Wszyscy już wiemy, że kremy z filtrem to podstawa, i to nie tylko latem. Ale czy pamiętamy o ich reaplikacji w ciągu dnia? No właśnie… Jak to zrobić, kiedy jesteśmy na mieście w pełnym makijażu? I jakie są alternatywy dla zwykłych kremów? O reaplikacji produktów z SPF-em rozmawiamy z kosmetolożką Anną Saran-Michalczyk, na co dzień pracującą w Klinice Strzałkowski, w Internecie znaną jako misjaskora.
Chociaż dobrze to wiemy, nie zaszkodzi przypomnieć: kosmetyki z filtrem (zwłaszcza kremy) powinny być podstawą naszej dziennej pielęgnacji przez cały rok (tak, tak, słońce cały czas świeci, nawet jak go nie widzimy, również jesienią i zimą). SPF zapobiega rakowi skóry, oparzeniom słonecznym, powstawaniu przebarwień, a także przedwczesnemu starzeniu się skóry. Jeśli dbamy o pielęgnację twarzy, a nie nakładamy kremu z filtrem, niech nas nie dziwią nowe zmarszczki – promienie UV aktywują bowiem w naszym naskórku enzymy, które niszczą włókna kolagenowe, co powoduje, że skóra traci jędrność.
Na szczęście dawno minęły dni, kiedy krem z filtrem kojarzył się z ciężkim, bielącym i trudno rozprowadzającym się preparatem. Oczywiście nadal możemy znaleźć takie kosmetyki, ale w znacznej mierze współczesne formuły są lekkie, szybko się wchłaniają i nie zostawiają plam. Na rynku istnieje mnóstwo produktów, które powstały z myślą o różnych typach cery, dlatego każda z nas znajdzie coś dla siebie. Jaki produkt z filtrem jest najlepszy? Ten, który regularnie stosujemy – i reaplikujemy! Możemy mieć bowiem na półkach najlepsze kremy z SPF-em, ale jeśli nie będziemy ich regularnie nakładać, nic nam nie dadzą. Jak skutecznie reaplikować produkty z SPF-em? Zapytaliśmy Annę Saran-Michalczyk (misjaskora) z Kliniki Strzałkowski.
Jak często powinno się reaplikować krem z filtrem na twarz, szyję i dekolt?
Jeśli jesteśmy wystawieni na działanie światła – bez względu na to, czy mamy pochmurny, czy słoneczny dzień – należy reaplikować SPF co 2–3 godziny. Szczególnie ważne jest to w okresie wiosna-lato–jesień, kiedy dociera do nas zdecydowanie więcej światła. Zimą, gdy dzień jest krótszy, częściej przebywamy w pomieszczeniach, a ekspozycja na światło jest znikoma – tak regularna reaplikacja nie jest konieczna.
Oprócz twarzy, szyi, czy dekoltu dodałabym jeszcze dłonie, które są bardzo narażone na promieniowanie UV. Tutaj reaplikacja powinna następować nie tylko co 2–3 godziny, ale po każdym umyciu rąk.
A jak nałożę rano krem z filtrem i później go nie reaplikuję, to jestem mocno narażona na negatywne skutki promieniowania słonecznego?
Promieniowanie UV to nie tylko to, które widzimy, gdy świeci słońce. Widzialne promienie to promieniowanie UVB, czyli to tworzące opaleniznę. Jednak prawdziwym killerem dla naszej skóry jest promieniowanie UVA, niewidzialny wróg, który dociera do nas nawet w pochmurny dzień. To ono powoduje fotostarzenie oraz przyspiesza powstawanie zmarszczek i wiotczenie skory.
Brak reaplikacji SPF-a to brak ochrony przed promieniowaniem i kropka. Uważam, że dzisiaj reaplikacja SPF-a nie jest już problematyczna. Mamy spory wybór różnych produktów z SPF-em.
Jednak co w przypadku, gdy jesteśmy na mieście i nie mamy możliwości, by się odświeżyć – czy wtedy jest sens, żeby na spoconą buzię reaplikować krem z SPF?
To bardzo dobre pytanie. Wiele klientek mnie o to pyta. A zwłaszcza jak to zrobić, aby nie zepsuć makijażu. Zdecydowanie łatwiej jest, jak go nie mamy – wtedy wystarczy zwilżona chusteczka do twarzy, którą możemy odświeżyć skórę, a następnie reaplikacja. Jeśli jednak jest makijaż, warto zebrać suchą chusteczką lub bibułką nadmiar potu, sebum, a następnie przystąpić do reaplikacji.
Jak najlepiej ją wykonać?
Do reaplikacji SPF-a na makijaż polecam wykorzystać krem z filtrem. Można go nałożyć suchą gąbeczką typu beauty blender, poduszeczką do podkładu, tzw. cushion, czy gąbką dodawaną do podkładów w kamieniu. Te wszystkie rodzaje się sprawdzą. Szczególnie że teraz można bez problemu kupić SPF w zestawie z „cushion”.
Alternatywą mogą być mgiełki/spraye z SPF 50 stworzone typowo do nakładania na makijaż – nie tylko jako ochrona, lecz także jako utrwalenie. To łatwa i szybka opcja reaplikacji, jednak jest jeden problem – ilość. Ciężko wytworzyć ochronną warstwę na skórze sprayem, bo trzeba po prostu nałożyć go dużo. Jednak uważam, że lepsze to niż nic. Nawet odrobina, nawet cienka warstwa to już dodatkowa ochrona.
A czy dobrą formą reaplikacji będzie nałożenie kosmetyku z SPF-em, np. fluidu, podkładu?
Kolorowy kosmetyk z SPF to bardzo dobry wybór, ale jako dodatkowy produkt, który nakładamy po kremie z filtrem. Ciężko bowiem nałożyć go w tak dużej ilości, a przypominam, że powinno to być ok. 1,2 g na twarz. Można to odmierzyć według metody „na 2 palce”. Wyciskamy krem dwukrotnie na długość środkowego palca lub na wskazujący i środkowy. Nie zapominamy też o uszach i ustach!
Dokładanie kosmetyku kolorowego z SPF-em może być jednak problematyczne – sprawi, że makijażu będzie na twarzy po prostu za dużo. Dodatkowo jeśli nakładamy bronzer i róż, to przy aplikacji wszystko może nam się pomieszać i nie będzie to estetycznie wyglądało.
Ostatnio popularnością cieszą się też filtry w sztyfcie.
Tak, mamy jeszcze sztyfty, które można nakładać bezpośrednio na makijaż. Tutaj trzeba trochę poszukać odpowiedniego kosmetyku dla siebie co do wykończenia – efekt glow lub mat. Dodatkowo polecam poćwiczyć najpierw reaplikację w domu – ważna jest moc dociskania produktu do skóry. Z jednej strony bowiem trzeba docisnąć, aby zostawić warstwę, z drugiej – uważać na makijaż.
Jak najlepiej go nakładać, żeby uniknąć smug?
Również w tym przypadku przez reaplikacją należy oczyścić skórę z potu i sebum za pomocą suchej chusteczki czy bibuły. Ważne, aby przed użyciem sztyftu i po jego użyciu dobrze go wyczyścić – najlepiej preparatami/chusteczkami antybakteryjnymi.
Ile sztyftu nałożyć? Najlepiej przejechać nim min. 3 razy w jednym miejscu na skórze. Jeden przejazd to zdecydowanie za mało, aby wytworzyć film ochronny.
A kolorowe sztyfty przeciwsłoneczne – są warte zakupu czy to tylko chwyt marketingowy?
Na pewno przyciągają uwagę i są ciekawe dla dzieci, a dzięki barwnikowi widać dokładnie, gdzie i ile produktu zaaplikowaliśmy. Sztyfty te zdobywają także serca surferów, którzy podczas uprawiania sportu są naprawdę narażeni na promieniowanie UV i poparzenia słoneczne. Kolor ułatwia aplikację, a jeśli przy tym sprawia dodatkową radość i zwiększa chęć aplikacji – to jestem za!
Jaki więc rodzaj kosmetyku z SPF-em najbardziej zaleca Pani przy reaplikacji?
Polecam każdy, po który zechcecie sięgać. Uważam, że trzeba to przetestować i dopasować do własnych preferencji. Jednak krem albo sztyft to najlepszy wybór, bo jesteśmy w stanie nałożyć produktu na tyle dużo, aby skutecznie chronić skórę przed promieniowaniem UV.
To, co również polecam, to tworzenie warstw ochronnych na skórze, to znaczy: nałóż krem z filtrem, potem kolorowy kosmetyk z filtrem, a jeśli jeszcze masz ochotę na sypki puder z filtrem – bo takie też są – to śmiało nakładaj. Każda kolejna warstwa to szczelniejsza ochrona.
Warto też wspomnieć o dodatkowej metodzie ochrony przeciwsłonecznej, czyli ubraniach UPF [odzież chroniąca przed promieniami UVA i UVB; Ultraviolet Protection Factor to parametr określający stopień, w jakim tkanina przepuszcza promienie słoneczne – przyp. red.] oraz przyłbicach przeciwsłonecznych. To prosty i wygodny, a także – moim zdaniem – coraz bardziej popularny sposób na ochronę przeciwsłoneczną.
A jakie konkretnie produkty z SPF-em Pani poleca?
Polecam wybierać produkty oparte na filtrach chemicznych lub mieszanych. Mineralne niestety mogą powodować bielenie. Jeśli chodzi o konkretne marki, to z kremów polecam Purito – Daily Soft Touch Sunscreen SPF 50+/PA++++ lub Cell Fusion C, Nawilżający krem przeciwsłoneczny Aquatica Sunscreen 100 SPF 50; ze sprayów Garnier Ambre Solaire Over Makeup Super UV Protection Mist SPF 50 lub La Roche-Posay Anthelios Anti-Shine Sun Protection Invisible SPF 50++ Face Mist, natomiast ze sztyftów – Beauty Of Joseon Matte Sun Stick Mugwort + Camelia.
Koniecznie obejrzyjcie filmik instruktażowy z nakładania produktów: