1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

Leczenie ciepłem, czyli dobroczynne działanie sauny

Regularne korzystanie z sauny – od dwóch do czterech razy w tygodniu – zmniejsza aż o 48 proc. ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. (Fot. iStock)
Regularne korzystanie z sauny – od dwóch do czterech razy w tygodniu – zmniejsza aż o 48 proc. ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. (Fot. iStock)
Niewiele mamy terapii tak przyjemnych jak saunowanie. A lista płynących z regularnego korzystania z sauny korzyści jest długa. Nie dość, że zyskujemy odporność, to jeszcze obniżamy ryzyko wielu poważnych chorób.

Nasze prababki wkładały do łóżek butelkę z gorącą wodą. Potem zastąpił ją termofor – z którego chętnie korzystamy i dziś, zwłaszcza kiedy przemarzniemy na spacerze. I chodzi nie tylko o rozgrzanie zziębniętego ciała. Ciepło – wśród innych swoich zalet – przynosi ulgę w bólu: stawów, mięśni, kości. W Egipcie 5 tysięcy lat temu stosowano gorący piasek jako środek przeciwbólowy. Działanie ciepła znali też starożytni Grecy i Rzymianie, którzy łączyli je z ziołolecznictwem. Ten sam zresztą mechanizm wykorzystywano potem w kataplazmach – czyli gorących okładach z warzyw lub ziół.

Na północy Europy, gdzie jest zdecydowanie chłodniej niż w Egipcie, podobno już 2 tysiące lat temu – tak mówią badania archeologiczne – korzystano z sauny. A łaźnie parowe znano w Europie Środkowej już w VIII wieku. Teraz, zimą, hasło „leczenie ciepłem” brzmi szczególnie pociągająco. Wejść do sauny, kiedy człowiek przemarznie… Sama przyjemność. Ale nie tylko o przyjemność czy o przywrócenie komfortu chodzi. Ciepło jest dobre dla zdrowia.

Nie tylko dla zmarzluchów

Większość korzyści z saunowania znamy od dawna. Przede wszystkim właśnie działanie przeciwbólowe, o którym już była mowa. Kiedy bolą stawy, mięśnie, kości, instynktownie staramy się to bolące miejsce rozgrzać. Co problemu nie zlikwiduje, ale doraźnie przyniesie ulgę. – Powiedzmy, że mamy chorobę zwyrodnieniową stawu kolanowego – tłumaczy doktor Anna Plucik-Mrożek, specjalistka chorób wewnętrznych i lekarz medycyny sportowej. – Chodzi o scieńczałą chrząstkę w stawie, kości ocierają się o siebie, powodując ból. Albo w kręgosłupie tworzą się osteofity, czyli wyrostki kostne. Nie ma szans, żeby sauna odbudowała chrząstkę czy zlikwidowała wyrostek kostny, za to powoduje rozluźnienie mięśni, zwiększa ukrwienie, czyli dostarcza większej ilości tlenu do chorych komórek, a to działa przeciwbólowo. Każdy ból kostno-stawowy to też ból wynikający z napięcia mięśniowego, bo kiedy staw boli, to go oszczędzamy – napinamy wokół niego mięśnie, nie myśląc o tym nawet, to dzieje się poza naszą kontrolą. A w saunie je rozluźniamy – to też poza kontrolą – tworzy się wokół większa przestrzeń i dzięki temu ból się zmniejsza.

Mnie przy migrenie pomagały ciepłe okłady na kark i skronie. Mówi doktor Plucik-Mrożek: – Wydaje się, że kluczowe znaczenie przy powstawaniu migreny ma skurcz naczyń krwionośnych. Sauna czy ciepły okład będą naczynia rozszerzały i zwiększały ich elastyczność, ciepło zwiększy też stężenie i biodostępność tlenku azotu, to rozszerza naczynia. Tlenek azotu to najstarszy lek na bóle wieńcowe. Nitrogliceryna, czyli tlenek azotu, rozkurczała zwężone naczynia wieńcowe i zmniejszała dolegliwości bólowe.

Działanie ciepłem oznacza poddanie organizmu temperaturze wyższej niż 36 stopni. Co się wtedy dzieje? Zwiększa się przepływ krwi, rozgrzewamy się od środka. A że jesteśmy stałocieplni, musimy wyrównywać temperaturę. Organizm chłodzi się przez grzanie. Brzmi jak wewnętrzna sprzeczność, ale to tylko pozory. – Człowiek jest stałocieplny – tłumaczy doktor Plucik-Mrożek. – Utrzymujemy tę samą temperaturę ciała, czyli umowne 36,6. I jeśli wchodzimy do gorącego pomieszczenia, na przykład, organizm zaczyna się grzać. Wtedy uruchamiają się mechanizmy, które powodują, że zachowujemy prawidłową temperaturę – pocimy się, żeby nie doprowadzić do przegrzania i udaru cieplnego, przyspiesza krążenie krwi, ta ciepła dopływa na powierzchnię skóry, gdzie się chłodzi, rozszerzają się naczynia krwionośne, tworzy się więcej naczyń włosowatych i dzięki temu zmniejsza się ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Finowie przebadali 2300 uczestników saunowania – byli to mężczyźni, zdrowi, w wieku około 40 lat. Wyniki: zmniejszenie ryzyka sercowo-naczyniowego nawet o 48 proc. przy korzystaniu z sauny około 20 minut dwa–cztery razy w tygodniu.

Kiedy się pocimy, odbywa się przyspieszony przepływ krwi do obszarów, które są mniej rozgrzane, czyli do skóry. A ta staje się lepiej ukrwiona. – Badania wykazały, że powstaje wtedy heat shock protein, czyli białko szoku cieplnego – mówi doktor Plucik-Mrożek. – Ma ono dobroczynny wpływ na organizm, między innymi powoduje zmniejszenie oporu naczyń obwodowych, zmniejszenie ciśnienia tętniczego, działa przeciwoksydacyjnie, zwiększa biodostępność tlenku azotu, który z kolei bierze udział w zwiększaniu elastyczności naczyń krwionośnych i poprawia funkcje śródbłonka, zwiększa stężenie czynników przeciwzapalnych. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Po prostu wydłuża się życie.

A co, jeżeli już mamy problem z sercem? Czy wtedy sauna jest bezpieczna? – Jeśli choroba jest wyrównana, możemy próbować – uważa doktor Plucik-Mrożek. – Ale ja przy chorobie wieńcowej czy nadciśnieniu granicznym raczej bym sauny nie polecała. Zresztą na ogół ci pacjenci nie lubią sauny, bo jak ktoś ma ciśnienie 140 na 90 na lekach, to kiedy wejdzie do sauny i tętno przyspiesza, ciśnienie trochę urośnie, to będzie się po prostu źle czuł. W ogóle pierwsza sprawa to sprawdzenie, czy nam się podoba. Nic na siłę, trzeba to lubić. Najchętniej chyba chodzą do sauny tak zwane zmarzlaki, ludzie, którzy mają niskie ciśnienie i trochę niższe tętno.

Nawilżona skóra, rozluźnione mięśnie

Rytuał sauny to nie tylko działanie ciepłem. To naprzemienny cykl ciepło–zimno, rozgrzewamy się, ale potem chłodzimy, naczynia krwionośne otwierają się wtedy i zamykają, poprawia się przepływ krwi. W efekcie uaktywnia się układ odpornościowy, który w związku z tym lepiej rozpoznaje infekcję i skuteczniej z nią walczy. Dziś, kiedy wciąż pamiętamy o pandemii, to szczególnie ważna sprawa.
– Osoby, które regularnie korzystają z sauny, zdecydowanie rzadziej łapią infekcje, mamy na to badania – mówi doktor Anna Plucik-Mrożek. – Poprawia się odporność organizmu, a także wydolność.

Zabiegi w saunie sprzyjają odnowie biologicznej, przyspieszają wydalanie zbędnych produktów przemiany materii, ułatwiają eliminację toksyn. – Moja skóra zawsze była bardzo sucha – mówi doktor Plucik-Mrożek. – Odkąd mam saunę i chodzę do niej co drugi dzień, kremem się mogę smarować raz na dwa tygodnie. Łuszczyła mi się skóra na nogach, teraz nie wiem, co to znaczy. Poprawiło się nawilżenie skóry – dlatego że często jest mocno spocona, a pot to woda z elektrolitami, pory się rozszerzają, więc wszystkie trądzikowe historie łatwiej się wydostają. Myślę, że ma też znaczenie działanie przeciwbakteryjne – wysokiej temperatury bakterie nie lubią, więc następuje odkażanie skóry.

Znacie to uczucie przyjemności, kiedy na przykład po całym dniu intensywnego jeżdżenia na nartach czy po mocnym treningu biegowym wejdziecie do sauny? Ja zawsze wtedy czuję, jak z kroplami potu po prostu spływa ze mnie zmęczenie. Bo sauna przyspiesza regenerację po wysiłku. I następnego dnia jest łatwiej. Tłumaczy doktor Plucik-Mrożek: – Dzięki zwiększonemu przepływowi krwi zmniejsza się ryzyko zakwasów, bo usuwany jest kwas mlekowy, likwidowane są też mikrourazy mięśni, no i sauna działa jak dodatkowe rozciąganie, bo mięśnie się rozluźniają.

BHP saunowania

Rytuały saunowe to też wdychanie olejków aromaterapeutycznych. – Nie zawsze, choć rzeczywiście często się je stosuje. Kiedy byłam w Helsinkach, wybór olejków w saunie przyprawił mnie o zawrót głowy. Przeróżne zapachy, też dość dziwne – jak na przykład zapach podkładów kolejowych… Ale te klasyczne, mentol i eukaliptus, działają na śluzówkę, która się obkurcza. Dlatego na samym początku infekcji można iść do sauny i jest szansa, że będzie trwała krócej albo w ogóle się nie rozwinie – mówi doktor Plucik-Mrożek.
Można też pójść do sauny, jeśli walczymy z przewlekłym zapaleniem gardła, krtani, zatok, oskrzeli. Podczas seansu oddech przyspiesza, a jeśli się doda olejków albo zrobi się para (kiedy polejemy kamienie wodą), poprawia się przepływ powierza przez drogi oddechowe i zmniejsza obrzęk – co przy przewlekłym zapaleniu zatok jest kluczowe. Przy mniejszym obrzęku odetka się nos, a to, co zalega, ma łatwiejszą drogę, żeby się stamtąd wydostać.

Ciepło działa także przeciwzapalnie – zwiększa się stężenie czynników przeciwzapalnych. – Ta sama zasada co przy aktywności fizycznej – tłumaczy doktor Plucik-Mrożek. – Są wydzielane, bo krew szybciej płynie. Dodatkowo powstaje białko heat shock protein.
Oczywiście przy korzystaniu z sauny trzeba pamiętać o kilku zasadach. Przede wszystkim jeśli debiutujesz w saunowaniu, nie zaczynaj od razu od 20 minut. Siedzenie na siłę, kiedy źle się czujemy, może być po prostu niebezpieczne. Jeśli masz jakiekolwiek problemy zdrowotne, dobrze, by przed rozpoczęciem saunowania zbadał cię lekarz i dał zielone światło. Trzeba też pamiętać o nawadnianiu. Wraz z potem – a w saunie potem dosłownie spływamy – wydalana jest z organizmu duża ilość wody i elektrolitów. Dlatego przed, w trakcie i po zabiegu uzupełniamy płyny. Może to być woda, może być sok warzywny, można też zrobić sobie domowy elektrolit: woda z odrobiną soli i miodu. – Ale nie szklanka czy dwie – to muszą być litry płynów – przypomina doktor Plucik-Mrożek.

Sauna a Alzheimer

Cały czas przeprowadzane są badania sprawdzające działanie ciepła w przypadku różnych problemów zdrowotnych. Amerykańska badaczka profesor Paige Geiger wysnuła teorię, że leczenie ciepłem będzie zmniejszać ryzyko choroby Alzheimera. W jej badaniach uczestniczyli ludzie ze średnią wieku powyżej 65 lat, bez zaburzonych funkcji poznawczych, z ryzykiem metabolicznym. Mogli mieć wyższy cukier, wyższe cholesterole, trochę nadwagi. Dlaczego ryzyko metaboliczne jest ważne przy alzheimerze? Cholesterol powoduje miażdżycę, to pierwsza rzecz. Przy wysokim poziomie glukozy dochodzi do uszkodzenia białek i powstaje amyloid, czyli białko będące przyczyną alzheimera. Sauna i jacuzzi sprawiają – zauważyła badaczka – że wydziela się heat shock protein, przepływ krwi jest przyspieszony, a to powoduje, że niebezpieczny amyloid jest wypłukiwany, czyli następuje jakby lepsze „sprzątanie” w ośrodkowym układzie nerwowym. Tak jak aktywność fizyczna „sprząta” mózg, poprawiając przepływ krwi, dzięki temu też płyn mózgowo-rdzeniowy lepiej krąży. Zauważyła też, że zmniejsza się sztywność naczyń, poprawia elastyczność, zmniejsza się insulinooporność i zwiększa przepływ krwi przez ośrodkowy układ nerwowy, poszerza się sieć naczyń krwionośnych i to wszystko razem zmniejsza ryzyko choroby Alzheimera. Badania są na razie na etapie wstępnym, ale wyglądają obiecująco.

Kąpiele dla stóp

Jedną z gałęzi działania ciepłem są lecznicze kąpiele, czyli balneoterapia. Specjalistyczne robione są w uzdrowiskach i spa, ale w domu możemy zafundować sobie gorącą kąpiel stóp. Dla kogo? Na przykład dla tych, którzy mają kłopoty ze snem. Dorota Cichoń, Iwona Demczyszak i Joanna Spyrka w podręczniku „Wybrane zagadnienia z termoterapii” piszą: „Intensywne przekrwienie stóp i podudzi wykazuje działanie uspokajające i sprzyja dobremu zasypianiu. […] Ciepłe bądź gorące kąpiele stóp powodują obniżenie napięcia mięśni gładkich narządów brzucha i miednicy. Wśród licznych wskazań do tego zabiegu znalazły się m.in.: przewlekłe zaburzenia snu, przewlekłe zaparcia, zwiększona potliwość stóp, stany pourazowe dystalnych odcinków kończyn dolnych (np. skręcenia), przewlekłe i nawracające infekcje gardła i zapalenie zatok, obniżenie odporności. Do przeciwwskazań należą: zaawansowane zaburzenia ukrwienia kończyn, nadciśnienie tętnicze, znaczne zmiany żylakowate”.

Jak kąpiel zrobić? Przede wszystkim trzeba dobrać odpowiednią dla siebie temperaturę – od 36–37 do nawet 42 stopni. Kąpiel powinna trwać około 15 minut, potem na krótko zanurzamy stopy w zimnej wodzie. Ja, kiedy czuję, że zbliża się infekcja, do wody wsypuję sól albo wlewam parę kropel olejku aromaterapeutycznego. I często udaje mi się zdusić chorobę w zarodku. Metoda prosta i przyjemna. Sprawdźcie na własnych stopach.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze