niedziela

sam domu. By mieć pretekst do spaceru, idę do knajpki wietnamskiej na obiad. Robią tam jedzenie na gwałt , ale czasami lubię ich kuchnię. Smakowały mi kalmary. Dałem właścicielowi moją książkę wydaną po wietnamsku, mam w domu kilkanaście sztuk i kłopot co z tym zrobić. Nie dziwię się, że się zdziwił. To moje nieprzyzwoita książką „Gorący lód”, wydana tam pod tytułem”Balkon do nieba”.

Słońce, wiosenna pogoda.

Nową powieść dociągnąłem do ósmej strony i ściana. Szukam w niej drzwi.

PODYSKUTUJ: