1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

Nie jedzmy „podróbek”

Przetworzone jedzenie to coś z czego zdecydowanie powinniśmy zrezygnować chcąc zachować zdrowie. (fot. iStock)
Przetworzone jedzenie to coś z czego zdecydowanie powinniśmy zrezygnować chcąc zachować zdrowie. (fot. iStock)
Zobacz galerię 3 Zdjęcia
Lubicie rozpoczynać dzień od pachnących i  jeszcze ciepłych bułek na śniadanie? A może wolicie zjeść jogurt light, bo przecież jesteście na diecie? Półki w sklepach uginają się dzisiaj od produktów, które są na zewnątrz piękne, a w środku ukrywają tykającą bombę.

Jak przystało na osobę, która o siebie dba, w waszym koszyku nie brakuje zapewne mięsa fat-free, dzięki któremu z pewnością nie grożą wam choroby serca czy otyłość, jak wynika z wszechobecnych reklam. Wasz koszyk jest też pełen pięknie wyglądających warzyw i owoców. Niestety, chociaż wydają wam się zdrowe, pachną apetycznie i  kuszą swoim wyglądem, wiele z  tych produktów to podróbki. One udają warzywa i owoce, mięso, ser, masło czy chleb, bo w  procesie produkcji pozbawiano je wszelkich wartości odżywczych, aby zapewnić im długą żywotność na półce sklepowej. Następnie nafaszerowano je chemią, aby wyglądem, zapachem, smakiem przypominały wam to, co niektórzy pamiętają jeszcze z  dzieciństwa. W czasch PRL-u produkty czekoladopodobne musiały zastępować niedostępną w  Polsce czekoladę. Takich produktów było wiele.

Choć sądzimy, że czasy się zmieniły na lepsze, to właśnie teraz nastała prawdziwa era podróbek – produków chlebopodobnych, jogurtopodobnych, wędlinopodobnych, sokopodobnych, jabłko- podobnych i innych kuriozalnych pomysłów, jak sojowe kotlety schabowe, zupka w proszku o smaku kurczakowym itp. Żywimy się podróbkami, a  przecież jesteśmy tym, co jemy, więc może też jesteśmy podróbkami?

Błyszczące produkty

W  przeciętnym supermarkecie bardzo trudno zdobyć coś, co faktycznie nadaje się do jedzenia. Jedni producenci chwalą się, że ich wyrób nie zawiera cholesterolu, inni, że pozbawiony jest cukru, jeszcze inni zachwalają szybkość i  wygodę przygotowania, a  stoisko z owocami i warzywami błyszczy jak choinka. To powinien być dla was pierwszy sygnał ostrzegawczy – sprawdzajcie dokładnie, co kupujecie, gdyż próbując zaoszczędzić czas, skracacie sobie życie. Powiecie, że się czepiam – przecież w każdym markecie jest stoisko z warzywami i owocami. Jednak czy na pewno? Nikt nie chce kupować już niesymetrycznych marchewek, niekształtnych pomidorów czy krzywych ogórków. Takie brzydactwa można spotkać często u prawdziwych rolników na bazarkach. Jednak ja kupuję właśnie od nich, jeśli nie są przesiąknięte pestycydami (od których aż roi się pięknie zapakowanych produktach z  hipermarketów). Musimy zdawać sobie sprawę, że niektóre pestycydy mogą ingerować w pracę układu nerwowego, a  inne zakłócają czynności układu endokrynologicznego, powodując zaburzenia wielu funkcji naszego organizmu. Nie istnieje skuteczny sposób, aby pozbyć się wszystkich pestycydów. Samo umycie pod bieżącą wodą nie wystarczy, jednak można przygotować sobie sprej do mycia owoców i  warzyw, który trochę pomoże: szklanka wody, łyżka soku z cytryny (może być kwasek) i 2 łyżki sody oczyszczonej. Wszystkie składniki połączyć, wlać do butelki z  pompką i  gotowe!

</a> Warzywa i owoce lepiej jest kupować od sprawdzonych rolników, zamiast w supermarketach. (fot. 123rf.com) Warzywa i owoce lepiej jest kupować od sprawdzonych rolników, zamiast w supermarketach. (fot. 123rf.com)

Produkty light

W  erze notorycznego odchudzania ciężko się oprzeć jogurtom light. Bardzo łatwo wpadamy w  sidła producentów tych pseudozdrowych pokarmów. Zazwyczaj mają zmniejszoną zawartość tłuszczu czy cukru. Niestety, eliminacja jednego ze składników technologicznie wymaga zwiększenia udziału innego, np. w niektórych jogurtach  light zredukowany o  30 proc. cukier zastąpiony jest syntetycznymi słodzikami i  większoną ilością tłuszczu, przez co nie można uznać produktu ani za zdrowszy, ani za mniej kaloryczny. Z  kolei zmniejszenie zawartości tłuszczu, który jest nośnikiem smaku i  nadaje wyrobom odpowiednią konsystencję, wiąże się z  potrzebą wprowadzenia na jego miejsce stabilizatorów, wypełniaczy, sztucznych słodzików lub cukru czy soli. Ponadto produkty  light dają mniejsze poczucie sytości, przez co zjadamy ich o  wiele więcej, przyjmując często większą ilość kalorii i  związków chemicznych. To samo dotyczy bardzo modnych produktów fat-free. Deklarowana przez producenta niska zawartość tłuszczu nie musi oznaczać, że produkt jest zdrowy, gdyż o wartości odżywczej decyduje także wiele innych czynników. Przetworzony produkt może mieć mało kalorii i  tłuszczu, a  jednocześnie być wypełniony związkami chemicznymi, przez co staje się zdecydowanie niezdrowy.

Dzisiaj, oceniając wartość produktów spożywczych, mówi się raczej o  „gęstości odżywczej”. Żywność, którą spożywamy, powinna być bogata w witaminy, minerały, przeciwutleniacze, błonnik pokarmowy, tłuszcze naturalnego pochodzenia, a  także inne potrzebne nam do życia związki występujące w naturalnym pożywieniu. Jeśli produkt nie posiada odpowiedniej „gęstości odżywczej” lub jest ona znikoma, a  zamiast tego nafaszerowany jest chemią, to nawet przy niskiej zawartości tłuszczu (fat-free) nie można uznać go za zdrowy.

Wędliny

Zapytacie, co z  pachnącymi i  pięknie wyglądającymi szyneczkami? Ja ich unikam, ponieważ wiem, jak wytwarza się dzisiaj szynki, parówki, salami – cechuje je wysoki poziom niekorzystnych dla zdrowia tłuszczów nasyconych i  ogromne ilości substancji chemicznych. Produkty te zawierają czterokrotnie więcej sodu i ok. 50 razy więcej azotanów i  azotynów niż mięso nieprzetworzone.

</a> To, co jest naprawdę czkodliwe dla organizmu, często kusi smakiem i wyglądem. (fot. i Stock) To, co jest naprawdę czkodliwe dla organizmu, często kusi smakiem i wyglądem. (fot. i Stock)

Chcę, żebyście mi uwierzyli, że to nie są przesądy wyssane z  palca nawiedzonej specjalistki od żywienia – według naukowców z Harvard School of Public Healthprodukt u osób, które regularnie spożywają ok. 50 g przetworzonego mięsa dziennie (równowartość dwóch plastrów wędliny lub jednej parówki), o 42 proc. zwiększa się ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego i  muszą liczyć się one z większym (o 20 proc.) ryzykiem rozwoju cukrzycy typu 2 niż osoby, które nie sięgają po takie produkty. Według przeprowadzonego w 2011 roku przeglądu ponad 7 tys. badań klinicznych oceniających związek pomiędzy dietą a  nowotworami wynika, że przetworzone produkty mięsne sprzyjają powstawaniu nowotworów, głównie jelita grubego. Czy to znaczy, że mamy zrezygnować z naszych przyjemności? Niestety, prawda jest taka, że żadna ilość przetworzonego mięsa nie jest bezpieczna. Warto o tym pamiętać, zanim włożymy coś takiego do koszyka z zakupami. Może rozważycie zatem kupienie surowego mięsa i samodzielnie je upieczecie? Wiem, trzeba poświęcić czas, ale to lepsze niż trucie siebie i swoich bliskich.

Cukierki w płynie

O słodzonych napojach gazowanych powiedziano już niemal wszystko, a mimo to wciąż znajdziemy je w wielu domach. Picie ich jest tym samym co spożywanie dużej ilości cukierków w płynie. Są bombą kaloryczną, która wywołując zaburzenia układu hormonalnego, może prowadzić do rozwoju otyłości, zwiększonego ryzyka rozwoju niektórych nowotworów, przedwczesnego starzenia się organizmu i  przedwczesnej śmierci. Większość słodkich napojów gazowanych zawiera konserwanty, sztuczne barwniki, syntetyczne słodziki. Aż ciarki mnie przechodzą na myśl, że rodzice pozwalają to pić swoim dzieciom. Dorośli muszą zdać sobie sprawę, że soczki w kartonikach to też kiepski pomysł. Najczęściej są to produkty sokopodobne, których za nic w świecie nie można nazwać sokami – cukrów i związków chemicznych jest w nich więcej niż witamin i  minerałów, chociaż z  etykiety wynika pozornie coś zupełnie innego. Dlaczego nie można przygotować dziecku buteleczki wody z wyciśniętym sokiem z  pomarańczy lub cytryny? To nie zajmuje przecież wiele czasu.

Kiedy wydajemy kilka złotych na czipsy, pamiętajmy, że to nic innego jak smażona na głębokim tłuszczu skrobiowa przekąska, pełna tłuszczu, kalorii, sodu i  węglowodanów prostych, zawierająca także największe ilości rakotwórczego akrylamidu. Można zastąpić je beztłuszczowymi zamiennikami, takimi jak czipsy z marchewki, pietruszki, jabłka czy pomidorów, które nie tylko będą zawierały mniej kalorii, ale także dostarczą dziecku cennych witamin i minerałów. Czipsy takie można kupić, ale też zrobić samodzielnie: wystarczy zetrzeć na specjalnej tarce lub pokroić w plasterki (grubości ok. 2 mm) marchewkę i  pietruszkę, skropić odrobiną oleju rzepakowego lub oliwy, wymieszać z  przyprawami, np. słodką papryką, czosnkiem. Wsypać aromatyczne warzywa do naczynia żaroodpornego i  piec w 180 stopniach Celsjusza przez ok. 30 minut w termoobiegu. Na koniec posypać odrobiną soli himalajskiej do smaku. Banalnie proste, prawda? A  gwarantuję, że nie tylko pyszne, ale też zdrowe. Wiem, że w codziennej gonitwie nie macie często ani czasu, ani chęci na poszukiwanie zdrowej żywności, jednak zastanówcie się, czy warto wydawać pieniądze na produkty, które są tylko podobne do tych pełnowartościowych i  zawierają w sobie prawie całą tablicę Mendelejewa? Pamiętajcie, że zdrowie macie tylko jedno.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze