czwartek

dzień ostatni …jak  miło czuć się dobrze rano, lekcje wszystkie niemal już odrobione,Na facebooku ciekawy tekst Ani Applebaum, kiedyś dwa dni spędziłem w Sztokholmie rok 93, jaka wtedy była ładna. To o facebooku, wszyst6ko co może być dobre a ma dużą skale, a też swoją groźną skalę.9fragemnt)

„”””””””Słabe demokracje są najbardziej podatne na przekleństwo Facebooka. Ostatnio brałam udział w spotkaniu ekspertów pracujących w krajach uczestniczących w konfliktach. Byli zgodni: odbudowa narodu – dowolnego, czy to w Libii, czy to w Timorze Wschodnim – wymaga stworzenia ram narodowej debaty. Przywódcy stron muszą co najmniej uzgodnić, dlaczego postanowili zaprzestać walki i co się będzie dziać dalej. Następnie muszą przekazać te uzgodnienia zwolennikom. Jeżeli nie uda się tego zrobić – bo nie ma mediów głównego nurtu, bo Facebook przedstawia sprzeczne wersje prawdy – pokój nie będzie możliwy.

Biedne demokracje są równie narażone. W krajach, w których nie funkcjonują niezależne media sprawdzające fakty (bo są zbyt drogie, bo internet zniszczył rynek reklam, bo rządy wywierają presję na dziennikarzy), znika też możliwość cywilizowanej rozmowy. Jeżeli w różnych miejscach w sieci pojawiają się odmienne wersje zdarzeń; jeżeli nikt nie potrafi uzgodnić, co się naprawdę wczoraj stało; jeżeli podrobione, zmanipulowane albo kłamliwe sieci informacyjne są wspomagane przez tłumy trolli internetowych, to teorie konspiracyjne – czy to skrajnej lewicy, czy to skrajnej prawicy – nabiorą takiego samego znaczenia jak rzeczywistość.

Bogate demokracje nie zdawały sobie sprawy, że szybko staje się to też ich problemem. Ilekroć opisywałam w Londynie czy Waszyngtonie zanikanie faktów i rozrost fantazji internetowych, odpowiedź była wyrazem samozadowolenia: jakie to straszne dla tych wszystkich ludzi w Tunezji czy na Słowacji, ale „to nie mogłoby się zdarzyć tutaj”. A jednak może się zdarzać; Donald Trump twierdził, że „tysiące” muzułmanów w New Jersey wiwatowało z powodu zniszczenia WTC, a tysiące komentatorów na Facebooku i gdzie indziej pospieszyło w jego obronie. Nieważne, że wiwatów nie było; można teraz żyć w wirtualnej rzeczywistości, w której kłamstwa Trumpa są uznawane za prawdę ukrywaną przed masami. „””””””””

Nie myślę w trwogą o Nowym Roku, jesteśmy tylko małym pyłkiem zawieszonym komosie, siedzi na nim prezes i zaciera małe łapki. Jaka żałość, jaka podłość.

Jak pusto, jak luksusowo bez dzieci

 

 

 

PODYSKUTUJ: