Kate Winslet znów zabiera głos — tym razem w sprawie obsesji na punkcie wyglądu, która jej zdaniem osiągnęła w Hollywood poziom „pieprzonego chaosu”. W nowym wywiadzie dla „The Sunday Times” nie przebiera w słowach, krytykując popularność leków na odchudzanie, zabiegi estetyczne i kult nierealnego piękna, który jej zdaniem odbiera kobietom zdrowie i tożsamość.
Kate Winslet ostro o botoksie i lekach na odchudzanie: „To przerażające. Robią wszystko, żeby nie być sobą”
Hollywoodzkie standardy piękna nigdy nie były łaskawe, ale według Kate Winslet sytuacja osiągnęła nowy, niepokojący poziom. W wywiadzie dla „The Sunday Times” opublikowanym 6 grudnia aktorka otwarcie krytykuje rosnącą popularność leków odchudzających (prawdopodobnie chodzi o preparaty typu Ozempic i Wegovy) oraz obsesję na punkcie młodości i gładkiej skóry.
– To przerażające – mówi. – Nie mówię tylko o wszystkich tych aktorkach. Mówię o zwykłych ludziach, którzy odkładają pieniądze na botoks i to, co wstrzykują sobie w usta.
Winslet przyznaje, że choć czasem widzi na czerwonym dywanie kobiety, które wyglądają autentycznie, czuje się coraz bardziej zdezorientowana: – Z jednej strony niektóre aktorki ubierają się jak chcą, w każdym rozmiarze, co daje nadzieję. A z drugiej: tak wiele osób jest na lekach odchudzających. Niektórzy decydują się być sobą, inni robią wszystko, co w ich mocy, aby nie być sobą. Czy wiedzą, co przyjmują? Lekceważenie własnego zdrowia jest przerażające. Teraz martwi mnie to bardziej niż kiedykolwiek. To jakiś pieprzony chaos.
Media były wobec niej okrutne. Dziś martwi się o młode kobiety
Choć dziś ma status ikony, początki jej kariery były brutalne. W latach 90., gdy świat oszalał na punkcie „Titanica”, Winslet musiała zmierzyć się z potokiem okrutnych komentarzy. Prasa wyśmiewała jej sylwetkę, a paparazzi nie odstępowali jej nawet, gdy wiozła dziecko do lekarza: – Media były podłe. Czułam się, jakby cały świat mnie napadał – wspomina. To doświadczenie sprawiło, że przez lata głośno broniła kobiecego ciała w każdej formie. Ale dziś, jak przyznaje, czuje się bezsilna.
– Mam wrażenie, że już nikogo to nie obchodzi. Nikt nie słucha, bo wszyscy gonią za jakąś ideą perfekcji, żeby mieć więcej lajków na Instagramie. To mnie rozwala.
„Musimy pozostać prawdziwe”
Aktorka podkreśla, że jej postawa nie jest odosobniona. Wspomina koleżanki po fachu, które również opierają się hollywoodzkim standardom: Helen Mirren, Toni Collette, Andrea Riseborough czy Sigourney Weaver: – Musimy dalej być sobą. Musimy być prawdziwe.
Winslet, która sama była ofiarą body shamingu, nie boi się stawać w obronie kobiet. W przeszłości skonfrontowała się z dziennikarzami, którzy ją upokarzali – jak sama mówi, „dla siebie i dla wszystkich, których dotknął ten sam problem”. Dziś martwi ją, że młode dziewczyny zatraciły się w coraz bardziej odklejonych standardach urody:
– Najbardziej podoba mi się, kiedy ręce się starzeją – powiedziała. – To jest życie, wyryte w dłoniach. Niektóre z najpiękniejszych kobiet, jakie znam, mają ponad 70 lat, dlatego denerwuje mnie, że młode kobiety nie mają pojęcia, czym naprawdę jest piękno.