1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło poleca

Lady Gaga na okładce listopadowego „Zwierciadła”

„Nawet jeśli nie jestem najlepsza w sztuce życia, wciąż potrafię pisać piosenki”, śmieje się artystka. Przez łzy, bo rzeczywiście, im większy sukces, tym bardziej pusty dom. 

„Kiedy sprzedałam 10 000 000 płyt, straciłam Matta. Kiedy sprzedałam 30 000 000, straciłam Luca, a kiedy dostałam pierwszą wielką rolę w filmie, straciłam Taylora. W dzień dotykają mnie i mówią do mnie setki ludzi. Wieczorem zapada absolutna cisza. Jestem sama” – mówi w filmie Lady Gaga, bohaterka okładki listopadowego „Zwierciadła”.

Nawet, kiedy jest fatalnie, nie umie przestać tworzyć. Jest od tworzenia absolutnie uzależniona. Śpiewanie, występowanie, komponowanie i granie to sens jej życia i siła, która pozwala codziennie wstać z łóżka. Tworząc muzykę, rozkwita, przemienia się w pełne pasji, dzikie zwierzę.

Pięćdziesiątka to pora podsumowań? Nie. To czas, by śmiało sięgać po swoje. Bo właśnie teraz kobiety mają odwagę, by spełniać marzenia, by realizować nowe pomysły. Rozpoczynać studia, otwierać firmy, ruszać w podróż. Tak jak bohaterki naszego tematu miesiąca. – Zmiana możliwa jest w każdym wieku – mówi jedna z nich, pisarka Joanna Fabicka. – To nie jest tak, że dochodzimy do momentu, kiedy pociąg odjeżdża. Dopóki żyjemy, on stoi na peronie. Wciąż jeszcze możemy kupić bilet i ruszyć. Bo nigdy nie jest za późno.

Maria Peszek – radykalna, bezkompromisowa. I – jak pokazuje jej najnowsza płyta „Ave Maria” – czuła. „Funkcjonuję w życiu i w sztuce, wywołując katastrofy, to one są niezbędnymi dla mnie cezurami. Jakaś część mnie z uporem, poświęceniem i dramatycznymi zwrotami akcji doprowadziła płytę »Ave Maria« do premiery. Mam silne poczucie, że to cudowne zamknięcie jakiegoś etapu. Daję swoim fanom nieprawdopodobnie dobrą płytę, pełną nadziei, światła i siły. Jest na niej wszystko, co Peszek Maria kocha – jest bezkompromisowość, są ważne treści, tematy, do których dorastałam bardzo długo”.

Jan P. Matuszyński, reżyser nagrodzonego w Gdyni Srebrnym Lwem filmu „Żeby nie było śladów” mówi w rozmowie z Grażyną Torbicką: – Widzę teraz w filmie narzędzie do pokazywania rzeczy dużo głębiej i w sposób bardziej złożony. Bo na to zasługują. Stawiam kinu wyższe i trudniejsze wymagania. Choć może to tylko takie, jak się mówi po angielsku, wishfull thinking. Czy to się przełoży na rzeczywistość? Nie wiem. Na pewno sam jako widz tego właśnie oczekuję od kina. I dodaje: – Sądzę, że fakt, że mam rodzinę, wpłynął na to, że zdecydowałem się zrobić „Żeby nie było śladów”. To przecież, obok wszystkiego, o czym właśnie powiedzieliśmy, uniwersalna opowieść o stracie syna. Uniwersalna, bo nie dotyczy tylko tej jednej rodziny, ale wielu innych.

– Wiktoria przyszła na Majdan, bo z jej akademika słychać było protesty. Z Majdanu pojechała na front, była ranna. Dowódca kazał jej siedzieć w kostnicy i zajmować się ciałami kolegów. To ona wysłuchiwała krzyków matek, żon, sióstr, kiedy dowiadywały się, że ci chłopcy nie żyją. Dzisiaj Wiktoria jest oficerem, szkoli adeptów, działa prężnie w Ruchu Kobiet Weteranek – opowiada Bianka Zalewska. Na wojnie była kilkadziesiąt razy, ale nie uważa się za reporterkę wojenną. Podkreśla, że interesują ją ludzie. A najuważniej przygląda się kobietom, które z przypadku lub z wyboru znalazły się na linii frontu.

Co tak naprawdę znaczy: być grzecznym? Być posłusznym, siedzieć cicho? Psychoterapeuta Wojciech Eichelberger w cyklu „Rodzice na nowe czasy” tłumaczy: „W moim rozumieniu to określenie ma co najmniej trzy znaczenia. Pierwsze, najogólniejsze i zbliżone do „być uprzejmym” to: traktowanie innych z szacunkiem, szanowanie ich granic, ich potrzeb, a także godności. Drugie: postępowanie zgodne z przyjętymi zasadami dobrego wychowania i obyczaju, a także dobrych manier. Tak rozumianej grzeczności warto dzieci uczyć. Natomiast nie powinniśmy wpajać grzeczności wymuszanej groźbą lub przemocą i przejawiającej się jako podszyta lękiem uległość – czyli bezwzględne podporządkowywanie się rodzicielskim strategiom i zabiegom wychowawczym, a także ich niemądrym poleceniom i zachciankom”.

Czy związek z młodszym mężczyzną to wyraz buntu przeciw patriarchatowi – zastanawia się psychoterapeutka Katarzyna Miller. Patriarchat wymaga od kobiet, aby przynależały do mężczyzn. Kobiety przez tysiące lat nie miały praw, nie miały swojego niezależnego miejsca, a więc musiały się na wszystkie te wymyślone przez mężczyzn zasady godzić. Ale to godzenie się dawało im całkiem spore zyski: pozycję, pieniądze, dom. Same więc pilnowały patriarchalnego porządku i gotowe były flekować nawet własne córki, jeśli te chciały żyć po swojemu.

To ważne, żeby kobieta – niezależnie od wieku – nie zaczęła wątpić w swoją atrakcyjność. A grozi jej to zwłaszcza, jeśli zwróciła uwagę na obecnego partnera, bo potrzebowała potwierdzenia, że może się jeszcze podobać. A przecież w każdym związku ogień namiętności nie płonie wciąż tak samo mocno. Nawet gdy kobieta jest dużo młodsza, mężczyzna po tym, jak minie czar nowości, też nie będzie wciąż chciał seksu. Zwłaszcza że z wiekiem mężczyźni tracą libido, a kobiety zyskują.

Atypowi. Myślą inaczej. Czują, że nie pasują. Bo nie są superprzebojowi, nie brylują na imprezach, nie potrafią rozmawiać o pogodzie. Inaczej postrzegają świat. Co nie znaczy, że mają być skazani na samotność, na „osobność”. – Bo to, co jest najbardziej terapeutyczne dla osób atypowych, to możliwość bycia w kontakcie i bycia rozumianym – mówi Kasia Modlińska, prezeska Fundacji na rzecz Neuroróżnorodności „a/typowi”. – Terapeutyzować można na wiele sposobów, w tym poprzez wpływ na społeczeństwo, i jedną z form pomocy może być właśnie stwarzanie ludziom dogodnych warunków dla rozwoju. Staramy się, by ten proces się pogłębiał, skupiamy się więc na edukacji, na dostosowaniu środowiska pracy oraz na działalności naukowej.

Jesteśmy jako społeczeństwo podzieleni. I różnice są chyba coraz głębsze. „Mamy dziś pandemię nienawiści, pandemię głupoty i pandemię postprawdy. A energia koronawirusa jest taka, że te trzy pandemie synergistycznie wzmacnia. Dzięki czemu wszystkie ze sobą bardzo dobrze współgrają – taką diagnozę stawia profesor Bogdan de Barbaro. Czy widzi lekarstwo? – To zaciekawienie. Dostrzeganie cyrkularności zjawisk, a także – to zabrzmi wzniośle – odróżnianie dobra od zła. W czasach płynnej nowoczesności mamy tendencję do rozmywania różnic między tym, co dobre, a co złe. Tymczasem gdybyśmy tę różnicę częściej brali pod uwagę i umieli odróżniać dobro od zła, uniknęlibyśmy wielu nieszczęść. A w każdym razie moglibyśmy o sobie myśleć, że nasza droga ma sens.

Poza tym:

Moda to trendy. Tym razem prosto z Kopenhagi. Poznajcie nowy skandynawski szyk.

Powrót do smaków dzieciństwa: potrawy z Ukrainy, Gruzji i Kaukazu, czyli prosta kuchnia Olii Hercules.

Kolorowe, magiczne mieszkanie w zabytkowej toruńskiej kamienicy.

Obrazki z najpiękniejszego spektaklu jesieni, czyli rykowiska.

Listopadowe wydanie miesięcznika „Zwierciadło” w sprzedaży od 7 października, w wyjątkowej cenie 5 zł (wersja podstawowa). Numer dostępne również z dodatkami:

– kalendarzykiem na 2022 rok;

– eco torbą shoppingową z limitowanej edycji Zwierciadła & Biolaven, z wyjątkowym zdjęciem Marilyn Monroe, Audrey Hepburn lub z grafiką;

– dwoma kosmetykami do makijażu Affect Professional Cosmetics, tuszem do rzęs Party All Night + cieniem Charmy Pigments;

– książką (różne tytuły do wyboru).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze