeństwa zaadoptowała siostra dziadka. Proces adopcyjny zakończył się w 2003 r. - w tym samym momencie, w którym Biles po raz pierwszy spróbowała gimnastyki.
Simone z dziadkiem i jego drugą żoną, którzy ją wychowali i których uważa za swoich rodziców. (Fot. Houston Chronicle/Hearst Newspapers via Getty Images / Contributor/ Getty Images)
Życia w rodzinach zastępczych nie uważa jednak za kluczowy etap w życiu - Możecie myśleć, że droga od bycia dziewczynką z opieki społecznej do złotej olimpijki jest najbardziej niesamowitą częścią mojego życia. Nie jest. Najbardziej niesamowici są ludzie, którzy zadbali o to, bym trafiła na szczyt - moja rodzina - mówi.
Dziś dziadka nazywa swoim ojcem, a jego żonę - mamą.
Biles miała 6 lat, kiedy wróciła z wycieczki szkolnej do ośrodka gimnastycznego z kartką od tamtejszego trenera do rodziców, że jest utalentowana i warto byłoby jej talent rozwijać. Ci, od razu zapisali ją na treningi. - Od tamtej pory nigdy nie ominęła ani jednego treningu. Trenowała nawet wtedy, gdy była chora - opowiadała jej mama w magazynie People w 2016 roku.
Gdy miała 15 lat, ćwiczyła po 32 godziny tygodniowo. Na pierwsze sukcesy nie musiała długo czekać. Już po pierwszych krajowych zawodach w 2012 r., powołano ją do juniorskiej kadry olimpijskiej, a w 2016 r. zdobyła pierwsze olimpijskie złoto. - Gdy odbierałam ten medal pomyślałam: „Nie masz dwudziestki, a już zdobyłaś szczyt. Co zrobisz z resztą swojego życia?” - powiedziała w filmie dokumentalnym „Rising”.
Simone Biles - kryzys w Tokio
Droga na szczyt jednak nie zawsze jest prosta. Wielu sportowców przechodzi kryzysowy moment - dla Simone były to Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Igrzyska trudne, bo rozgrywane w czasie pandemii i obostrzeń covidowych. Z tego powodu na zawody nie mogli polecieć z nią rodzice, którzy zawsze wspierają ją podczas startów (mama na szczęście zawsze zaplata jej włosy przed startami). Intuicja podpowiadała gimnastyczce, że tym razem coś pójdzie nie tak. I faktycznie - już pierwszy skok wykonała poniżej swoich możliwości.
Po tym nieudanym starcie, zrezygnowała z dalszego udziału w Igrzyskach. Tłumaczyła, że straciła kontakt ze swoim ciałem i orientacją w przestrzeni. W gimnastyce takie zjawisko nazywa się „Twisties”. Mózg nie jest wtedy w stanie kontrolować układu ciała, co może skończyć się upadkiem tak niebezpiecznym, że zawodniczka może przypłacić go nawet śmiercią. Zwykle wiąże się to z problemami natury psychicznej i nieprzerobionymi traumami. A tych w życiu Simone nie brakowało.
„Mogło się to wydarzyć kiedykolwiek. Dlaczego wydarzyło się właśnie na Igrzyskach?!” - krytykowała się w myślach. Podjęła decyzję trudną, ale niezbędną - przestać ćwiczyć i zadbać o swoje zdrowie psychiczne.
Simone Biles na Igrzyskach w Tokyo. Fot: Getty Images
Media były dla niej bezlitosne: nazywały ją uciekinierką i tchórzem, oskarżały o zdradę drużyny. A Simone czuła się jak sparaliżowana. - Ludzie byliby bardziej wyrozumiali, gdybym skręciła kostkę. Ten uraz mogliby zobaczyć. Trudności psychiczne są niewidoczne - skomentowała.
Simone wycofała się ze sportu i rozpoczęła terapię, by zrozumieć co sprawia, że jej ciało odmawia posłuszeństwa. Zdiagnozowano u niej depresję. Dwa lata wcześniej wyznała, że jako nastolatka została wykorzystana seksualnie. Podobnie jak 265 innych dzieci (w tym 4 reprezentantki narodowej drużyny gimnastycznej USA) padła ofiarą Larry'ego Nassara - lekarza sportowego, który przez lata współpracował z amerykańskimi gimnastyczkami.
Sprawa wyszła na jaw w 2015 r., kiedy jedna z gimnastyczek zgłosiła nadużycie, ryzykując jednocześnie swoją karierę. Trzy lata później Simone ogłosiła, że ona także, podczas obozu treningowego przed olimpiadą, została wykorzystana przez Nassara.
- Większość z was zna mnie jako szczęśliwą, chichoczącą i energiczną dziewczynę – napisała na Twitterze w 2018 roku. - Ale ostatnio... poczułam się trochę złamana i im bardziej próbuję wyłączyć głos w mojej głowie, tym głośniej on krzyczy. Nie boję się już opowiadać swojej historii. Ja również jestem jedną z wielu ocalałych, które zostały wykorzystane seksualnie przez Larry'ego Nassara. Proszę, uwierzcie mi, gdy mówię, że o wiele trudniej było najpierw wypowiedzieć te słowa na głos, niż nie spisać ich na papierze.
Miała z nim kontakt podczas obozów kontrowersyjnych rumuńskich trenerów Beli i Marthy Karolyi, na które jeździła raz w miesiącu odkąd skończyła 12 lat. Metody, które tam stosowano opierały się na wręcz wojskowym reżimie. Nastoletnie zawodniczki poddawano ogromnej presji. Niepytanie nie mogły się odzywać, często chodziły głodne, a gdy zepsuły skok, stosowano wobec nich fizyczną przemoc. Bela Karolyi uważał, że to jedyna droga do olimpijskiego złota. Były to też idealne warunki dla seryjnego pedofila. Bezbronne, zastraszone i pozbawione kontaktu z rodzicami dziewczynki, nie były w stanie się bronić.
I chociaż Igrzyska w Rio skończyły się dla Amerykanek wielkim sukcesem, to okupiły to wielką traumą. Traumą, którą nosić będą w sobie do końca życia.
Simone Biles w trakcie zeznań podczas procesu Larry'ego Nassara. Fot: Getty Images
Simone Biles nie wypowiadała się o skali nadużycia. Nie pojawiła się także na odczycie wyroku, tłumacząc, że nie jest psychicznie gotowa na to, by znów zobaczyć twarz Larry'ego Nassara. Byłemu lekarzowi udowodniono ponad 200 przypadków nadużyć na nieletnich dziewczynkach i skazano na jeden z najsurowszych wyroków więzienia w historii - łącznie skazano Nassara na 300 lat pozbawienia wolności. O sprawie opowiada dokument na Netflixie „Athlete A”.
Simone Biles - plany po Igrzyskach
Po przerwie Simone stopniowo wracała do treningów. Dziś jest w szczytowej formie. Głośno mówi o tym, jak ważne jest dbanie o zdrowie psychiczne, unika jednak dawania rad. - Ludzie stawiają mnie na piedestale i chcą, bym mówiła im, jak krok po kroku walczyć z mentalnym kryzysem. A ja tego nie wiem. Wiem jedynie, że każdy radzi sobie z tym inaczej i mogę tylko wspierać innych na ich drodze - mówi.
Teraz dużo więcej odpoczywa, wciąż korzysta z pomocy psychoterapeuty. W swoich mediach społecznościowych często wypowiada się na temat presji dotyczącej wyglądu, z którym spotykają się gimnastyczki. Ją samą w przeszłości wielokrotnie hejtowano za to, że podczas zawodów jej włosy nie przylegają idealnie do głowy. Kiedy przez Olimpiadą w Paryżu, hejterzy znów jej to wytknęli, odpowiedziała im: „Nie przyjechałam tu, by układać włosy. Przyjechałam tu po złoty medal”.
Kiedy nie ćwiczy, spędza czas z mężem, Jonathanem Owensem, który jest amerykańskim futbolistą. Kończą budowę swojego pierwszego domu, który ma być ich domem „na zawsze”. Na razie zamierza opuszczać sali gimnastycznej. Nadal jest niepokonana w wieloboju. - W tej chwili moją największą konkurentką jestem ja sama - przyznaje. Kto wie, czy to nie jest najtrudniejsza przeciwniczka, z jaką przyszło jej się mierzyć?