Kolejna korespondencja Lucjana z podziemnych Niemiec…

Kolejna wyprawa w podziemia, czyli… Ciemność, ciemność widze…Nie, to nie seksmisja, to moje kolejne zadania bojowe. Wedlug planow, mamy pomieszczenie, w którym od momentu montażu, czyli jakies 30 lat nikt nie był. Podobno znajduja się tam 4 przepustnice przeciwpożarowe. Trzeba zrobic przegląd techniczny. Stare schrony zaadaptowano na podziemne parkingi, jestem najniżej, tu juz Mugole nie docieraja – drzwi grubości ok. 20 cm zamykane na kierownice i dziwne śruby, klapy, dekle, stalowe drabiny, sluzy, zarowki okutane stalowymi płaszczami…fajnie..jakies 50 metrow nademna zbieraja się ludzie, za chwile premiera Perle Anna Cammoletiego.Teatr w Hailbronn. Kto z publiki mógłby sobie wyobrazić – kilka Pięter niżej, jakiś Polak pracuje, by mogli bezpiecznie obejrzeć spektakl, by świeżego powietrza nie zabrakło…a, kilka Pięter niżej, lecz kilkadziesiąt lat temu, chowali Sie przed Polakami ich przodkowie… W związku z tym – odzywa się we mnie typowe, polskie „ co kurwa, ja nie zrobię? „ No, i widze ciemność, zapalam latarkę umieszczona na czole i posuwam się kanałem wentylacyjnym. Ciasno, coś w rodzaju deskorolki, pod mym brzuchem, gniecie niemiłosiernie w genitalia, i zostawia śmieszne ślady na kurzu ( chwała tym, którzy regularnie wymieniali filtry ) wiec bez obaw ściągam maskę z mordy. Ocynkowana blacha podemna, nademna i po bokach. Ciemno i nadal dudni. Fajnie, do przeczołgania jeszcze jakies 150 metrow. Komorka już dawno straciła zasięg, teraz z walkie talkie sączy się tylko szum…coś, czego nie jestem w stanie zidentyfikować dudni gdzieś w oddali, blacha niesie głos potęgując uczucie niepewności, czy aby wszystkie wentylatory wyłączyłem… Zostawiam polowe sprzętu, po cholerę targać to dziadostwo, i tak nie funguje. Zaczyna się zabawa – uciekam przed Terminatorem…za chwile Alien mi się przypomina, wiec ja, stary kon, bawie się w Obcych…Oni sa wszędzie! nadchodzi decydujące starcie…eee, czy to pierwszy raz? Gasze światło błyskające znad czoła, i już jestem powstańcem, kanały coraz ciaśniejsze, dudnienie się nasila… Tylko jaki ze mnie powstaniec, mi nikt granatu do studzienki nie wrzuci, ba, tu nawet nie ma studzienki. ( chociaż Niemcy dookoła ) . I tu przynajmniej sucho… Według obliczeń, jestem na miejscu, wyrzynam otwór, Przebijam warstwę izolacji i wystawiam głowę… Kurwa, przed chwila byłem powstańcem, a teraz Indiana Jones! Trafiłem. ( co za debil to projektował? ) Skarbów tu nie ma, szkieletów z zaciśniętymi w garści obosiecznymi mieczami również, śmieci trochę, butelka po piwie już nieczytelnej marki, i cztery brandschutzklappen do kontroli. Robie swoje, i wracam, jeszcze będę musiał tu wrócić, by na wyrzezanym przeze mnie otworze zamontować właz, do kolejnych kontroli. Wyłażę… Stoją wszyscy, łącznie z kimstam z gory, co dziwne, gdyż normalnie szefy w podziemia się nie zapuszczają. Acha będzie opierdol. W dupie to mam, jak chcą, to mogą mnie zwolnic, i będę Se żył jak Prawdziwy Polak – z zasiłku. Ciemno, wiec trudno dostrzec, lecz można się domyślić – w oczach młodych, czytam „ szacun za wykon „ Natomiast u starych mam przesrane – od kilkunastu lat pisali w protokolach „ kontrola techniczna niemozliwa, ze względu na brak dostępu” I ja wiem, i oni wiedza – jeżeli Polak zrobił, to za 12 miesięcy znów przegląd…Na kogo wypadnie? Niestety, skończyły się czasy, gdy hasło „ polnische würtschaft „ oznaczało spierdolona robotę przez pijanego Polaczka na budowie – teraz to powód do dumy… Szkoda tylko, ze za ten powód do dumy jakiejś podwyżki nie dadzą, i zarabiam tyle samo, co faceci olewający, byle w papierach ordnung był…

PODYSKUTUJ: