1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło poleca
  4. >
  5. Marcowe „Zwierciadło”. Poczucie własnej wartości – rodzaj wewnętrznego doświadczenia

Marcowe „Zwierciadło”. Poczucie własnej wartości – rodzaj wewnętrznego doświadczenia

Lubimy być chwaleni. Potrzebujemy uznania. Oczekujemy, że dostaniemy je od innych. A zapominamy, że przede wszystkim powinniśmy budować poczucie własnej wartości. O tym w naszym Temacie miesiąca.

Nathaniel Branden w książce „6 filarów poczucia własnej wartości” pisze: – To podstawowa ludzka potrzeba. Czyni swoje, czy o tym wiemy, czy nie. Od nas zależy, czy spróbujemy odkryć jej dynamikę, czy pozostaniemy jej nieświadomi, ale to drugie sprawi, że będziemy zagadką dla samego siebie, co pociągnie za sobą negatywne konsekwencje. Wartość wysokiej samooceny nie polega wyłącznie na tym, że pozwala nam czuć się lepiej, ale że pozwala ŻYĆ lepiej”.

A psycholog Ewa Woydyłło uzupełnia: – Poczucie własnej wartości to solidna podstawa do tego, aby podejmować jedne wyzwania, z innych rezygnować, ale zawsze podążać za tym, co mi służy. Czyli oznacza działanie, działanie, i jeszcze raz działanie, w wyniku którego zaczynamy przybliżać się do tego, co dla nas ważne. (…) Z poczuciem wartości jest tak, że siebie przyjmuję, ale z pewnymi zastrzeżeniami, czyli gdy nad sobą popracuję, gdy nauczę się nie kląć, nie odkładać ważnych spraw, gdy zadbam o zdrowie. Pokochaj siebie – to jest taki trochę banał. Jak komuś sprawia przyjemność powtarzanie go, to niech powtarza. Natomiast poczucie wartości jest bardzo poważnym i dojrzałym rodzajem wewnętrznego doświadczenia.

Miała 19 lat, kiedy wyjechała do Nowego Jorku. Wtedy wciąż stała przed wyborem, którą ścieżkę zawodową wybrać: taniec czy aktorstwo. Miasto ją pochłonęło, zawsze jednak wracała do Hiszpanii. Nauczyłam się krążyć między tymi dwoma światami. W Stanach zrealizowałam sen o zwyczajnej dziewczynie, która nagle budzi się księżniczką. Tak poczułam się, gdy usłyszałam swoje nazwisko na ceremonii rozdania Oscarów. Ale nigdy nie zamierzałam porzucić Hiszpanii i jej kina” – mówi Penelope Cruz, bohaterka okładki marcowego „Zwierciadła”.

Tak jest do dziś. W Hiszpanii współprodukuje skromny film „En los márgenes” Juana Diega Botto.

Ostatnio coraz częściej podkreśla, że mimo miłości do kina najważniejsze jest dla niej życie prywatne.

„Kiedyś potrafiłam obudzić się w środku nocy, aby odpowiedzieć na mejle. W końcu pracuję w wielu strefach czasowych i nie mogę zostawiać wiadomości bez odpowiedzi. Ale zmieniłam się. Dzisiaj nie czuję potrzeby skakania z projektu do projektu. Zawód nie jest dla mnie równie ważny jak życie prywatne. Rodzina jest najistotniejsza. Nie lubię być poza domem, rozdzielać się z bliskimi. Coraz częściej pracujemy z Javierem wspólnie. Możemy wtedy być razem, a jednocześnie to aktorska przygoda. Dzięki temu po tylu wspólnych latach potrafimy w sobie nawzajem dostrzec nowe cechy. Robię też wszystko, aby nie rozstawać się na dłużej z córką i synem. Cztery dni to dla mnie limit.

Mój idealizm każe mi wierzyć, że nadal są dobro, mądrość i piękno, że są wśród nas ludzie wiarygodni. Idealizm, paradoksalnie, pomaga mi żyć. Jestem dość naiwnym człowiekiem, ale chyba ta naiwność pozwala mi trwać – mówi aktorka i reżyserka Olga Bołądź.

Nie tylko trwać, ale i działać. – Postanowiłam zrobić film „Alicja i żabka”. To opowieść o 14-letniej dziewczynie, która zachodzi w ciążę. To mój głos w sprawie. Moja cegiełka. Moje działanie. Nie jestem dobrym mówcą, mogę mówić poprzez to, co zrobię na ekranie czy stojąc za kamerą. Poza tym, że gram – co bardzo kocham – chciałabym też wypowiadać się twórcze na ważne tematy, mówić o tym, co istotne dla nas wszystkich, bo czasy, w których żyjemy, tego wymagają. Choć wiem też, że rozmowa dziś nie jest łatwa. Jesteśmy podzieleni na obozy i dialog jest coraz trudniejszy. Ale milczeć nie będę. Nauczona jestem szacunku dla inności, szacunku dla poglądów skrajnie innych niż moje, więc nigdy nie będę gardzić ani deptać. Ale mówić, co czuję – będę głośno.

Niedawno ukazała się ich nowa płyta: Fisz Emade Tworzywo „Ballady i protesty”.

– Nie pamiętam stanu wojennego, Czarnobyl jest wspomnieniem płynu Lugola, po którym wymiotowałem – mówi nam Fisz. – To zamazane obrazki z dzieciństwa. Z pandemią pojawiło się pierwsze w moim pokoleniu poczucie zagrożenia. Dość szybko zostało rozegrane politycznie i mit o łączeniu się w sytuacji zagrożenia runął. Dzisiaj można dostać w gębę za zwrócenie uwagi, żeby ktoś jednak założył maseczkę. Nadekspresyjna pseudoreligijność, patetyczna nowomowa, gmeranie w edukacji przez ludzi o radykalnych poglądach budzą we mnie niepokój, pewnie również dlatego, że sam mam dzieciaki. Płyta więc, mam nadzieję, że nienachalnie, ale wyraźnie, stawia pytanie: co się z nami stało?

Artystka bezkompromisową. Nie waha się podejmować ryzyka, lekceważy trendy głównego nurtu – tak na Berlinale uzasadniano przyznanie Isabelle Huppert nagrody Honorowego Złotego Niedźwiedzia. Nam mówi: – Nie jestem typem miłej dziewczyny z sąsiedztwa i dlatego dostaję trudne role, ale też nie ma wśród nich takiej, której bym się wstydziła. Nie lubię mówić za wiele o moim życiu osobistym. Paradoksalnie jednak na ekranie bywam bardziej prywatna, niż kiedy jestem sama w domu. Chodzi o to, że ja nie odgrywam ról, bo to rodzaj naśladownictwa, ale pokazuję autentyczne emocje bohaterek i w tym momencie bardzo się odsłaniam, choć zarazem nie do końca. Zostawiam widzowi przestrzeń między mną a postacią do wypełnienia.

Jak się buduje związek bez dzieci? – Całkiem normalnie – mówi psychoterapeutka Katarzyna Miller. – Najzwyczajniej w świecie możemy wtedy skupić się na tej jednej osobie. Nie musimy dzielić uwagi między partnera i dzieci. Rano możemy poprzytulać się, zanim wstaniemy, a potem razem zjeść śniadanko. Wieczorem iść do kina albo przy winie pogadać o tym, co się nam wydarzyło tego dnia. Mamy siebie tylko dla siebie. Możemy oddawać się wspólnym pasjom i celom. Spoiwem bezdzietnych par jest właśnie to ich bycie razem, to tylko im dostępne, a więc intymne widzenie i doświadczanie świata, ba!, kształtowanie swojego kawałka podłogi czy ziemi!

Kiedy dziecko jest uzależnione… Trudny temat. Jak uzależnienie rozpoznać? Jak pomóc? I – przede wszystkim – jak do uzależnienia nie dopuścić? – Dać dzieciom miłość, uwagę, czas i troskę, a także dobre wzorce. Budować relacje oparte na zaufaniu, bliskości i szacunku. A jeśli coś przegapili i dziecko wpadło w szpony nałogu, znaleźć tego przyczynę i nie śpieszyć się z medykalizacją problemu. Pamiętajmy, że w problemach dzieci, jak w krzywym zwierciadle odbija się patologia całej naszej cywilizacji. To jednak rodzice mają w sprawach wychowania swoich dzieci najwięcej do zrobieni – mówi psychoterapeuta Wojciech Eichelberger.

– Chciałyśmy udzielić głosu osobom z doświadczeniem DDA, sprawić, żeby nie czuły się same – mówi Agnieszka Jucewicz, współautorka książki „Dom w butelce”. Wie, jakie to ważne, bo sama pochodzi z alkoholowego domu i przekonała się, jak smakuje związane z tym poczucie odosobnienia. Poruszająca rozmowa.

Zima to dla wielu z nas czas trudny. Ciemno, jakoś smutno, brak energii. Tymczasem coraz więcej osób znajduje w „zimowaniu” plusy. Dla Katherine May zima to akceptacja smutku. Pozwolenie sobie na odczuwanie go jako potrzeby. Zajęcie się nim, zrozumienie jego przyczyn, ale i uzdrowienie. „Obserwując zimę i naprawdę słuchając jej przekazów, uczymy się, że skutek często nie jest proporcjonalny do przyczyny, że maleńkie błędy mogą prowadzić do olbrzymich katastrof, że życie jest piekielnie niesprawiedliwe, ale toczy się dalej niezależnie od naszej zgody lub niezgody. Uczymy się przyjaźniej patrzeć na cudze kryzysy, bo tak często są omenami naszej przyszłości” – czytamy w „Zimowaniu”.


Zapraszamy do Werony. Tu każdego roku na adres Julii Capuleti przychodzi kilka tysięcy listów.

Wszystkie są o miłości i żaden nie zostaje bez odpowiedzi, choć są zaadresowane do bohaterki dramatu Szekspira. Od wielu lat na każdy z nich odpisują jej sekretarki.

Poza tym:

Kultura: pasjonujące historie poszukiwań dzieł sztuki skradzionych w czasie drugiej wojny światowej.

Moda – inspiracje na nowy sezon.

Morsowanie – dla zdrowia, ale i dla urody.

Kuchnia: jak smakuje Korea?

Marcowe wydanie miesięcznika „Zwierciadło” w sprzedaży od 3 lutego, wersja podstawowa w cenie 8,99 zł. „Zwierciadło” dostępne również z dodatkami: saszetkami peelingującymi Bielenda, maseczką do twarzy Vianek, paletą Essence (bronzer, rozświetlacz) lub książką (różne tytuły do wyboru).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Okładka Zwierciadlo
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze