„Nauczyliśmy się w pandemii, że chodzić do pracy nie oznacza chodzić do pracy. Dziś ludzie pytają: z czego wynika to, że ja muszę być pięć razy w tygodniu w biurze?”- mówi Róża Szafranek w podcaście „zaTASKowani 2”. Jeszcze niedawno biuro było symbolem sukcesu – dziś dla wielu stało się synonimem utraty wolności. Mimo że statystyki pokazują stabilny udział pracy zdalnej na poziomie 30%, globalne korporacje coraz częściej wzywają swoich pracowników z powrotem do open space’ów. Czy naprawdę potrzebujemy biurek, żeby się rozwijać? A może to tylko nostalgiczna potrzeba kontroli? O tym rozmawiamy w nowym odcinku podcastu „zaTASKowani 2” z Różą, założycielką HR Hints, oraz Karoliną Norkiewicz, komiczką z Klubu Komediowego i współscenarzystką „The Office PL”, o tym, czym dziś jest praca – zdalna, hybrydowa czy stacjonarna – i dlaczego żadna z nich nie jest wolna od pułapek.
Jak pisze Nicholas Bloom, ekonomista z Uniwersytetu Stanforda, rok 2025 to tzw. „Rok kaczki” – z wierzchu spokojny, a pod spodem pełen gwałtownych ruchów. – „Powyżej stabilizacja, ale poniżej… burzliwie wiosłują” – mówi Bloom, opisując sytuację firm, które balansują między elastycznością a potrzebą kontroli.
Rok Kaczki, czyli pozorny spokój i walka pod powierzchnią
Z danych Financial Times wynika, że około 26–30% pracy na świecie odbywa się dziś zdalnie, i ten poziom utrzymuje się od końca 2023 roku. Mimo to, coraz więcej globalnych marek – od Tesli po Amazon – stawia na kampanie „Return to Office”. Oficjalnie chodzi o współpracę i kulturę organizacyjną. Nieoficjalnie – o strach przed utratą wpływu.
Jak mówi Róża Szafranek: – „Nauczyliśmy się w pandemii, że chodzić do pracy nie oznacza chodzić do pracy. Dziś ludzie pytają: z czego wynika to, że ja muszę być pięć razy w tygodniu w biurze?”.
Hybryda, czyli chaos w pięknych słowach
Choć hybrydowy model miał być złotym środkiem, praktyka pokazuje, że często przynosi więcej napięć niż korzyści. Według różnych źródeł ponad 70% dużych firm w 2025 roku działa w modelu „ustrukturyzowanej hybrydy”, czyli 1–4 dni w biurze. W teorii – elastyczność. W praktyce – nowy rodzaj stresu.
– „Najtrudniejszym modelem jest praca hybrydowa. Wyżej oceniasz ludzi, którzy przychodzą do biura. Dochodzi zjawisko tzw. proximity bias – wyżej cenimy pracowników, których fizycznie widzimy” – zauważa Róża Szafranek.
Według danych Koalicji „Bezpieczni w Pracy”, 53% pracowników zdalnych oszczędza czas na dojazdach, a 44% śpi dłużej i ma poczucie większej swobody. Ale w hybrydzie 62% skarży się na brak jasno ustalonych godzin pracy. Granice między „pracą” a „życiem” zacierają się, a burnout przestaje być jednostkowym przypadkiem.
– „Ludzie coraz częściej dochodzą do takiej granicy wypalenia, że nie są w stanie dłużej pracować. W 2021 roku to był promil, a teraz 7 procent” – mówi Szafranek.
Zaufanie kontra kontrola
Arvid Kahl, autor książki Zero to Sold i założyciel The Bootstrapped Founder, uważa, że skuteczna praca zdalna opiera się na zaufaniu, nie kontroli. – „Zamiast przymusowych pogawędek i wspólnego lunchu, pracownicy identyfikują się z tym, co firma chce osiągnąć. Kultura to dziś proces i misja, a nie mundurki czy biurka w open space’ie.”
Jednak nie wszystkie firmy potrafią funkcjonować bez mikrozarządzania. – „Ludzie mówią, że większość spotkań mogłaby być mailem, ale nie, bo ludzie nie potrafią pisać maili. Ile razy tak miałyście, że zadajesz w mailu trzy pytania, a ktoś odpowiada na pytanie czwarte, które w ogóle nie pada w mailu” – śmieje się Róża.
Ten chaos komunikacyjny przenosi się na kulturę pracy – i na zdrowie psychiczne. Według badań 79% pracowników uważa, że praca zdalna zmniejsza stres, a 82% twierdzi, że poprawia zdrowie psychiczne, ale tylko pod warunkiem, że organizacja potrafi jasno komunikować cele i budować zaufanie.
– „Połowa ludzi w organizacjach mówi, że nie wie, jaki ma cel” – dodaje Róża.
Wypalenie, czyli cichy dług pracy zdalnej
Dla wielu home office był początkiem nowego stylu życia. Jednak wraz z elastycznością przyszła nowa forma przeciążenia. – „Wypalenie to nigdy nie jest z dnia na dzień. Wypalenie to proces w ciele” – mówi Karolina Norkiewicz.
Dane Polskiej Agencji Prasowej pokazują, że 45% badanych w czasie pandemii pracowało od 10 do 12 godzin dziennie, a ponad połowa – więcej niż przed pandemią. Równocześnie granica między pracą a odpoczynkiem coraz bardziej się zaciera.
– „Firmy działają na estymatach z 2021 roku, a ludzie będą pracować już tylko mniej” – przewiduje Szafranek.
Od piżamy do performowania obecności
Zdalna praca dała ludziom kontrolę nad czasem, ale też stworzyła nową presję. – „Performowanie obecności” – tak Róża Szafranek określa zjawisko, w którym pracownicy starają się wyglądać na bardziej aktywnych niż w rzeczywistości. „Przypinasz psu myszkę do ogona i idziesz robić pranie” – żartuje.
Z kolei Karolina Norkiewicz zauważa, że elastyczność bywa zdradliwa. – „Od wygody i pracy w piżamie po możliwość zarządzania własną dobą: kiedy odpoczywam, kiedy pracuję, zamiast spędzać czas na kawie w firmie. To brzmi idealnie, ale wymaga ogromnej samoświadomości.”
Według ekspertów to nie miejsce, lecz intencja i komunikacja będą definiować przyszłość pracy. Model hybrydowy nie zniknie, ale zmieni się jego sens – mniej kontroli, więcej sensu i relacji.
Nowy odcinek „zaTASKowani 2” pokazuje, że nie ma jednego idealnego modelu pracy. Bo prawdziwa zmiana nie zaczyna się od tego, gdzie jesteśmy, lecz od tego, jak chcemy pracować i po co.