Chappell Roan, wywodząca się z konserwatywnego regionu USA, szturmem zdobyła szczyty list przebojów, przekształcając swoje osobiste zmagania w artystyczną rewolucję. Z pozoru delikatna, lecz w rzeczywistości pełna dzikiej energii i odwagi, zyskała uwagę dzięki szczerości, która przenika każdy jej utwór. Roan nie tylko śpiewa – celebruje wolność i różnorodność, stając się głosem tych, którzy czują się wykluczeni. Jej muzyczna podróż to opowieść o odkrywaniu siebie wbrew narzuconym normom, o walce o prawo do bycia sobą i nieustannym przełamywaniu granic, które kiedyś zdawały się nie do pokonania.
Chappell Roan to artystka, której historia splata się z intensywnym poszukiwaniem własnej tożsamości w świecie pełnym ograniczeń. Dorastając w maleńkim, konserwatywnym miasteczku, w rodzinie, gdzie modlitwa miała leczyć każde zło, szybko poczuła, że jej wewnętrzny świat nie pasuje do ram, które jej narzucono. Bunt, który w niej kiełkował, nie był gwałtowny – był cichą, wewnętrzną walką o akceptację siebie. Wyruszyła więc w muzyczną podróż, by odnaleźć swój głos i przestrzeń, w której mogła być sobą – odważną, queerową, nieokiełznaną. Każda piosenka stała się dla niej krokiem ku wolności, a sztuka drag, która ją zafascynowała, dodała odwagi, by w pełni wyrazić to, co czuła przez lata.
Stworzyła swoją własną przestrzeń w popkulturze, zachwycając ekscentrycznymi występami i bezkompromisową autentycznością. Jej kariera nabrała spektakularnego tempa, a album „The Rise and Fall of a Midwest Princess” wyniósł ją na szczyty, przyciągając tłumy na festiwalach i zdobywając miliony fanów na całym świecie.
Chappell Roan, urodzona jako Kayleigh Rose Amstutz, dorastała w małym mieście Willard w stanie Missouri, w konserwatywnej, chrześcijańskiej rodzinie. Jej najbliżsi mieli ogromny wpływ na jej wczesne życie, zarówno pod względem religijnym, jak i wartości kulturowych. Jednak Roan od najmłodszych lat czuła, że nie pasuje do narzucanych norm społecznych, co prowadziło ją do wewnętrznej walki z własną tożsamością.
Relacja z rodziną była skomplikowana, zwłaszcza w kontekście jej seksualności. Jak wspominała w wywiadzie dla „The Guardian”, zmagała się z problemami związanymi z akceptacją samej siebie, szczególnie w otoczeniu, gdzie o zdrowiu psychicznym mówiło się bardzo niewiele.
„Dorastając, byłam bardzo samotna” – mówiła, podkreślając, że w jej środowisku raczej modlono się o rozwiązanie problemów, zamiast szukać pomocy u specjalistów.
Jednak mimo tych wyzwań, rodzina Chappell ostatecznie wsparła jej karierę muzyczną. W innym wywiadzie, dla „Rolling Stone”, Roan opowiadała, że jej rodzice zaczęli wspierać jej twórczość, gdy zrozumieli, że muzyka to dla niej coś więcej niż tylko hobby. Ostatecznie, pomimo konserwatywnych korzeni, rodzina Roan zaakceptowała jej drogę, a ich relacja przekształciła się w bardziej otwartą i wspierającą.
Pseudonim artystyczny „Chappell Roan” powstał w 2016 roku i ma głębokie, osobiste znaczenie. Autorka przeboju „Good Luck, Babe!” postanowiła przyjąć to imię na cześć swojego zmarłego dziadka, Dennisa K. Chappella, który zmarł na raka mózgu w tym samym roku. Pseudonim jest kombinacją nazwiska dziadka oraz fragmentu tytułu jego ulubionej piosenki „The Strawberry Roan” autorstwa Curley’a Fletchera. Dla młodej artystki było to nie tylko wyrazem miłości i szacunku do dziadka, ale również sposobem na uhonorowanie jego pamięci, która była dla niej ogromnym wsparciem emocjonalnym w trudnych chwilach życia i kariery.
Chappell Roan rozpoczęła swoją muzyczną podróż w wieku 17 lat, kiedy nagrała pierwszy singiel „Good Hurt”, który przyciągnął uwagę branży muzycznej. Zainspirowana artystami takimi jak Lana Del Rey czy Lorde, Roan tworzyła muzykę o melancholijnym, głęboko emocjonalnym brzmieniu. Już wtedy wyróżniała się unikalnym wokalem i niezwykłą wrażliwością w swoich tekstach.
W 2017 roku, mając zaledwie 19 lat, podpisała kontrakt z wytwórnią Atlantic Records i wydała swoją pierwszą EPkę pt. „School Nights”. Pomimo tego, że materiał spotkał się z pozytywnymi opiniami, artystka szybko przekonała się, że życie pod skrzydłami dużej wytwórni nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. „Czułam, że próbują mnie włożyć w pudełko, w którym nie chciałam być. Wytwórnia miała swoje wizje na mój temat, a ja czułam, że tracę kontrolę nad tym, kim naprawdę jestem” – opowiadała w jednym z wywiadów.
Pomimo początkowych sukcesów, wytwórnia oczekiwała od niej bardziej stonowanego, smutnego stylu, co ograniczało jej artystyczne aspiracje.
„Czułam się uwięziona w tym smutnym, melancholijnym obrazie, który nie odzwierciedlał mojego prawdziwego ja” – mówiła Roan w jednym z wywiadów.
Piosenka „Pink Pony Club”, opowiadająca o jej doświadczeniach w jednym z barów drag w Los Angeles, była punktem zwrotnym w jej twórczości. To właśnie wtedy artystka poczuła, że znalazła swoje miejsce w muzycznym świecie.
Jednak mimo tej przemiany, wytwórnia Atlantic nie była zainteresowana promowaniem jej nowego brzmienia i ostatecznie zakończyła współpracę z Roan w 2020 roku. Rozstanie z wytwórnią było krokiem w nieznane, ale jednocześnie momentem przełomowym. „To było jak nowe otwarcie. Czułam, że w końcu mam przestrzeń, aby tworzyć to, co chcę, bez ograniczeń” – wspomina.
Po zakończeniu współpracy z Atlantic, Roan wróciła do rodzinnego domu, co było dla niej trudnym okresem. „Miałam poczucie, że już nigdy nie uda mi się odnieść sukcesu. Ale coś we mnie mówiło, że muszę spróbować jeszcze raz” – wyjawiła w rozmowie z „Rolling Stone”.
Wróciła do Los Angeles z determinacją, by dać sobie jeszcze jeden rok na realizację marzeń. Pracując w sklepie z pączkami, równocześnie tworzyła muzykę z Danielem Nigro, producentem odpowiedzialnym za sukcesy Olivii Rodrigo. Ich współpraca zaowocowała nowymi, dynamicznymi utworami, które oddawały jej pełną energii osobowość. Roan zaczęła występować w „lumpeksowym” dragu, tworząc teledyski z przyjaciółmi, co pozwoliło jej na swobodne eksperymentowanie z wizerunkiem i dźwiękiem. W tym czasie zaczęła romansować z różnymi gatunkami muzycznymi i inspirować się m.in. kulturą queer.
Po rozstaniu z Atlantic Records, Chappell Roan zaczęła budować swoją karierę na nowo, tym razem na własnych warunkach. Jej single stały się hitami wśród społeczności queer i nie tylko. Pełne energii utwory zyskały ogromną popularność w mediach społecznościowych, a Roan stała się gwiazdą na TikToku.
W 2023 roku nakładem Amusement Records, wytwórni należącej do Island Records, ukazał się jej debiutancki album „The Rise and Fall of a Midwest Princess”, który natychmiast zyskał uznanie fanów. Z piosenkami takimi jak „Red Wine Supernova” i „Hot to Go!” , a także wsparciem wytwórni-matki w postaci Universal Music Group, Roan zaczęła zdobywać coraz większą popularność, a jej ekscentryczny styl i niesamowite występy na żywo przyciągały na festiwalach niewiarygodne tłumy. W sierpniu 2024 roku, na festiwalu Lollapalooza w Chicago, z widownią liczącą blisko 80 tysięcy osób pobiła rekord frekwencji, a jej liczba miesięcznych słuchaczy na Spotify wzrosła z 1 miliona do 45 milionów.
Chappell Roan opisuje swoją obecną muzykę jako bardziej autentyczną i bliską jej sercu. „Czuję, że teraz jestem w miejscu, w którym mogę być sobą i tworzyć to, co naprawdę chcę. Moja muzyka jest bardziej szczera i osobista niż kiedykolwiek wcześniej” — mówi. Jej nowy album, nad którym pracuje, ma być jeszcze bardziej otwartą i bezpośrednią eksploracją jej emocji, doświadczeń i walki o własną tożsamość.
Chappell Roan otwarcie mówi o swojej orientacji seksualnej, podkreślając, że długo potrzebowała czasu, by odnaleźć swoją tożsamość jako osoby homoseksualnej. Dorastanie w religijnej rodzinie było dla młodej, wrażliwej lesbijki pełne wyzwań. W wywiadzie dla „The Guardian” przyznała, że w tamtym czasie czuła się odizolowana od swojej prawdziwej tożsamości, zwłaszcza w kwestii orientacji seksualnej. „Byłam tak desperacko spragniona, by ktoś mnie zrozumiał, że ukryłam swoją homoseksualną stronę tak głęboko, jak tylko mogłam, bo myślałam, że to nie może być ja” – wyznała Roan.
Chociaż była świadoma swojej orientacji, nie potrafiła się z nią pogodzić w konserwatywnej społeczności. Walczyła również z niezdiagnozowanym zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym typu II, które dodatkowo komplikowało jej życie emocjonalne. W tym czasie sztuka była dla niej sposobem na ucieczkę od rzeczywistości. Pisanie piosenek stało się jej wentylem bezpieczeństwa, miejscem, gdzie mogła wyrazić swoje uczucia i lęki. To właśnie na tym etapie zaczęła rozwijać swoje muzyczne umiejętności, choć początkowo nie przypuszczała, że stanie się to jej życiową ścieżką.
„To miejsce, gdzie należysz, bez względu na to, kim jesteś” – krzyczy często do swoich fanów podczas koncertów. Szybko stała się ikoną dla społeczności LGBTQ+, a jej muzyka, pełna siły i buntu, jest świętem wolności i akceptacji. Jak sama mówi, jej celem jest, aby każdy, kto słucha jej piosenek, czuł się akceptowany i doceniony, niezależnie od tego, kim jest i skąd pochodzi.
Jednym z kluczowych elementów obecnej twórczości Chappell Roan jest jej fascynacja sztuką drag. W swoich teledyskach i na koncertach artystka często współpracuje z performerami drag, a sama również eksperymentuje z teatralnymi i ekstrawaganckimi stylizacjami. „Drag nauczyło mnie odwagi, by być kimkolwiek chcę, niezależnie od tego, co myślą inni” — podkreśla artystka.
Sztuka drag stała się dla niej nie tylko źródłem inspiracji, ale i duchową odskocznią. „Drag to jak spa dla mojej duszy” – przyznała w wywiadzie dla „Rolling Stone”. Fascynacja światem drag pojawiła się w Los Angeles, gdzie po raz pierwszy odwiedziła bar drag i poczuła, że znalazła swoje miejsce w świecie. Jej show, pełne kolorów, humoru i campowego klimatu, jest hołdem dla tej sceny, a także miejscem, gdzie społeczność LGBTQ+ może czuć się bezpiecznie i akceptowana.
„Zawsze czułam się outsiderem, a kiedy zobaczyłam świat drag, poczułam, że wreszcie znalazłam swoje miejsce” – mówi Roan. Jej nowy styl artystyczny i muzyczny, inspirowany kulturą queer, to mieszanka popu, elektroniki i elementów teatralnych, co nadaje jej występom charakter performatywny, pełen emocji i energii.
„Sztuka drag była dla mnie jak odkrycie nowego świata. Zainspirowała mnie do odrzucenia wszelkich granic, jakie stawiałam sobie wcześniej” – przyznała artystka w rozmowie z „Rolling Stone”.
Ten proces wewnętrznego samopoznania znalazł odzwierciedlenie w jej twórczości. Roan otwarcie śpiewa o miłości, akceptacji i wolności, a jej koncerty to prawdziwe święto inkluzywności i równości.
Roan regularnie zaprasza lokalnych artystów drag na swoje koncerty, a każdemu występowi towarzyszy unikalny motyw przewodni, co tworzy atmosferę święta i wspólnoty. W tym miejscu warto wspomnieć, że publiczność przed jej tegorocznym koncertem w Berlinie na scenie rozgrzewała m.in. polska drag queen – Ciotka Offka.
Roan otwarcie mówi o trudnościach związanych z nagłym wzrostem popularności. W czerwcu 2024 roku na jednym z koncertów ze łzami w oczach powiedziała fanom: „To naprawdę trudne, nadążyć za tym wszystkim”. Zmaga się także z inwazyjnym zachowaniem niektórych fanów oraz stresującymi sytuacjami związanymi z jej nową, publiczną rolą.
Jednnocześnie wokalistka jest bardzo świadoma konieczności stawiania granic. Mówi o tym głośno, co nie zawsze spotyka się z pozytywnym odbiorem. Na czerwonym dywanie MTV VMAs, gdzie zdobyła nagrodę dla najlepszej nowej artystki, wdała się w ostrą wymianę zdań z fotografem, który krzyczał w jej stronę. Roan odpowiedziała: „Nie, to ty się zamknij”, co natychmiast stało się viralem. „Nie zamierzam być miłą dziewczynką dla mężczyzny, który mi mówi, żebym się zamknęła” – wyjaśniła później. Dla Roan ważne jest, aby utrzymać kontrolę nad swoim życiem i nie pozwolić, by presja sławy zniszczyła to, co osiągnęła.
„Nie narzekam na mój sukces, narzekam na bycie wykorzystywaną” – stwierdziła zdecydowanie.
Chappell Roan nie ukrywa, że jej droga do samopoznania była także związana ze zmaganiami z problemami zdrowia psychicznego. W wywiadach otwarcie mówi o walce z lękami i presją, które pojawiały się już na wczesnych etapach jej kariery. „W pewnym momencie było naprawdę trudno. Byłam blisko rezygnacji z muzyki. Czułam się zagubiona i nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tym wszystkim” — wspomina artystka.
Sztuka i muzyka stały się dla niej formą terapii i narzędziem do walki z własnymi demonami. „Tworzenie muzyki było dla mnie sposobem na przetrwanie. Pisanie tekstów pozwalało mi wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje i lęki” — mówiła w jednym z wywiadów. Dziś Roan jest gorącą orędowniczką dbania o zdrowie psychiczne i otwartej rozmowy na ten temat. „Chcę, aby moje piosenki były wsparciem dla innych, którzy przechodzą przez podobne zmagania” — dodaje.
Obecnie, aby radzić sobie z presją, uczęszcza na terapię dwa razy w tygodniu i regularnie konsultuje się z psychiatrą. Niedawno zdiagnozowano u niej ciężką depresję, co było dla niej zaskoczeniem, ponieważ – jak sama przyznała – nie czuła się smutna, ale doświadczała wszystkich innych objawów choroby.
Chappell Roan to artystka, która udowodniła, że warto walczyć o swoją autentyczność, nawet jeśli droga do tego celu bywa trudna i pełna wyzwań. Jej muzyka to nie tylko dźwięki, ale też manifest wolności i wyraz osobistych przeżyć, które poruszają serca słuchaczy. Chociaż jej kariera napotkała liczne przeszkody, Roan wyszła z nich silniejsza i bardziej świadoma siebie. Jej przyszłość na scenie muzycznej zapowiada się bardziej niż obiecująco.