niedziela

późno w nocy rzuty karne w olimpijskim meczu o złoto , Brazylia – Niemcy. Jednak wielkie emocje. Wygrała Brazylia. Żal mi zawsze tego co nie strzeli decydującego gola.

Bez dzieci, pusto i bezstresowo…..

Budzę się o  10, jak zwykle ostatnio staram się zapamiętać sny i wsłuchuję się w siebie. Nie jest źle.

Jadę mostem Łazienkowskim, podniosła panorama Warszawy, Pałacu Kultury w otoczeni szklanych wieżowców. Spotkanie z M. w pięknej kawiarni w Ogrodzie Botanicznym. Mijam przed budynkami rządowymi namioty, gdzie pikietują i koczują  protestujący przeciw obecnemu „porządkowi” . Z M. też o „Kolonii” i jak najlepiej wydać tę książkę w Anglii.

W kinie Stacja Falenica na filmie Woody Allena ” Śmietanka towarzyska”. Cudowny klimat tego kina w dawnej stacji kolejowej, połączenie kina i kawiarni przy żywych torach. Wchodzi na salę jowialny starzec z brzuchem przed sobą i z niezwykle inwazyjnym stanem samozadowolenia. I wita się ze mną jak z dobrym znajomym. Od początku zdawało mi się, że mieszka w tym człowieku, ktoś kogo być może znalem w innym wcieleniu. Ależ to J. mój rówieśnik, tak zmieniony przez czas. Psycholog. A ja pamiętam jak dzwoni do mnie, że ma konflikt w domu, nie ma gdzie mieszkać, czy może zamieszkać u nas na Iwickiej? Mógł być 1969 rok. Ciekawe co by powiedzieli na to moi rodzice? Powiedziałem, że to niemożliwe. Okazuje się, że ma z żoną jakąś firmę psychologiczną w pobliżu naszego domu. Drażnił mnie 100 lat temu, ale on już jest zapewne kimś innym i ja….    A film przyjemny, Woody jest zawsze sobą,  nie tworzy arcydzieł, ale ze swojego dna rozpaczy przynosi nam uśmiech. I jak zwykle jest ten wątek żydowski, ironiczny i apetyczny.

Smutek kończącej się Olimpiady….

PODYSKUTUJ: