wtorek

Wczoraj odetkano mi uszy. Bardzo przyjemnie.  Gdybyśmy potrafili się tak długo cieszyć, jak długo było nam z czymś niewygodnie. I już nie jestem tak oszołomiony światem. Potem wysyłanie książek z „Czarnej owcy”, zapomniałem okularów, więc pisanie dedykacji jest rzeczą ryzykowną. // Upał, ale nasz dom uparcie chłodny, minie mu to pewnie po południu.// Jemy obiad w ogrodzie, sielanka. Ale każda sielanka ma sobie  ukryte zagrożenia. Ewa nagle odkrywa na ręce kleszcza, odkręca go z wielką wprawą, przez lata trenowała to na psach. Niestety siedział tam od wczoraj. A białe bzy nagle czernieją. // Chłopcy szaleją w trzema sąsiadkami. Wszystkie te dzieci takie ładne i pełne radości, że oczy bola patrzeć.. Ola ma już 1o lat, czapeczkę z daszkiem nad błękitnymi oczami, a w tych oczach diabelskie iskierki, już niemal kobiece.. Nagle dręczą mnie, żebym się z nimi bawił, Odmawiam, nie ustępują , nagle Antos zarzuca mi z tyłu na głowę koc ogrodowy, wszystkie nagle spotworniałe rzucają sie na mnie. Poczucie bezradności, nie mogę się w tego wyplątać, zanim wezbrała we mnie złość, krzesło pęka i wywracam się na trawę.  Gdybym musiał to na siłę puentować jakimś uogólnieniem – czy taka też będzie przyszłość nowego świata.///

PODYSKUTUJ: