Piątek

Strzyżenie jako urozmaicenie dnia, a tak to przy komputerze, krążę miedzy dwoma książkami, redakcją „Domu pisarzy w czasach zarazy”, a „Na czworakach (tymczasowy tytuł) , pisze żeńską cześć, czyli wcielam się w 19 letnia sprzedawczynię ze sklepu spożywczego. I co chwila utykam. Co dalej?

Do centrum, okolice Dworca Centralnego, piętrzą się wieżowce, jeden w wielkiej budowie. „Żagiel” , słynny budynek Libenskinda. Na 52 piętrze wystawa aktów Józefa Wilkonia. Co za widok przez szklane ściany, jesteśmy na wysokości iglicy Pałacu Kultury. Panorama Warszawy konkuruje z obrazami, odciąga uwagę. Ewa Żuławska Bogacka, bratnia dusza w tłumie nieznanych ludzi. Podchodzi Wilkoń, od razu mnie poznaje – a Tomek jest. Jak tak mów , to zapominam, że mam niemal 70 lat i czuję jakbym miał 20. Wilkoń ma 89 lat. Świetnie wygląda, jest w nim energia, fenomenalne. Zaledwie za 20 lat będę w jego wieku, jeśli dożyję, a przecież dwadzieścia lat temu był rok 1999, czyli to było przedwczoraj.

Dzwonię do Sztokholmu. Piotrek spakował obrazy i jutro wysyła do Polski. Cztery bierze galeria na Freta, resztę marszand Krajewski. Dumny jestem z siebie. Teraz tylko muszą znaleźć się kupcy.

PODYSKUTUJ: