1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło poleca

Symbole – jak je interpretować?

(Ilustracja: Ada Kujawa)
(Ilustracja: Ada Kujawa)
„To znaki i symbole rządzą światem, a nie słowa czy prawa” – twierdził chiński mędrzec Konfucjusz. Carl Gustav Jung to właśnie od nich zaczynał tłumaczenie ludzkiej psychiki, zaś Zygmunt Freud jako pierwszy zauważył, że sny są symboliczne. Symbole stale nam towarzyszą. Jako ludzie mamy wspólne symbole, zwane archetypami, ale każdy z nas ma też znaki indywidualne, związane tylko z jego historią. Katarzyna Miller i Joanna Olekszyk przygotowały talię kart oraz inspirującą książkę „Poczuj życie”, za pomocą których dowiesz się, jak interpretować symbole i jak dzięki nim wzmocnić swój wewnętrzny potencjał.

Dlaczego symbole?

Kasia: Bo stale nam towarzyszą. W sytuacjach zwykłych, rzekłabym: życiowych, nawet nie zauważamy, że się o nie ocieramy. Bardziej jesteśmy tego świadomi w tych specjalnych, wyjątkowych momentach, gdy skupiamy się na jakimś utworze artystycznym, czytamy książkę, oglądamy obraz czy rzeźbę, słuchamy opery czy zachwycamy się jakimś filmem… Wszędzie tam pojawiają się zwykle nawiązania i odwołania do mitów, legend czy innych ludzkich opowieści. Symbole niosą większy ciężar, zawierają w sobie więcej rzeczywistości, są po prostu symboliczne.

Joasia: Są po prostu ważną częścią naszej świadomości kulturowej. Symbol to potwierdzenie tego, że jesteśmy zanurzeni w pewnym kontekście, jakiejś historii i tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Jako ludzkość, od wieków z ich pomocą tłumaczymy sobie świat. Dla większości z nas – niezależnie od miejsca urodzenia, od języka, jakim się posługujemy, ale i od osobistych doświadczeń – wspólne są pewne symbole, zwane archetypami. Ale każdy z nas ma też swoje indywidualne symbole, związane tylko z jego historią. A te już mogą być niezrozumiałe dla innych. Weźmy choćby przestrzeń snu, która aż kipi od rozmaitych symboli. Część z nich będzie archetypiczna, jak choćby motyw słońca, księżyca, wody czy schodów, a część indywidualna – jak określone osoby czy miejsca, związane z wydarzeniami z naszego życia.

Kasia: Powiedzmy, że śni nam się ojciec. Dla jednej osoby to może być dobry omen, bo ma czy miał z ojcem fajną relację, a dla innej koszmar – bo ta relacja była trudna, a nawet niszcząca. Czyli słyszysz „tata” i wiesz, czy dla ciebie to znaczy: dobro, miłość i ciepło, czy: nienawiść, strach i chłód. Choć jest też archetyp ojca, czyli symbol zrozumiały dla wszystkich, oznaczający kogoś, kto jest mentorem, opiekunem, kto wyznacza prawo.

Joasia: Konfucjusz, chiński mędrzec, mówił: „To znaki i symbole rządzą światem, a nie słowa czy prawa”. Co by oznaczało, że symbole mają nad nami władzę, której sobie nawet nie uświadamiamy. Oczywiście nie jest rolą naszej książeczki ani kart, by tłumaczyć historię symboli, w dodatku wszystkich – my wybrałyśmy jedynie 55, ale – nomen omen – ojcowie współczesnej psychologii, czyli Zygmunt Freud i Carl Jung to właśnie od nich zaczynali tłumaczenie ludzkiej psychiki. Freud jako pierwszy zauważył, że sny są symboliczne. Dziś trochę się z tego śmiejemy, bo wszystko kojarzyło mu się z seksem, czyli każdy element snu pionowy, strzelisty i wysoki był zwykle penisem, a każdy element ukryty, zamknięty, ciasny i ciemny to była wagina. Według Freuda kierują nami dwie siły, dwa popędy – Eros i Tanatos, czyli popęd do seksu, miłości, tworzenia i rozmnażania się oraz popęd do śmierci i niszczenia. Jung, którego bardzo lubisz, wprowadził odkrycia Freuda na wyższy poziom, to on stworzył pojęcie wspomnianego archetypu.

Kasia: Czyli czegoś, co jest wspólne całemu światu i wszystkim ludziom. Są bowiem określone pojęcia, które w nas przebywają, odzywają się a czasem nas prowadzą. To coś, co nas wszystkich łączy i pozwala się porozumieć, ale też wyobrazić, co czują ludzie po drugiej części globu czy ludzie z poprzednich epok, dlaczego robią pewne rzeczy. To taki zrąb ludzkości, rodzaj wspólnej bazy.

Joasia: Dlatego też w wielu religiach, legendach czy mitologiach pojawiają się te same postaci, te same pojęcia, ci sami bogowie – wprawdzie inaczej się nazywają, ale oznaczają to samo: siły i potrzeby, które kształtują świat wokół nas, ale i nasz świat wewnętrzny. To dzięki nim tłumaczymy sobie, skąd dobro i zło na świecie, ale też skąd biorą się powodzie, trzęsienia ziemi czy wojny.

Kasia: Oprócz mitów i legend bardzo widoczne jest to w baśniach. Choć są one zawsze głęboko osadzone w kulturze, w której powstały, to zawsze możemy się w nich doszukać czegoś podobnego, niezależnie od tego, o jakiej kulturze mówimy. Zwykle jest tam czarownica czy czarownik; ktoś, kto czegoś szuka lub znajduje; ktoś, kto musi wybrać się w podróż… Motyw wędrówki jest zdecydowanie archetypowy – nasze życie jest wędrówką, ale też w swoim życiu często wędrujemy.

Joasia: Badacz mitów i religioznawca Joseph Cambell opisał to w swoim dziele „Bohater o tysiącu twarzy”. Wspomniany przez ciebie motyw podróży bohatera jest jego zdaniem czymś, co się powtarza we wszystkich opowieściach, jakie snujemy. Czyli najpierw jest wezwanie do podróży, potem sama droga, przeszkody na niej, próby, czyli kolejne progi, ale też są pomocnicy, sprzymierzeńcy, strażnicy i ci, którzy nam przeszkadzają; wreszcie dotarcie do celu, nagroda i powrót.

Kasia: Bohater, bohaterka wracają odmienieni, inni niż byli, kiedy wyruszali, więc jest to odwieczna opowieść o przemianie, poczuj rozwoju, dojrzewaniu. Stały wzór powtarzający się we wszystkich księgach wielkich kultur czy religii oraz w książkach popularnych, współczesnych serialach, filmach, sztukach teatralnych…

Joasia: Trzeba wspomnieć jeszcze psychoterapeutę Arnolda Mindella i jego koncepcję Śniącego Ciała, zgodnie z którą sny, ale też choroby i dolegliwości ciała mają swoje źródło w naszej psychice. Poprzez nie wyraża się coś, co jest ważne dla naszego rozwoju. Mindell bardzo dużo pracował ze snami. Twierdził, że bardzo ważny jest pierwszy sen z dzieciństwa, jaki pamiętamy – są w nim zawarte najważniejsze symbole dla naszego życia. Kasia: Podobnie ważny jest sen, który do nas powraca…

Joasia: Ale też symbol, w odróżnieniu od znaku, który ma jedno, konkretne znaczenie – jest wieloznaczeniowy. I to jest fantastyczne!

Kasia: Można powiedzieć, że symbol nie jest znakiem, jest znacznikiem. On otwiera cały wór znaczeń. To jest zupełnie inny rodzaj komunikacji, trochę podobny do tego charakterystycznego dla przepowiedni czy wróżb typu I-ching czy Tarot. Mogą nas mylić, być niejasne, ale to tylko odzwierciedla skomplikowanie i niejednoznaczność świata. To nie jest takie proste, że na prawo ładne, a na lewo inteligentne.

Joasia: …o czym nasi czytelnicy szybko się przekonają, czytając po kolei opisy symboli. Albo czytając je na wyrywki, bo mogą tak i tak. W bardzo wielu hasłach zobaczą, że dany symbol oznacza zarówno jedno, jak i drugie, tego czegoś odwrotność, typu: odwaga i tchórzostwo. Na przykład wieża jest symbolem potęgi, wznoszenia się, ale też upadku, więzienia. Każdy symbol, tak jak medal, ma dwie strony.

Kasia: O tym właśnie mówi inna koncepcja Junga, którą bardzo szanuję – jedność przeciwieństw. Ona, moim zdaniem, najlepiej tłumaczy świat. Wiemy, że jest dzień i noc, ale nie wiemy, kiedy właściwie kończy się jedno, a zaczyna drugie.

Joasia: Jeszcze jedna cecha symboli: są wiecznie żywe i wciąż zyskują nowe znaczenia. Choćby tarcza, która kiedyś oznaczała konkretny przedmiot, a teraz mamy tarczę antykryzysową czy antyrakietową. Symbole są twórczo wykorzystywane przez reklamę, film, literaturę, ale też przez politykę, biznes i handel.

Kasia: Reklama posługuje się symbolami rzeczy, których najbardziej pragniemy: szczęścia, miłości, bliskości, wolności, bezpieczeństwa, radości… Sztuki bez symboliki by po prostu nie było. Ale z symboli czerpią też wróżby, wszelkiej maści talizmany…

Joasia: I tatuaże. Własne ciała ozdabiamy ważnymi dla nas symbolami. Robimy to od wieków, ale ostatnio tatuowanie przeżywa prawdziwy rozkwit. Tatuaż to trochę talizman, a trochę potrzeba identyfikacji, wyraz przynależności do jakiejś grupy, ale też chęć wyróżnienia się, wyjątkowości…

Kasia: Dziś tak dużo osób się tatuuje, że wyróżniają się raczej te niewytatuowane… Choć wzór tatuażu jest zawsze indywidualny. Dla mnie tatuaż pełni też funkcję zaczarowywania rzeczywistości. Niedawno na jednej z moich grup podziwiałam piękny tatuaż kruka na ramieniu dziewczyny. Mówiła o nim: „Mój kruk”, była z niego dumna. Jakby miała coś więcej niż siebie, jakby coś nią zawiadywało albo coś ją chroniło, wzbogacało, oznaczało.

Joasia: Ciekawe, co sam kruk dla niej znaczył… Na przykład cesarzowa Sisi, czyli Elżbieta Bawarska wytatuowała sobie symbol – kotwicy. Miał on wyrażać jej miłość do morza – przynajmniej tak tłumaczą to źródła historyczne. My w tej książeczce zauważamy, że kotwica to symbol zatrzymania, osadzenia się. Wydaje się, że akurat Sisi miała z tym problem – była znana jako cesarzowa, która tylko szuka pretekstu, by uciec z Wiednia, jak najdalej od dworu. Może w jakimś sensie ta kotwica mówiła o tym, czego jej brak? A może – jeśli pójdziemy tropem morza, symbolu przygody i wolności – określała ją samą? Często piszemy, że symbol wyraża zarówno naszą potrzebę, jak i brak, tęsknotę za czymś. Posiadanie i nieposiadanie.

Kasia: Na przykład wąż jako symbol, ale i jako prawdziwe zwierzę, jednocześnie nas pociąga i odpycha. Fascynuje i przestrasza. Joasia: W czym w takim razie mogą pomóc nasze karty? Jak z nimi pracować? Wyciągamy jedną z talii i co? Kasia: I powiedzmy, że jest na niej wąż. Możemy zastanowić się, z czym nam się kojarzy ten rysunek, jakie odczucia w nas wywołuje. Potem możemy pomyśleć o tym, jakie mamy skojarzenia z wężem jako zwierzęciem – z własnego życia, ale też filmu czy literatury. I tu dochodzimy do najważniejszej części pracy czy zabawy z kartami – co takiego w moim życiu się dzieje, że ten wąż może być dla mnie teraz istotny? Co obrazuje? Do czego zachęca? Może wskazuje mi jakiś kierunek? Rozwiązanie? Trop, którym warto podążać? Zachęcam do czytania opisów poszczególnych kart, bo tam podsuwamy też te popularne i „odwieczne” skojarzenia, wywodzące się z mitów, legend czy z historii, czyli odwołujące się do tego wspólnego śnienia nas wszystkich, że znów zacytuję Junga. Myślę, że nasze karty mogą być też pomocne i inspirujące dla twórców: poetów, pisarzy, malarzy, dziennikarzy. Niektórzy malarze, jak lubiany i ceniony przeze mnie Henryk Waniek, lubują się w przedstawianiu wyłącznie symboli.

Joasia: Można też zdać się na intuicję czy podświadomość i wybrać z talii kartę, która najbardziej nas pociąga. Nie na darmo w opisach poszczególnych kart jest kategoria: Jeśli często ci się śni lub zwraca twoją uwagę…

Kasia: I to zadanie dla ciebie, czytelniku czy czytelniczko. Przecież my nie wiemy, co ten symbol oznacza dla ciebie; jak często się powtarza czy do czego go używasz. Czy cię nagradza, czy cię przestrasza? Symbole to trochę jak takie znaki na drodze, które pojawiają się po to, by nas przed czymś ostrzec, coś wskazać, przypomnieć, na coś wyczulić. Symbole to jedna wielka niewiadoma, dlatego my raczej zadajemy pytania i podsuwamy tropy niż tłumaczymy. Chciałabym, byśmy zachęciły w ten sposób innych do tego, by się otworzyli – na siebie i na swoją twórczość. Bo twórczość nie oznacza tylko pisania, malowania czy komponowania; kiedy jesteśmy twórczy, jesteśmy bardziej wszechstronni, swobodni, otwarci właśnie. Bardziej rozwinięci w stronę szukania nowych dróg, możliwości, w stronę przetwarzania. Praca z symbolami może też nam pokazać, jak bardzo jest nam blisko do innych, jak – w gruncie rzeczy – wszyscy jesteśmy do siebie podobni.

Joasia: Jung mówił o zbiorowej nieświadomości, zbiorowym śnieniu. Wszyscy tak głęboko jesteśmy zanurzeni w tradycji, kulturze czy rozmaitych przekazach, że nawet nie wiemy, że po pewne rzeczy sięgamy. Jednak spodziewam się, że dla wielu osób takie rzeczy jak tłumaczenie marzeń sennych to trochę takie fiu-bździu… Kasia: Dla jednych fiu-bździu, a dla innych jest czymś niezwykle ważnym. Joasia: Jest głębszy sens w takich ludowych interpretacjach, które uwielbiała moja prababcia, że jak śni ci się, że stoisz w brudnej wodzie, to oznacza to nieszczęście?

Kasia: Ale to jest bardzo sensowne wytłumaczenie. Woda czysta oznacza właśnie czystość, a brudna – brud. Jak stoisz w brudzie, to znaczy, że jesteś czymś upaprana, skalana, coś cię zatrzymuje, coś cię od twoich podstaw – od twoich nóg – oddziela. Musisz się rozejrzeć w swoim życiu, bo może otaczają cię źli ludzie, a może robisz złe lub głupie rzeczy, a może dajesz się oszukiwać… W tym jest zawarta wielka mądrość. Senniki wyrosły na czymś bardzo głębokim. Owszem, zapisy typu „śnić garnitur to spotkać bruneta wieczorową porą” są uproszczeniem, trawestacją czy zabawą dla ludu, ale opierającą się na czymś istotnym. No bo zobacz, jak jesteś z kimś w związku, a śni ci się inny facet, który cię podnieca i porusza, to znaczy, że kto ci jest potrzebny? No teraz właśnie ten, którego sobie wyśniłaś. Lub podobne przeżycie – namiętność. To bardzo prosty przykład, ale mogą być i nieproste. Język snów jest językiem symbolicznym, co znaczy, że musisz się zastanowić, co ten symbol dziś dla ciebie oznacza. Bo teraz i za 5 lat może oznaczać co innego. Joasia: Sny są listem od naszej nieświadomości do naszej świadomości. I ta nieświadomość sięga po rzeczy i język, które zrozumiemy. Jak mówi jedna z ksiąg Talmudu, niezinterpretowany sen jest jak nieotwarty list.

Kasia: Interpretowanie snów czy interpretowanie symboli i poświęcanie temu uwagi prowadzi do tego, że stajemy się bardziej świadomi tego, co nami kieruje, jakie są nasze potrzeby. Bo to powoduje, że informacje z nieświadomości trafiają do świadomości. Na tym polega rozwój. Dlaczego wybieram horrory? Albo dlaczego oglądam tylko komedie? To jest jak wybór snu, który chcę śnić. Kino to taki nasz jeden wielki wspólny sennik. Kiedyś tę funkcję pełnił teatr.

Joasia: A ja przestrzegam, że jak się w ten świat symboli zanurzy, jak się nauczy specyficznego rodzaju symbolicznej dedukcji – zaczyna się zauważać je wszędzie. Widzisz, że nasz świat jest pełen symboli i one nadal nami kierują.

Kasia: Są czymś, co wypowiada nas samych…

Joasia: Tak jakbyśmy patrzyli na podszewkę świata. Z jednej strony mamy to, co się przejawia w łatwy, prosty sposób, z drugiej, „spodniej” strony jest skomplikowany wzór. Myślenie i patrzenie symbolami otwiera nam drzwi do innego świata. Wydawałoby się, że postęp nauki sprawił, że mity powoli odchodzą do lamusa, stają się niczym więcej jak metaforą, prymitywnym sposobem tłumaczenia sobie świata, ale to tylko pozór. Nasze myślenie jest nadal magiczne, nie naukowe. Bo opowiada o naszych największych pragnieniach i instynktach.

Kasia: Wierzę, że ta talia i ta książeczka pomogą czytelnikom i czytelniczkom także w tym, by sami zaczęli nadawać znaczenie swojemu życiu i rzeczom, jakie ich w nim spotykają; by zaczęli je „usymbolizowywać”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze