1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

O przyszłości leczenia i duchowości w medycynie – rozmowa z Oriną Krajewską

Orina Krajewska: „Jednym z kluczowych elementów, który odegra istotną rolę w budowaniu przyszłości medycyny, jest duchowość”. (Fot. Łukasz Dziewic)
Orina Krajewska: „Jednym z kluczowych elementów, który odegra istotną rolę w budowaniu przyszłości medycyny, jest duchowość”. (Fot. Łukasz Dziewic)
Często zdarza się, że medycyna alternatywna mówi o medycynie konwencjonalnej jako szkodliwej, a konwencjonalna o alternatywnej wyraża się z pogardą. Orina Krajewska, autorka książki „Siła umysłu, siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”, podkreśla, że lepiej mówić o medycynie integralnej, która łączy oba nurty w sposób bezpieczny i skoordynowany. Pytamy ją, na czym polega takie podejście.

Jak widzisz przyszłość medycyny?
Pytanie, dokąd zmierzamy, nie tylko w rozwoju medycyny, ale w ogóle społecznie, to jedno z tych, które przyświecały mi przy pisaniu książki. Mój pierwszy rozmówca dr N. Lee Smith, internista, twórca kliniki Stress Medicine na uniwersytecie w Utah, który przecierał szlaki w myśleniu o spotkaniu umysłu i ciała w medycynie, o przyszłości leczenia powiedział coś, co ze mną zostało. Według niego jednym z kluczowych elementów, który odegra istotną rolę w budowaniu przyszłości medycyny, jest duchowość.

Praktykom duchowym i temu, jak wpływają one na nasz dobrostan, przygląda się coraz więcej naukowców. Wszyscy moi rozmówcy zgadzają się, że przyszłością jest podejście całościowe, integralne, holistyczne, kompleksowe. Trudno już dziś to podważyć, mamy dowody w badaniach naukowych. Takie podejście daje chorym największe szanse nie tylko na wyzdrowienie, ale i na poprawę jakości życia. Moje poszukiwania idą w stronę pytania: jak możemy wpłynąć na jakość swojego życia, by uniknąć chorób, by nasze życie było lepsze, by być w równowadze? Tak dzisiaj widzę i definiuję zdrowie.

Choć już od dawna idziesz tą drogą.
Tak, ale dzięki tej książce jeszcze wyraźniej dotarło do mnie, jak ważna jest praca dotycząca rozwoju wewnętrznego, emocjonalnego i jak nierozerwalnie związana ona jest ze zdrowiem na każdym poziomie. Zobaczyłam zdrowie jako ciągłą zmianę i utrzymywanie równowagi.

Ale medycyna akademicka idzie mocno do przodu, robi postępy, rozwiązuje coraz więcej problemów, więc można spytać, dlaczego tylko jej nie zaufać.
Medycyna akademicka wspaniale sprawdza się w wielu sytuacjach, chociażby w ratowaniu życia. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie chodzi o rezygnowanie z niej. Bardzo ważne jest, by zrozumieć, że mówiąc o medycynie integralnej, nie mówimy o alternatywie. Chodzi o łączenie, nie o wykluczanie.

O medycynę komplementarną, w której oba podejścia się uzupełniają?
Tak, to sprawa kluczowa. Medycyna alternatywna, jak sama nazwa wskazuje, stoi w opozycji do akademickiej. Utarło się, że te dwa podejścia sobie nie ufają, że medycyna alternatywna zaprzecza konwencjonalnej, podkreślając, jak ta druga jest wyniszczająca i szkodliwa. To prowadzi tylko do pogłębiania polaryzacji pomiędzy podejściem naukowym a naturalnym. Medycyna integralna łączy oba nurty w sposób bezpieczny i skoordynowany. Dbanie o filary zdrowia, o utrzymanie równowagi wewnętrznej przekłada się na stan organizmu, na odporność, na jakość życia. Jedno podejście z drugim się nie kłóci, mogą się wspaniale wspierać. I tak powinno być.

Problem tylko taki, że Twoi rozmówcy pochodzą z krajów, gdzie inaczej patrzy się na te sprawy. U nas lekarz rzadko pyta o jakość życia, o dietę, sen, ruch. W dodatku w medycynie konwencjonalnej obowiązuje wąska specjalizacja, niewielu lekarzy wykracza poza swój odcinek. To się oczywiście zmienia, ale powoli.
I prof. Fahri Saatcioglu, biolog molekularny związany z uniwersytetem w Oslo, i dr Yair Maimon, naukowiec i lekarz prowadzący integralne skrzydło w największym szpitalu w Izraelu, i inni rozmówcy z książki podkreślają, jak ważne jest budowanie pomostu między różnymi podejściami – a robi się to, mówiąc językiem, który jest uniwersalny dla wszystkich. Tym językiem w zachodnim świecie są badania kliniczne.

Większość rzeczy, o których piszemy w książce, to nie jest kwestia dyskusji. Oczywiście te, które dotyczą praktyk intuicyjnych związanych z pracą wewnętrzną, trudno ująć w ilościowe ramy, ale jeśli chodzi o kwestie możliwe do zmierzenia, jak wpływ niektórych praktyk na to, co dzieje się na poziomie ciała, są to rzeczy sprawdzone i przebadane – choćby na uniwersytetach z amerykańskiej Ligi Bluszczowej. Mamy fakty, dowody, dane. Rzeczywiście w Polsce jest problem, by dotrzeć do lekarzy z wynikami tych badań. Jeśli system ochrony zdrowia oferuje 15 minut na pacjenta, to jak lekarz, który dziennie przyjmuje wielu pacjentów i który jest często przeciążony, ma się dokształcać, szukać nowych wyników badań? Ale coraz więcej lekarzy zgłasza się do nas, do fundacji, i sami z siebie szukają innych rozwiązań. Co roku organizujemy Kongres Medycyny Integralnej, za każdym razem z innym tematem przewodnim. W przyszłym roku będzie to „Równowaga wewnętrzna i zdrowie psychiczne”, a sam kongres jest organizowany wraz z Fundacją Legii i odbędzie się 11 marca na Stadionie Legii w Warszawie.

Na ostatnim kongresie przed pandemią dr Maimon przedstawił wyniki swoich trwających przez 30 lat badań dotyczących formuły ziół chińskich w leczeniu onkologicznym. Jest ona przebadana pod kątem wspierania leczenia konwencjonalnego. Pamiętam, że lekarze i osoby z branży farmaceutycznej byli pod ogromnym wrażeniem. Problem jednak polega na tym, że ta informacja dotarła do garstki osób, właśnie tych, które zdecydowały się przyjść na nasz kongres. Jesteśmy ciągle rozwijającą się fundacją, w skali kraju takie podejście jest dalej niszowe. Wierzę jednak, że społecznie znajdujemy się w przełomowym momencie, czujemy, że to, co obowiązywało do tej pory, już nie działa. Dlatego pojęcie holistycznego życia tak się spopularyzowało. Dzięki oddolnym ruchom mamy szansę dotrzeć z wiedzą tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna.

Można by też rozszerzyć szkolenie na uniwersytetach medycznych.
Na razie skupiamy się na wsparciu pacjentów, akcjach edukacyjnych dla wszystkich zainteresowanych, wiedzą na temat budowania zdrowia, na docieraniu z rzetelnymi informacjami. Kolejny krok to dotarcie do lekarzy z wynikami badań, z dowodami. I wreszcie – stworzenie pola do dialogu, bo przy specjalizacjach w medycynie następuje fragmentaryzacja, więc zaczynają one tracić się z pola widzenia. Potrzebne jest więc posłuchanie o sobie wzajemnie. Jesteśmy fundacją, która działa propacjencko. Ale ważne są też dla nas współdziałanie z personelem medycznym, edukacja, budowanie pomostu między pacjentami i lekarzami.

Profesor Saatcioglu powiedział ważne zdanie: nadszedł czas, by przestać mówić o umyśle i ciele jako dwóch odrębnych bytach. Ale żeby u nas tak się stało, potrzebna jest właśnie edukacja.
Oczywiście. U nas ochrona zdrowia boryka się z ogromnymi problemami finansowymi, jest za to za darmo. Kraje gotowe wprowadzać zmiany o wiele szybciej, to zazwyczaj te, w których opieka jest płatna, jak np. w Stanach Zjednoczonych. Tam bierze się pod uwagę potrzeby pacjentów, to się przekłada na zysk. Dziś w Polsce jesteśmy w sytuacji kryzysowej, po pandemii system jest przeciążony. Ale głęboko wierzę, że z jednej strony wiele możemy zrobić ruchem oddolnym, a z drugiej – że kluczowa jest wiedza, jak wiele możemy zrobić dla siebie metodami, które nic nie kosztują. Na przykład prawidłowym oddechem da się znacznie poprawić jakość życia. O tym właśnie jest książka.

Jakie z Twojej perspektywy są podstawowe punkty, które możemy wprowadzić w życie, żeby sobie pomóc? Nie chodzi o leczenie, a o życie w równowadze.
To, co na pewno się przebijało w wielu rozmowach, to uważność. Powrót do siebie, zwrócenie uwagi na to, jakie są moje potrzeby i w zależności od tego stawianie kolejnych kroków.

Ciekawa jest praktyka loving kindness – łagodności w stosunku do siebie i świata, budowania więzi, empatii, zwrócenia uwagi na emocje, na ich jakość, redukcji stresu. To wszystko miękkie umiejętności, które praktykowane regularnie mogą okazać się niezwykle potężne. Oczywiście trudno dać jedną uniwersalną radę, bo każdy z nas jest inny i potrzebuje innego zestawu praktyk, które bedą go wzmacniać. Dla jednej osoby będzie to medytacja czy uważna chwila ze sobą, poranna joga, zwrócenie uwagi na relacje. Tym, co uniwersalne dla każdego, jest na pewno prawidłowy oddech. Ma ogromny wpływ na funkcjonowanie organizmu.

Czytałam książkę i myślałam, że kluczem jest chyba motywacja. Wiem, że ruch jest dobry, ale z tyłu głowy mam motywację, żeby wejść w rozmiar 36 albo dobrze wyglądać w kostiumie kąpielowym. Nie myślę o tym, czego potrzebuje moje ciało. Czyli robię coś sensownego z mało sensownych powodów. I chyba taka motywacja na długo nie starcza.
Właściwa motywacja gra główną rolę w procesie zmian. Czasem trudno wstać wcześniej, żeby poświęcić parę minut na zrobienie dla siebie czegoś dobrego. Na dnie leży nasze przekonanie, czy to ma wartość, czy się na coś dobrego przełoży. Bardzo wierzę, że tak, że mam realny wpływ na swoje życie. Kolejna z osób, które pojawiają się w książce, Sharon Salzberg zwraca uwagę na to, że wszystko zależy od intencji i motywacji, z jakimi podchodzimy do codziennych czynności. Każdą rzecz możemy robić, wychodząc z różnych punktów w nas samych – warto zastanowić się z jakich.

Jak to było z Tobą? Kiedy zaczęłaś szukać odpowiedzi na rozmaite trudne w końcu pytania?
To cały czas się dzieje, ta droga się nie kończy. Same początki są związane z założeniem fundacji po chorobie onkologicznej mojej mamy, kiedy szukaliśmy dodatkowych komplementarnych metod w jej leczeniu. Na początku to była odpowiedź na jednowymiarowe spojrzenie na leczenie onkologiczne. Nie sądziłam, że życie mnie zaprowadzi do miejsca, w którym jestem teraz.

Inna jest Orina dziś niż ta sprzed lat?
Tak, oczywiście! Te wszystkie pytania, które zadaję innym, zadaję też sama sobie. Wiem, że jestem wrażliwa na stres, szukam spokoju, równowagi. Ma to swoje plusy, bo popycha mnie ku rozwojowi. Jestem otwarta na pracę, lubię się zmieniać. Czasem patrzę na siebie sprzed, powiedzmy, pięciu lat, i widzę, że jestem inna, że ewoluuję, że to, czego się dowiaduję, zostaje we mnie, staram się podążać za tym, co mnie kształtuje.

Psycholożka Judith Hemming powiedziała coś dla mnie ważnego – o wewnętrznym ruchu. Kiedy zamieramy, zaczynamy być w coraz większej sprzeczności z rzeczywistością, a przecież życie jest podróżą.

Orina Krajewska, aktorka, współzałożycielka i prezeska Fundacji Małgosi Braunek „Bądź”. Propagatorka holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia.

Polecamy książkę: „Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”, wyd. Sensus. Polecamy książkę: „Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”, wyd. Sensus.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze