„A teraz, już prawie o północy pierwszego dnia, wciąż nie śpię, łamiąc swoje postanowienie, żeby kłaść się wcześnie – opóźniam sen, żeby odsunąć nieuniknione nadejście jutrzejszego ranka. Jeszcze jedna próba ucieczki…” – pisała pogrążona w depresji Sylvia Plath w swoich dziennikach. Poetka wciąż na nowo inspiruje kolejne pokolenia – swoją gęstą poezją, swoim pamiętnikiem i trudnym życiorysem. 27 października, gdyby żyła, skończyłaby 92 lata.
Sylvia Plath, amerykańska poetka i pisarka, przyszła na świat 27 października 1932 r. w Bostonie. Już od najmłodszych lat wykazywała talent literacki – publikowała swoje utwory w lokalnych gazetach i zdobywała nagrody za twórczość. Jej dzieciństwo i młodość naznaczone były śmiercią ojca, Otto Platha, który zmarł, gdy miała 8 lat, co znacząco wpłynęło na jej psychikę i twórczość.
Plath studiowała na Smith College, a później w Newnham College na Uniwersytecie w Cambridge, gdzie poznała Teda Hughesa – angielskiego poetę, którego wkrótce poślubiła. Ich związek nie należał do udanych: Plath była w nim zdradzana, upokarzana, a także bita. Relacja była bardzo burzliwa i emocjonalna, stając się inspiracją dla wielu jej wierszy, ale będąc też źródłem wielkiego cierpienia.
Czytaj także: Sylvia Plath – Pani Łazarz
Za najważniejsze dzieło Sylvii Plath uznaje się powieść „Szklany klosz” („The Bell Jar”), opublikowaną w 1963 roku pod pseudonimem Victoria Lucas. Jest to autobiograficzna opowieść o młodej kobiecie zmagającej się z depresją i problemami psychicznymi. Książka, choć początkowo niezauważona, z czasem zyskała status klasyka i stała się istotnym elementem współczesnej literatury feministycznej. Znane są także wiersze i zbiory poezji Plath, za które została pośmiertnie uhonorowana Nagrodą Pulitzera, co uczyniło ją pierwszą autorką, która zdobyła tę nagrodę po śmierci.
Plath zmarła tragicznie 11 lutego 1963 roku, popełniając samobójstwo w swoim domu w Londynie. Nie była to jej pierwsza próba – wcześniej już kilkukrotnie próbowała odebrać sobie życie. W końcu zrobiła to skutecznie: odkręciła kurki z gazem i włożyła głowę do piekarnika. W pokoju obok spały jej dzieci, które zabezpieczyła przed działaniem toksyn i którym przygotowała poranne śniadanie.
Helen Mirren wyznała ostatnio w wywiadzie, że cieszy się, że dożyła 79 lat i tego samego życzyłaby Kurtowi Cobainowi, który jej zdaniem „pokochałby system GPS”. My żałujemy, że Sylvia Plath nie dożyła dzisiejszych czasów, w których powszechna wiedza o zdrowiu psychicznym pomaga z niesieniem brzemienia choroby, a nowoczesne leczenie, kto wie, być może zapewniłoby jej ulgę od cierpienia. Melancholia tej niewiedzy pozostaje zaszyta w nostalgię ostatnich dni października.
„Dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem”.
Sylvia Plath, „Szklany klosz”
„Cisza podziałała na mnie przygnębiająco. Nie ta na zewnątrz, ale ta, co była we mnie samej”.
Sylvia Plath, „Szklany klosz”
„Jak to możliwe, dziwna dziewczyno, że jesteś tak wieloma kobietami dla tylu ludzi?”
Sylvia Plath, „Dzienniki 1950–1962”
„Najbardziej obawiam się śmierci mojej wyobraźni”.
Sylvia Plath, „Dzienniki 1950–1962”
„Głęboko nabrałam powietrza w płuca i wsłuchiwałam się w znajomy rytm mojego serca. Je-stem, je-stem, je-stem”.
Sylvia Plath, „Szklany klosz”
„Dlaczego nie mogę wypróbować różnych dróg życia jak sukienek, żeby zobaczyć, w której mi najlepiej?”
Sylvia Plath, „Dzienniki 1950–1962”
„Balansuję wciąż pomiędzy pragnieniami zupełnej samotności, by czytać i pracować, a tak wielką potrzebą ludzkich gestów i słów”.
Sylvia Plath, „Dzienniki 1950–1962”
„Lecz pod grubą warstwą straszliwego żalu, choroby, strachu i wyczerpania nadal bije me serce, nadal obracam się wraz z ziemią, wiedząc, że tyle na niej piękna, tyle osób ukochanych, tyle do zobaczenia i przeczytania…”.
Sylvia Plath, „Szklany klosz”
„Dam Ci znać, który pociąg przywiezie moją trumnę”.
Sylvia Plath, „Listy do domu”
„Zgrzytasz zębami, nienawidząc się za nadwrażliwość i zastanawiając, jak ludzie potrafią znosić miażdżenie swej indywidualności przez tyranizującą maszynę – maszynę przemysłu, państwa czy organizacji – całe swoje życie”.
Sylvia Plath, „Dzienniki 1950–1962”