środa

budzę się jak zwykle, czyli przygnieciony domowymi zmartwieniami, jak związać koniec z końcem, by nie robił się supeł.

banalne sprawy na mieście. Wiozę skrócić spodnie, po nowego pilota do TV i do Czarnej Owcy po 20 sztuk „Wyszedł z siebie i nie wrócił”, bo już mi te książki wyszły.

Kończę na jutro felieton do Przeglądu. Powieść mi się nie pisze, co chwila nie wiem co dalej, a to zły znak. Martwi mnie to. Królestwo za temat. Nie mam ani królestwa, ani tematu.

Obiad w ogrodzie, szaleją kwiaty i dzieci.

PODYSKUTUJ: