Środa

Środa

      Właściwie nie wiem,  jak minął ten dzień, taki piękny, a tak mało go widziałem kręcąc sie w wirze …Rano oddalem do warsztatu samochód, a kiedy nim jechałem,  dzwonił na całą okolicę chorym silnikiem…Potem do szpitala do mamy..muszę wkladać tam pancerz,  by ocalić siebie….Potem .w redakcji Newsweeka po PIT, co był do nich  wrócił..  Potem w mojej redakcji…Mały dramat po nocnym liście do mnie Krysi Zachwatowicz , że 30 maja egzaminy an ASP, a Andrzej bez niej-  nie….Ale jestem dobrej myśli… Siada mi na mieście bateria w w komórce – jeszcze nie czuję tego nowego telefonu  i nie wiem,  czy kiedykolwiek poczuję…Jakby zgasła mi pamięć..Jakie cholerne uzależnienie.   Antoś bierze moje książki i udaje, że czyta…Jezu co mu po głowie chodzi, a czasami co biega..    Kiedy chodziłem z Frankiem po rozświetlonym ogrodzie… bardzo zainteresowały go ptaki – śledził ich lot…Tylko przybysz z innej planety jak on…  doceni ,  jak niezwykle są ptaki i te ich podniebne podróże.     Z Antosiem w jego górach i w dolinach zasypiania…Nagle przez pół  sen mówi coś niewyraźnie… uzmysławiam sobie, że chyba powiedział "złoty interes" …Potwiierdził… Nie wiem co miał na myśli i czy cokolwiek rozumiał, ale wiem, że sen to na pewno złoty interes…

PODYSKUTUJ: