Trudno zrozumieć, dlaczego utwory Zofii Nałkowskiej trafiły do kanonu obowiązkowych lektur, a pominięto równie zdolną Marię Kuncewiczową. Jej twórczość ma przecież wszystko, czego potrzeba, by nazwać ją wybitną literaturą - finezję słowa, kunszt warsztatu i psychologiczną głębię postaci, która nawet po stu latach nie traci na aktualności. Przypominamy postać Marii Kuncewiczowej i jej wyjątkowe cytaty w dniu, w którym obchodziłaby swoje urodziny.
Maria Kuncewiczowa urodziła się 30 października 1895 r. jako Maria Szczepańska w rosyjskim mieście Samara. Pochodziła z inteligenckiej rodziny - była córką Piotra Szczepańskiego, dyrektora płockiego gimnazjum oraz skrzypaczki, Adeliny z Dziubińskich.
Jej życie naznaczone było emigracją: uczęszczała na kursy nauczycielskie w Warszawie, studiowała język i literaturę francuską w Nancy, ukończyła filologię polską w Krakowie. W 1921 r. wzięła ślub z Jerzym Kuncewiczem, a rok później urodziła jedynego syna - Witolda. W 1931 r. straciła matkę, co mocno nią wstrząsnęło. To właśnie ona była dla Kuncewiczowej inspiracją do stworzenia najlepiej zapamiętanej przez czytelników postaci - Róży Żabczyńskiej z „Cudzoziemki”, najsłynniejszej powieści pisarki.
Swą motywację wyjaśniła we wspomnieniach:
„Matka moja, od kilku lat już nieżyjąca, powoli zaczęła się stawać mitem. (...) Chciałam utrwalić jakiś prawdziwy obraz tej, która zaczynała mi spiżowieć w legendę”.
„Cudzoziemka”, pełna wątków autobiograficznych, ukazała się na rynku w 1935 r. i od razu zebrała fantastyczne recenzje, zapewniając Kuncewiczowej pozycję w świecie literackim. Sam Jan Parandowski napisał o tej powieści, że jest to: „jeżeli nie mistrzowska, to mistrzostwu bliska, próba charakterologiczna”.
Później pisarka zakochała się w Kazimierzu Dolnym, w którym osadziła się z mężem tuż po narodzinach syna. Właśnie tam poczuła się naprawdę „u siebie” i wierzyła, że zakończyła tułaczy etap swojego życia. Ledwie jednak zdążyła zachwycić się pięknym domem, drzewami i widokiem na Wisłę - w Kazimierzu zastała ją II wojna światowa.
Kuncewiczowa z rodziną wyemigrowała wówczas do Wielkiej Brytanii, a później do Chicago, gdzie pracowała na uniwersytecie. Nie przestawała jednak pisać - w podróży powstały jej mniej znane dzieła takie jak „Klucze”, „Zmowa nieobecnych” oraz „Leśnik”. Do kraju i ukochanego Kazimierza Dolnego wróciła dopiero w 1962 r. i poświęciła się całkowicie literaturze. To właśnie w kazimierzowskich czasach powstała jej psychologiczna powieść „Tristan 1946” opisująca współczesny romans nawiązujący do mitu o Tristanie i Izoldzie. Każda kolejna książka pisarki była dużym wydarzeniem w polskim świecie literackim i spotykała się z dużą uwagą.
Twórczość Kuncewiczowej pełna była jej samej i życia, którego doświadczała - a obserwatorką była uważną i utalentowaną. Mistrzowsko w swoich powieściach kreśliła postaci niedopasowane do otoczenia, trochę odmienne, wiecznie poszukujące swojego miejsca w świecie. Jak powiedziała w Fantomach:
[…] publiczna spowiedź to nic dla mnie nowego. Od pierwszego koncertu, od pierwszej książki spowiadam się publicznie z intymnych przeżyć […]. Osłaniałam przeżycia zmyślonymi imionami, przerzucałam je w inne miejsca i czasy. Wyznania uzupełniałam obserwacją.
Zmarła w lipcu 1989 r. w Kazimierzu Dolnym, tam też ją pochowano. Jej dom, zwany Kuncewiczówką, stanowi od 2005 r. oddział Muzeum Nadwiślańskiego.
Czytaj także: „Boże, proszę, tylko nie to. Tylko nie kolejny dzień”. 10 cytatów Sylvii Plath, w których odnajdujemy siebie
Sens słowa nie zawsze jest ten sam, głupie słowo może nabrać nadludzkiej powagi, jeżeli padnie w chwili, która na nie czeka.
Maria Kuncewiczowa, Cudzoziemka
Nie daj w siebie wmówić, że tam musisz być, gdzie już nie jesteś. Wszystko się kończy, i sprawy, i miejsca, a człowiek musi iść na przód.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Miłość jest najzdrowszą, najpiękniejszą chorobą, jedynym bólem zasługującym na wieczność.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Osoba, którą się kocha, zawsze jest dzieckiem, któremu się przebacza.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Każdy podmuch spraw publicznych zmiatał mu sprzed oczu dom i rodzinę. W chwilach kiedy te wielkie, ciężkie bryły — naród, kraj, państwo — doznawały zagrożenia, nie znosił koło siebie osób i próbiemów frywolnych, takich jak kobieta, dziecko, czyjś smutek, czyjaś radość.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
(...) Ale to miejsce we mnie, ciepłe, ukryte, gdzie kiedyś leżało ciałko dziecka, zanim stało się Michałem, to miejsce bolało. Także bolały wszystkie ulice i szosy, którymi ode mnie odchodził. I wszystkie godziny, kiedy na niego czekałam.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Tyle dziewczyn miałem, wcześnie zacząłem, a potem wojna, to się dziewczyny paliło jak papierosy. Nie wiem, co one z tego miały, bo ja mało. Tyle co dym z papierosa.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Do miłości potrzebne są dwie osoby, nie jedna i nie trzy.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Michał miał czternaście lat. Miał czternaście moich najlepszych lat, które mu oddałam tak samo nieodwołalnie jak czoło i usta.
Maria Kuncewiczowa, Tristan 1946
Oto przewaga dziecka i zwierzęcia nad ludźmi: przyjaźń wypala się czysto, nie zostawia zgorzelisk.
Maria Kuncewiczowa, Dyliżans warszawski
Prawie wszystko, co robię, służy jednemu celowi: przekonać siebie, że istnieję i że ludzie mnie widzą.
Maria Kuncewiczowa, Fantomy
Świadek na to: podobno miałaś kochać bliźniego jak siebie samego. Świadku, czyż Jezus nie wie, że każdy chce być kochany inaczej?
Maria Kuncewiczowa, Fantomy
W ogóle lubię dystans i kurtynę między sobą a ludźmi.
Maria Kuncewiczowa, Cudzoziemka