1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie
  4. >
  5. Czy głodówka jest zdrowa?

Czy głodówka jest zdrowa?

Na głodówce warzywno-owocowej organizm dostaje bombę witaminową, szybciej się regeneruje, często ustępują dolegliwości gastryczne. ( Fot. iStock)
Na głodówce warzywno-owocowej organizm dostaje bombę witaminową, szybciej się regeneruje, często ustępują dolegliwości gastryczne. ( Fot. iStock)
Post przeprowadzony w prawidłowy sposób nie spowoduje niedożywienia, nasze ciało wykorzysta go do samonaprawy. Jak oczyszczać organizm radzi dietetyczka Małgorzata Wrzak.  

Lekarze mówią, że organizm został wyposażony przez naturę w odpowiednie, zajmujące się oczyszczaniem organy: wątroba, nerki, skóra, układ limfatyczny. Pani zachęca do postów – nie chodzi o tydzień na samej wodzie, ale o jedzenie wyłącznie owoców i warzyw. Dlaczego?
Oczywiście, ciało się oczyszcza. Ale dziś dokonuje się na naszym organizmie eksperyment, którego natura nie przewidziała. Ten eksperyment to przetworzona żywność. Glutaminian sodu. Chemiczne polepszacze smaku. Wszędzie syrop glukozowo-fruktozowy, coś, co w naturze nie istnieje! Znaleźć coś bez tego syropu to niemal cud. Czy z wydaleniem tego typu substancji organizm sobie poradzi? Pewnie generalnie tak, ale czy do końca? Warto też zastanowić się nad tym, jak ludzie żyli dawniej. Bo choć medycyna robi niezwykłe postępy, choć niektóre choroby znikają, inne się nasilają. Te inne to w znacznej części choroby odżywienne. Kiedyś człowiek jadł pokarmy naturalne, bo tylko takie były dostępne, a i tak korzystał z okresowych postów.

Nakazywała je religia.
Posty są obecne w każdej cywilizacji, w każdej religii. Proszę zwrócić uwagę: mózg na przestrzeni tysiącleci wyraźnie ewoluował. Układ pokarmowy – właściwie nie. Zawsze istniały okresy obfitości i okresy postów. Nasze ciało nauczyło się wykorzystywać post do samonaprawy. Organizm ma zasoby odnawialne na ok. 40 dni. Dlatego posty przeprowadzane w sposób prawidłowy nie prowadzą do niedożywienia. Jestem przekonana, że i dziś człowiek – jeśli nie jest wyniszczony czy bardzo chory – może spokojnie i z korzyścią dla siebie takie posty robić.

Czemu to służy?
Przede wszystkim regeneracji. Mamy dziś wiele chorób me - tabolicznych – a one nie powstają z dnia na dzień. Cukrzyca, miażdżyca, choroby układu krążenia, otyłość, zaburzenia metaboliczne, zaburzenia układu hormonalnego, choroby autoimmunologiczne. Odkładają się różne złogi – choćby dlatego sztywnieją stawy. Jemy sztucznie, jemy ubogo, nie to, co powinniśmy – i metabolizm nie przebiega prawidłowo.

I chory na cukrzycę wyleczy się z niej postem?
Od razu uwaga: mówimy o cukrzycy typu 2, która należy – tak jak miażdżyca, otyłość, nadciśnienie, artretyzm, zwyrodnienia stawowe – do chorób związanych z tzw. zespołem przekarmienia. Przekarmienie zaśmieca organizm złogami, zbędnymi odpadami przemiany materii. Jeżeli organizm jest wyniszczony, jeśli bierzemy duże ilości lekarstw – odpowiednia dieta pomoże, ale nie wyleczy.  Jednak jeśli choroba dopiero się zaczyna, jeśli to na razie tylko insulinooporność, warto spróbować. Posty owocowo-warzywne, bezpieczne i łagodne, mogą stanowić remedium. Zresztą nie tylko w cukrzycy, także w innych problemach zdrowotnych związanych z przekarmieniem. Organizm ma właściwości samoregenerujące. Wiele procesów może się po prostu cofnąć.

Kto przychodzi do dietetyka i decyduje się na post?
Panie, które chcą schudnąć. Panowie, którzy się źle czują. Mówią: „Mam 45 lat, czuję się, jakbym miał 80”. Dietetyk musi sprawdzić, jaki jest stan zdrowia jego klientów, czyli poprosić o zrobienie badań, przekonać się, z czym walczą. Powszechnie panuje strach przed postem. Przed głodem. To strach raczej kulturowy, bo nasze pokolenie prawdziwego głodu nie doświadczyło. Ale jeśli ktoś się boi, nie ma co zaczynać. We wszystkich procesach zdrowienia podstawa to głowa. Trzeba też sprawdzić, jak wygląda dotychczasowa dieta. Bo jeśli ktoś na co dzień warzyw i owoców nie jada, to gwałtowne przestawienie na taki pokarm może spowodować wzdęcia i złe samopoczucie. Organizm nie poradzi sobie z trawieniem. Trzeba zastanowić się, jaki jego rodzaj dobrać do danej osoby. Bo post warzywno-owocowy można przeprowadzić na kilka sposobów. Można na samych sokach. Wtedy szybko następuje detoksykacja, ale trzeba mieć pewność, czy nie ma problemów z wątrobą. Jeśli są, to nie poradzi sobie ona z odtruwaniem. Jeżeli brakuje czasu na relaks, na saunę – będzie trudno. Można na samych surowych owocach i warzywach, ale tu nerki muszą być sprawne – bo to one pomagają oczyścić układ limfatyczny, to tu trafiają odpady komórkowe, które mają ulec oczyszczeniu i eliminacji. Ja najbardziej lubię post mieszany, wykorzystujący soki, surowe i gotowane warzywa. Dla większości osób on właśnie jest najlepszy. Rozmaitość faktur, struktur, przypraw powoduje, że potrawy są smaczne. Z reguły po pierwszych dniach następuje poprawa samopoczucia, przypływ energii. I to trwa.

Jak taki post ma się do piramid żywieniowych?
Piramidy się zmieniają. Kiedyś podstawą były białka, węglowodany i tłuszcze – tego mieliśmy jeść najwięcej. W szpitalach na przykład mamy dietę zgodną z piramidą: kobieta po porodzie dostaje śniadanie, które ma dać jej siłę i witalność: kromkę chleba z margaryną i plastrem jakiejś wędliny. Wszystko się zgadza: białka, węglowodany i tłuszcze. Zafiksowaliśmy się na tym, że to jest podstawa życia. Tymczasem podstawą życia są substancje bioaktywne. Witaminy, mikroelementy, enzymy, bioflawonoidy. Piramida żywieniowa sprawdza się w sytuacji głodu: trzeba kogoś nakarmić, bo umrze. Ale powolna utrata zdrowia to właśnie niedobory substancji bioaktywnych. A mamy te niedobory dramatyczne.

 Na głodówce warzywno-owocowej, kiedy nie jemy białek i tłuszczów, w organizmie uruchamia się proces samooczyszczania. (Fot. iStock) Na głodówce warzywno-owocowej, kiedy nie jemy białek i tłuszczów, w organizmie uruchamia się proces samooczyszczania. (Fot. iStock)

Decydujemy się na post owocowo-warzywny. Co wtedy dzieje się w organizmie?
Taki post powinien trwać ok. 14 dni, najdłużej – 42. Ale ten długi musi mieć wyraźne powody i najlepiej robić go pod opieką fachowca, lekarza, dietetyka. Dla zachowania energii i składników potrzebnych do procesów życiowych organizm zmuszony jest do zużywania własnych zapasów, co nazywa się żywieniem wewnętrznym (endogennym). W pierwszej kolejności zostają wykorzystane zapasy tłuszczu (stan tzw. ketozy), potem zalegające złogi, patologiczne twory, ogniska zapalne, chore i zwyrodniałe komórki (autofagia). Przeciwwskazaniem do postu jest nadmierne wychudzenie czy wyniszczenie, bo wtedy organizm zaczyna spalać mięśnie, nie tłuszcz – i to jest niebezpieczne.

Co jeszcze się naprawia?
Organizm, dożywiany warzywami i owocami, dostaje bombę witaminową, poprawia się wchłanianie – czasem znikają blaszki miażdżycowe w układzie krwionośnym, poprawiają się parametry wątrobowe, cholesterol, reguluje się cukier. W czasie postu trawienie przebiega łatwo, bo nie ma pewnych grup pokarmów, skoro jemy tylko warzywa. Często przeciążany złym lub nadmiernym jedzeniem układ pokarmowy odpoczywa i ma możliwość regeneracji. Wiele problemów gastrycznych znika.

Przetrwaliśmy dwa tygodnie – co teraz?
Ważny etap wychodzenia z postu. Jak to powinno wyglądać? To zależy od naszego stanu zdrowia i powodów, dla których się na post zdecydowaliśmy. Czy była to choroba, czy trochę zbędnych kilogramów, czy po prostu chęć regeneracji, resetu, zwiększenia energii, witalności. Najlepiej podczas postu prowadzić notatki: jak się po czym czujemy, czego nam najbardziej brakuje itd. To pozwoli zrozumieć, od czego jesteśmy uzależnieni, co nas truje, a co leczy. I uczy umiejętności słuchania, co ciało do nas mówi. Czas wychodzenia z postu bywa różny, nie ma tu reguł. Ważne, by gwałtownie nie zwiększać porcji, by nie poszerzać od razu jadłospisu o wszystkie grupy pokarmów, włączać je stopniowo. Nadal bazą powinny być warzywa, dodajemy dobre tłuszcze – ważne, aby były tłoczone mechanicznie, na zimno. Dalej ziarna, orzechy, pestki, awokado, oliwki. Poszerzamy listę warzyw – np. o bataty (są niskowęglowodanowe) i powoli zwiększamy porcje. Jeśli ktoś ma dobrą siłę trawienną, może szybko wprowadzić soczewicę i ciecierzycę. Jeśli słaby żołądek – odsunąć to w czasie, pić napoje roślinne dobrej jakości, ekologiczne, potem stopniowo dodawać kasze, rośliny strączkowe – po dziesięciu dniach większość osób może wrócić do swojego normalnego jedzenia. Tylko warto się zastanowić, czy nie wykorzystać postu jako bodźca do zmiany. Przeanalizować swoją dietę i dokonać korekt. W gruncie rzeczy to, co dzieje się po poście, to praca nad rozwojem osobistym.

Jak często robić sobie takie kuracje?
Jeśli uda nam się przeprowadzić post dwa razy w roku po dwa tygodnie – to zrobiliśmy dużo dla zdrowia, urody, dobrego samopoczucia. Naturalne okresy to wczesna wiosna i późna jesień. Dodatkowo jesienny post jest cudowny, bo wtedy mamy największą obfitość warzyw i owoców. Warto też w ten sposób przygotować się do zimy, to zawsze trudny czas – chcemy jeść więcej i byle co, słodko i tłusto, mniej dostarczamy sobie witamin i substancji aktywnych, mniej się ruszamy. Dobrze więc przed tym czasem dać organizmowi bombę witaminową. Ale tak naprawdę trzeba wsłuchiwać się w to, co mówi nasze ciało. Bo czasem nie tylko mówi, ale nawet krzyczy. Np. po świętach – kiedy uzależniliśmy się od nieustannego sięgania po serniczek, kiedy ciągle jemy, organizm wpada w huśtawkę insulinową. W takich sytuacjach musimy się pozbyć nadmiaru – najlepiej właśnie za pomocą postu. Albo kiedy jesteśmy na ścieżce prowadzącej do choroby – czasem nie widać tego jeszcze w badaniach, ale już samopoczucie mówi co innego. To najlepszy czas na lecznicze posty.

Ale dostarczamy sobie wtedy mało kalorii. Będziemy mieć siłę?
Jest różnica między dietą 600 kcal a 600 kcal w poście. Jestem przeciwniczką diet niskokalorycznych. W poście, kiedy nie jemy białek i tłuszczów, dajemy impuls organizmowi, żeby włączył autofagię i ketozę, czyli dwóch najlepszych sprzątaczy naszego organizmu. Na diecie niskokalorycznej dostajemy trochę białek, węglowodanów i tłuszczów, organizm nie włącza procesów odżywiania wewnętrznego, próbuje gospodarować tym, co mu dostarczyliśmy, obniża przemianę materii , a my jesteśmy na stałym niedoborze składników odżywczych. To niebezpieczne. Post nie obniża przemiany materii, liczne badania pokazują, że ją podwyższa.

Ile razy dziennie powinniśmy jeść na co dzień?
Zajrzyjmy jeszcze raz do przeszłości. Nigdy człowiek nie jadł co chwila. Trzy posiłki dziennie i koniec. Teraz w sklepach 50 proc. rzeczy na półkach to przekąski. Wysoko przetworzone. To niszczy metabolizm. Powstała moda na pięć posiłków. Dlaczego zdrowy człowiek ma jeść pięć razy dziennie? Od chwili, kiedy włożymy pokarm do ust, do chwili, aż wchłonie się do komórki, trzeba pięciu, sześciu godzin. Czyli ciało jest w nieustannym procesie trawienia, wątroba nie daje rady pełnić swoich funkcji. Kiedy ma się oczyszczać? A my jemy małe porcje i nigdy nie jesteśmy syci. Chorujemy z przejedzenia. Nie dziesiątkują nas epidemie, mamy ciepło, mamy czystą wodę, a liczba chorych i chorób rośnie. Czyli trzy posiłki. I długa – 12 godzin, a może być i 16 – przerwa między kolacją a śniadaniem. To taki nasz codzienny minipost. Organizm ma czas przetrawić to, co dostał, i poczuć głód.

Organizm ma właściwości samoregenerujące. Podczas postu choroby mogą się cofnąć.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze