Po jakie produkty sięgać, aby z tego, co na talerzu, czerpać siły witalne? Co trzeba wiedzieć o detoksie, by ten faktycznie nam służył? O sekretach jedzenia nie tylko dla smaku, ale i dla zdrowia, mówi Karolina Szaciłło, nauczycielka medytacji od lat zafascynowana ajurwedą.
W jaki sposób jedzenie może wspierać leczenie?
Ajurweda od 5 tys. lat mówi, że wszystko w naszym życiu uzależnione jest od poziomu energii życiowej oraz równowagi pomiędzy podstawowymi pięcioma żywiołami, z których zbudowany jest wszechświat: powietrzem, przestrzenią, ogniem, wodą i ziemią. Jedzenie jest według niej jedną z cegiełek wspierających tę równowagę. Dieta to element leczenia.
Czy można powiedzieć, że są jakieś produkty, które ajurweda umieściła na „czarnej liście”, jeśli chodzi o zdrowie?
Ajurweda nie wyklucza żadnych produktów, choć oczywiście niektóre znajdują się w kategorii „niechciane”. Są to tłuszcze trans, cukier, mięso, ryby (w holistycznym podejściu) czy żywność wysokoprzetworzona. W ajurwedzie jest podział na „mniej” i „więcej”. Powinniśmy spożywać więcej pokarmów, które nam służą, i mniej tych, które nie są dla nas dobre. Jedzenie, które nie do końca jest dla nas korzystne, powinno być obecne w diecie na zasadzie szczepionki. Jeśli od czasu do czasu zjemy pizzę czy croissanta, wszystko powinno być okej. Tak trenujemy nasz układ trawienny!
Czy lato to dobra pora, by przeprowadzić oczyszczanie organizmu? W upały nie chce się za bardzo jeść…
Idealną porą na oczyszczanie będzie wczesna jesień lub ciepła wiosna. Gdy za oknem 30˚C, walczymy, by zachować równowagę i się schłodzić. Jeśli dodamy do tego detoks, mocno obciążymy organizm. Lepiej robić to we wrześniu i październiku, choć detoks powinien być dobrany do indywidualnej kondycji naszego organizmu.
Jakie korzyści zdrowotne płyną z oczyszczania?
Nasz organizm oczyszcza się sam, ale warto wspomóc ten proces, żeby podnieść poziom energii życiowej, poprawić trawienie, wchłanianie i odporność.
Wszelkiego rodzaju posty są obecnie bardzo modne. Co mówi o nich ajurweda?
Możemy je rozłożyć na czynniki pierwsze. Zacznijmy od modnego postu przerywanego, który zakłada spożywanie pokarmów w tzw. oknach żywieniowych, na przykład tylko przez osiem godzin na dobę. Zasady ajurwedy wpisują się w tę ideę, bo bardzo wyraźnie określają godziny jedzenia, posiłków i zalecają odpoczynek dla układu trawiennego wieczorem, jednak każda dosza powinna post przerywany inaczej potraktować.
Przypomnijmy koncepcję ajurwedyjskich dosz.
Ajurweda mówi, że świat w nas i wokół nas zbudowany jest z żywiołów. Powietrze, przestrzeń, woda, ogień i ziemia tworzą następnie trzy ajurwedyjskie dosze: Vata, Pitta i Kapha. Vata jest zimna i sucha, Pitta gorąca i mokra, a Kapha wilgotna i zimna. W dużym skrócie – jeśli obserwujemy w naszym organizmie na przykład suchość i wychłodzenie, równowagę przyniesie nam dieta czy olejowanie, które są rozgrzewające i nawilżające.
Jaki post zaleca ajurweda dla Kaphy, Vaty i Pitty?
Kapha może sobie pozwolić na dłuższy post przerywany, nawet 16-godzinny, od 16 do 8 rano następnego dnia. Pitta powinna bardziej wsłuchać się w siebie – dłuższe posty nie są dla niej wskazane. Jeśli wstaje rano głodna, powinna zjeść. Dlaczego? Bo kiedy Pitta pości bez jedzenia i czuje głód, zaczyna produkować tzw. ama, czyli toksyny. Podobnie dzieje się z Vatą, która jest konstytucją niedoborową. Jeśli zacznie pościć na wodzie albo przeprowadzać zbyt długie posty przerywane, będzie pobudzać w sobie lęki i jeszcze bardziej zaburzać swój ogień trawienny.
Jakie inne detoksy dopuszcza ajurweda?
Przede wszystkim panchakarmę, czyli dłuższe oczyszczanie pod okiem lekarza ajurwedyjskiego.
Sami możemy zdecydować się na post jednodniowy, szczególnie wiosną i latem. W zależności od konstytucji przeprowadzamy go inaczej. Nie jest to post wyłącznie na wodzie. Doktor Dilbag Jindal ze srisriayurveda.pl, specjalista od panchakarmy, czyli ajurwedyjskiego detoksu, w naszej szerokości geograficznej nie zaleca go nikomu, nawet Kaphie, która teoretycznie byłaby do niego najbardziej predestynowana. Każda dosza powinna podejść do postu inaczej. Kapha może spokojnie pościć raz w tygodniu. Wybiera sobie jeden, zawsze ten sam dzień, i zjada rano i wieczorem miseczkę kitchari, czyli ajurwedyjskiego risotto z ryżu i soczewicy. Oczywiście do takiego postu należy się przygotować i odpowiednio z niego wyjść. Lekka dieta bez kawy dzień wcześniej i później sprawi, że detoks będzie miał sens. Z kolei Pitta w trakcie oczyszczania może przejść na owoce lub szejki owocowe, które ją ochłodzą. Absolutnie nie powinna głodować czy mieszać kwaśnych owoców z bardzo słodkimi. Pitta może zdecydować się na detoks raz, maksymalnie dwa razy w miesiącu. Vata skorzysta na oczyszczaniu polegającym na jedzeniu zup i kitchari, ale nie częściej niż raz w miesiącu.
Dla każdej konstytucji oczyszczaniem może też być po prostu dzień bardzo lekkostrawnego jedzenia: kasze, warzywa na parze w mniejszej ilości niż zazwyczaj. Układ trawienny oczyści się delikatnie, cały proces nie będzie się dział za mocno.
Dlaczego warto dopasować detoks pod kątem doszy?
Ajurweda mówi o tym, że dieta oczyszczająca nieodpowiednio dobrana do naszych potrzeb może nam bardzo mocno zaszkodzić. Organizm, zamiast wracać do równowagi, będzie sam sobie zaburzał ogień trawienny i w efekcie prowadził do większej nierównowagi. Sama tego doświadczyłam.
A co ajurweda mówi o głodówkach leczniczych?
Dopuszcza je, jednak traktuje taki proces jak operację, do której trzeba się przygotować, następnie przejść ją pod okiem specjalisty i odpowiednio z niej wyjść. To tzw. panchakarma, o której już wspomniałam. Lekarz ajurwedyjski po szczegółowym badaniu zaleca odpowiednie procedury oczyszczania. To bardzo skomplikowany proces – trochę jak operacja. Wszystko jest dopasowane do indywidualnych potrzeb, przeprowadzane pod kontrolą lekarza.
Tym, co według ajurwedy możemy zrobić samodzielnie, jest delikatne oczyszczanie dwa razy do roku za pomocą kitchari. Możemy je sobie ugotować nie tylko na ryżu, ale też kaszy jaglanej czy komosie ryżowej. Pamiętajmy, by wprowadzenie do detoksu zajęło tyle dni, ile będzie trwał sam detoks. Odstawiamy kawę (na rzecz zielonej herbaty), nabiał i mięso. Jemy kaszę, warzywa i zupy. W trakcie detoksu nie pijemy nawet zielonej herbaty, tylko ciepłą wodę, dwa, trzy litry dziennie. Na śniadanie jemy miskę owoców (nie łączymy słodkich z kwaśnymi), a na obiad i kolację kitchari. Taki detoks będzie dobry dla każdej z dosz. Oczywiście, jak każdy post, nawet jednodniowy, ma jednak przeciwwskazania.
Jakie na przykład?
Diety oczyszczającej nie można stosować przy skrajnej niewydolności narządów: nerek, wątroby; w chorobach wyniszczających; w przypadkach nowotworów złośliwych, gdzie wyczerpanie organizmu jest zaawansowane; podczas przyjmowania leków hamujących układ immunologiczny (na przykład hormony sterydowe i cytostatyki); niedoczynności nadnerczy (choroba Addisona); w nadczynności tarczycy; w okresie ciąży i karmienia, u małych dzieci, u dziewcząt w okresie dojrzewania; w przypadku transplantacji narządów; w ciężkich depresjach; w ostrej porfirii; przy chorobach przewlekłych tylko po konsultacji z lekarzem prowadzącym.
Ważne, aby procesowi oczyszczania towarzyszył następnie proces odżywiania.
Jedną z aktualnych dietetycznych mód jest metoda Glucose Goddess, polegająca m.in. na odstawieniu cukru, nawet zawartego w owocach, i piciu octu przed posiłkiem. Wszystko po to, by zniwelować skoki insuliny w organizmie. Jak takie podejście widzi ajurweda?
Znów wszystko zależy od tego, czy mamy w sobie nierównowagę Pitty, Vaty czy Kaphy. Warto też odróżnić bezwartościowy biały cukier od na przykład melasy buraczanej. Owoce są dla nas korzystne, zwróćmy tylko uwagę, by jeść je do południa, bo wtedy wątroba najlepiej metabolizuje cukier. Po południu i wieczorem są niewskazane. Picie octu również nie jest dla każdego, bo ze względu na kwaśny smak będzie podnosiło w organizmie doszę Pitta. Odstawienie cukru przysłuży się każdemu, za to owoców – niekoniecznie. Niektóre z nich rewelacyjnie schładzają, odżywiają i pomagają zapewnić równowagę sodowo-potasową oraz odpowiednie nawodnienie komórek.
Ajurweda mówi: „Do it, if it works for you”, czyli „Rób to, jeśli dobrze to na ciebie działa”. Warto więc obserwować siebie i reakcje własnego organizmu.
Karolina Szaciłło, dziennikarka, nauczycielka technik oddechowych i medytacji. Współautorka i autorka książek. Współtwórczyni marki Prakriti, ajurwedyjskich olejów ziołowych do twarzy i ciała. Razem z mężem prowadzi blog o zdrowym sposobie na życie – medytujemy.pl oraz warsztaty/pokazy kulinarne, webinary i warsztaty wyjazdowe. Jest autorką książki o miłości i zmianie „Jestem kobietą” (wyd. Znak).