wtorek

powrót do tenisa. Ważna sprawa. W samo południe z profesorem Irkiem Białeckim na Warszawiance. Dziewczyna w recepcji powitała mnie,  jak jak dawno nie widzianego dobrego znajomego. Elegancko tu jak zawsze od jakiegoś czasu, tylko coraz więcej telewizyjnych ekranów. Irek zapuścił brodę, co go nie odmładza, bo jest siwa. Ale po niezręcznych chwilach, rozkręcamy się w grze.. Przywiózł mi dwa stare numery Res Publiki, byliśmy razem w redakcji od początku istnienia tego pisma w roku 88. Jeden z moim tekstem o „liście 34”, drugi to „Donosy na literatów” , potrzebne mi to do książki. A u siebie znaleźć tego nie mogę . Lubie Irka, to jego specyficzne poczucie humoru i żywa inteligencja. Kiedyś jeździliśmy nawet razem do Austrii na narty, bywałem w jego  drewnianej, oryginalnej chałupce pod Zakopanem. To nagle zrobił się się dawny czas.

Antydepresanty, które biorę, jakoś zmieniają mój mózg i myślenie, od jakiego czasu biorę ich nowa generację. Nie wiem jednak jak, bo sam jestem za blisko siebie.  Mam tylko wrażenie, że to co teraz biorę, nie służy poezji, gdyż nie idzie mi pisanie wierszy, a te które napisałem, nie podobają mi się za bardzo.

Jutro wywiad z Łukaszem Korolkiewiczem. Znam go za dobrze, od zbyt wielu lat, więc nie wiem, czy jestem go ciekaw? Nie jest dla mnie zagadką. Ale ma nową pracownię, której jeszcze nie widziałem. Nie da się zrobić dobrego wywiadu bez tej ciekawości.

 

 

PODYSKUTUJ: