niedziela

i znowu płacę za książkowy wczorajszy stres. Senność niemożliwa i ciemne smugi na moim myśleniu. Co za nędzny stan moich akumulatorów.
Próbuję pisać, bardziej próbuję niż piszę, i cieszę się ogrodem, bardziej próbuję, niż się cieszę.

PODYSKUTUJ: