Masz wyniki badań w tak zwanej normie, a jednak brakuje ci energii do życia? Albo zmagasz się z psychosomatycznymi dolegliwościami? Ekspertka medycyny zdrowia Marta Mieloszyk-Pawelec sugeruje, że być może odpowiadają za to niedobory bakterii w jelitach czy brak pierwiastków w organizmie.
Mikroodżywianie, czyli...?
Mikroodżywianie to dziedzina nauki badająca wpływ diety na zdrowie, pokazuje, jaka jest rola mikroskładników w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu. Nie chodzi tu o białka, tłuszcze ani cukry – makroskładniki odpowiedzialne za dostarczanie energii, ale o związki mikro, które tylko pozornie nie mają wpływu na witalność organizmu. Coraz powszechniej diagnozowane obecnie niedobory mikroelementów związane są m.in. z wyjałowieniem gleby, a także z różnicą pomiędzy miejscem upraw a tym, gdzie dana roślina jest spożywana.
Ostatnio przyjmuje się, że epidemia otyłości jest skutkiem niedożywienia, na co wskazują niedobory wynikające z deficytów określonych związków. Za zaburzenia kontroli wagi przykładowo może być odpowiedzialny jod – kluczowy pierwiastek do budowy hormonów tarczycy. Jeśli tak jest, poziom TSH może być w normie, ale mimo to występują subkliniczne objawy niedoczynności tarczycy oraz niekontrolowane przybieranie na wadze. Najważniejsze to sprawdzić, czego konkretnie nam brakuje.
Rozumiem, że są potrzebne dokładniejsze badania, których lekarz zwykle nie zleca?
Tak. Uważam, że dziś trzeba trochę inaczej patrzeć na ciało, ponieważ żyjemy coraz dłużej i choroby pojawiają się na skutek dysfunkcji poszczególnych organów, jeszcze zanim dadzą o sobie znać dyskomfort czy dolegliwości wskazujące na konkretne schorzenie. Na tym etapie przewlekłego wyczerpania nie da się zdiagnozować jako jednostki chorobowej. Większość chorób zresztą nie wynika z infekcji, uszkodzenia ciała czy zaburzenia genetycznego, tylko z tego, że zaczynamy mieć braki składników aktywnych.
Posłużmy się przykładem – mężczyzna po pięćdziesiątce ma spadki libido, problemy z koncentracją, obniżony nastrój i ciągle jest zmęczony. Udaje się więc do endokrynologa, bo lekarz pierwszego kontaktu podejrzewa spadki poziomu testosteronu. Okazuje się, że ten hormon jest w normie, podobnie jak poziom hormonów tarczycy. W tym przypadku warto by jeszcze wziąć pod uwagę poziomy neuroprzekaźników, czyli komunikatorów układu nerwowego, które powstają z prekursorów aminokwasowych. Dlaczego? Żeby organizm wytworzył odpowiedni poziom adrenaliny czy noradrenaliny, czyli neuroprzekaźników odpowiedzialnych za poranną motywację do działania i odpowiednią energię w ciągu dnia, potrzebujemy aminokwasu nazywanego tyrozyną. Przyczyn jego braku można upatrywać w błędach dietetycznych. Na przykład jeśli post przerywany jest zaplanowany tak, że pozbawiamy się aminokwasów prekursorowych w określonych godzinach, chociażby w porze śniadania jedzonego 40 minut po wstaniu z łóżka, może się okazać, że wspomniany mężczyzna ma za niski poziom tyrozyny.
I tu z pomocą przychodzi mikroodżywianie?
Mikroodżywianie w połączeniu z diagnostyką funkcjonalną pomaga lepiej wniknąć w organizm osoby, która chciałaby się dowiedzieć, jak poprawić swój stan zdrowia. Można zbadać określone parametry w organizmie i pokazać pacjentowi złożoność zaburzenia.
Na czym polega diagnoza funkcjonalna?
To diagnostyka laboratoryjna, w której bierzemy pod uwagę inne niż powszechnie badane parametry, takie, które mogą być związane z nieprawidłowym przebiegiem pewnych procesów, czyli zaburzeniem funkcji. Pacjent sam może oznaczyć te parametry w laboratorium, na przykład zbadać poziom serotoniny, ale potem trzeba umieć te wyniki przeanalizować.
Być może konsekwencją tej nieumiejętności czy braku wiedzy jest wzrost występowania dolegliwości psychosomatycznych, które trudno zdiagnozować. W przypadku na przykład tężyczki utajonej poziom mikroelementów zwykle nie odbiega od normy.
Z perspektywy mojej pracy może być tak, że deficyt przykładowo magnezu jest wtórny do innego zaburzenia. Pacjent może mieć niezdiagnozowaną insulinooporność, która okazuje się pierwotną poważną przyczyną zużywania magnezu w organizmie. W takiej sytuacji suplementacja magnezem jest jak wlewanie wody do dziurawego wiadra.
Może być też inna sytuacja – organizm pacjenta, który doświadcza permanentnego stresu albo z jakiegoś powodu obniża się jego odporność na stresowe okoliczności, zaczyna wydzielać za dużo kortyzolu, co znacząco obniża poziom magnezu. Nie zawsze w organizmie czegoś brakuje, ale może być nadmiernie zużywane.
Porozmawiajmy o wewnętrznych objawach stresu. Co na niego wskazuje?
W tym celu warto sprawdzić poziom najważniejszych neuroprzekaźników: serotoniny, dopaminy, adrenaliny, noradrenaliny, GABA (kwasu gamma-aminomasłowego) i glutaminianu. Jednak pamiętając przy tym, że ich poziom we krwi nie odzwierciedla pracy mózgu. Dlatego potrzebne są także badania poziomów katabolitów tych neuroprzekaźników w moczu zbieranym co 12 i 24 godziny. Chodzi o sprawdzenie, ile się ich z nim wydaliło. Może się też okazać, że występują braki noradrenaliny albo jej poziom jest za wysoki i pacjent będzie doświadczał z tego powodu określonych objawów.
Być może dlatego moi pacjenci z tężyczką po lekach z grupy SSRI [selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, stosowane m.in. w leczeniu depresji – przyp. red.] czują nasilone lęki, natomiast pomaga im lek zawierający GABA.
Tak, bo GABA i glutaminian to termostaty mózgowe, a GABA wycisza reakcje stresowe. Dlatego, moim zdaniem, często kluczowe okazuje się oznaczanie poziomu neuroprzekaźników – we krwi i w moczu.
To ważne zwłaszcza dla pacjentów, którzy od wielu lat, często z niewielkim pozytywnym skutkiem, przyjmują antydepresanty.
Czasami w tym wszystkim trzeba jeszcze głębiej spojrzeć na biochemię. Ostatnio moja koleżanka psycholożka przysłała mi pacjentkę z problemem wyczerpania energetycznego, której nie zregenerowała półtoraroczna przerwa w pracy. Można się było domyślić, że chodzi o niedobory bądź nadmiar pewnych związków. Polecam film na Netflixie ,,Naukowo o odżywianiu”, w którym m.in. gastrolog pokazuje, jak zaburzenia mikrobiomu wpływają na nastrój. Bakterie Lactobacillus zasiedlające ludzki przewód pokarmowy to podstawowe mikroorganizmy odpowiedzialne za to, żebyśmy prawidłowo syntetyzowali GABA z pożywienia.
Skoro mówimy o mikrobiomie, w jednym z wywiadów na jego temat psychiatra powiedział mi, że serotonina syntetyzowana w jelitach nie przekracza bariery krew-mózg.
Dlatego obowiązkowe jest sprawdzenie, jak wyglądają te poziomy w ośrodkowym układzie nerwowym, ponieważ serotonina jelitowa jest czymś zupełnie innym niż serotonina mózgowa. Do powstania serotoniny mózgowej tryptofan (prekursor serotoniny) musi przejść przez barierę krew-mózg.
Czy w takim razie przy obniżonym nastroju warto suplementować tryptofan?
Najpierw trzeba sprawdzić poziom serotoniny
mózgowej, żeby rozważyć, czy dać leki z grupy SSRI czy prekursor. Ważne jest też, czy pacjent nie ma braków kwasów omega i stanów zapalnych w jelicie. Bo jeżeli występują one na poziomie śluzówki jelitowej, to tryptofan dostarczany w postaci suplementu i tak do mózgu się nie dostanie. Osoby z depresją często mają problemy z jelitami. W takiej sytuacji najpierw trzeba wyleczyć stan zapalny.
To teraz diagnostyka. Przychodzi do ciebie pacjent, który ma lęki, źle śpi, cierpi na spadki energii, a badania medyczne ma w normie. Lekarz pierwszego kontaktu odesłał go do psychiatry z podejrzeniem nerwicy albo depresji. Od czego zaczynasz pracę z taką osobą?
Każda pierwsza wizyta wygląda podobnie – tworzę profil funkcjonalno-żywieniowy. Pacjent wypełnia kwestionariusz podzielony na kilka obszarów: problemy trawienne, styl życia i żywienia, inne dolegliwości, stosowane leki. Ankieta ta pokazuje słabe punkty organizmu, czyli to, nad czym należy się najbardziej skupić. W mikroodżywianiu rozróżniamy kilka słabych obszarów: deficyty nienasyconych kwasów tłuszczowych, hipoglikemię reaktywną, zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej, teren neurodystoniczny (neuroprzekaźniki), dysbiozę jelitową, zaburzenia detoksykacji związane z pracą wątroby, stres oksydacyjny i denaturację tkankową. Sprawdzamy też, gdzie potencjalnie może występować zaburzenie komórkowe.
Żeby dobrze zrozumieć potrzeby pacjenta, ważny jest również dokładny wywiad z pacjentem.
Czy po takim wywiadzie masz już jakąś hipotezę?
Najczęściej tak. W przypadku pacjentki, która zgłosiłaby się z problemem nadmiernej senności i niemożności zregenerowania się, z pewnością sprawdziłabym poziom neuroprzekaźników i obecności stanu zapalnego w jelitach. Często opanowanie stanu zapalnego powoduje, że pacjent zaczyna z pożywienia wchłaniać więcej prekursorów aminokwasowych. Podczas tej diagnostyki jednocześnie korygujemy błędy dietetyczne.
Jakiś czas temu zgłosił się do mnie pacjent, który stwierdził, że ma ludziofobię i pracofobię, a był fantastycznym dziennikarzem. Po zbadaniu poziomu neuroprzekaźników okazało się, że wszystkie ważniejsze wykazują spore deficyty. Kiedy zaczęłam mu opowiadać, za co poszczególne niedobory mogą być odpowiedzialne, to stwierdził, że o wszystkim tym mówił lekarzom.
Czy możemy powiedzieć coś więcej o samych badaniach?
To badania krwi, kału, zbiórki moczu, można też dodatkowo oznaczyć kortyzol w ślinie. Kiedy są już wyniki, pacjent dostaje ich interpretację, a także wskazówki dotyczące stylu życia, jedzenia i suplementacji.
Wracając do pacjenta dziennikarza – żyjąc od dawna w stresie, zaczął tyć, więc wpadł na pomysł postu przerywanego i pierwszy posiłek jadł dopiero o godzinie 15. Tymczasem wszystkie neuroprzekaźniki poranne, w tym dopamina, która odpowiada za kreatywność, ciekawość poznawczą czy pamięć oraz noradrenalina i adrenalina, czyli przyspieszacze akcji, powstają do 12 w południe pod wpływem aminokwasów z białkowego śniadania.
Czyli żadna owsianka?
No nie.
Jeśli owsianka nie dostarczy organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje, to może suplementacja pomoże?
Gotowy preparat: na sen, hamujący nadmierne łaknienie, na poprawę wyglądu skóry? Ludzkie ciało tak nie działa...
Podsumujmy więc, na co zwracać uwagę. Poziom neuroprzekaźników, kwasów tłuszczowych, stan jelit?
Przynajmniej tyle. Zbadanie tego może sprawić, że przestajemy być bezradni i nie musimy już chodzić od lekarza do lekarza. Diagnoza funkcjonalna pokazuje, co się dzieje w organizmie i co można z tym zrobić, jak wrócić do równowagi. Jeżeli na przykład mamy niewielki stan zapalny jelit, dostajemy konkretny probiotyk. Przy podwyższonym poziomie kalprotektyny, kiedy stan zapalny jest poważniejszy, też można wprowadzić probiotyk, ale inny – odpowiedni przy chorobach zapalnych jelit.
Wróćmy do niedożywienia mózgu. Co może być przyczyną?
Niedobory różnych składników. Za niedożywieniem mózgu mogą stać deficyty magnezu, jodu, selenu czy brak bakterii metabolicznej Akkermansia Muciniphila, co zwiększa ryzyko insulinooporności, otyłości i otyłości brzusznej. Przykład: kobieta z dużą nadwagą ma ostry stan zapalny, jest na restrykcyjnej diecie eliminacyjnej albo je przetworzone jedzenie ubogie w składniki odżywcze. Nic dziwnego, że nie może schudnąć.
Od której godziny możemy nic już nie jeść?
Tak naprawdę od 18 czy 19 można już przestać jeść. To wymaga przeorganizowania swojego dnia, ale zawsze mamy wybór, czy i jak o siebie zadbać, co jest dla nas ważne.
Marta Mieloszyk-Pawelec, farmaceutka, ekspertka z zakresu mikroodżywiania i medycyny zdrowia
Polecamy książkę: „Żyj 120 lat! czyli moc mikroodżywiania”, Marta Mieloszyk-Pawelec, Anna Augustyn-Protas, wyd. Pascal