Poniedziałek w słońcu

Poniedziałek w słońcu

   Słońce… rano aż mnie uwiera brak stresu…  Antoś u cioci…  Felieton do Zwierciadła, nagle stał się żywy w pisaniu, a był martwy… Może być ułomny, nie wystarczający, ale jest chyba żywy? To może być jednak kolejne  złudzenie… Tak trudno oceniać własne teksty…  A co są warte widać czasami po miesiącu, ale lepiej po latach…  – jeśli w ogóle ma się surowe oko wobec samego siebie. Sztuka pisania  – gra między wiarą w siebie i zwątpieniem.   W redakcji… oglądamy i słuchamy wyników badań… jak pismo jest czytane i odbierane? Oto sekcja zwłok organizmu, który składa się z kośćca setek tekstów i z ciała stu tysięcy czytelników … Tuż przed zebraniem,  telefon z dziennika Rzeczpospolita , dodatek Plus Minus – chcą zrobić ze mną wywiad… Pytam – o czym? – o polityce – oj nie wiem, nie wiem? – wzdycham… – Proszę by zadzwonili za trzy godziny, zastanowię się.  Nikt nie zadzwonił. Może dobrze. Tyle lat pisałem do Plusa Minusa… to byla kontynuacja mego pisania w paryskiej „Kulturze. Potem przejęcie pisma przez narodową prawicę i moje z nim rozstanie. W felietonie, który od dzisiaj w Newsweeku, napisałem, że Rzeczpospolita nie jest już normalnym pismem – więc ich propozycja, tyleż wspaniałomyślna,  co podejrzana…   Telewizyjna dykusja minister Rostowski – Leszek Balcerowicz.  Najbardziej dla mnie oczywiste, że minister mówił do Balcerowicza– Leszku…  A Balcerowicz do Rostowskiego – panie ministrze… Reszta raczej niejasna.    Zazdrościcie mi braku porannego stresu… ale wy macie spokojną noc, a ja się dręczę próbując do kupy zebrać kilka słów… i nie wychodzi…

PODYSKUTUJ: