1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

Rak jajnika – nowe leczenie daje nadzieję

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
8 maja to Dzień Świadomości Raka Jajnika - groźnej choroby – i właśnie dlatego warto wiedzieć o niej więcej. Nowoczesna diagnostyka molekularna, poprawa jakości i dostępność kompleksowego leczenia to postulaty organizacji zrzeszających pacjentów i ekspertów. Symbolem jest turkusowa wstążka. 

To jeden z trudniejszych do leczenia nowotworów. Przede wszystkim dlatego, że na ogół wykrywany jest późno, u niemal 70 procent kobiet dopiero w trzecim i czwartym stadium zaawansowania. – Często mamy już wtedy do czynienia z przerzutami w jamie brzusznej. W początkowej fazie rozwija się on zupełnie bezobjawowo. Rak jajnika to piąty pod względem częstości występowania nowotwór złośliwy u kobiet na świecie. Jednak w krajach, gdzie wprowadzono system wysokospecjalistycznej opieki nad chorymi, szansę na pięcioletnie przeżycie ma 70-75 procent pacjentek. W Polsce jest to ciągle zaledwie 40 procent. Diagnozę słyszy u nas co roku ok. 3700 kobiet. A ok. 2500 umiera.

Właśnie ze względu na trudności diagnostyczne tak ważny jest dostęp do najnowocześniejszych terapii i dobra organizacja leczenia. Specjaliści twierdzą, że najważniejsze jest stworzenie tzw. Ovarian Cancer Units – jednostek, których zadaniem byłaby kompleksowa opieka nad pacjentkami.
Prof. Mariusz Bidziński, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej Narodowego Instytutu Onkologii i konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii onkologicznej uważa, że kobiety ze zdiagnozowanym rakiem jajnika powinny trafiać na leczenie właśnie tam, do Ovarian Cancer Units – ośrodków wyposażonych w odpowiedni sprzęt, w których pracują zespoły lekarzy specjalizujących się w tej chorobie. Nie w liczbie takich miejsc tkwi siła, ale w ich jakości.

– Jest wiele przypadkowych miejsc, w których leczy się raka jajnika. Na przykład w województwie mazowieckim w roku 2020 leczenie raka jajnika prowadziło 27 szpitali. W większości leczono w nich pojedyncze przypadki w ciągu roku – tłumaczy prof. Bidziński. Tymczasem zgodnie z jego szacunkami w województwie mazowieckim takie ośrodki powinny być najwyżej cztery, a w Polsce – łącznie około 30, do 35. Ale jakościowe, ze specjalistami w tej dziedzinie: doświadczonymi ginekologami, onkologami klinicznymi, radioterapeutami, chirurgami. Bo właśnie doświadczenie w leczeniu tego typu nowotworu może zdecydować o szansach pacjentki.

Następna ważna sprawa to możliwość leczenia nowymi lekami z grupy tzw. inhibitorów PARP wszystkich chorych kobiet, niezależnie tego, czy mają one mutację w genach BRCA1 i BRCA2. Pamiętacie? To ze względu na tę groźną mutację genetyczną Angelina Jolie podjęła radykalne działania profilaktyczne – przeprowadzono u niej obustronną mastektomię i usunięcie jajników. Dostęp do leków z tej grupy jest obwarowany wieloma warunkami. Pacjentka z zaawansowanym rakiem jajnika ma możliwość leczenia jednym z inhibitorów PARP (olaparibem) w drugiej i kolejnych liniach leczenia, jednak musi mieć raka tzw. surowiczego, wysoko zróżnicowanego, i potwierdzoną mutację w genach BRCA1, BRCA2. Od maja 2021 r. olaparib może być stosowany także u pacjentek z nowo rozpoznanym rakiem jajnika, jeśli zareagowały one na chemioterapię i mają mutacje w genach BRCA. Problem w tym, że u większości – bo u ok 65-70 proc. – pacjentek z rakiem jajnika nie stwierdza się mutacji w tych genach. A, jak mówi prof. Paweł Blecharz, Kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej Narodowego Instytutu Onkologii (Oddział w Krakowie), nowe leki są bardzo skuteczne w zapobieganiu nawrotom raka jajnika. Inhibitory PARP rzeczywiście najlepsze efekty dają u pacjentek z mutacjami w genach BRCA1 i BRCA2. Ale, podkreśla profesor, wykazują swoją aktywność praktycznie u wszystkich chorych z rakiem jajnika – chociaż w pewnych grupach większą, a w pewnych mniejszą.

Z badań klinicznych wynika, że inhibitor PARP o nazwie niraparib przynosi korzyści wszystkim pacjentkom, niezależnie od mutacji w genach BRCA. Lek wydłuża czas do nawrotu choroby.

Tymczasem – zgodnie z obowiązującymi regulacjami – duża grupa pacjentek nie może korzystać z leczenia, które mogłoby znacznie wydłużyć czas remisji i opóźnić nawrót raka.

– Postęp w leczeniu raka jajnika dokonuje się dzięki dostępowi do różnych terapii na różnych etapach leczenia. Mając pewne portfolio leków, możemy pacjentkę prowadzić bardzo skutecznie nawet przez nawroty choroby. W przypadku chorych bez mutacji dostęp do leków jest bardzo ograniczony – wymaga w niektórych przypadkach pisania indywidualnych wniosków, a w niektórych przypadkach w ogóle jest na razie niemożliwy – tłumaczy prof. Blecharz.

Dodatkowym problemem jest to, że w Polsce jedynie około 30 proc. pacjentek z zaawansowanym rakiem jajnika ma przeprowadzane badanie genetyczne, które określa status mutacji w genach BRCA. Zatem pozostałe około 70 proc. kobiet, które nie ma wykonanych badań genetycznych, traci szansę na leczenie inhibitorami PARP – podsumowuje prof. Blecharz. Badania trzeba przeprowadzać także po to, by zyskać wiedzę – bo, jak się okazuje, ponad 50 procent pacjentek nie ma w wywiadzie obciążających historii rodzinnych, a jednak są nosicielkami niebezpiecznej mutacji. Dzięki wiedzy można wygrać życie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze