1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie
  4. >
  5. Oparzenie słoneczne zwiększa ryzyko zachorowania na czerniaka

Oparzenie słoneczne zwiększa ryzyko zachorowania na czerniaka

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Trwa XII Tydzień Świadomości Czerniaka. Jego hasło to: „Twoja skóra – ważne pole do ochrony”. Słowo „pole” nie zostało użyte przypadkiem, bo w tym roku organizatorzy kampanii – czyli Akademia Czerniaka – zwracają się szczególnie do osób pracujących na powietrzu: rolników, sadowników, ogrodników. Choć zasady ochrony skóry powinni znać i stosować wszyscy.

Jeszcze niedawno diagnoza „czerniak” była jedną z najgorszych, jakie mogliśmy usłyszeć. Niezwykle złośliwy rak skóry dający szybkie przerzuty często nie dawał lekarzom wielu możliwości skutecznej terapii. Dziś medycyna już nie rozkłada rąk, choć co prawda nadal czerniak, stanowiący zaledwie 6 proc. nowotworów skóry, odpowiada za mniej więcej 80 proc. zgonów. – Wyniki leczenia są coraz lepsze – mówi prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, przewodniczący Rady Naukowej Akademii Czerniaka. – Z dwóch przyczyn. Pierwsza to większa świadomość społeczna, druga – skuteczne nowe terapie. Kiedy te dwie rzeczy połączymy, to okazuje się, że możemy wyleczyć prawie 80 proc. chorych na czerniaka. To naprawdę bardzo dobry wynik; jeszcze 10 lat temu to było pięćdziesiąt kilka procent. Postęp jest ogromny.

Już niedługo będziemy mogli wykorzystywać spersonalizowaną szczepionkę – robimy ją z czerniaka danego chorego i podajemy w leczeniu uzupełniającym, by zmniejszyć ryzyko nawrotów. To będzie szczepionka mRNA, pierwsze wyniki już są i są fenomenalne – ok. 80–90 proc. czerniaka o wysokim ryzyku nie nawraca! To nieoczekiwana korzyść, którą odnieśliśmy… z pandemii i z prac nad szczepionką przeciw COVID-19, stworzoną właśnie na tej zasadzie. – W ciągu dwóch tygodni jesteśmy w stanie przygotować szczepionkę i podać ją pacjentowi. To przełom technologiczny – mówi prof. Rutkowski. – Czerniak jest jednym z nowotworów, w leczeniu których stosujemy immunoterapię. Z tym wiąże się kolejne odkrycie – chodzi o to, by układ immunologiczny wzmacniać nie po operacji, a przed nią. Mamy pierwsze badanie – okazuje się, że taka taktyka daje o ponad 20 proc. lepsze wyniki. Świat się zmienia na naszych oczach, przerzutowy czerniak nie jest już chorobą, przy której mówimy: „Niestety nie możemy nic zrobić”. Możemy zdziałać dużo, ale chcielibyśmy więcej, bo jeśli czerniak jest wcześnie wykryty, to w ogóle nie musimy stosować tych nowoczesnych terapii.

Profilaktyka plus edukacja

A żeby tak się działo, w większej mierze muszą zaangażować się w to lekarze rodzinni. Nie tylko oglądać przy okazji wizyty i badania skórę pacjentów, kierować do dermatologa albo chirurga onkologa w razie najmniejszych wątpliwości, ale też zachęcać do samobadania. Do regularnej comiesięcznej obserwacji skóry.

Profesor Piotr Rutkowski mówi też o planach „wzmocnienia” Internetowego Konta Pacjenta, podawania tam informacji o sposobach profilaktyki, uwrażliwienia na ten problem. – Oczywiście trzeba wiedzieć, jak to robić, ale nie jest to specjalnie skomplikowane. Byłem na lekcji w szkole córki, pokazywałem, jak rozpoznać czerniaka, i zapewniam, że dzieci po 10 minutach były w stanie to zrobić. Raz w roku dobrze wybrać się do dermatologa, żeby dokonał całkowitej oceny skóry, wykonał badanie dermatoskopem. Lekarz ogląda wtedy wszystkie zmiany na skórze, także na owłosionej skórze głowy, płytkach paznokci i podeszwach stóp. Jeszcze ciekawostka: w wykrywaniu czerniaka owłosionej skóry głowy, na przykład w USA, ogromny udział mają fryzjerzy. To oni pierwsi zauważają zmiany i alarmują klienta.

– Jak wyglądają wizyty u specjalisty? Scenariusze są różne – opowiada prof. nadzw. dr hab. n med. Grażyna Kamińska-Winciorek, specjalistka dermatolożka-wenerolożka, kierowniczka Zespołu ds. Raka i Czerniaka Skóry w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach. – Czasem chory przychodzi, bo niepokoi go brodawka łojotokowa, a wychodzi z rozpoznaniem zupełnie innej zmiany, która może być czerniakiem. Niektórzy boją się wybrać do lekarza, ale idą – jako osoby towarzyszące – bliskiej osobie. I na koniec rzucają: „A mogłaby pani rzucić okiem, tu mam taką małą zmianę…?”. I zdarza się, że mówimy: „Świetnie, że pan przyszedł, trzeba to szybko wyciąć”. Bywa też tak, że kończymy wizytę, a pacjent mówi: „O, ja tu mam jeszcze taki jeden pieprzyk” – i pokazuje zmianę mocno schowaną, która okazuje się czerniakiem.

Jednak profilaktyka nigdy nie będzie na właściwym poziomie bez edukacji. I to warto robić jak najwcześniejszej. Prof. Rutkowski tłumaczy, że to w szkole musimy nauczyć się, że o zdrowie trzeba dbać samemu, że nikt tego za nas nie załatwi. A nasza wiedza o zdrowiu ciągle jest raczej niska. – Kiedy pytaliśmy Polaków o przyczyny chorób nowotworowych, znaczna większość odpowiadała, że to czynniki genetyczne. Nie. Nie jest to prawda. Nowotwory uwarunkowane genetycznie to zaledwie ok. 5 proc. wszystkich zachorowań. Największe znaczenie mają czynniki środowiskowe, to, co na nas oddziałuje niezależnie od nas – jak smog czy właśnie słońce (niezależnie, musimy jednak mieć wiedzę, jak się chronić) – ale też to, co sami sobie fundujemy, jak palenie tytoniu czy picie alkoholu.

A jest o co walczyć. Ciągle widać wzrosty zachorowalności na czerniaka. W Polsce diagnozowanych jest od 3700 do 4000 przypadków rocznie.

Szukaj cienia, stosuj filtry

Ok. 90 proc. nowotworów skóry wywoływanych jest przez promieniowanie ultrafioletowe i uszkodzenia związane ze słońcem. – W 1981 roku w kampanii przeprowadzanej w Australii wprowadzono zasady ochrony: krem z filtrem, kapelusz, długi rękaw – mówi prof. Grażyna Kamińska-Winciorek. – 20 lat później dodano dwie kolejne: szukaj cienia, załóż odpowiednie okulary z szerokimi ramkami. Nie opalajmy się więc, stosujmy kremy z filtrem, odwiedzajmy lekarza, by regularnie badać znamiona. I starajmy się unikać słońca między 11 a 16 godz.

Osoby mieszkające i pracujące w miastach na ogół nie mają z tym problemu, bo niebezpieczne godziny spędzają w biurach, jednak inaczej wygląda to w przypadku rolników, farmerów, ogrodników. Dla nich lato – czyli czas, kiedy słońce operuje szczególnie intensywnie, to zarazem okres najbardziej wytężonej pracy na zewnątrz. Prof. Kamińska-Winciorek namawia jednak, żeby, o ile to tylko możliwe, ograniczać pracę w tych właśnie godzinach. Przełożyć ją na godziny wcześniejsze albo późniejsze, dzień latem jest przecież długi. By chronić skórę przez odpowiednie ubranie i kapelusze z szerokim rondem. Przerwy spędzać w cieniu. I oczywiście stosować kosmetyki z filtrami. – Ale uwaga! Często filtry dają nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa. I w przekonaniu, że jesteśmy przez nie chronieni, wydłużamy czas ekspozycji, a powinniśmy go skracać. Idealny filtr, który nakładamy raz dziennie, który nie niszczy raf koralowych i nie wnika w głąb skóry – nie istnieje.

Jakich więc preparatów używać? – Warto pamiętać, że SPF 2 do 6 to ochrona słaba – tłumaczy prof. Kamińska-Winciorek. – Jeśli używamy takich filtrów, to tak jakbyśmy ich nie używali. 30 do 50 to już ochrona wysoka. Ale filtr SPF 50 nie oznacza, że możemy 50 razy dłużej przebywać na słońcu. Często słyszę pytanie: „A co, jeśli używam SPF 100?”. Otóż filtr 15 chroni skórę w 93,3 proc., ale SPF 50 – w 98,3 proc. Czyli od pewnego poziomu eskalowanie wysokości filtra nie ma w gruncie rzeczy znaczenia. Ważne, by pierwsza aplikacja odbyła się od 15 do 30 minut przed wyjściem z domu i by powtarzać ją co dwie godziny, a także po każdej kąpieli. Noszenie czapki ma oczywiście sens, ale lepszą ochronę stanowi kapelusz z jak najszerszym rondem.

Rozwiązanie przyszłości – już niedalekiej – to dozymetry, w plastrach albo ze specjalnymi sensorami sygnalizującymi, kiedy należy zejść ze słońca.

A w czasie wakacji szczególnie chrońmy dzieci. – Mamy istotną zależność między poparzeniem skóry u dziecka a czerniakiem w przyszłości – tłumaczy prof. Kamińska-Winciorek. – Trzykrotne oparzenia słoneczne przed 15. rokiem życia – czyli rumień z późniejszym złuszczaniem się skóry – to pięciokrotnie większe ryzyko zachorowania na czerniaka w przyszłości. Mamy 40-letnich pacjentów z czerniakiem, mówią, że nie opalają się od ponad 20 lat, a my widzimy np. na plecach ślady uszkodzeń posłonecznych, które miały miejsce w dzieciństwie albo w wieku nastoletnim – i po kilkudziesięciu latach przychodzi choroba.

Agro Kuzyni

W tegoroczny Tydzień Świadomości Czerniaka włączyli się jako ambasadorzy „Agro Kuzyni” – rolnicy i influencerzy Krzysztof Gorzelańczyk i Bartłomiej Purul. – Praca w gospodarstwie to mój sposób na życie – mówi Krzysztof. – Wymaga jednak dużo czasu i poświęceń, szczególnie latem, gdy najwięcej się dzieje. Wtedy też często przebywamy na zewnątrz, na polu, w pełnym słońcu. Nawet gdy jesteśmy w kabinie traktora, słońce daje się we znaki, świecąc przez szybę. – Dlatego razem z Bartkiem zaangażowaliśmy się w akcję Akademii Czerniaka. To dobrze, że ktoś nas – rolników – zauważył i chce nam pomóc zadbać o zdrowie. Szczególnie że jest to tak proste. Dlatego chętnie przyłączamy się do edukacji innych i będziemy promować ochronę przed czerniakiem – dodaje.

Szczegóły dotyczące XII Tygodnia Świadomości Czerniaka znajdują się na stronie Akademii Czerniaka na Facebooku – „Znamię. Znam je?”. Więcej informacji na temat czerniaka oraz Akademii Czerniaka i jej działalności można znaleźć na stronie internetowej akademiaczerniaka.pl.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze