poniedziałek

wieczorem na malowanym film o Van Goghu, do niedalekiego kina Stacja Falenica. Kino w dawnej stacji przy peronie kolejki podmiejskiej. Rozpoznała mnie właścicielka kina chwilę z nią, dumna bo otworzyła druga salę. Był na seansie tłum ludzi. Ledwie znalazłem dla siebie miejsce, ogląda się tam filmy przy kawiarnianych stolikach, kelnerzy podają zamówione pyszne desery i napoje. Film niezwykły. Co czuł by malarz, który zmarł w nędzy i poniżeniu, gdyby widział jak z jego obrazów wykreowany został cały świat. Po sensie publiczność biła brawo… Pomyślałem to jest ta polska inteligencja, polskie elity tak znienawidzone przez PiS.

Wczoraj miałem stresujące wydarzenie, plus poczucie, że moje opowiadania są do dupy, wracając z kina zarysowałem samochód, na szczęście tego staruszka, któremu jedna blizna już nie zaszkodzi,do razu dzisiaj ból głowy i senność przez cały dzień. Przespałem piękną pogodę. Ci ludzie nawet tylko z powodów estetycznych nie mogą zaakceptować stanu rzeczy i mają odruchy wymiotne.

PODYSKUTUJ: