Sypie i sypie

Sypie i sypie

   Budzę się sam z siebie wcześniej niż muszę … czyli coś muszę, ale co? Śnieg sypie… dziecko we mnie cieszy się… nawet jeśli, jak rok temu, zaczniemy mieć problemy z wyjazdem z domu. Nie ma to jak małe i miękkie katastrofy, zabierają niepokój o te wielkie i twarde… Świerk w moim oknie kołysze się we mgle śnieżnej zawieji.    Jazda po mieście staje się wyprawą na Antarktydę, chwilami mam wrażenie, że znowu jestem na nartach… tak dawno nie byłem…Gdziekolwiek się zatrzymam, brnę potem w śniegu, a ludzie wokół narzekają na pogodę. Ja jestem zachwycony… Nie gramy w tenisa, faza wysiadła… W korku…"Przedwiośnie" Witkacego w drugim programie radia, tak odróżnia się ten program, już ledwie żywy, od radiowej, komercyjnej  młócki. Witkacy genialnie grał słowem "metafizyka "i wprowadził je w potoczność języka …”metafizyczna lepkość istnienia” .     Niebezpieczeństwo takich zapisków prywatno – publicznych, że łatwo mieć poczucie, że wszystko co się napisze jest ważne. A wszystko jest nieważne.  A u-ważnia się przez pokorę, nie przez pychę…   Wyciek, o którym tak głośno… to kolejny dowód, że żyjemy w czasach wielkiego wycieku i  wszystko jest ujawnianie, jak nie prędzej to później, tak z życia publicznego jak i prywatnego…Ten mój "Kołonotanik " to taki wyciek malutki…  Kolejna osoba dziwi się mej szczerości, i że tak wiele ujawniam, pierwsza mnie za to delikatnie chwali, a druga deliktanie podziwia. Obie uważają, że takie obnażanie się jest niebezpieczne , ktoś może to niecnie wykorzystać…Ciekawe jak? Moim zdaniem jest wprost przeciwnie. Człowiek ujawniony,. nie ma już nic do ukrycia. To co o ukryte jest narażone na atak i ujawniene… Zaś o tym, co naprawdę ważne, intymne,  o tym nie piszę i może nawet nie myślę…To więc nie ukryte, a zamilczane.   Antoś znowu uparcie pyta przed zaśnięciem , a kiedy będzie dzień… coraz bardziej mu żal marnować czas na spanie… kraina snów jszcze dla niego nie – jasna…  To dla starych sen bywa większą atrakcją niż jawa, tam nawet mogą być młodzi…  Jutro w kwiecie swoich 60. lat,  gram z 10. dziewczęcą rakietą Polski,  też dlatego, że taka ładna… no i chcę poprawić lift i utrwalić zmianę uchwytu bekhendu… ludzie mają czasami dziwne problemy… ale inne też mam… Żona znowu patrzy na mnie zranioną sarną, a Franek przyssany do niej na amen… tak myślę na dwa lata… uff… O 23. odgarnianie śniegu…myślałem za Witkacym, że to bardziej metafizyczyne zajęcie…. ale puch niesakazitelny i lekki, jak to puch…  Olga H. na w końcu przesyła mi naszą rozmowę dla "Zwierciada" … z poprawkami… trzeba ją bedzie długo jeszcze pieścić… ale oddycham z ulgą, jak po długo oczekiwanym i trudnym orgaźmie…  Kupiłem dzisiaj dwie książki o architekturze, chyba świetne i jedną o seksie, malarstwo bez cenzury … i to z nimi pójdę zaraz do łóżka… Dobranoc. 

PODYSKUTUJ: