1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

Anders Bortne nie śpi od 18 lat. Pisze o tym w osobistym reportażu

Anders Bortne: muzyk, autor tekstów, pisarz. Od kilkunastu lat cierpi na bezsenność. (Fot. archiwum prywatne)
Anders Bortne: muzyk, autor tekstów, pisarz. Od kilkunastu lat cierpi na bezsenność. (Fot. archiwum prywatne)
Chroniczna bezsenność staje się światową epidemią. By się od niej uwolnić, norweski pisarz i muzyk Anders Bortne od kilkunastu lat testuje wszystkie możliwe sposoby i terapie. Pisze o tym w osobistym reportażu „Nie śpię”. Jak wygląda życie w trybie ciągłego czuwania?

Jak spałeś ostatniej nocy?
Nieźle. Położyłem się na kanapie około północy, przebudziłem się o wpół do drugiej, ale szybko zasnąłem ponownie i wstałem razem z dziećmi o siódmej rano.

Spałeś dłużej ode mnie. Bezsenność minęła?
Niestety, wciąż nie mam żadnej kontroli nad tym, co wydarzy się w nocy. Sen przychodzi albo nie. Mogę przespać całą noc lub przeleżeć ją, wpatrując się w ścianę. Bywa, że nie śpię przez pół nocy, a drugie pół spędzam w głębokim śnie. Mogę położyć się o trzeciej i zacząć dzień o wpół do piątej. Ale są dni, kiedy leżę w stanie nieprzytomnej senności przez osiem godzin, nie zapadając nawet na chwilę w głęboki sen.

Co wtedy robisz?
Przenoszę się kolejno z łóżka na sofę, z sofy na podłogę przed telewizorem i wreszcie z powrotem do łóżka, ale to nic nie zmienia. Wpadam więc w pułapkę zegara i błędne koło bezsenności. Druga, nie śpię, trzecia, nie śpię. Napięcie rośnie. A niepokój, zamartwianie się i lęki to najpowszechniejsze powody chronicznej bezsenności. Trudno jednak nie być zestresowanym, jeśli wiesz, że za chwilę musisz wstać do pracy, zająć się dziećmi, ale twojego ciała to nie obchodzi. Im bardziej chcesz zasnąć, tym mniejsza szansa, że ci się to uda.

Brzmi znajomo. Takie noce zdarzają się chyba każdemu.
Zapewne, ale u mnie ten stan trwa już osiemnaście lat, czyli jakieś 6575 nocy. Problemy ze snem pojawiły się tuż przed trzydziestką, kiedy skończyłem studia i zacząłem pracować. To był dość stresujący okres. Rano jechałem do pracy, po południu ćwiczyłem z moimi dwoma kapelami, wieczory spędzałem na mieście z przyjaciółmi, a w weekendy pisałem pierwszą powieść. Wraz ze stylem życia zmieniły się także moje nawyki spania. Dziś nie żyję już tak intensywnie, ale wzorce, które zapoczątkowały zaburzenia snu, pozostały.

Zarwane noce zdarzają się wszystkim, ale nie każdy z tego powodu cierpi na bezsenność. Co jeszcze może generować problemy ze spaniem?
Tych czynników jest teraz bardzo dużo. Współczesne tempo życia, nadmiar bodźców i informacji oraz wszechobecne niebieskie światło emitowane przez monitory, ekrany i żarówki LED. Z badań wynika, że dwukrotnie mocniej zaburza ono nasz rytm dobowy i wydzielanie melatoniny niż blask zwykłej żarówki. Rozmawiałem kiedyś z młodym chłopakiem cierpiącym od lat na bezsenność. Opowiadał, jak z powodu depresji trafił na oddział psychiatryczny, na którym chwilowo nie było dostępu do Internetu. Wieczorami zaczął więc czytać książki, grać w planszówki, rozmawiać z innymi pacjentami. Pod koniec pobytu zasypiał w ciągu pół godziny i spał po osiem godzin każdej nocy. Zatem odłączenie się od sieci bardzo pomogło. Niestety, kiedy Internet wrócił na oddział, wszyscy znów zajęli się surfowaniem, nawet kosztem snu.

Bezsenność ma swoje plusy, zyskuje się mnóstwo cennego czasu na jawie. Praca, dom, zwierzęta, hobby…Nigdy nie starcza mi dnia, żeby ogarnąć wszystko.
To niesamowite, że ci, którzy mogą spać, patrzą na sen jak na zło konieczne, stratę czasu lub dowód lenistwa. Wyciśnięcie z doby jak największej liczby godzin aktywności stało się ideałem współczesnego życia. Ale wraz z liczbą ludzi przesiadujących po nocach, rośnie także liczba osób nieustannie zmęczonych w ciągu dnia. Natury nie da się oszukać. Życie na jawie w dużej mierze zależy od snu. Muszę cię więc rozczarować: śpiąc mniej, nie załatwisz więcej spraw, nie będziesz bardziej kreatywna, nie zyskasz tytułu pracownika miesiąca ani matki roku – wręcz przeciwnie. Z badań wynika, że ludzie potrzebują ponad siedmiu godzin snu każdej nocy, aby utrzymać wydajność kognitywną na stałym poziomie. Po 10 dniach jedynie siedmiogodzinnego snu mózg staje się równie niesprawny, jakby nie spał przez całą dobę. I nawet trzy pełne noce odsypiania nie wystarczają, by przywrócić stan organizmu do normalnego poziomu. A przecież myśląca istota ludzka musi być przytomna, świadoma, krytyczna, dociekliwa i poszukująca. Bez snu człowiek traci prawie wszystkie te cechy, zostaje tylko niepokój. Aby naprawdę otworzyć oczy, musimy je najpierw zamknąć.

Ale całkiem nieźle funkcjonujesz: masz szczęśliwą rodzinę, grasz w zespole, napisałeś książkę. Może nie każdy organizm potrzebuje tak dużo snu?
To prawda, że jako gatunek nie jesteśmy jednorodni, jeżeli chodzi o rytm dobowy. Nie jest mitem to, że ludzie dzielą się na skowronki i sowy. Mniej więcej 40 proc. populacji budzi się około wschodu słońca i najlepiej funkcjonuje o poranku; 30 proc. z reguły zasypia i budzi się znacznie później. Pozostałe 30 proc. to kategoria pośrednia. Różnica tkwi w płacie czołowym i jest uwarunkowana genetycznie. Kiedy „wyrwie się” ze snu człowieka sowę, jego kora przedczołowa jest nadal wyłączona i zaczyna prawidłowo funkcjonować dopiero w dalszej części dnia. Z punktu widzenia ewolucji to logiczne – dzięki spaniu o różnych porach przez cały czas był w stadzie ktoś, kto czuwał nad bezpieczeństwem grupy. W nowoczesnym społeczeństwie podział ten nie pełni już jednak żadnej funkcji. Dokonaliśmy wyboru stylu spania i zwycięzcami zostały skowronki. Reszta musi sobie jakoś radzić, zazwyczaj śpiąc krócej, niż tego potrzebuje. Nie ma nic złego w małej ilości snu, pod warunkiem że to nie wywołuje żadnych dolegliwości.

A Ty odczuwasz skutki nieprzespanych nocy?
Każdy bodziec sprawia mi niemal fizyczny ból. Czuję się, jakbym miał grypę, boli mnie całe ciało, bolą mięśnie i stawy. Zresztą brak snu obniża odporność, więc choruję zdecydowanie częściej niż moja żona i dzieci. Ale zdarzało się, że brałem zwolnienie w pracy po prostu z powodu niewyspania. W słabszych okresach mam problem ze sformułowaniem logicznego zdania. Nie radzę sobie z emocjami, zupełnie tak samo jak moje własne dzieci, które spały za krótko. Dla większości rodziców zależność między ilością snu a zachowaniem maluchów następnego dnia jest oczywista. Jeżeli kładą się spać wcześnie i śpią przez całą noc, są prawie zawsze szczęśliwe, pewne siebie i ugodowe. Gdy jednak nie otrzymają swojej dawki snu, potrafią płakać z powodu najmniejszych przeciwności, reagować wybuchami wściekłości albo przechodzić z płaczu do śmiechu – i odwrotnie.

Chroniczna bezsenność sprawia, że zachowujesz się jak dziecko. Przeczołgiwanie się przez dzień po nieprzespanej nocy jest nie do zniesienia, ale też jest względnie niegroźne. Gorzej, kiedy siadam za kierownicą. Zaśnięcie podczas jazdy raczej mi nie grozi, bo skoro tak trudno mi to przychodzi, dlaczego miałoby się nagle przytrafić w samochodzie? Ale ryzyko, że któregoś dnia doświadczę w trasie mikrosnu, jest duże.

Masz na myśli drzemkę?
Nie, mikrosen trwa zaledwie kilka sekund. Powieki opadają, bramka sensoryczna się zamyka i przez dosłownie mgnienie oka człowiek jest ślepy, głuchy i niezdolny do ruchu. Większość ludzi doświadcza tego, oglądając telewizję tuż przed snem. Na sofie mikrosen jest skutecznym sposobem na regenerację. Jeżeli jednak znajdujesz się za kierownicą, ten mały epizod snu wystarczy, żeby narazić siebie i innych na ogromne niebezpieczeństwo. Ale nawet jeśli pominąć ryzyko mikrosnu, prowadzenie auta po kilku nieprzespanych nocach przypomina rosyjską ruletkę. Po 15–19 godzinach w stanie nieustannego czuwania mamy tak osłabioną zdolność reakcji jak przy 0,8 promila alkoholu we krwi.

Korzystałeś z pomocy specjalistów?
Czytałem poradniki, chodziłem do psychiatrów, nauczycieli jogi, specjalistów od akupunktury, do ośrodków medytacji, poddawałem się hipnozie, zacząłem ćwiczyć, wykluczyłem kawę i alkohol, zmieniłem dietę, jadłem banany, przed pójściem do łóżka piłem gorące mleko, po północy brałem ciepłą kąpiel, pobierałem niezliczone apki obiecujące spokój duszy i dobry sen, jestem doskonale zaznajomiony ze światem ziołowych herbat i suplementów, nawet przeprowadziłem się na wieś, żeby lepiej sypiać. Wszystko na nic. Dziś wiem, że większość z tych rzeczy była bez sensu, ale wtedy nie miał mi kto tego powiedzieć. Sen ciągle stanowi dla ludzi tajemnicę. Spędzamy w tym stanie jedną trzecią życia, ale nie mamy pojęcia, co dzieje się, kiedy śpimy, ani dlaczego jest nam tak źle z powodu braku snu. Nie wiemy, co sprowadza sen, nie rozumiemy, dlaczego nie nadchodzi, zamiast tego popadamy w desperację.

A tabletki nasenne?
Od nich zacząłem. I to był mój największy błąd! Na początku nawet działały, ale gdy tylko próbowałem je odstawić, spałem gorzej niż kiedykolwiek. W efekcie, kiedy promowałem swoją pierwszą książkę, byłem uzależniony od leków nasennych. Robiłem naprawdę dziwne rzeczy, żeby je zdobyć. Z czasem zaczęły jednak działać coraz słabiej, a ja byłem coraz bardziej otumaniony i apatyczny. To rozwiązanie na chwilę, ale w przypadku chronicznej bezsenności się nie sprawdza, bo leki nasenne nie wywołują naturalnego snu, nie aktywują najgłębszych fal mózgowych. Są środkami uspokajającymi, znieczulają – podobnie jak alkohol. I tak jak on dają liczne skutki uboczne, z których istnienia na początku nie zdawałem sobie sprawy. Mogą powodować problemy z pamięcią, zaburzać świadomość, a także wydłużać czas reakcji następnego dnia.

Czy jest zatem coś, co działa?
Moim zdaniem działa jedynie poznawczo-behawioralna terapia bezsenności. Jest ciężka i wymagająca, z badań wynika jednak, że pomaga ośmiu na dziesięciu pacjentom, a efekty są trwałe. Leczenie składa się z pięciu różnych form terapii, między którymi można wybierać: higieny snu, kontroli bodźców, ograniczenia snu, technik poznawczych i technik relaksacyjnych.

Próbowałeś?
Oczywiście, ale przy dwójce małych dzieci, które budzą się kilka razy w ciągu nocy, kontrola rytmu dobowego mnie wykończyła. Musiałem codziennie, nawet w weekendy, wstawać o tej samej porze, a czas leżenia w łóżku nie mógł przekraczać obecnego czasu spania. To nie wszystko. Jeśli po 20 minutach od płożenia się do łóżka nie udało mi się zasnąć, musiałem wstać, wyjść z sypialni i dopiero po jakimś czasie wrócić i spróbować ponownie.

Generalnie chodzi o odczarowanie łóżka i o to, by zaczęło się ono kojarzyć ze spaniem, a nie z bezsennością. Co to dla mnie oznaczało w praktyce? Ponieważ zazwyczaj sypiam mniej niż pięć godzin, mogłem się położyć dopiero o pierwszej w nocy, by wstać do pracy o wpół do siódmej. Na początku wychodziło mi to całkiem nieźle, ale później mój dwuletni syn zaczął się budzić kilka razy, najczęściej tuż po moim zaśnięciu. Przez co zasypiałem o czwartej nad ranem albo wcale. Nie byłem w stanie tak funkcjonować. Przerwałem więc terapię, ale wrócę do niej, kiedy dzieci podrosną.

Trzymam kciuki, sny bywają całkiem fajne.
Podobno tylko w snach możemy widzieć samych siebie. Trzeba jednak spać, żeby śnić. Ostatnio, kiedy miałem nieco lepszy okres, śniło mi się, że byłem z kumplem na karaoke. Totalna abstrakcja. Freud nazywał sny okruchami dnia, ale nie jest to do końca prawda. Współczesne badania dowodzą, że sny nie odtwarzają wydarzeń, tylko uczucia przez nie wywołane. Dzięki temu w bezpieczny sposób można przepracować trudne emocje.

Polecamy książkę: „Nie śpię. Osobisty reportaż z życia bez snu”, wyd. Znak Literanova Polecamy książkę: „Nie śpię. Osobisty reportaż z życia bez snu”, wyd. Znak Literanova

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze