Kinga jest jedną z tych osób, które prawdopodobnie dobrze by wyglądały nawet w worku na kartofle. Tak świeżej i bezpretensjonalnej urody nie trzeba podkreślać zbyt przesadnie.
Wystarczy podbicie kolorem – śnieżna biel bluzki świetnie kontrastuje z ciemną karnacją i wyciąga młodzieńczy blask jak nic!
Bluzka mimo, że fason ma „workowaty” i nie podkreśla linii ciała, pozwala troszkę dojrzeć przez liczne prześwity – taka gra jest bardziej kokieteryjna niż dosłowne epatowanie golizną.
Luźny styl od stóp (trampki Vagabond w letnim lnianym kolorze, który pasuje do wszystkiego) do głów, a raczej do wesołej fryzurki.
Kwintesencją takiego stylu są spodnie, które Kinga wyszperała w second-handzie. Nawiązują do dość odważnego trendu „załóż spodnie swojego chłopaka”, który zapoczątkowała żona Toma Criuse’a.
Męski pierwiastek ma również duży, złoty zegarek – też na czasie! Kingę spotkałam podczas zakupów, na które nie rusza się bez przepastnej torby, dzięki której nie znosi do domu niepotrzebnych i nieekologicznych jednorazówek.