sobota

Ewa mi przypomniała, wczoraj była 35 rocznica śmierci mojego ojca.
Dwa wiersze

x x x

Jeżeli jeszcze kiedyś będę w mieście tamtym,

Gdzie duszne są ogrody, gdzie woda umiera

U skał gorących, gdzie dziewczęta na rowerach,

Gdy wznoszą jabłka kolan, są jak Atalanty

Nagie [bo ruch jak rzeźbom suknie im pożera].

Jeżeli jeszcze kiedyś wrócę nie do wspomnień,

Lecz do żywego miasta i ujrzę, jak chłopiec

Klęcząc pije ze źródła i wytarłszy wargi

Rękawem, zawstydzony, uśmiecha się do mnie,

Jeżeli tam zastanę znów pokój ze stropem

Wgłębionym i stół biały, i karafkę z wodą,

I schyloną nad białym dniem kobietę młodą,

To może nie powtórzę już kamiennej skargi,

Zaklętej w kształt fontanny, aby na swym cieniu,

Co tak urósł pod wieczór, nie zobaczyć zmiany

Bolesnej, którą przygotowuje w milczeniu

Czas — w twarzy mojej nienawistnie zakochany.

Szklanka

Piliśmy z jednej szklanki wodę,

Co była w ręku moim cala,

Dłoń moja twoją dłoń spotkała,

I nie wiem, czy krawędzi szkła,

Czy dłoni mojej, gdy zadrżała,

Dotknęły wargi twe, co wodę

Musnęły tylko mimochodem,

Aby się na krawędzi szkła

Spotkać z moimi, które chłodem

Przejęła przezroczystość szkła.

PODYSKUTUJ: