Piegi są wciąż modne – noś je z dumą, domaluj lub doklej

Mam przyjaciółkę, która z powodu swoich rudych włosów i piegów przeszła w szkole przez koleżeńskie piekło. Do dziś ma kłopoty ze szczerą miłością do swojego ciała, na szczęście akceptuje je. Gdyby 20 lat temu naturalność była tak popularna jak dziś, jej odmienność byłaby obiektem zachwytów, a nie wyszydzania.

Emma Stone, Emma Watson czy Kinga Preis są świetnymi ambasadorkami noszenia piegów, które pokazują, jak eksponować naturalne piękno.

Również na wybiegach urocze drobne plamki są lansowane – podkreślane kolorystycznie, domalowywane albo doklejane. Pojawiają się nie tylko na nosie, ale też na policzkach i ramionach. (zobaczcie naszą galerię).

Piegi, czyli malutkie pojedyncze kropki pojawiające się na skórze, to efekt wzmożonej pigmentacji, czyli nagromadzenia melaniny – barwnika, który ma wpływ na kolor cery. Latem, kiedy skóra broni się przed nadmiarem promieniowania UV, plamek jest więcej i są intensywniejsze.

Jeśli nie masz naturalnych piegów, a chciałabyś, żeby na twoim nosie pojawiło się kilka zawadiackich albo romantycznych kropek, po prostu je sobie domaluj. Oto kilka praktycznych wskazówek:

• Do malowania piegów powinnaś mieć kilka kredek o różnym stopniu twardości i różnych odcieniach z tej samej palety, żeby uzyskać możliwie najbardziej naturalny odcień.
• Pamiętaj – piegi nie muszą, a nawet nie powinny mieć idealnych kształtów, nie mają też być symetrycznie rozmieszczone. Dlatego miękkie kredki w jasnych odcieniach powinny mieć stępioną końcówkę.
• By utrwalić namalowane piegi, warto użyć do wykończenia makijażu pudru transparentnego.
• Jeśli zależy ci na dobrym efekcie, czyli żeby domalowane piegi wyglądały naturalnie, powinny znajdować się głównie na tych częściach twarzy, na których najłatwiej się opalić, czyli na nosie i policzkach. Można też postawić kilka kropek wokół dolnej wargi i na czole.
• Ciekawym pomysłem są piegi brokatowe, które przykleja się do twarzy na ulubiony błyszczyk.