1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wywiady
  4. >
  5. Perełki z Instagrama: B_a_l_t_y_k – profil, na którym polskie wybrzeże wygląda jak ósmy cud świata

Perełki z Instagrama: B_a_l_t_y_k – profil, na którym polskie wybrzeże wygląda jak ósmy cud świata

Wybrzeże Bałtyku (Fot. @B_a_l_t_y_k)
Wybrzeże Bałtyku (Fot. @B_a_l_t_y_k)
Trudno o piękniejsze zdjęcia polskiego wybrzeża. Piaszczyste plaże i morska toń w kadrach Wojtka i Agaty Radwańskich, twórców profilu @b_a_l_t_y_k, budzą niekłamany zachwyt. Tym większy, że rzadko kiedy możemy oglądać je z lotu ptaka.

Mieszkają na Śląsku, ale każdą wolną chwilę spędzają nad morzem. Ich serca najmocniej biją na Półwyspie Helskim. W Kuźnicy pomieszkują nie tylko latem – od pewnego czasu spędzają tu również zimy. To bowiem właśnie o tej porze roku ich zdaniem Bałtyk wygląda najpiękniej.

Wojtek Radwański jest cenionym fotografem specjalizującym się w zdjęciach lotniczych, w pracy używa dronów. Agata, druga połowa twórczego duetu, fotografuje z lądu. Ich talent i wrażliwość sprawiają, że na zdjęciach, które publikują na Instagramie, wybrzeże Bałtyku jawi się jako ósmy cud świata.

Agata i Wojciech Radwańscy (Fot. @B_a_l_t_y_k) Agata i Wojciech Radwańscy (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Małgorzata Welman: Niby tylko piasek i woda. Tymczasem, patrząc na Wasze zdjęcia, widzimy pejzaż jak z bajki. Skąd czerpiecie inspirację, aby powszechnie znane miejsce pokazywać wciąż na nowo?

Wojciech Radwański: Gdy rozkręcaliśmy projekt B_a_l_t_y_k, mieliśmy obawy, że temat może się szybko wyczerpać. Tymczasem minęło kilka lat, zrobiliśmy tu już kilkaset tysięcy zdjęć i okazuje się, że to miejsce jest kopalnią inspiracji. Pomysły czerpiemy, przemierzając polskie wybrzeże, podróżując po krajach nadbałtyckich, ale także oglądając filmy, albumy i zdjęcia innych twórców. Moim guru jest Kacper Kowalski, fotograf lotniczy, którego prace podziwiam od lat.

Naszą perspektywę znacznie poszerza możliwość oglądania pejzażu z powietrza. Dzięki zdjęciom i filmom robionym z drona lub z pokładu samolotu udaje nam się zobaczyć to, czego nie jesteśmy w stanie dostrzec na ziemi. To jest o tyle ważne, że tu się wszystko bardzo szybko zmienia – wystarczy jeden sztorm, aby krajobraz zmienił się nie do poznania. Malownicze wysepki pojawiają się na morzu niespodziewanie i równie niespodziewanie znikają.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Słyszałam, że choć Bałtyk wszędzie jest piękny, to w Polsce jest najpiękniejszy. Zgodzicie się z tym?

Tak, aczkolwiek dobrze jest poznać go z każdej strony. Dwa lata temu zwiedzaliśmy szwedzkie wybrzeże, dotarliśmy również na Olandię, wyspę, na której wakacje spędza szwedzka rodzina królewska. Czytaliśmy, że są tam przepiękne plaże i kąpieliska. Sama wyspa bardzo nam się podobała, zwłaszcza pod względem architektonicznym, jednak wybrzeże nie miało już takiego uroku co polskie.

Gdy, wracając promem do Polski, pokazywaliśmy Szwedom zdjęcia z Półwyspu Helskiego, nie mogli uwierzyć, że to nie park narodowy, ale ogólnie dostępny pas wybrzeża, na którym można się wygrzewać na ciepłym złocistym piasku. Co więcej, położony po drugiej stronie morza, zaledwie kilka godzin od Szwecji. Zachwyceni postanawiali kolejne wakacje spędzić po polskiej stronie Bałtyku.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Wspominaliście, że podróżujecie także po innych krajach nadbałtyckich – czym wyróżnia się polskie wybrzeże?

Po pierwsze, plaże, szerokie, piaszczyste rozciągnięte wzdłuż całej linii brzegowej. Po drugie, zmienność krajobrazu – naprawdę nie sądzę, aby było wiele takich miejsc na świecie, gdzie latem można wylegiwać się na ciepłym piasku i kąpać w morzu, a zimą biegać na nartach, robić kulig na plaży czy lepić na niej bałwana.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Wydaje mi się, że wbrew pozorom lato nie jest najpiękniejszą porą roku nad Bałtykiem. Nigdy nie byłam nad morzem jesienią ani zimą, ale marzę o tym, odkąd zobaczyłam Wasze zdjęcia z plaży spowitej listopadową mgłą i zatoki skutej w styczniu lodem. Robią kolosalne wrażenie.

Choć lubimy morze o każdej porze roku, latem bywamy tu najrzadziej, choć oczywiście doceniamy to, że jest ciepło, można się poopalać i zjeść coś ze znajomymi w miasteczku, bo gastronomia działa pełną parą. Nas jednak Bałtyk urzeka najbardziej późną jesienią i zimą. Czujemy się tu wtedy tak jak w prawdziwym parku narodowym, gdzie ludzi jest jak na lekarstwo, za to można spotkać zwierzęta i obserwować niezwykłe zjawiska przyrodnicze, takie jak zorza polarna czy lodowe tsunami.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Miłością do zimowego Bałtyku udało nam się zarazić spore grono osób. Piszą do nas, że dzięki naszym relacjom na Instagramie kolejny raz przyjeżdżają o tej porze roku nad morze. Zainteresowanie nieznanym obliczem tego miejsca widać też po zasięgach naszych postów. W styczniu, lutym i marcu są bardzo wysokie, co świadczy o tym, że ludzie lubią oglądać krajobrazy, których nigdy wcześniej nie widzieli.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

To pewnie jedna strona medalu. Myślę, że są też osoby, takie jak ja, którym – na widok pięknego zdjęcia Bałtyku w listopadzie czy lutym – serce wyrywa się z piersi i gna te kilkaset kilometrów, teleportując je w ukochane miejsce, tak bardzo kojarzące się w wakacyjną wolnością.

To prawda, słowo teleportacja często pojawia się w komentarzach pod zdjęciami na naszym profilu.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Najwięcej czasu spędzacie na Helu, Półwysep znacie już pewnie jak własną kieszeń. Domyślam się, że zapuszczacie się również w inne rejony wybrzeża?

Choć Półwysep Helski znamy bardzo dobrze, wciąż potrafi nas zaskoczyć. W tym roku, realizując projekt o wilkach – tak, na półwyspie mieszkają wilki! – eksplorowaliśmy tereny między Juratą a Helem. W lasach pokrywających ten obszar, między licznymi pagórkami, odkryliśmy niezwykle urokliwe miejsca: ukryte jeziorka i bajkowe polanki porośnięte kwiatami.

Oczywiście staramy się poznawać inne nadmorskie zakątki – przejechaliśmy całe wybrzeże trzykrotnie. Lubimy zwłaszcza tereny nadmorskich parków narodowych, Słowińskiego – zachwycającego krajobrazami zupełnie nie z tej ziemi, ale również Wolińskiego, który mieliśmy szansę sfotografować także z powietrza. Uzyskaliśmy zgodę na robienie zdjęć dronem, co jest normalnie zabronione w parkach narodowych, dzięki czemu mogliśmy podziwiać nie tylko zjawiskowe klify czy wsteczną deltę Świny, ale także ukryte w głębi lądu pierwotne jeziora.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Lubimy bardzo Sasino, które łączy w sobie uroki wsi i nadmorskiej miejscowości: rano budzi nas tam pianie koguta, a nie krzyk mewy, ale do snu kołysze szum morza, oddalonego zaledwie o kilka kilometrów.

Klimaty nadmorskie kojarzą się nam przede wszystkim z wakacjami. Sezon trwa dwa, góra trzy miesiące, potem życie zamiera. Przynajmniej z perspektywy przyjezdnych. Jak wygląda życie mieszkańców Półwyspu jesienią i zimą?

Spędziliśmy w Kuźnicy już dwie zimy, stopniowo poznając lokalną społeczność. Gdy mieszkańcy przekonali się, że przyjeżdżamy tu regularnie, nie tylko latem, zrozumieli, że kochamy to miejsce podobnie jak oni. Udało nam się zyskać w ich oczach status sąsiadów, a nie tylko turystów. Początkowo mijaliśmy się z uśmiechem na ulicy, potem zaczęto zapraszać nas na kawę, jednak namówienie ich na udział w projekcie zdjęciowym zajęło nam sporo czasu.

O czym jest ten projekt?

O miejscowych rybakach. To zawód, który znika w ekspresowym tempie, podobnie jak kutry z tutejszego krajobrazu. Agata postanowiła uwiecznić tutejszych mieszkańców, którzy nadal zajmują się rybołówstwem.

Już nie będzie można kupić ryby prosto z kutra?

Niestety, niebawem to będzie wyjątkowy rarytas. To zajęcie przestaje być opłacalne – ryb w Zatoce jest coraz mniej. Unia Europejska zachęca tutejszych rybaków do przebranżowienia się – wypłaca im jednorazowe odszkodowanie za zezłomowanie kutra. Z tego, co wiem, wielu lokalnych rybaków skorzystało z tej możliwości, więc jeśli chce się zobaczyć kutry wracające z połowu do portu o poranku, to jest to naprawdę ostatni moment. Potem będzie można oglądać łodzie stojące na plaży jako atrakcja turystyczna, jak tu w Kuźnicy, gdzie – dzięki staraniom lokalnej społeczności – udało się uratować kilka kutrów przed złomowaniem.

Korzystając z tego, że poznaliśmy miejscowych rybaków, a oni obdarzyli nas zaufaniem i kilku z nich wpuściło nas na swoje kutry, mieliśmy okazję wypływać z nimi w morze i obserwować ich przy pracy, robiąc zdjęcia zarówno z wody, jak i z powietrza.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Domyślam się, że dla wielu z nich takie zerwanie z morzem musi być niezwykle trudne.

Wielu tutejszych rybaków zajmuje się połowem ryb z dziada pradziada. Młodsi próbują się przekwalifikować czy zatrudnić na dużych jednostkach, ale starsi mają z tym problem. Dostają jednorazowo duże odszkodowanie, ale zostają pozbawieni zajęcia, które dla wielu z nich było sensem życia.

Czym będą się zajmować?

W takich miejscowościach jak Kuźnica czy Jastarnia będą pewnie wynajmować pokoje wczasowiczom przez te dwa, trzy miesiące w roku. Co będzie dalej – ciężko powiedzieć.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Oprócz projektu o rybakach, który ma wydźwięk edukacyjny, przekazujecie w swoich wpisach na Instagramie sporo wiedzy na temat „życia morza”. Dzięki Wam wiem już, na czym polega refulacja plaży i jak powstaje lodowe tsunami.

Staramy się opisywać ciekawe zjawiska, które obserwujemy z bliska, spędzając tu tak wiele czasu. Śledzimy na bieżąco informacje płynące zarówno od mieszkańców, jak i instytucji i urzędów, na przykład Urzędu Morskiego w Gdyni. Obserwujemy również działania aktywistów i osób z naszej branży związanych z polskim wybrzeżem, dzielimy się nawzajem wiedzą i inspiracjami. Wciąż się uczymy – książką numer jeden dla wszystkich miłośników naszego morza jest „Planeta Bałtyk”. Można w niej znaleźć mnóstwo informacji i ciekawostek.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Również takich, kiedy i gdzie szukać nad Bałtykiem bursztynów?

Tego dowiedzieliśmy się akurat od samych mieszkańców Półwyspu, wśród których są ludzie, którzy podchodzą do tego bardzo poważnie. Topowymi miejscami na mapie, jeśli chodzi o poszukiwania bursztynu, są Wyspa Sobieszewska i Mierzeja Wiślana. Tam nadal można znaleźć okazy warte kilka tysięcy złotych. Duże bryłki bursztynu zdarzają się również w innych zakątkach wybrzeża, zwłaszcza po jesiennych i zimowych sztormach.

Jako fotografowie jesteście z pewnością wyczuleni na aurę i światło. Zapytam zatem: wschód czy zachód słońca? Którą porę dnia preferujecie?

Uwielbiamy zachody słońca i wieczory spędzane ze znajomymi na plaży. Przesiadujemy często w Jastarni pod Kinem Żeglarz z Patrycją Bindow, jedną z właścicielek tego kultowego miejsca na Półwyspie Helskim. Potem spacerujemy do późna po plaży. Za to jeśli chodzi o fotografowanie, wschody słońca są bezkonkurencyjne. Widzimy to również po zamówieniach w naszym sklepie z wydrukami zdjęć – fotografie wschodów cieszą się największą popularnością.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Być może jest tak również ze względu na to, że piękny zachód słońca można zobaczyć na własne oczy, natomiast do podziwiania wschodu słońca o czwartej nad ranem potrzeba zdecydowanie więcej samozaparcia.

Specjalizujesz się w fotografii lotniczej, używasz dronów. Jak się robi zdjęcia, nie przykładając oka do wizjera?

Sterując dronem, mam do dyspozycji duży jasny ekran, na którym widzę wszystko bardzo dokładnie. Fotografowanie za pomocą drona nie jest trudne – dużo większych umiejętności od operatora wymaga filmowanie. Aby jednak dobrze rozumieć proces fotografowania, warto bazować na tradycyjnej wiedzy robienia zdjęć klasycznym aparatem z ziemi. Lepiej nie pomijać tego etapu i nie chwytać od razu za drona. Współczesne urządzenia, mimo że coraz doskonalsze, mają ograniczony czas lotów, zazwyczaj od 25 do 35 minut – trzeba ten czas w powietrzu dobrze wykorzystać. Oczywiście niezbędna jest znajomość prawa lotniczego. Na wybrzeżu na latanie dronem często trzeba uzyskać pozwolenie, jest tu bowiem wiele miejsc – między innymi bazy wojskowe, poligony czy inne obiekty strategiczne – gdzie nie można tego robić albo można robić tylko w określonych godzinach.

Ostatnio, w związku z manewrami wojskowymi na Bałtyku i zakłóceniach w sygnale GPS, operatorzy dronów mieli kłopoty z utrzymaniem sterowności urządzeń. Wiele z nich spadało w niespodziewanych miejscach. Wy również straciliście jeden z Waszych dronów. To bardzo niebezpieczne, zważywszy na to, że rozpoczął się sezon i nad morze przyjeżdża mnóstwo ludzi.

To prawda, kilogramowy dron spadający z wysokości 120 metrów to pocisk. Zatem, gdy tylko potwierdziły się doniesienia o zakłóceniach sygnału, podjęliśmy decyzję, że nie będziemy latać. Straciliśmy przez to wiele zleceń na zdjęcia z powietrza. Na szczęście mamy plan awaryjny.

Niestety, mimo ostrzeżenia wydanego przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, nadal widujemy drony latające nad plażą – wiele osób nie traktuje tej sprawy wystarczająco poważnie.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Obecnie drony stanowią zagrożenie. Wiele osób ma też z nimi inny problem: hałasują, naruszają intymność. Sama nie lubię, gdy latają nade mną i bzyczą.

Trudno się z tym nie zgodzić. My również tego nie lubimy, dlatego gdy robimy zdjęcia za pomocą drona, staramy się nie zakłócać spokoju ludzi, którzy przyjeżdżają tu, aby odpocząć. Nawet jeśli są w kadrze, staramy się, aby byli jak najmniej widoczni i rozpoznawalni, choć czasem zdarza się, że identyfikują się na zdjęciach na przykład po psie czy kolorowym parawanie.

Fotografując zwierzęta, na przykład foki pływające w morzu, stosujemy drony wyposażone w teleobiektywy, które pozwalają robić dobre zdjęcia z dużej odległości, tak aby im nie przeszkadzać.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Szacunek do przyrody, miłość do tego miejsca przejawia się na każdym Waszym zdjęciu. Mam wrażenie, że swoją działalnością promujecie Polskę lepiej niż agencja PR-owa z prawdziwego zdarzenia.

Wiesz, czasem czujemy się trochę tak jak biuro prasowe polskiego morza. Dostajemy mnóstwo wiadomości od ludzi, którzy doceniają to, co robimy. Wzruszające są zwłaszcza komentarze od osób, które od lat nie widziały Bałtyku, mieszkają za granicą, tęsknią i regularnie zaglądają do nas, aby je sobie przypomnieć.

Bywa jednak, że jesteśmy zasypywani pytaniami, gdzie zjeść, gdzie spać, a nawet gdzie najlepiej zaparkować samochód na Półwyspie.

Serio?

Uwierz mi, w sezonie dostajemy setki wiadomości tego typu i nie sposób na wszystkie odpowiedzieć. Zamienilibyśmy się w Punkt Informacji Turystycznej, a tego nie chcemy robić, to nie jest nasze zadanie.

Czasem mamy wrażenie, że wykonujemy mnóstwo pracy za kogoś, kto tak naprawdę powinien być odpowiedzialny za promocję tego regionu – mam tu na myśli instytucje państwowe, które są do tego powołane.

Miło jest być docenionym – mamy na przykład dyplom od burmistrza gminy Miasta Jastarnia za szczególne zasługi w promocji gminy, ale nie wszystko możemy i chcemy robić za darmo, a wiele osób, zwłaszcza z państwowych instytucji, tego od nas oczekuje. Nie chcemy jednak narzekać, udaje nam się żyć z pasji, głównie dzięki zleceniom komercyjnym i osobom prywatnym, które wspierają naszą działalność, kupując wydruki zdjęć lub stawiając nam wirtualną kawkę.

(Fot. @B_a_l_t_y_k) (Fot. @B_a_l_t_y_k)

Jakie macie plany na najbliższy czas, kiedy latanie dronami nad wybrzeżem jest niemożliwe?

Tak jak powiedziałem, mamy plan awaryjny – jedziemy na wybrzeże zachodnie, w okolice Kołobrzegu i Świnoujścia, gdzie nie występują zakłócenia sygnału GPS. Mamy również dużo zleceń z głębi kraju, na które normalnie w sezonie nie mielibyśmy czasu.

O! Dzięki temu poznamy lepiej inne zakątki polskiego wybrzeża z lotu ptaka?

Wiele osób ucieszyło się z takiego obrotu spraw, pisali do nas, że jeżdżą zazwyczaj na zachodnie wybrzeże i czekają z utęsknieniem na zdjęcia z tamtego regionu. Spełnimy zatem ich marzenie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze