niedziela

dzisiaj znowu beznadziejnie….uciekanie w sen, groza budzenia się.

Robię ostateczną korektę książki o depresji, i sam całym sobą czuję jak mało daje ta książka,  kiedy jest naprawdę źle. Padł akumulator w małym staruszku samochodzie i  nie daje się go doładować. Ze mną jest podobnie.

Słońce dzisiaj, widziałem przez szybę jak odległy film.

Obojętność uczuciowa, nawet na dziecko, jest niewybaczalnym objawem złego stanu.

Dźwięk otwieranej bramy, bliscy i kochani wjeżdżają w sam środek mojej katastrofy.

To, że nie można dać się rozwiać na nocnym wietrze, to wielka bieda, bo cała ta materialna  sfera  zaniku w nas istnienia, jest doprawdy obrzydliwa i kłopotliwa.

 

 

PODYSKUTUJ: