Nie ma chyba w muzyce popularnej postaci łączącej tej miary oryginalność z niemal całkowitą anonimowością, przynajmniej wśród szerokiej publiczności.
„Little” Jimmy Scott urodził się w 1925 roku i znał wszystkich wielkich artystów stulecia. Sam nagrywa i koncertuje do dziś. Przyszedł na świat z genetycznym zespołem Kallmana, co zahamowało wzrost (stąd przydomek) i utrzymało jego głos w rejestrze sopranu. Ale to nie w wysokości leży jego siła. Wokalne interpretacje Scotta niosą ładunek emocjonalny żarliwej modlitwy, jest on mistrzem ballady. Album artysty jest zbiorem pięknych wykonań popularnych standardów: Elvisa Costello („Almost Blue”), Johna Lennona („Jealous Guy”) czy Bryana Ferry’ego („Slave To Love”). „New York Times” słusznie nazwał Scotta najbardziej niesprawiedliwie zignorowanym wykonawcą XX w.
Kayax