Kylie Minogue należy do największych gwiazd światowej muzyki. Pamiętacie, jak u progu nowego millennium do hitów tej filigranowej diwy tańczyło się na dyskotekach? Skromność, wdzięk i wrażliwość – to główne filary jej nieprzemijającej popularności. Dzisiaj, 36 lat po premierze „I Should Be So Lucky”, Księżniczka Popu wciąż króluje na listach przebojów, tym razem podbijając serca pokolenia TikToka. Co takiego ma zatem w sobie ta australijska gwiazda, że wciąż – cytując słowa jej własnej piosenki – nie możemy wyrzucić jej z głowy?
W ubiegłym roku wróciła na szczyty list przebojów z singlem „Padam Padam”. O dziwo, popularność utworu nakręcili przede wszystkim… młodzi słuchacze. Pokolenie Z i publika TikToka błyskawicznie pokochały ten numer i jego szykowny klip, debatując nad znaczeniem tytułu i zamieszczając w sieci własne układy taneczne. Ciekawie jest obserwować, jak 56-letnia dziś Kylie Minogue, gwiazda sprzed ery social mediów, triumfuje w tej przestrzeni. Jeśli australijska ma teraz „swój moment”, jest to jeden z wielu. To po prostu kolejne wcielenie, bo Kylie jest jedną z tych ikon muzyki, które wciąż wymyślają się na nowo.
Kylie Minogue: od dziewczyny z sąsiedztwa do ikony muzyki
Miała być gwiazdą, która nie miała prawa przetrwać. A jednak – sprzedała 80 milionów płyt, wydała 16 albumów studyjnych i wciąż osiąga szczyty. Po drodze przeżyła kilka burzliwych romansów, śmierć partnera, życie w artystycznym pędzie, walczyła z rakiem i depresją. Dziś jest ikoną popkultury, która stworzyła własną przestrzeń w branży muzycznej. Ewoluowała od aktorki opery mydlanej, w topową piosenkarkę, a mimo wszystko zachowała normalność, humor i mnóstwo pozytywnej energii. Dziewczyna z sąsiedztwa i nieskazitelna diwa w jednym, ambitna, szczera i z sercem na dłoni – tak w skrócie można opisać Kylie Minogue.
Kylie Minogue podczas ikonicznego występu na BRIT Awards w 2002 roku (Fot. JMEnternational/Getty Images)
Ma za sobą pięć dekad w branży (to dość rzadkie, aby popowa kariera trwała tak długo) i ciągle rozkochuje w sobie nowe pokolenia słuchaczy. Jest najlepiej sprzedającą się australijską artystką solową wszech czasów, a jej hit „Can’t Get You Out Of My Head” uplasował się na szczycie list przebojów w ponad 40 krajach. Ma tytuł Oficera Orderu Australii i stała na czele World Pride. Prowadzi też liczne biznesy, a jeden z nich prosperuje tak dobrze, że jedna z gwiazd młodego pokolenia ostatnio skojarzyła ją nie z muzyką, a z... winem. – Czy ona zajmuje się teraz prosecco? Byłam ostatnio w Londynie i ktoś powiedział: »Przywieźliśmy prosecco Kylie Minogue« – powiedziała Reneé Rapp w jednym z wywiadów.
Na początku nazywano ją „budżetową Madonną”, jednak niewzruszona Kylie konsekwentnie wydeptywała swoją własną ścieżkę, nie oglądając się na nikogo. Z czasem ewoluowała, umacniając swoje miejsce w annałach popowej tradycji, aż w końcu hołd złożyła jej... sama Królowa Popu, występując na gali MTV Europe Awards w 2000 roku w koszulce z jej imieniem. Taki wyraz uznania ze strony jednej z największych artystek w historii to najlepszy dowód na to, że filigranowa, mająca niewiele ponad 1,5 metra wzrostu Minogue faktycznie jest ikoną i znaczącą siłą w świecie muzyki pop.
Jej przesiąknięta blichtrem kariera składa się natomiast z kilku ważnych etapów. Niektóre były bardziej, inne mniej udane, ale wszystkie potrzebne, aby Kylie stała się gwiazda, którą jest dzisiaj. Na przestrzeni lat zaprezentowała nam też wiele różnych wcieleń: była Kylie z opery mydlanej, która przekształciła się w gwiazdę popu, zakochana Kylie (czasy związków z Jasonem Donovanem i Michaelem Hutchance’em), anglo Kylie (era brytyjskiego romansu), euro Kylie (lata paryskie), indie Kylie, disco Kylie, awangardowa Kylie oraz gotycka Kylie.
Nie zawsze jednak było tak słodko i kolorowo, ale Kylie jest prawdziwą twardzielką. Krytykowano jej aktorstwo w „Sąsiadach” oraz urodowe „poprawki”. Tabloidy pisały, że jest primadonną i żerowały na jej romansach oraz sercowych załamaniach. Udało jej się jednak uniknąć seksistowskiej i mizoginistycznej krytyki, z którą często zmagają się starsze artystki. Całe szczęście wsparcie zapewnia jej pokaźna baza oddanych fanów, niesamowicie wierna i odporna na wszelkie karierowe przestoje, złożona głównie z kobiet i członków społeczności LGBTQ+ (Kylie wielokrotnie grała na imprezie gejów i lesbijek w Sydney).
Jest też szczera i nie ukrywa swojego wieku, np. otwarcie mówi o tym, że nie zna się na TikToku. – Jestem jedną nogą w starym świecie, a drugą w nowym. Podziwiam ludzi, którzy są w tym dobrzy – powiedziała, podczas gdy większość gwiazd popu wolałaby umrzeć, niż przyznać, że są w tyle, a nie „na bieżąco”, jeśli chodzi o technologię. – Właśnie skończyłam 56 lat i jestem na szczycie list przebojów. Przeżyłam przerażający atak raka. Nie będę udawać, że jestem o dzień młodsza, niż jestem w rzeczywistości – dodaje. Zawsze emanowała też dziwną energią outsiderki. Trudno sobie wyobrazić, aby branża wytworzyła drugą taką artystkę.
Kylie Minogue z dwoma złotymi płytami za single „Got to Be Sure” i „I Should Be So Lucky”, 1988 rok (Fot. Dave Hogan/Hulton Archive/Getty Images)
Niedawno ustanowiła rekord Guinnessa, zostając pierwszą twórczynią, której albumy zdobywały pierwsze miejsce na wyspach przez pięć kolejnych dekad. Ostatnio natomiast znalazła się nawet na liście 100 najbardziej wpływowych osób magazynu „Time”. – Kylie żyje swoim życiem i robi to z wdziękiem, a do każdego projektu podchodzi z pasją i poświęceniem. Do tego tworzy przestrzeń, w której każdy może czuć się bezpiecznie i być sobą. Kiedy na nią patrzę, czuję nadzieję – tak powiedział o niej Chris Martin, lider grupy Coldplay.
Kylie Minogue: początki w branży
Kylie Minogue urodziła się 28 maja 1968 roku w Melbourne. Jej domem przez wiele lat był jednak Londyn, chociaż trzy lata temu, po trzech dekadach życia na wyspach, gwiazda postanowiła na stałe wrócić do ojczyzny i na stałe osiąść w rodzinnym mieście, wracając tym samym do korzeni. Jak zatem wyglądały jej początki? Zapewne mało kto pamięta, że Kylie Minogue swoją zawodową karierę rozpoczęła od... aktorstwa. Zanim odniosła sukces muzyczny, występowała w słynnej australijskiej operze mydlanej „Sąsiedzi”, która okazała się przepustką do kariery wielu dzisiejszych gwiazd kina, m. in. Russella Crowe’a i Margot Robbie.
Przełom nastąpił jednak w 1987 roku, kiedy dyrektor wytwórni Mushroom Records zobaczył jej wykonanie piosenki „The Locomotion” na koncercie charytatywnym, na którym występowała wraz z obsadą „Sąsiadów”. Następnie zaprosił ją do Londynu w celu nawiązania współpracy ze słynnym producenckim trio: Stockiem, Aitkenem i Watermanem. Co ciekawe, gdy przybyła na miejsce, zespół całkowicie o niej zapomniał. Spędziła więc półtora tygodnia w pokoju hotelowym, czekając, aż ktoś się w końcu z nią skontaktuje. Finalnie zadzwonili do niej ostatniego dnia, nie mając żadnego planu działania. Kiedy Kylie czekała w recepcji, napisali „I Should Be So Lucky”, a potem zorganizowano szybkie nagranie. Całość trwała około 40 minut. Jej sprężysta trwała i świeży entuzjazm zrobiły resztę. Utwór osiągnął szczyty list przebojów w Wielkiej Brytanii, Australli oraz wielu innych krajach.
Jej debiutancki album zatytułowany „Kylie” ukazał się 1988 roku i był wielkim hitem. Dzięki niemu 21-letnia wówczas piosenkarka stała się najmłodszą artystką w historii Wielkiej Brytanii z albumem numer jeden – zdetronizowała ją dopiero Avril Lavigne krążkiem „Let Go” z 2002 roku. Utwór „The Locomotion” osiągnął natomiast 3 miejsce na liście Billboardu i był najlepiej sprzedającym się australijskim singlem lat 80. (na szczycie australijskich list przebojów spędził aż siedem tygodni). SAW, we współpracy z Mushroom Records, przyniósł łącznie cztery albumy studyjne i jedną kompilację największych przebojów, a także pomógł młodej Minogue zostać międzynarodową gwiazdą i wejść do fabryki hitów.
Kylie Minogue: związki i romanse
Na przestrzeni lat Kylie spotykała się z wieloma atrakcyjnymi mężczyznami, jednak nigdy nie stanęła na ślubnych kobiercu i nigdy nie zdecydowała się na dziecko. Jej pierwszą wielką miłością był Jason Donovan, którego poznała na planie „Sąsiadów”. To jedna z tych historii, w której aktorzy grają parę, a później zakochują się w sobie w realu. Zresztą wcale to nie dziwi, bo mieli ze sobą wiele wspólnego: oboje byli grzecznymi dzieciakami z sąsiedztwa, które później zostały gwiazdami popu. Ich młodzieńczy związek nie przetrwał jednak długo.
Kylie Minogue i Jason Donovan w 1987 roku (Fot. Dave Hogan/Getty Images)
W 1989 roku 21-letnia Minogue zaczęła spotykać się z charyzmatycznym księciem australijskiego rocka, 29-letnim Michaelem Hutchence’em, wokalistą grupy INXS. – On był mrocznym złym chłopcem, a ja byłam czystą dobrą dziewczyną. Nigdy nie spotkałam nikogo podobnego. Tyle się od niego nauczyłam – powiedziała Kylie w dokumencie „Mystify: Michael Hutchence” w 2019 roku. Muzyk przyznawał natomiast, że jego ulubioną rozrywką jest „psucie Kylie Minogue” (to o niej napisał „Suicide Blonde”). W miniserialu poświęconym powstaniu INXS można zobaczyć nawet scenę ich spotkania, w której Hutchence miał powiedzieć do Minogue: „Nie wiem, czy zaproponować ci lunch, czy seks”.
Kylie Minogue i Michael Hutchance w 1990 roku (Fot. Peter Carrette/Getty Images)
– To była wielka miłość, która skończyła się bardzo złamanym sercem – wyznała Kylie po latach w programie „60 minutes”. Hutchence zostawił ją w 1991 roku podczas... rozmowy telefonicznej, jednak udało się im zachować dobre relacje. Niestety, w 1997 roku muzyk powiesił się w hotelowym pokoju w Sydney. – Ból pozostał przez długi czas – mówiła w 2014 roku. Od tego czasu życie uczuciowe Kylie było pełne wzlotów i upadków. Romansowała m.in. Lennym Kravitzem i Jeanem-Claudem Van Dammem, ale chętnie też łączono ją z każdym mężczyzną, z którym współpracowała, m.in. z Robbiem Williamsem i Nickiem Cave’em.
Przewidywano, że gwiazda w końcu poślubi reżysera Stéphane’a Sednaoui, twórcę klipów Madonny i Red Hot Chili Peppers. Tak się jednak nie stało. Później kibicowano jej związkowi z francuskim aktorem Olivierem Martinezem, z którym była prawie pięć lat. W 2017 roku praca pisała o ich rzekomym powrocie do siebie, którym Kylie miała leczyć się po rozstaniu z narzeczonym Joshuą Sassem. Minogue twierdzi jednak, że jej życie miłosne nie jest porażką. – Zabrakło w nim „pocztówkowego” momentu, ale czy każdy musi go mieć? Czy ja muszę go mieć? – mówiła w wywiadzie z Grahamem Nortonem. Ostatnio gwiazda spotykała się z Paulem Solomonsem, wydawcą magazynu „GQ”, jednak związek zakończył się w 2023 roku.
Kylie Minogue: era największych hitów
W okolicy wydania czwartego albumu „Let’s Get To It” (1991) sprzedaż muzyki Kylie znacznie spadła. Nie wydawała już przebojów, a recenzje były słabe. Publiczność krytykowała tandetne brzmienie oraz wytykała brak rozwoju. Po spełnieniu warunków kontraktu z SAW i wydaniu „Greatest Hits” (1992), Kylie podjęła więc decyzję o nieprzedłużaniu umowy.
Kylie Minogue w 1994 roku (Fot. Stephane Cardinale/Getty Images)
Kolejnym przystankiem była współpraca z Deconstruction Records. W tym czasie Kylie szukała własnego brzmienia i ujścia twórczej ekspresji, eksperymentując z różnymi gatunkami: popem, alternatywnym rockiem, indie, a nawet muzyką azjatycką. Albumy „Kylie Minogue” (1994) i „Impossible Princess” (1997) miały kilka dobrych numerów, ale otrzymały mieszane recenzje i również nie odniosły sukcesu: publiczność nie rozumiała jej ówczesnej twórczości i czuła, że artystka „za bardzo się stara”. Era ta przyniosła jednak udany duet z Nickiem Cave’em, mroczną balladę „Where The Wild Roses Grow”, oraz kompilację „Hits+”.
Po krótkiej przerwie wróciła silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. I chociaż wielu myślało, że jej kariera już się kończyła, w 1999 roku podpisała kolejny kontrakt płytowy. Tym razem pracowała z producentami odpowiedzialnymi za hity m.in. Alanis Morissette, Pet Shop Boys, Seala i Michaela Jacksona, czego efektem były albumy „Light Years” (2000), „Fever” (2001) i „Body Language” (2003). Ta era była prawdopodobnie jej największym komercyjnym sukcesem. Utrzymany w klimacie disco krążek „Light Years” znajdował się lata świetlne od miejsca, w którym zaczynała, a pierwszym singlem był napisany m.in. przez Paulę Abdul taneczny utwór „Spinning Around” z kultowym teledyskiem, w którym Kylie wystąpiła w ultrakrótkich złotych szortach, które kosztowały mniej niż dolara (dziś są częścią zbiorów jednego z australijskich muzeów). Drobna Australijka znów była na szczycie.
„Light Years” położył podwaliny pod fenomenalny „Fever”, który osiągnął szczyt list przebojów w wielu krajach i jest jej najbardziej udanym komercyjnie albumem. Główny singiel, napisany i nagrany zaledwie w trzy i pół godziny numer „Can’t Get You Out Of My Head”, sprzedał się w liczbie ponad 5 milionów egzemplarzy na całym świecie, „Love At First Sight” i „In Your Eyes” stały się wielkimi radiowymi hitami, a „Come Into My World” przyniósł Kylie pierwsze Grammy. „Fever” jest też świadectwem zaangażowania Minogue w muzykę i karierę. Pokazuje jej gwiazdorską moc, konsekwencję w doskonaleniu swojego rzemiosła i fenomenalną etykę pracy. Ostatnim albumem w tej erze był „Body Language” z przebojami „Slow” i „Red Blooded Woman”, który nie radził sobie tak dobrze sprzedażowo jak jego poprzednicy, ale był za to bardziej wyrafinowany i nastrojowy.
Kylie Minogue: walka z rakiem
Dobra passa została przerwana dwa miesiące po rozpoczęciu trasy koncertowej „Showgirl: The Greatest Hits Tour” w 2005 roku, kiedy zdiagnozowano u niej raka piersi. W tym trudnym czasie wspierał ją ówczesny partner Olivier Martinez. – W szczególnie mroczne dni, kiedy leżałam na podłodze łazienki, zanosząc się od łez, mówił „dobrze, kochanie, możesz popłakać przez pięć minut, potem zabieram cię na przejażdżkę rowerową po Paryżu – mówiła. Z czasem do nowotworu dołączyła również depresja spowodowana wstrzymaniem wszelkich zawodowych działań, jednak obie choroby szczęśliwie udało się pokonać. Zaledwie półtora roku po diagnozie Kylie była już wolna i gotowa na wszelkie nowe wyzwania.
Do pracy wróciła dość szybko. W pierwszej kolejności skończyła trasę koncertową, tym razem pod nazwą „Showgirl: The Homecoming Tour”, a następnie wróciła do studia, aby nagrać będące symbolami jej powrotu do zdrowia albumy „X” (2007) i „Aphrodite” (2010). W tym czasie Kylie dała nam takie utwory jak glamrockowe „2 Hearts”, sensaulne „All The Lovers” czy taneczne „Get Outta My Way”. Oba krążki są dość refleksyjne i mroczniejsze niż ich poprzednicy, ale biorąc pod uwagę jej sytuację, jest to całkowicie zrozumiałe. Ta era uosabia odwagę, determinację, dyscyplinę i zaangażowanie. To niebywałe, że ktoś, który przeszedł tak wiele, wciąż jest w stanie trzymać rękę na muzycznym pulsie i dostarczać tak jakościowy materiał, tak krótko po przejściu choroby. Erę zakończyło wydanie kompilacji „The Abbey Road Sessions” z orkiestrowymi wersjami jej największych hitów.
Kylie Minogue: Darenote i niezależna era
W 2012 roku Kylie rozstała się ze swoim 25-letnim menedżerem, Terrym Blameyem. Po męce raka piersi, powrocie do zdrowia i presji związanej z karierą, potrzebowała czegoś innego: nowej perspektywy i trochę czasu na refleksję. Wkrótce trafiła do Roc Nation, gdzie wydała utrzymany w klimacie pop-dance-r&b album „Kiss Me Once” (2014), nad którym pracowała m.in. z Pharrellem Williamsem i Sią. W tym czasie sędziowała również w brytyjskiej i australijskiej edycji programu „The Voice” i nagrała swój pierwszy świąteczny krążek „Kylie Christmas”, co pomogło jej wejść w nową, niezależną erę.
Założenie własnej wytwórni uwolniło ją od ograniczeń, zapewniło autonomię i całkowitą twórczą kontrolę. Era Darenote zrodziła do tej pory trzy albumy: „Golden” (2018), „Disco” (2020) i „Tension” (2023). Pierwszy z nich był utrzymany w klimacie country i chociaż zdobył uznanie krytyków, komercyjnie nie odniósł sukcesu. Kolejny powstał podczas covidowego lockdownu i stał się absolutnym kasowym triumfem, a ostatni, ten z przebojem „Padam Padam”, umocnił status Kylie jako dominującej siły w świecie muzyki oraz zapewnił jej drugią w karierze statuetkę Grammy. Najważniejsze jest jednak to, że Minogue osiągnęła to wszystko na swoich warunkach, jako całkowicie niezależna artystka.
Kylie Minogue w Londynie, 2024 rok (Fot. Samir Hussein/Getty Images)
Piosenkarka nie ma zamiaru jednak osiadać na laurach i zwalniać tempa. Już teraz pracuje nad kolejnymi dwoma albumami, a jej kalendarz zapełniony jest aż do 2025 roku. Wcześniej ruszy jednak w trasę koncertową „Tension Tour”, w ramach której wystąpi również w Polsce (koncert zaplanowany jest na czerwiec 2025 roku). Jej droga pokazuje natomiast, że czasami aby odnieść sukces, trzeba ponieść porażkę. Trzeba także zainwestować czas i energię w swój rozwój, próbować nowych rzeczy, dostosowywać się, być wiernym swojej marce, uczciwym, zdyscyplinowanym, powściągliwym, wytrwałym, a także mieć wdzięk, klasę i odwagę. Kylie ma to wszystko i właśnie dlatego jej kariera jest tak udana. 80 milionów sprzedanych płyt i 16 albumów studyjnych to dopiero rozgrzewka. Kylie ma bowiem ochotę na znacznie więcej. Zobaczycie, że ta drobna australijska diwa jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Źródła: „Kylie Minogue: Princess of Pop”, medium.com; „Kylie Minogue at 55: why we just can’t get the singer out of our heads”, theguardian.com; „Three-minute biography: From girl-next-door to icon, Kylie Minogue keeps spinning around”, thenightly.com.au; „Kylie Minogue: wielka szczęściara”, kultura.onet.pl; „Kylie Minogue »przypadkiem« nagrała swój największy hit. Znają go wszyscy”, muzyka.interia.pl [dostęp: 11.10.2024]